Drukuj Powrót do artykułu

Komentarze po odejściu abp. Wielgusa

07 stycznia 2007 | 17:22 | KAI //mr Ⓒ Ⓟ

Zapytani przez KAI duchowni i publicyści zwracają uwagę, że Kościół powinien wyciągnąć wnioski ze sprawy abp. Wielgusa. Mówią m.in., że reakcja Kościoła w Polsce była zbyt opieszała, niektórzy zwracają uwagę na pominięcie świeckich, twierdzą też, że sprawa posłuży uzdrowieniu Kościoła. Równocześnie nie są zgodni w ocenie roli, jaką odegrały media.
– Nie mogę powiedzieć inaczej – jak Ojciec Święty zadecydował, *jesteśmy mu wdzięczni* – powiedział *kard. Stanisław Dziwisz*. Na pytanie, czy decyzja o rezygnacji abp. Wielgusa została podjęta zbyt późno odpowiedział dziennikarzom: „zostawiam wam tą ocenę”. Nie chciał także ustosunkować się do treści homilii Prymasa Glempa. Stwierdził jedynie, że jest wdzięczny za decyzje Ojca Świętego.
Musimy szybciej i bardziej twórczo reagować na problemy w Kościele – uważa dominikanin *o. Maciej Zięba*. – Dla hierarchii w Kościele, ale też wszystkich ludzi Kościoła w Polsce, jest to sygnał, że *na pewne problemy trzeba szybciej reagować* i że zło z przeszłości nadal jest aktywne. I że będzie rozgrywane, gdyż trzeba powiedzieć, że rola wielu mediów była w ciągu tych dni bardzo niedobra. Było wiele plotek, insynuacji, pomówień, które podburzały i oburzały.
– Podjęcie współpracy ze służbami specjalnymi PRL, każda jej forma, jest faktem bardzo nagannym i uniemożliwia podjęcie w Kościele funkcji kierowniczych, tego, kto buduje na zaufaniu i ze względu na to zaufanie może nauczać i prowadzić. Patrząc na ludzkie uwikłania, na ludzkie dramaty, nie potępiając nikogo, uwzględniając także specyfikę czasów totalitarnych, o czym łatwo dziś zapominamy, trzeba stwierdzić, że odbiera to abp Wielgusowi moralny mandat do prowadzenia Kościoła, do bycia jednym z przywódców, do bycia biskupem, który ma być nauczycielem pasterzem, ojcem – powiedział dominikanin.
– Abp Wielgus tłumaczył, że podjął współpracę z SB, gdyż pragnął się kształcić za granicą, podnosić kwalifikacje. Pokazuje to także nam, żyjącym dzisiaj, że *nie kariera, nie specjalizacja zawodowa*, choćby bardzo cenna i potrzebna, nie są najważniejszym celem w życiu. Podstawowym kryterium, jakim powinniśmy się kierować, to dobro i zło, a oportunizm jest czymś niedobrym. Nie wolno zawierać jakichkolwiek kompromisów w sprawach podstawowych. Mam nadzieję, że dla wielu młodych kapłanów i innych młodych ludzi w Polsce będzie taka lekcja: że są rzeczy ważniejsze niż rozwój zawodowy, kariera naukowa, możliwość działania. Są prawdy absolutne, dobo i zło, które jest ponad wszelkimi naszymi kategoriami ludzkimi. Wyzwalamy się z relatywizmu.
– Arcybiskup Wielgus naprawdę *nie zrezygnował dlatego, że media go atakowały*, że jest ofiarą dziennikarzy, tylko dlatego, że jest ofiarą własnych błędów i słabości do których nie potrafił się przyznać – powiedział redaktor naczelny „Więzi” *Zbigniew Nosowski*. Jego zdaniem wyciągnięcie wniosków z tej lekcji może być wielkim oczyszczeniem dla Kościoła.
Zdaniem Zbigniewa Nossowskiego, lepiej by było, gdyby rezygnacja abp Wilgusa dokonała się wcześniej, o czym świadczy „bardzo smutna” – jak uważa – reakcja części osób zgromadzonych w Kościele, którzy krzyczeli „nie” i „zostań z nami”. – To kolejne wielkie zaniedbanie Kościoła warszawskiego, że ludzi zgromadzonych przed katedrą nie poinformowano oficjalnie o tym, że ta rezygnacja została już złożona i przyjęta – stwierdził.
– Mieliśmy walkę na transparenty pod katedrą, przepychankę i okrzyki. Nie mówienie nic ludziom jest kontynuowaniem postawy arogancji, wobec tego, co ludzie myślą, co było najgorszym aspektem całej sprawy. *Wywołano wilka z lasu.* Widziałem, że ci ludzie, którzy stali z transparentami Radia Maryja, nie akceptowali tej decyzji, stali pod transparentem: „Godny następco Prymasa Tysiąclecia”. Ludzie, którzy byli mobilizowani przez dyrektora tej stacji, żeby przyjeżdżali bronić biskupa atakowanego przez złe media. Biskup Wielgus naprawdę nie zrezygnował dlatego, że media go atakowały, że jest ofiarą dziennikarzy, tylko dlatego, że jest ofiarą własnych błędów i słabości do których nie potrafił się przyznać”.
Ujawnienie jednoznacznych dokumentów świadczących o wieloletniej współpracy z SB i wywiadem, jednoznacznie ocenionych przez komisję świecką i kościelną, *nie pozostawia wątpliwości*, że ten kapłan naruszył określone przez Episkopat Polski normy dotyczące postępowania duchownych wobec służb specjalnych systemu komunistycznego – uważa *prof. Władysław Bartoszewski*.
– Wyjaśnienia zainteresowanego były zmienne i sprzeczne. Dopiero ostatnio, kiedy klamka już zapadła, przyznał on, że wprowadził w błąd biskupów, i że tego żałuje. – Przyjmuję to do wiadomości jako element osobistej skruchy, ale z tego faktu wynika jednak, że biskupi i Stolica Apostolska nie byli poinformowani o wszystkich okolicznościach towarzyszący nominacji na stolicę warszawską. Stąd też obecna natychmiastowa reakcja Ojca Świętego na wniosek abp. Wielgusa o dymisję jest niezwykłym i niemal niespotykanym sposobem reakcji najwyższego zwierzchnika Kościoła na trudną sytuację. Za to jestem mu jako Polak i katolik z tej archidiecezji głęboko wdzięczny – powiedział.
Bartoszewski przyznał, że nie wie, czemu „*wycieczki w formie zorganizowanych bojówek*, przyjeżdżające spoza Warszawy” mają narzucać warszawskim katolikom, kto ma być przez nich traktowany z większym zaufaniem: czy Papież, czy były metropolita. – Krzyki w historycznej archikatedrze św. Jana typu „Zostań z nami”, które są aluzją do wykrzykników pod adresem Jana Pawła II, przy zestawieniu życiorysów Stanisława Wielgusa i Karola Wojtyły brzmią jak świętokradztwo.

