Drukuj Powrót do artykułu

Kard. Brandmüller: zdecydowanie za wcześnie na nowy sobór

13 listopada 2025 | 14:45 | KNA, dg | Berlin Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. Wikimedia

„Nie jesteśmy jeszcze w punkcie, w którym można by zaprosić tysiące biskupów świata na kolejne zgromadzenie soborowe” – mówi kard. Walter Brandmüller, jeden z ostatnich żyjących świadków Soboru Watykańskiego II. W rozmowie z Ludwigiem Ring-Eiflem (KNA) 96-letni niemiecki purpurat kurialny podsumowuje swoje doświadczenia sprzed 60 lat i ostrzega przed błędnym rozumieniem „ducha Soboru”.

– Moja pierwsza reakcja była taka, że jako młody historyk Kościoła chciałem zorganizować cykl wykładów, aby wyjaśnić, czym w ogóle jest sobór – wspomina kard. Brandmüller. Podczas obrad był w Rzymie jako doktorant. – Pamiętam, że wielu było jakby zelektryzowanych. Miasto było pełne biskupów z całego świata, wszędzie rozmawiało się o Soborze. Mój ówczesny arcybiskup, Josef Schneider z Bambergu, był pełen nadziei na odnowę Kościoła. Uczestniczył we wszystkich czterech sesjach. A jednak kilka lat później był głęboko rozczarowany, przeżył nawet załamanie zdrowotne. Sobór nie przyniósł początkowo oczekiwanej nowej żywotności Kościoła. Wręcz przeciwnie – w Niemczech i innych krajach sytuacja zaczęła się pogarszać, liczba wystąpień z Kościoła osiągnęła niewyobrażalne rozmiary – opowiada hierarcha.

Na pytanie, czy Sobór jest winny współczesnemu kryzysowi Kościoła, kardynał odpowiada: „Prawda jest bardziej skomplikowana. Faktem jest, że po Soborze zaczęto podważać bardzo wiele rzeczy. Nagle wydawało się, że nic już nie obowiązuje. A na wydziałach teologicznych miejscami nie nauczano już naprawdę teologii katolickiej. „Duch czasu” zawładnął wynikami Soboru i je przeinterpretował. Cytowano głównie ‘ducha Soboru’ w znaczeniu, którego wcale nie zawierały teksty dokumentów. Tymczasem same dokumenty soborowe były bardzo dobre”.

Kard. Brandmüller podkreśla, że zasady reformy liturgicznej przyjęte przez Sobór były „dobre i słuszne”: „Także arcybiskup Lefebvre zgodził się z tym tekstem! Tak zwana msza trydencka wcale nie była doskonała, wymagała pewnych korekt, a reforma kalendarza liturgicznego była sensowna. To, co później doprowadziło do rozłamu z ‘tradycjonalistami’, to ekscesy okresu posoborowego – gdy nie wdrażano postanowień Sacrosanctum Concilium, lecz wymyślano własne rzeczy, a liturgia miejscami kończyła w chaosie i dowolności”. „Gdyby reformę przeprowadzono poprawnie, ta nowa tęsknota za starą formą Mszy prawdopodobnie by się nie pojawiła” – dodaje.

– Naprawdę ważne dokumenty, czyli konstytucje o liturgii, o Kościele i o Piśmie Świętym, zachowują trwałą wartość i stoją w nurcie tradycji Kościoła – mówi kardynał.

Zauważa jednak, że „niektóre dekrety, np. o formacji kapłańskiej, do dziś nie zostały w pełni zrealizowane”.

– Dziwne jest to, że tradycjonaliści szczególnie atakują te teksty, które – w przeciwieństwie do konstytucji – mają najmniejszy stopień zobowiązania i są jedynie deklaracjami. Mam tu na myśli Nostra aetate o elementach prawdy w innych religiach oraz Dignitatis humanae o wolności religijnej i sumienia. To były dokumenty uwarunkowane czasem, które dziś są już częściowo przestarzałe – wystarczy pomyśleć o ówczesnych wypowiedziach na temat islamu czy środków społecznego przekazu – zauważa niemiecki purpurat.

– Zanim owoce Soboru zostaną w pełni wdrożone, a nowy sobór pojawi się na horyzoncie, mija często kilka pokoleń – przypomina kardynał.

Porównuje to do wodospadu: „Kiedy spada woda, wszystko jest w ruchu, tworzy się wir, zanim nurt znów się uspokoi i wpłynie w wielki strumień. Na tym etapie wciąż jesteśmy po Soborze Watykańskim II – nadal wiele pozostaje wzburzone. Sobór nie jest ślepym zaułkiem ani stacją końcową, lecz przystankiem po drodze do celu”.

Zapytany o możliwość zwołania trzeciego soboru watykańskiego, odpowiada jednoznacznie: „Na to jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie. Poza tym nikt nie wie, jak dziś praktycznie zorganizować zgromadzenie ponad pięciu tysięcy biskupów świata. Można by ewentualnie zaprosić tylko metropolitów – i tak byłoby ich około tysiąca”.

Kard. Walter Brandmüller (ur. 5 stycznia 1929 r. w Ansbach w Bawarii) to niemiecki historyk Kościoła i emerytowany przewodniczący Papieskiego Komitetu Nauk Historycznych. Święcenia kapłańskie przyjął w 1953 r., a w 2010 r. papież Benedykt XVI wyniósł go do godności kardynalskiej. W przeszłości był profesorem historii Kościoła na Uniwersytecie w Augsburgu. Znany jest z konserwatywnych poglądów i należał do grupy czterech kardynałów, którzy w 2016 r. publicznie zadali papieżowi Franciszkowi pytania dotyczące interpretacji adhortacji Amoris laetitia („dubia”).

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.