Drukuj Powrót do artykułu

Kard. Nycz złożył zeznania w tzw. procesie koszalińskim

12 września 2014 | 19:27 | awo / br Ⓒ Ⓟ

Wszelkie komentarze zostawiam na czas po zakończeniu procesu – powiedział kard. Kazimierz Nycz, który zeznawał w piątek w procesie cywilnym, jaki wytoczył diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, parafii św. Wojciecha w Kołobrzegu oraz byłemu księdzu Zbigniewowi R. poszkodowany Marcin. K. Mężczyzna domaga się przeprosin w prasie i 200 tys. zł. zadośćuczynienia.

Rozprawa odbyła się w Sądzie Okręgowym w Koszalinie, ale w trybie telekonferencji zeznania złożył w Warszawie kard. Nycz. – Stanąłem przed sądem jako świadek, wezwany do tzw. procesu koszalińskiego. Złożyłem zeznania. Nie będę komentował ani zeznań ani niczego, dopóki się proces nie skończy – powiedział po wyjściu z gmachu warszawskiego Sądu Okręgowego. Do dziennikarzy zaapelował, aby nie robili alternatywnego, w stosunku do tego, co się dzieje w sądzie, procesu – medialnego.

Kardynał odpowiadał na pytania sądu i stron dotyczące okresu, kiedy był biskupem-koszalińsko-kołobrzeskim, a także o jego kontakt i wiedzę nt. skazanego w procesie karnym za czyny pedofilne byłego ks. Zbigniewa R., ówczesnego proboszcza parafii św. Wojciecha w Kołobrzegu.

Kard. Nycz zeznał, że w czasie kiedy przestępstwo miało miejsce, a więc w latach 2000-2001, był on biskupem pomocniczym w Krakowie i – jak powiedział – „niczego o sprawie nie mógł wiedzieć i nie wiedział”. Biskupem koszalińsko-kołobrzeskim był od sierpnia 2004 do roku 2007 i w tym okresie nie miał żadnych wiadomości o zachowaniach pedofilnych ks. Zbigniewa R. Natomiast po roku 2009 nabył pośrednio wiedzę o sprawie z prasy oraz z relacji bp. Edwarda Dajczaka na zebraniach Episkopatu Polski. –

– Ks. R. pamiętam jako jednego z proboszczów w Kołobrzegu, proboszcza, który budował wówczas kościół św. Wojciecha. Moje kontakty z parafią były takie, jak z każdą inną parafią diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Do mnie żadne wiadomości na temat skłonności czy czynów ks. R. nie docierały w tamtym czasie – zeznał kard. Nycz.

Nie posiadam wiedzy, aby ktokolwiek informował diecezję o przypadkach niewłaściwego postępowania ks. R wobec osób małoletnich. – Jestem pewny, że ze mną nikt na ten temat nie rozmawiał. Nie mam także wiedzy pośredniej, którą mógłbym uzyskać od kogoś z moich współpracowników – dodał.

Na pytania czy kuria prowadzi dokumentację dotyczącą przebiegu drogi kapłańskiej poszczególnych księży Kardynał odpowiedział, że każdy ksiądz, w każdej diecezji, ma swoją dokumentację od chwili wstąpienia do seminarium aż do śmierci, po czym teczka z jego dokumentacją trafia do archiwum danej diecezji.

Obejmując diecezję koszalińsko-kołobrzeską kard. Nycz nie zapoznał się z teczką personalną ks. R. – Nie zapoznałem się dlatego, że najważniejsze sprawy personalne, duszpasterskie i materialne są przekazywane przez poprzednika. Natomiast w sytuacji, kiedy w diecezji jest 500 księży czy 2 tys. jak np. w Krakowie nie ma fizycznie takiej możliwości, żeby zapoznawać się dokumentacją księży, chyba, że jakaś konkretna sprawa naprowadza na sprawdzenie dokumentacji, ale wówczas nie otrzymałem takich sygnałów, toteż nie zaglądałem – przyznał Kardynał.

Kard. Nycz nie pamiętał, w którym roku został proboszczem ks. R. – W sierpniu 2004 r. gdy przyszedłem do diecezji, on już był proboszczem budującym kościół – zeznał. W odpowiedzi na jedno z pytań przyznał, że nie prowadził nigdy, w żadnej diecezji, analizy jak często dany ksiądz jest przenoszony z parafii na parafię. Ksiądz z Kołobrzegu był wówczas relatywnie młodym proboszczem, miał już wtedy zaawansowaną budowę kościoła więc kardynałowi „nie przyszło do głowy”, żeby sprawdzać, czy był już wcześniej proboszczem. Kard. Nycz nie pamiętał też kto z księży był wikarym w czasie, gdy proboszczem był ks. R.

