Drukuj Powrót do artykułu

Kiedy został zamordowany bł. ks. Popiełuszko?

16 października 2014 | 11:48 | am, lk, tw / tw Ⓒ Ⓟ

O wątpliwościach wokół okoliczności śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki i procesie toruńskim rozmawiano podczas konferencji „Śmierć bł. ks. Jerzego Popiełuszki – nowe fakty (w 30. rocznicę uprowadzenia i zabójstwa)”, która odbyła się na UKSW w Warszawie.

Prof. Żaryn: ks. Popiełuszko został zamordowany 19 października 1984 – taki jest obecny stan badań

„Na dzisiejszym etapie naszych badań nie ma lepszej, w sensie historycznego dowodzenia, koncepcji dotyczącej okoliczności śmierci ks. Jerzego niż ta, która obowiązuje także dziś – to znaczy ks. Popiełuszko został porwany i zamordowany 19 października 1984 roku. Mordercami bezpośrednimi byli ci, którzy zostali skazani w procesie toruńskim, czyli [Grzegorz] Piotrowski, [Leszek] Pękala, [Waldemar] Chmielewski” – powiedział – powiedział historyk prof. Jan Żaryn z UKSW podczas spotkania z dziennikarzami.

„Czy to oznacza, że nie ma wątpliwości? Oczywiście, nie oznacza” – dodał historyk.

Jak przypomniał, dostęp pełnomocników oskarżycieli posiłkowych w procesie zabójców ks. Jerzego do pełnej wiedzy na temat okoliczności śmierci kapłana był od początku utrudniany. – To powoduje, że mamy wątpliwości, one nadal pozostają – stwierdził prof. Żaryn.

Jak wyjaśnił, wątpliwości te dotyczą m.in. wydobycia ciała kapłana z Wisły oraz tego, czy było czwarte miejsce postoju porywaczy, „podczas którego wydarzyło się coś, o czym nie wiemy”. – Tych wątpliwości i sprzeczności w zeznaniach głównych oskarżonych jest na tyle dużo, iż tworzą one strukturę pytań. Nie daje ona natomiast na dzień dzisiejszy żadnej alternatywnej, tak logicznej odpowiedzi jak ta, która obowiązuje w naszych monografiach i artykułach naukowych – dodał prof. Żaryn.

„Istniejąca wersja nie dlatego jest prawdą, że nie ma wątpliwości – one są – ale dlatego, że jeszcze nie osiągnęliśmy stanu, by podważyć tę wersję tak mocno, by wątpliwości zamienić w nową tezę” – podkreślił historyk.

Ks. prof. Kaczmarek: hipotezy innej daty śmierci bł. ks. Jerzego są mało wiarygodne

Po beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki nie ma w Kościele dyskusji na temat daty jego śmierci – powiedział ks. prof. Tomasz Kaczmarek. Jak stwierdził podczas konferencji postulator procesu beatyfikacyjnego, Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych po długiej dyskusji jednogłośnie uznała, że męczeństwo dokonało się 19 października 1984 r. późnym wieczorem. A – jak powiedział postulator – następnego dnia ks. Jerzy ukazał się kilku osobom.

Ks. prof. Kaczmarek zauważył, że dla Kościoła najważniejsze jest potwierdzenie męczeństwa. Proces beatyfikacyjny nie stawiał sobie niewykonalnego zadania: rozstrzygnięcia wszystkich aspektów życia kandydata na ołtarze. Jak podkreślił postulator, wszystkim uczestnikom procesu zależało jednak na uzyskaniu maksymalnego stopnia moralnej pewności co do okoliczności śmierci kapłana.

W tym celu dla potrzeb sporządzenia „Positio super martyrium” przebadano wszelkie dostępne źródła: raport komisji historycznej w procesie diecezjalnym, rozmowy z bezpośrednimi sprawcami, a także powstałe później – książkę Wojciecha Sumlińskiego „Kto naprawdę Go zabił?” i materiały medialne, kwestionujące przebieg wydarzeń ustalony w toruńskim procesie bezpośrednich sprawców, oraz wyniki postępowań karnych sprawdzających nową wersję.

