Kard. Müller o Bożym Narodzeniu i papieżu Leonie XIV
24 grudnia 2025 | 20:01 | kath.net, tom | Rzym Ⓒ Ⓟ
Fot. Tomasz Koryszko/ KULO Bożym Narodzeniu, papieżu Leonie XIV, Mszy św. trydenckiej, sytuacji Kościoła w Niemczech i życiu katolika w sytuacji diaspory – mówi kard. Gerhard Ludwig Müller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary w wywiadzie dla niemieckiego portalu kath.net.
Roland Noé, kath.net: Po pierwsze, pytanie o papieża Leona XIII, jego pierwsze miesiące i początkowe priorytety pontyfikatu. Jak bardzo jest zadowolony Ksiądz Kardynał i czy ma jakieś oczekiwania na rok 2026?
Kard. Gerhard Ludwig Müller: Jako chrześcijanin, należy zawsze unikać osądzania innych według własnych subiektywnych oczekiwań i uprzedzeń. Dotyczy to zwłaszcza następcy Piotra w katedrze rzymskiej. Wiara katolicka głosi, że każdy papież jest powołany przez samego Chrystusa, przez Ducha Świętego, do sprawowania posługi Piotrowej dla Kościoła powszechnego. Zgodnie ze swoją misją, papież jest trwałą zasadą i fundamentem jedności biskupów i wszystkich wiernych w prawdzie objawienia Boga w Jezusie Chrystusie, Głowie Kościoła (Lumen gentium 18; 23). Ponieważ każdy papież – teologicznie rzecz biorąc – jest następcą Chrystusa, a nie jedynie chronologicznym następcą poprzedniego papieża, zarówno on, jak i my, musimy rozpatrywać go w świetle słów, którymi Jezus powołał Szymona do trwałej posługi Piotrowej, której, wraz z całym Kościołem, obiecane jest istnienie aż do powtórnego przyjścia Chrystusa na koniec świata. „Utwierdzaj Twoich braci” (Łk 22, 32) w wierze w Jezusa Chrystusa, Syna Boga żywego (Mt 16, 16). Oto zasady przewodnie, które już teraz wyraźnie widać w tym nowym pontyfikacie. Prowadzić ludzi do Chrystusa, jedynego pośrednika między jednym Bogiem a całą ludzkością (1 Tm 2, 5). Jednoczyć wiernych w Chrystusie poprzez nauczanie, życie i liturgię – to właśnie dostrzegamy w dziele papieża Leona XIV. I to jest powód do radości i modlitwy, aby Pan nadal go wspierał.
Kluczową kwestią dla „konserwatystów” jest kwestia „starej mszy” i papieża Leona XIII. Czy po zmianach Franciszka nastąpi korekta kursu?
– W rzeczywistości ta kwestia nie ma nic wspólnego z (niekatolickim) rozróżnieniem między konserwatystami a progresistami, które jako subiektywne filtry sentymentów i ideologicznych założeń a priori nie ma miejsca w Kościele Bożym. Istnieje tylko jedna prawda objawienia, której wierne głoszenie, zachowanie i rozwój powierzone jest Kościołowi, pod przewodnictwem jego pasterzy. W odniesieniu do sakramentów należy rozróżnić ich istotę – a mianowicie, że w widzialnych znakach łaska usprawiedliwiająca i uświęcająca jest przekazywana przyjmującemu – od obrzędu liturgicznego, który składa się z niezmiennych elementów i zmiennych ceremonii, co podkreślił Sobór Trydencki i Sobór Watykański II. Konstytucja o liturgii świętej Soboru Watykańskiego II nie mówiła o reformie liturgii, jakby była ona z natury przestarzała i pilnie wymagała modernizacji. Ojcowie Soborowi pragnęli raczej odnowy (in-stauratio) ducha i postawy liturgicznej, aby przy pewnych uproszczeniach zewnętrznych form obrządku rzymskiego wierni mogli uczestniczyć w niej łatwiej, świadomie, pobożnie i czynnie (participatio actuosa) (zwłaszcza dzięki większej przestrzeni dla danego języka ojczystego).