Potrzebna jest większa współpraca między hierarchią i świeckimi jako konsultorami – uważa publicysta katolicki *Grzegorz Polak*. Kandydatury biskupów powinny być z nimi konsultowane, bo świeccy mają często większą wiedzę np. na temat lustracji niż duchowni. Jego zdaniem, decyzja abp. Stanisława Wielgusa o rezygnacji z funkcji metropolity warszawskiego była podjęta „stanowczo za późno”.
Publicysta przypomniał, że nazwisko abp. Wielgusa *widniało na tzw. „liście Wildsteina”*. – Można mieć obiekcje co do sposobu sporządzenia i opublikowania tej listy, niemniej jednak Kościół nie może lekceważyć faktów społecznych”.

Złym efektem sprawy abp. Stanisława Wielgusa jest *dezintegracja w Kościele*, która zaczyna się w łonie samego Episkopatu – uważa historyk *Bohdan Cywiński*.
– Cały Episkopat jest podzielony, widać rozziew od abp Tadeusza Gocłowskiego po abp. Sławoja Leszka Głodzia, podzieleni są także księża i wierni, i to jest bardzo złe – powiedział Cywiński. Ale dostrzega też dobre strony ostatnich wydarzeń. – Ta bardzo smutna, bardzo ciężka sprawa wywołuje refleksję moralną na temat wierności Kościołowi, prawdy w Kościele, uczciwości itd.
Cywiński zwrócił uwagę na fakt nieobecności Episkopatu w tych dniach, choć od wielu miesięcy biskupi są proszeni o aktywne zajęcie się sprawą lustracji. – Niestety Episkopat zajmuje się tym albo w sposób pozorny, albo wyjątkowo powolny i nie zdaje sobie sprawy z tego, że *wierni podejrzewają, iż nie jest to kwestia opieszałości* – mówi historyk. – Zaczynają podejrzewać, że w Episkopacie jest wielu ludzi, którzy boją się tej lustracji.

Świeccy katolicy w pewnym sensie *wyręczyli hierarchię* – powiedziała KAI socjolog *prof. Mirosława Grabowska*, komentując sprawę abp. Stanisława Wielgusa. Jej zdaniem, stało się tak, ponieważ biskupi nie zdołali uporać się wcześniej z problemem jaki powstał wokół abp. Wielgusa.
Zdaniem prof. Grabowskiej, niedobrze się stało, że sprawy zaszły tak daleko, a rezygnacja abp Wielgusa miała miejsce w dzień ingresu. – Myślę, że można było tej sytuacji uniknąć, nie przyjmować nominacji, albo od razu wyznać prawdę – stwierdziła socjolog.

Kryzys, związany z rezygnacją abp Wielgusa może wpłynąć na *uzdrowienie Kościoła* – powiedział KAI *prof. Wiesław Chrzanowski*. Jego zdaniem bardzo cenna jest aktywizacja świeckich i ich zaangażowanie w sprawy Kościoła. Wszystko zależy teraz od biskupów, którzy powinni się ustosunkować do wydarzeń, od decyzji, jaką podejmie Konferencja Episkopatu i personalnie jej przewodniczący abp Józef Michalik.
*Komentarze Czytelników* ||znaleźć można na naszym forum||

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.