Diecezjalna komisja historyczna działająca pod kierownictwem śp. ks. prof. Ludwika Królika, przebadała wszelkie dostępne materiały, m.in. dokumentację sekcji zwłok. Według niej, w żołądku ks. Jerzego znajdowały się nieprzetrawione resztki żółtego sera – a to właśnie jadł on podczas ostatniej kolacji. Świadczy to, że śmierć nastąpiła w niedługim czasie po porwaniu. Z kolei według relacji przeprowadzającego sekcję prof. Jóźwika, wygląd pokrytej glonami skóry rąk zmarłego jednoznacznie wskazywał, że ciało spędziło w wodzie co najmniej kilka dni.

Dopowiadając, o. Gabriel Bartoszewski OFMCap powołał się na słowa wybitnego anatomopatologa, prof. Władysława Nasiłowskiego, który zbadawszy 80 zdjęć dokumentujących wyławiane ciała ks. Popiełuszki uznał, że stan jego skóry wyraźnie wskazywał na przebywanie w wodzie przez co najmniej kilka dni – co także przemawia za datą 19 października.

Jak stwierdził ks. prof. Tomasz Kaczmarek, dla potrzeb procesu rozmawiano też z bezpośrednimi sprawcami. Rozmowy, z inicjatywy bp. Władysława Miziołka, przeprowadzili Tadeusz Fredro-Boniecki i ks. Jan Sochoń. Zdaniem postulatora, mimo że mordercy starali się stworzyć jak najkorzystniejszą dla siebie wersję wydarzeń, z ich wyjaśnień wyłania się spójny obraz, wskazujący jednoznacznie na ich winę. Nikt z nich zresztą nie zaprzeczał swojemu udziałowi w zbrodni. Osobną sprawą jest szczerość deklarowanego przez nich żalu, ale przedstawiany przez nich przebieg wydarzeń od porwania do wrzucenia ciała księdza do wody wydaje się wiarygodny.

Zdaniem postulatora, konkurencyjne wersja wydarzeń, którą także badano w procesie beatyfikacyjnym, wydaje się niewiarygodna. Według niej, grupa Piotrowskiego miała tylko porwać księdza i przekazać go innej, która porwanego torturowała, doprowadzając zapewne niechcący do jego śmierci kilka dni później – 25 października. Główny dowód – zeznania rybaków, którzy widzieli, jak tego dnia ok. 21 dwóch mężczyzn zrzuciło z tamy pod Włocławkiem duży przedmiot – postulator procesu określił jako niewiarygodne: złożone po 18 latach, częściowo ze słyszenia.

Na tym też stanowisku stanął Instytut Pamięci Narodowej. Ks. prof. Kaczmarek przytoczył pismo prezesa IPN Janusza Kurtyki z 24.04.2006, stwierdzające, że prokuratorzy Instytutu uważają ustalenia z procesu toruńskiego co do samego przebiegu zbrodni za niepodważalne, skoro nie znaleziono dowodów, które mogłyby je obalić, a ponadto przemawia za nimi powaga rzeczy osądzonej.

Prof. Polak: porywacze chcieli ksiądz tylko zastraszyć, umarł 25 października

Prof. Wojciech Polak z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu przedstawił hipotezę, że śmierć ks. Popiełuszki należy datować na 25 a nie, jak się powszechnie uważa, na 19 października.

Ważnym a pomijanym wg profesora elementem, który może rzucać światło na sprawę, jest różaniec, wyglądający tak samo jak należacy do ks. Jerzego, który jeszcze w październiku 1984 roku, został odnaleziony pod mostem w Toruniu. Nie było o nim wzmianki w śledztwie, tak samo jak o postoju pod mostem. Ten wg prof. Polaka wydaje się jednak prawdopodobny. Jak przekonywał prelegent, żeby wjechać pod most w Toruniu trzeba bardzo dobrze znać ten teren, żeby zrobić to w ciemnościach trzeba mieć ten postój przygotowany. To musiało być uprzednio ukartowane.