Jednakże obrzęd w nowej formie został wprowadzony dość gwałtownie i nie został wystarczająco dogłębnie wyjaśniony. Pod wpływem nadużyć (autopromocja zamiast kultu Boga i pośrednictwa łaski), a nawet ataków na istotę wiary (Msza jako jedynie subiektywna uczta pamiątkowa zamiast sakramentalnego uobecnienia ofiary Chrystusa na krzyżu z rzeczywistą obecnością substancji Jego ciała i krwi), pojawiła się reakcja, która dostrzegła gwarancję katolickiej prawdy w Ofierze Eucharystycznej w skrupulatnym przestrzeganiu Ordo Missae z 1962 roku. W tym miejscu jednak ważne jest rozróżnienie między istotą sakramentów a ich formą rytualną. Papież Benedykt XVI, dzięki swojej głębokiej wiedzy z zakresu dogmatyki i liturgii, znalazł rozwiązanie Salomona, dopuszczając formę Mszy z 1962 roku jako Nadzwyczajną Formę Rytu, pod warunkiem, że każdy katolik również uzna ważność Mszy i sakramentów w tej odnowionej formie. Termin „Traditionis custodes” (strażnicy tradycji) został użyty do opisania prymitywnego autorytaryzmu, pozbawionego jakiejkolwiek wrażliwości na liturgiczne uwarunkowania i lekceważącego dogmatyczne rozróżnienie między istotą sakramentów a ich rytem, który istnieje w Kościele w wielu uzasadnionych wariantach (Konstytucja o liturgii świętej, SC 4), a którego celem było wymuszenie brutalnej, zewnętrznej jednolitości. Papież ma oczywiście prawo regulować ryt. Musi to jednak czynić zgodnie z doktryną katolicką i z poszanowaniem ustalonych tradycji, które prawnie istnieją w pewnej wielości w Kościele i bardziej go wzbogacają, niż zaciemniają. Mam nadzieję, że ten niepotrzebnie wywołany kryzys, ze wszystkimi jego szkodliwymi polemikami i bezsensownymi przewinieniami, zostanie przezwyciężony dzięki solidnej wiedzy teologicznej i duszpasterskiej wrażliwości. Dla dobrego pasterza troska o to, aby katolicy w ogóle uczestniczyli we Mszy Świętej, musi być ważniejsza niż kwestia tego, jakiego rytu używają wierni, aby uczestniczyć we Mszy Świętej, mianowicie z wiarą, nadzieją i miłością.
Bardzo aktualnym tematem w Niemczech w ostatnich tygodniach był kontrowersyjny artykuł Niemieckiej Konferencji Biskupów zatytułowany „Stworzeni, Odkupieni i Umiłowani: Widoczność i uznanie różnorodności tożsamości seksualnych w szkołach”, który został najwyraźniej opublikowany przez Niemiecką Konferencję Biskupów w Bonn bez konsultacji z własnymi biskupami. Później biskupi Ratyzbony, Pasawy i Kolonii, między innymi, zdystansowali się od niego. Co Ksiądz Kardynał sądzi o stanowisku biskupa Georga Bätzinga?
– Z mojego doświadczenia od momentu wstąpienia do seminarium w 1967 roku wynika, że (samozwańczy) „postępowcy” zawsze narzucali swój program w sposób autorytarny, stosując podstępne sztuczki proceduralne i odpowiadając na zarzuty merytoryczne atakami personalnymi. Ponieważ Bóg uchronił mnie przed myleniem wiary ze świecką doktryną zbawienia, odpowiadam rzeczowo, stwierdzając, że przebudzenie i ideologia gender wywodzą się z materialistycznego światopoglądu. Diametralnie przeczy to objawionej antropologii, zgodnie z którą człowiek nie jest przypadkowym, a zatem podatnym na arbitralną manipulację produktem ewolucji, lecz że każdy człowiek został stworzony bezpośrednio przez Boga trójjedynej miłości w byt swojego indywidualnego bytu oraz w byt swojej natury duchowej, fizycznej i społecznej. Ta ateistyczna ideologia post- i transhumanizmu twierdzi, że opiera się na ustaleniach naukowych wywodzących się z materialistycznie interpretowanych zjawisk socjologicznych i psychologicznych, nie pamiętając, że istniał kiedyś rzekomo naukowy socjalizm i tak zwana naukowa teoria rasowa (już w XIX wieku, jeszcze przed ideologią nazistowską) – z niszczycielskimi konsekwencjami dla ludzkości (walka klas aż do eliminacji i unicestwienia oponentów, eugenika z przymusową sterylizacją, dzieciobójstwo w celu ograniczenia rzekomego przeludnienia Ziemi, a obecnie samookaleczenie pod przykrywką biologicznie niemożliwej korekty płci, eutanazja, która jest reklamowana jako akt miłosierdzia, ale nie ujawnia niczego poza odmową miłosierdzia wobec ciężko chorych i umierających). Teologia katolicka nie ma żadnych trudności w pogodzeniu wiary z rozumem, gdy nauki przyrodnicze i społeczne, a także filozofia, przedstawiają autentyczne odkrycia naukowe. Jedynie ich ideologiczne zniekształcenie musi być przedmiotem krytyki, a często i zaciekłego oporu. Różnorodność seksualna istnieje jedynie w intelektualnej prostocie jej twórców. Bóg, poprzez swoje Słowo (swój Logos, który odzwierciedla się w logicznej strukturze świata), stworzył ludzkość jako mężczyznę i kobietę i połączył ich ze sobą – fizycznie, psychicznie i duchowo – w małżeństwie. Zgodnie z Bożym planem zbawienia, rodzina i następstwo pokoleń powstają wyłącznie z małżeństwa mężczyzny i kobiety, poprzez które Bóg stwarza wybrany przez siebie od wieczności naród w jego konkretnym historycznym bycie. Wszelkie możliwe warianty erotyczne, wymyślone przez „ekspertów od seksualności”, nie mogą być antropologicznie normatywne, godne ani owocne. Eros i seks muszą być moralnie i duchowo zintegrowane z miłością osobistą, jeśli nie mają prowadzić do samozniszczenia i zniszczenia innych.
