Kard. Német: konklawe rozpoczyna się znacznie wcześniej niż w Sykstynie
29 maja 2025 | 17:31 | tom | Watykan Ⓒ Ⓟ

133 kardynałów spotkało się 7 maja w Watykanie, aby wybrać nowego papieża. Jednym z nich był kardynał Ladislav Német, arcybiskup Belgradu, którego papież Franciszek mianował kardynałem na swoim ostatnim konsystorzu 7 grudnia 2024 roku. Christine Seuss z niemieckiej sekcji Radia Watykańskiego rozmawia z kardynałem o konklawe, Duchu Świętym i bardzo konkretnych kryteriach, według których wybrano kard. Roberta F. Prevosta.
Radio Watykańskie: Eminencja i Kolegium Kardynalskie wybraliście spośród siebie kard. Roberta Prevosta na nowego papieża. Jak wpadliście na jego osobę? Czy były to kongregacje generalne? Czy był to Duch Święty podczas konklawe, czy może mieszanka obu tych czynników?
Kard. Ladislav Német: Oczywiście, był wśród nas także Duch Święty. Ale chciałbym powiedzieć, że wybór nie odbywa się tylko na konklawe. Wybory są przygotowywane, a te przygotowania zaczynają się dużo wcześniej. Ponieważ widzieliśmy – i jest to całkiem normalne – jak Franciszek powoli stawał się coraz słabszy, myśl o tym, kto go zastąpi, pojawiała się raz po raz. I było to również normalne dla nas – nawet kiedy nie byłem jeszcze kardynałem, nawet jako biskup – rozmawialiśmy o tym z moimi przyjaciółmi, ale także podczas synodu, kiedy byliśmy w Rzymie… Tak więc przez dwa lata, 2023 i 2024, już o tym rozmawialiśmy: Jak to będzie po Franciszku? Czego chcemy po tym papieżu, który wniósł tak wiele nowych rzeczy do Kościoła, papieżu, który naprawdę miał proroczy profil? Czy można to kontynuować? Czy potrzebujemy kogoś takiego jak on, czy może czegoś innego?
Dlatego mówię, że konklawe jest ostatnim punktem procesu, który zaczyna się znacznie wcześniej. W tym kontekście mogę również powiedzieć, że już intensywnie dyskutowaliśmy o tym na Synodzie Biskupów w 2024 r., zwłaszcza po tym, jak Franciszek tak zaskakująco powołał dwudziestu nowych kardynałów, w tym mnie. To była ogromna niespodzianka dla mnie i dla mojego lokalnego Kościoła w Belgradzie. Jestem pierwszym kardynałem z Serbii i dlatego zainteresowanie mediów było bardzo duże…
Ale w każdym razie pomyśleliśmy, że być może to był pomysł Franciszka, pomysł naszego papieża, aby przygotować nas do wyborów w ten sposób. A potem przyszła jego nagła śmierć… Chociaż muszę powiedzieć, że była to naprawdę piękna śmierć, że tak powiem, łaska od Boga. Zobaczyć lud Boży dzień wcześniej, w Niedzielę Wielkanocną, i udzielić błogosławieństwa w miejscu, w którym rozpoczął swój pontyfikat, a następnego dnia wcześnie odejść do Ojca w niebie, to też był chyba mały cud.
Potem zostaliśmy wezwani do Rzymu i zaczęliśmy od naszych kongregacji. Są to dyskusje, podczas których rozmawiamy o przyszłości Kościoła, i oczywiście nie tylko o przyszłości, ale przede wszystkim o obecnej sytuacji Kościoła. To właśnie tam wykrystalizowaliśmy pewną wizję, jakiego rodzaju osoby potrzebujemy. Ale kiedy mówię „osoba”, nie myślę o imieniu, ale o profilu osoby, której szukamy dla Kościoła.
I było jasne, że chcemy znaleźć kardynała, który mówiłby kilkoma językami, choć nie to było najważniejsze. Najważniejsze było to, aby był człowiekiem wiary. Po drugie, aby miał doświadczenie duszpasterskie, aby miał przynajmniej jedno doświadczenie z dwóch, a najlepiej trzech kontynentów w tym jednym Kościele katolickim, który istnieje wszędzie na świecie. A także, aby był w jakiś sposób związany z ludźmi, aby był w stanie dobrze przekazywać dobrą nowinę w obecnym świecie komunikacji.
Czy aspekt kurialny również odegrał rolę w waszych dyskusjach? Można to nazwać proroczym, że tak powiem, że obecny papież faktycznie zna Kurię…
– Oczywiście. Kuria jest naprawdę bardzo ważna. Wiemy, że jest to organ, który pomaga papieżowi, a także Kościołom lokalnym. Jeśli Kuria funkcjonuje dobrze, cały Kościół funkcjonuje dobrze na poziomie światowym. Kościoły lokalne potrzebują jedynie niewielkiej pomocy ze strony Kurii, aby móc dalej funkcjonować. Ale dziewięćdziesiąt procent pracy w naszym lokalnym Kościele wykonujemy bez Kurii, ponieważ dokładnie wiemy, co chcemy robić. Niemniej jednak to doświadczenie kurialne było z pewnością bardzo ważne, ponieważ znaleźliśmy człowieka, który miał już takie doświadczenie.