Tej samej nocy, której ks. Jerzy został porwany, na miejsce przyjechał funkcjonariusz z psem tropiącym, który obwąchał siedzenie w samochodzie, w którym siedział ks. Popiełuszko. Pies trzykrotnie chwytał trop i szedł 100 m drogą prowadzącą do Torunia, dalej skręcał w asfaltową drogę prowadzącą do kościoła w Górsku. Aktualnie znajduje się tam parking. Po przejściu 30 m tą drogą pies tracił trop. Wskazuje to na to, że ksiądz nie został wrzucony do bagażnika, jak się powszechnie uwaza, ale przeprowadzony do innego samochodu. Tym samochodem dojechano pod most, gdzie czekał na zbrodniarzy kolejny samochód. W tym miejscu ks. Jerzy miał upuścić swój różaniec, żeby zostawić ślad.

Jedna z hipotez, o której powiedział prof. Polak, w wątpliwość poddaje porwanie ks. Jerzego w celu dokonania zbrodni. W myśl owej hipotezy kapłan miał być zastraszany, a jego śmierć była zaskoczeniem dla oprawców.

Warte przytoczenia są, wg prof. Polaka także zeznania lekarki, która powiedziała, że 25 października przyszło do niej dwóch funkcjonariuszy SB, którzy wypytywali o różne sprawy, m.in. o to, jakie leki i w jakich dawkach zażywa ks. Popiełuszko. Prokurator Andrzej Witkowski na podstawie tych doniesień sformułował hipotezę, że ks. Jerzego poddano podobnym torturom, jakie stosowano w tzw. porwaniach toruńskich. Kapłan na skutek maltretowania doznał zapaści, funkcjonariusze SB próbowali go ratować, o czym może świadczyć wizyta u lekarki, co jednak nie pomogło. Ksiądz umarł 25 października, jego ciało wrzucono do rzeki.

Prof. Polak dodał, że prokurator Witkowski bardzo szybko dostał zakaz wypowiadania się w tej sprawie. Ten zakaz obowiązuje go do dzisiaj.

Wskazówką co do celu porywaczy jest pozostawienie przy życiu Waldemara Chrostowskiego, kierowcy ks. Popiełuszki. Funkcjonariusze SB znali podstawową zasadę, że nie można pozostawić przy życiu świadka koronnego zabójstwa. Gdyby więc chcieli zabić ks. Popiełuszkę, Chrostowski nie miał prawa przeżyć. Tymczasem został wypuszczony – a nie wyrzucony z pędzącego samochodu. Wydaje się, że porywaczom chodziło o zastraszenie księdza – tak samo, jak było w przypadku wcześniejszej serii porwań działaczy „Solidarnosci” w Toruniu. Porwanie księdza miało doprowadzić do wyjazdu do Rzymu. Gdyby porwany ksiądz pojawił się po kilku dniach zmaltretowany, ale żywy – wszyscy przyjaciele namawialiby go do wyjazdu. – Takie było, jak sądzę, rozumowanie organizatorów porwania – mówił prof. Polak.

Jak dodał na zakończenie, „nawet jeśli ta hipoteza nie jest wyjaśnieniem całej prawdy, to z pewnością oficjalne ustalenia procesowe też nie są prawdziwe”. Zdaniem profesora, należy się nad tym wszystkim jeszcze pochylić.

Polemizując z prof. Polakiem, ks. prof. Kaczmarek poinformował, że na różańcu, znalezionym w miejscu, w którym – według zwolenników wersji śmierci błogosławionego 25 października – dwie grupy porywaczy przekazywały sobie księdza, podczas specjalistycznych badań w 2008 r. nie znaleziono śladów jego DNA. Nie wiadomo więc, czy to w ogóle był jego różaniec.

Postulator procesu powołał się też na argument z innego porządku, nie naukowego. Otóż ks. Jerzy Popiełuszko 20 października ukazał się kilku osobom, mówiąc im rzeczy, których nie mógł wiedzieć nikt żyjący. Ks. prof. Kaczmarek przyznał, że nie jest to argument naukowy, jednak dla osób, patrzących na losy męczennika w perspektywie wiary, to także ma znaczenie.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.