Ogólna opinia o ks. R w 2004 r. kiedy przyszedłem do diecezji była generalnie pozytywna dla niego. Budowa kościoła – w moim odczuciu i w odczuciu wiernych – szła dobrze. Na poziomie dekanatu opinia innych księży o tym proboszczu była pozytywna.

Gdy kard. Nycz był biskupem koszalińsko-kołobrzeskim ks. Zbigniew R. nie był karany, żadną karą kościelną, bo wtedy – jak powiedział metropolita – nie było ku temu żadnych podstaw. W tym okresie w diecezji nie było też przypadku spraw innych duchownych o molestowanie seksualne małoletnich, które zakończyłyby się rozstrzygnięciem czy to na poziomie sądu kościelnego, tak jak to przewiduje Stolica Apostolska, czy też na poziomie sądu powszechnego. – Jeżeli były zgłoszenia, to zawsze sprawdzaliśmy z największą troską rzetelność doniesienia. Nigdy tego nie bagatelizowałem. Uważam, że z punktu widzenia bezpieczeństwa w tej wielkiej tragedii jaką jest pedofilia nie można być pobłażliwym w tych sprawach – mówił kardynał przed sądem. – Za moich czasów ks. R nie był odsunięty od zajęć z dziećmi. – Pewnie gdybym wiedział i znał sprawę tę z 2000 r. to bym to zrobił – dodał.

Kard. Nycza pytano również, w jaki sposób jest egzekwowane od duchownych zobowiązanie do zachowania „wieczystej wstrzemięźliwości”. – Kapłani są zobowiązani do zachowania celibatu i jeśli mam jako biskup uzasadniony przykład życia wbrew tej zasadzie celibatu i czystości, niezależnie od tego, czy jest to związek z kobietą czy homoseksualny, wtedy następuje upomnienie i – w ostatecznym rozrachunku jeśli nie ma poprawy to suspensa, która jest zwyczajną karą w takich wypadkach – podkreślił metropolita warszawski.

Pytany o wiedzę kurii na temat okoliczności podejmowania aktów seksualnych przez ks. R kard. Nycz zeznał, że „jeżeli czasem dochodziły do kurii jakieś głosy na jego temat, to były to głosy o skłonnościach homoseksualnych tego księdza”. Zawsze stosowałem w takich wypadkach zasadę, że „muszę mieć pewność”. Sama skłonność nie jest grzechem, natomiast zawsze interweniowałem wtedy, kiedy następowało zrealizowanie tej skłonności w życiu – mówił kard. Nycz. – W przypadku ks. R. takiej wiedzy wtedy nie miałem i takiej decyzji nie mogłem podejmować – zaznaczył.

Kardynał przyznał, że pod koniec jego posługi w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej do kurii docierały wątpliwości dotyczące skłonności homoseksualnych ks. R. – Nigdy, za moich czasów, nie miałem żadnego dowodu, jakoby był on czynnym homoseksualistą. Muszę się opierać na faktach a nie na takich czy innych opiniach. Zdaniem kard. Nycza, gdyby biskup kierował „ulotnymi opiniami”, gdy nie ma „twardych dowodów” mógłby narobić wiele szkód.

Kardynała pytano również o to, czy według Kodeksu Prawa Kanonicznego biskup posiada władzę sądowniczą, wykonawczą i ustawodawczą w diecezji, kto powołuje proboszcza i czy kandydat na proboszcza musi odznaczać się jakimś specjalnymi cechami.

Do przestępstw popełnionych przez byłego księdza R. doszło w latach 1999-2001. W latach 1998-2008 ex-duchowny był proboszczem parafii pw. św. Wojciecha w Kołobrzegu.

W 2008 r. odwołano go z tej funkcji z powodu podejrzenia naruszenia zasad celibatu przez kontakty seksualne z dorosłym mężczyzną. Tuż przed rozpoczęciem procesu karnego w 2009 r. w którym zarzucono mu popełnienie czynów pedofilnych, został suspendowany przez biskupa, a następnie decyzją Stolicy Apostolskiej 10 stycznia 2014 został przeniesiony do stanu świeckiego.

Zbigniew R. został we wrześniu 2012 r. prawomocnie skazany na dwa lata więzienia za 10 czynów pedofilskich wobec Marcina K. i jeden czyn popełniony na innym małoletnim. Od listopada 2013 r. odbywa karę więzienia.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.