Drukuj Powrót do artykułu

Konwencja przeciw małżeństwu i rodzinie

30 kwietnia 2014 | 14:02 | as / pm Ⓒ Ⓟ

Po co fundujemy sobie wprowadzenie Konwencji, która podważa znaczenie małżeństwa i rodziny, wpływ rodziców na wychowanie dzieci i tradycję oraz jest sprzeczna z deklarowanym celem polityki społecznej, jakim jest polityka rodzinna? – zastanawia się Antoni Szymański, socjolog, członek Zespołu ds. Rodziny Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu Polski, odnosząc się do wyrażonej 29 kwietnia zgody rządu na ratyfikację Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej.

– Rząd na swoim posiedzeniu w dniu 29 kwietnia zdecydował o skierowaniu do ratyfikacji Konwencji Rady Europy o przemocy wobec kobiet. Czy jest nam ona potrzebna?

Antoni Szymański: Należy przypomnieć w tym kontekście Komunikat z ostatniego zebrania plenarnego Konferencji Episkopatu Polski, w którym biskupi piszą: „Wobec planowanej przez Rząd Rzeczypospolitej Polskiej ratyfikacji Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej biskupi kolejny raz zaznaczają, że są przeciwni jakiejkolwiek formie przemocy wobec kobiet i wypowiadają się zdecydowanie za ich równouprawnieniem. Podkreślają również, że Polska ma już obecnie wystarczające rozwiązania prawne, by przeciwdziałać przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Nie ma żadnej potrzeby wprowadzania rozwiązań opartych na redefinicji takich pojęć, jak np. płeć, rodzina czy małżeństwo. Niebezpieczeństwa przyjęcia tej konwencji dostrzegają liczne środowiska prorodzinne i kobiece oraz przedstawiciele środowisk naukowych”.

Przypomnijmy, że zdecydowanie przeciwny podpisaniu tej Konwencji był minister sprawiedliwości Jarosław Gowin, liczne organizacje prorodzinne i kobiece. Za jej podpisaniem i ratyfikacją opowiedziała się natomiast pełnomocnik rządu ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska Rajewicz i organizacje feministyczne, w tym Stowarzyszenie Kongres Kobiet.

– Czy potrzebne są nowe rozwiązania w sprawie przemocy?

Przemoc wobec kobiet, ale także wobec dzieci i mężczyzn wymaga zdecydowanego przeciwdziałania państwa. Należy jednak pamiętać, że kilka lat temu głęboko znowelizowano ustawę o przemocy w rodzinie i wprowadzono nowe rozwiązania prawne. W trakcie prac nad tą ustawą rząd twierdził, że wprowadzane rozwiązania są optymalne i będą one skutecznie chroniły przed przemocą w rodzinie. Na jej bazie powołano w każdej polskiej gminie zespoły interdyscyplinarne i zespoły robocze, znowelizowano Kodeks karny. O skali zaangażowania niech świadczy zobowiązanie wszystkich nauczycieli i lekarzy (ponad milion osób) do współdziałaniu w jej realizacji. Liczne są opinie dowodzące, że rozwiązania tej ustawy są już nadmierne (na przykład za przemoc uznano krytykowanie członka rodziny, czy ograniczanie kontaktów, co w przypadku relacji rodzice – dzieci, wkracza nadmiernie w kompetencje rodziców).

Jeśli zatem niedawno rząd twierdził, że wprowadza rozwiązania optymalne, a wielu twierdzi, że nadmierne, to co uzasadnia, by przyjmować kolejne wynikające z Konwencji? Po co budować równoległą do istniejącej, kosztowną administrację, do jej realizacji? Po co ograniczać naszą suwerenności w sprawach moralności i rodziny, na rzecz kontroli międzynarodowej instytucji, co przewiduje Konwencja?

– Chodzi o przemoc czy ingerencję w podstawowe wspólnoty społeczne?