Mówił Eminencja o swoim doświadczeniu podczas konklawe. Bez podawania szczegółów, czy mógłby Eminencja wyjaśnić nieco więcej na temat tego doświadczenia? Jest to coś bardzo wyjątkowego i wydaje się, że czas się zawiesza. Zamyka się 133 mężczyzn – jak w tym przypadku – a potem oni głosują…
– Tak, to wyjątkowe doświadczenie. Mówię to również wśród moich przyjaciół i rodziny, kiedy o tym rozmawiamy: Jest to wyjątkowe doświadczenie, jakiego nigdy wcześniej nie miałem – i prawdopodobnie pozostanie ono wyjątkowym doświadczeniem do końca mojego życia – Ducha Świętego i ludzkiej natury pracujących razem.
Kiedy weszliśmy do kaplicy i drzwi zostały zamknięte, świat w jakiś sposób przestał ingerować w nasze życie. Wiedziałem na pewno, że na Placu św. Piotra były dziesiątki tysięcy ludzi czekających na znak tego, co działo się w kaplicy! Ale w tym momencie mnie to nie interesowało. To było niesamowite doświadczenie. Mój umysł stał się praktycznie pusty od wszystkich światowych problemów, tych, które mam w mojej archidiecezji i myśli o tym, co chcę robić w przyszłości. Było tylko miejsce na jedno wielkie pytanie: Boże, przyjdź i daj nam swoje wskazówki, jak wybrać właściwego mężczyznę. I to była jedyna rzecz, o której myślałam. To było niesamowite. Przynajmniej tak było dla mnie, nie wiem jak inni kardynałowie tego doświadczyli.
Dla mnie było to dzieło Ducha Świętego. Duch Święty w jakiś sposób przygotował mnie do dokonania tego wyboru. Niemal mistycznie, choć nie w tym sensie, w jakim rozumiemy mistycyzm, że jest to wewnętrzna relacja miłości z Bogiem. Była to dla mnie decyzja nie tyle emocjonalna, co racjonalna. Ale wiemy, że mistycyzm to także racjonalność: to całkiem proste. Duch Święty i Bóg mają wszystkie te możliwości, że tak powiem, które nam dają i które pomagają nam znaleźć właściwą odpowiedź.
Skończyło się stosunkowo szybko, po czterech rundach głosowania. Przynajmniej było to postrzegane z zewnątrz jako bardzo szybkie, ponieważ wielu obserwatorów naturalnie twierdziło również, że 108 kardynałów zostało dopiero co mianowanych przez papieża Franciszka i nawet się jeszcze nie znali, co uniemożliwiłoby szybkie porozumienie… Ale okazało się inaczej. Czy można więc powiedzieć, że Franciszek był bardzo proroczy w swoim wyborze nowych kardynałów, w sylwetkach ludzi, których uczynił kardynałami, że ostatecznie wszyscy nadawali na tych samych falach?
– Mógłbym to ująć w ten sposób: wszystkie te elementy, o których wspomniała pani, z pewnością odegrały pewną rolę. Ale jest też inna perspektywa. Żyjemy w świecie komunikacji. Oznacza to, że można poznać kardynałów bez spotykania się z nimi. Istnieją różne strony internetowe, które stworzyły na przykład profile na mój temat, tak że nawet ja sam bym się nie rozpoznał! Ale masz różne profile, możesz znaleźć różne informacje.
A potem były te trzy tygodnie między śmiercią papieża Franciszka a wyborem papieża Leona XIV – to także był czas, który mogliśmy po prostu wykorzystać, aby lepiej się poznać. I myślę, że ta duża liczba nowych kardynałów również odegrała pozytywną rolę, ponieważ mogliśmy lepiej ze sobą rozmawiać. Nie było więc tak, że istniała centralna grupa złożona z Włochów, centralna grupa złożona z – powiedzmy – Amerykanów z Ameryki Południowej i tak dalej. Mieliśmy kardynałów z całego świata, którzy potrafili ze sobą dobrze rozmawiać.
A potem nadszedł czas, wybrali Amerykanina na papieża, co zaskoczyło wielu ludzi. Wybrał on imię Leon XIV. Co może Eminencja nam powiedzieć o wyborze imienia? Co on sam ci o tym powiedział?
– Z pewnością był to ważny temat we wstępnych dyskusjach: „A gdybyśmy wybrali amerykańskiego kardynała?”. Były argumenty za i przeciw. Jednym z argumentów „za” było to, że jako Amerykanin ma dostęp do szerokiego świata. Argumentem przeciw było to, że Amerykanie są postrzegani jako kontrowersyjni w wielu częściach świata. Ale nie sądzę, że to jego obywatelstwo było decydujące, ale jego osobowość.