Od biskupa oczekuje się, że będzie posiadał wystarczające kryteria teologiczne, aby odróżniać dobro od zła i to, co korzystne, od tego, co destrukcyjne. Jest oddany prawdzie Ewangelii. Każdy biskup powinien rozumieć, że słowa Apostoła skierowane do jego współpracownika i następcy, Tymoteusza, są skierowane do niego jako do archetypowego katolickiego nauczyciela wiary: „Głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, [w razie potrzeby] wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz. Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań – ponieważ ich uszy świerzbią – będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom” (2 Tymoteusza 4:2-4)
Samozniszczenia Kościoła w Niemczech (o czym świadczy niska frekwencja, puste seminaria i klasztory, spadek liczby wiernych oraz brak zainteresowania chrztami i ślubami kościelnymi itd.) nie da się powstrzymać, podążając błędną ścieżką progresywizmu lat 70., lecz jedynie dając wyraźne świadectwo prawdzie Ewangelii Jezusa Chrystusa, Syna Bożego (Mk 1,1), prawdziwego Zbawiciela świata (J 4,42), w którym jedynie możemy pokładać nadzieję w życiu i dążeniu, i z którym wzniesiemy się ku wolności i chwale dzieci Bożych (Rz 8,21).
Wielu katolików doświadcza już sytuacji diaspory. Niektórzy katolicy muszą pokonywać duże odległości w niedziele, aby uczestniczyć we Mszy Świętej. Czy ma Ksiądz Kardynał dla nich jakieś słowo otuchy?
– Jako człowiek, podobnie jak wszyscy inni, odczuwam zniechęcenie wynikające z widocznego i niezaprzeczalnego upadku życia kościelnego w Niemczech i Europie. A ponieważ nie potrafimy zajrzeć w ziemską przyszłość, nie sposób odróżnić autentycznej nadziei na nową wiosnę dla Kościoła katolickiego w Niemczech od pustego, pragmatycznego optymizmu z pustymi hasłami wytrwałości. Kwitnące niegdyś katolickie krajobrazy w Azji Mniejszej, na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej są dziś jedynie smutnym wspomnieniem, a jednak Kościół katolicki pozostaje największą wspólnotą religijną na świecie. Tylko Jezus może nas pocieszyć, który poprzedza Kościół, który „pielgrzymuje między prześladowaniami świata a pociechami Boga” (Augustyn, Państwo Boże XVIII, 51, 2) i który głosi krzyż i śmierć zmartwychwstałego Pana, aż przyjdzie ponownie (Lumen gentium 8). Katolicyzm oparty na komitetach, pozbawiony wiary, reformy strukturalne bez troski o zbawienie dusz i zgromadzenia synodalne bez misyjnego zapału rozczarowują i prowadzą jedynie do wewnętrznej i zewnętrznej emigracji oraz powszechnego rozczarowania Kościołem, który niweczy jego poszukiwanie prawdy i tęsknotę za Bożym zbawieniem. Przypomnijmy sobie ukazanie się Jezusa nad Jeziorem Tyberiadzkim, kiedy uczniowie zarzucali sieci przez całą noc, ale nie złowili ani jednej ryby. Zmartwychwstały Pan mówi do uczniów, rozczarowanych i zniechęconych swoją porażką: „Zarzućcie sieci!”, a oni złowili mnóstwo ryb (J 21,6; Łk 5,4). Bo tylko z pomocą Łaski nasza praca w głoszeniu i duszpasterstwie jest skuteczna w pozyskiwaniu nowych uczniów dla Pana. Motywuje nas świadomość: „Bóg pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy. Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek” (1 Tm 2,4-5).
I na koniec, osobiste pytanie. Jakie są Księdza Kardynała życzenia świąteczne dla naszych czytelników?
– Otwarte uszy i otwarte serce na przesłanie anioła: „Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan” (Łk 2, 10-11).
Rozmawiał Roland Noé, kath.net
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