Konwencja wykorzystuje nośne hasło przeciwdziałania przemocy, by promować zmianę kulturową, która osłabi małżeństwo i rodzinę oraz tradycyjne role związane z rodzeniem i wychowaniem dzieci. Zbudowana jest ona na bazie ideologii gender. Określa „płeć” – jako społecznie skonstruowane role, zachowania, działania i cechy, które dane społeczeństwo uznaje za właściwe dla kobiet i mężczyzn”. W ten sposób odchodzi od utrwalonej w tradycji europejskiej definicji płci, uwzględniającej biologiczne odmienności kobiety i mężczyzny, która stanowi podstawę dla prawa rodzinnego i osobowego. Będzie to miało negatywne konsekwencje dla więzi rodzinnych chronionych przez 18 artykuł Konstytucji, który nakazuje wspierać związek kobiety i mężczyzny, rodzinę, macierzyństwo i rodzicielstwo. Jeśli zostanie wprowadzona w życie, państwu trudniej będzie się powoływać na tradycyjny sposób pojmowania małżeństwa, dlatego będzie ona sprzyjać instytucjonalizacji związków tej samej płci.

Konwencja nie szanuje pozytywnego dorobku cywilizacyjnego i tradycji. W art. 12.1 stwierdza: „Strony stosują konieczne środki, aby promować zmiany w społecznych i kulturowych wzorach zachowań kobiet i mężczyzn, w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji i wszelkich innych praktyk opartych na pojęciu niższości kobiet lub na stereotypowych rolach kobiet i mężczyzn”.

To droga do tego, by państwo np.: zaprzestało wspierania macierzyństwa czy małżeństwa, ale zaczęło promować, np. życie samotne (nietradycyjne) nastawione wyłącznie na karierę zawodową. Może też oznaczać walkę w Kościołem i innymi strukturami, które starają się chronić pozytywne tradycje.

Konwencja nakłada też na państwa obowiązek specyficznej edukacji. W art. 14.1. czytamy „Strony podejmują, w stosownych przypadkach, konieczne działania w celu uwzględnienia materiałów dydaktycznych na temat taki jak …niestereotypowe role płci…”. Zapis ten może oznaczać np.: obowiązek edukacji i promowania homoseksualizmu czy transseksualizmu, jako niestereotypowych ról. Po ewentualnej ratyfikacji Konwencja wymusi zmianę w zakresie wychowania prorodzinnego w szkołach, które jest akceptowane przez rodziców i przynosi dobre efekty. To jeden z powodów, dla którego tak silnie za jej ratyfikacją lobbowały środowiska feministyczne, od lat atakujące wychowanie prorodzinne w szkołach.

– Czy suwerenność w sprawach moralności jest dla nas wartością?

Polska wchodząc do struktur Unii Europejskiej przyjęła Deklarację o suwerenności w sprawach moralności i kultury. Mówi o tym uchwała Sejmu z 11 kwietnia 2003 r.: „Zmierzając ku integracji z innymi krajami europejskimi w ramach Unii Europejskiej, w obliczu zbliżającego się referendum w sprawie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, Sejm Rzeczypospolitej Polskiej stwierdza, że polskie prawodawstwo w zakresie moralnego ładu życia społecznego, godności rodziny, małżeństwa i wychowania oraz ochrony życia nie podlega żadnym ograniczeniom w drodze regulacji międzynarodowych”. Ratyfikacja tej Konwencji pozbawi nas suwerenności w obszarach moralności i rodziny. To czy spełniamy odpowiednie standardy będzie kontrolowane przez międzynarodowy organ (GRAVIO).

Warto zastanowić się nad tym, po co fundujemy sobie wprowadzenie Konwencji, co nie jest naszym obowiązkiem. Konwencji, która podważa znaczenie małżeństwa i rodziny, wpływ rodziców na wychowanie dzieci i tradycję, co jest sprzeczne z deklarowanym celem polityki społecznej, jakim jest polityka rodzinna.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.