A później, na pierwszej kolacji, kiedy był już papieżem, w Domu św. Marty, miałem zaszczyt siedzieć z nim przy stole. Zapytaliśmy go: „Dlaczego wybrałeś to imię?” Powiedział nam, że jest to dla niego z pewnością ważny program na czas jego urzędowania w Rzymie. A po drugie, że istnieje związek z osobą Leona XIII. Jako młody człowiek dość często odwiedzał parafię powierzoną augustianom, a był tam augustiański kapłan, który stał się również jego bardzo dobrym przyjacielem i towarzyszem. To był powód, dla którego wybrał Leona XIII jako wzór do naśladowania, nie tylko imię, ale także jego program, kiedy ten odbudowywał papiestwo po tym, jak Watykan stracił państwo papieskie na rzecz Włoch.
Jakie życzenia wyraziliście jako Kolegium Kardynalskie nowemu papieżowi? Co uważacie za szczególnie ważne?
– Najważniejszą rzeczą, jaką mu powiedzieliśmy – to było w sobotę, kiedy się spotkaliśmy, gdzie natychmiast dał nam możliwość spędzenia z nim dwóch godzin i porozmawiania na tematy, które uważamy za ważne – najważniejszą z nich wydaje mi się w tej chwili propozycja, którą złożyliśmy, abyśmy spotykali się jako kardynałowie przynajmniej raz w roku. I nie chodzi tylko o to, że po prostu się spotykamy, ale że mamy dokładny program z wyprzedzeniem, kiedy jesteśmy zapraszani na konsystorz i mamy przegląd tematów, które będziemy omawiać. W ten sposób mamy czas na przygotowanie się, a Kuria ma również możliwość przygotowania się, że tak powiem, od strony papieskiej, aby to spotkanie było naprawdę owocne dla całego Kościoła.
Wiele wyzwań
Jak sam Eminencja wspomniał, jest pierwszym kardynałem pochodzącym z Serbii. Być może jest to dla wielu kraj, który od razu kojarzą na mapie. Czy udało się Eminencji porozmawiać z papieżem Leonem o sytuacji w swoim kraju, która również jest bardzo złożona? Czy znalazłeś zrozumienie dla tej sytuacji?
– Podczas kolacji, o której wspomniałem wcześniej, rozmawialiśmy również o kalendarzu, o możliwości wspólnego świętowania z prawosławnymi Wielkanocy. Potem zapytał mnie, jak to wygląda, a ja mu to trochę wyjaśniłem.
Ale chciałbym cofnąć się o rok: rok temu kardynał Prevost był w Belgradzie przez dwa dni z oficjalną wizytą na Zgromadzeniu Ogólnym Rady Konferencji Biskupich Europy (CCEE). Spotkanie odbywało się w Belgradzie, a on był odpowiedzialny za nas jako prefekt Dykasterii ds. Biskupów. Był tam więc gościem i miał swój oficjalny program podczas spotkania plenarnego. Ale mieliśmy też wystarczająco dużo czasu, aby trochę pojeździć, złożyć kilka wizyt w Belgradzie, a on mógł zapoznać się z sytuacją.
Oczywiście obecna sytuacja jest zupełnie inna. Wiemy, że Serbia znajduje się obecnie w bardzo delikatnej fazie i mam nadzieję, że zostanie ona rozwiązana pokojowo i bez przemocy. Byłoby to bardzo ważne dla dobra całej ludności. Nie rozmawiałem jeszcze o tym z papieżem. Ponieważ tak naprawdę niemożliwe jest natychmiastowe przedstawienie wszystkiego. Jest zupełnie nowy w swojej posłudze, można zobaczyć, jaki program realizuje teraz. To niesamowite! Życzę mu dobrego zdrowia i aby mógł częściej zwracać się do swojego osobistego trenera (obecny papież jest zapalonym sportowcem – przypis RW), aby trochę zregenerować siły.
Właściwie prawie odpowiedział Eminencja na moje następne pytanie, a mianowicie, jakie byłoby osobiste życzenie Eminencji dla papieża?
– Życzę mu mądrości Ducha Świętego w wyborze współpracowników, aby mógł zbudować bardzo dobry zespół, aby ten zespół mógł mu pomóc i aby mógł naprawdę zrobić coś dla Kościoła razem z tym zespołem w duchu pełnego zaufania.
Biorąc pod uwagę napięcia ekumeniczne i polityczne, czy wizyta apostolska papieża w Belgradzie byłaby również możliwa?
– Jestem pewien, że chciałby odwiedzić Serbię. Interesujące jest to, że strona serbska jest również bardzo zainteresowana. Kiedy został wybrany i wyszło na jaw, że był już w Belgradzie rok temu, z nami, niektóre media zaczęły od tytułu: „Papież już był w Serbii, powinien wrócić”. Mam nadzieję, że to życzenie dotrze teraz także do wielu innych uszu i że naprawdę uda nam się zorganizować pierwszą wizytę papieża w Serbii.
Dziękuję bardzo, Księże Kardynale.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.