Drukuj Powrót do artykułu

Kościół na Grodzieńszczyźnie przetrwał „Czarnobyl ateizmu”

02 grudnia 2010 | 00:01 | tom (KAI)/ms Ⓒ Ⓟ

O swojej posłudze kapłańskiej i biskupiej, sytuacji Kościoła i społeczeństwa białoruskiego, relacjach z władzami i organizacjami polonijnymi, odprawianych w czasach komunistycznych Mszach św. bez księdza w grodzieńskiej katedrze – mówi w rozmowie z KAI biskup Aleksander Kaszkiewicz, ordynariusz diecezji grodzieńskiej i przewodniczący Konferencji Biskupów Białorusi.

Publikujemy tekst rozmowy.

KAI: Niedawno seminarium duchowne w Grodnie obchodziło 20-lecie. Czy przed dwudziestu kilku laty Ksiądz Biskup myślał, że w Grodnie powstanie uczelnia kształcąca księży nie tylko dla diecezji, ale i całej Białorusi?

Biskup Aleksander Kaszkiewicz: Bardzo się cieszę i dziękuję Bogu, że pomimo różnych trudności mamy seminarium duchowne. Gdyby ktoś powiedział mi dwadzieścia kilka lat temu, że powstanie na Białorusi seminarium i będzie biskup, powiedziałbym, że co najmniej nie jest realistą. Trzeba było mieć bardzo wielką wiarę, aby do tego doszło.

KAI: Ksiądz Biskup pochodzi z Wileńszczyzny…

– Pochodzę z pogranicza Wileńszczyzny i Grodzieńszczyzny, ze wsi Podgajdzie w parafii Ejszyszki. Obecnie moja rodzinna parafia w 30 proc. jest położona w diecezji grodzieńskiej, a 70 proc. jest po stronie litewskiej wraz z kościołem parafialnym p.w. Wniebowstąpienia Pańskiego. Porównując sytuację na radzieckiej Litwie i tutaj na Grodzieńszczyżnie, to po przyjeździe do Grodna, zauważyłem szaloną różnicę. Również władze na Litwie były trochę inne. Tam wielu urzędników pochodziło z katolickich rodzin, byli praktykującymi katolikami. Jeżeli na Litwie Kościół był prześladowany, to na Białorusi niszczony.

Na przykład na Nowogródczyżnie w czasach komunistycznych kiedy ks. Antoni Dziemianko był proboszczem – (obecnie jest biskupem pomocniczym archidiecezji mińsko-mohylewskiej) wówczas miał pod opieką dziesięć parafii, a czynna była tylko jedna świątynia w Nowogródku – fara. Pozostałe były bez własnych kościołów, które zostały zburzone, albo przeznaczone na inne cele.

Na Litwie skończyłem seminarium duchowne w Kownie i zostałem mianowany wikariuszem w parafii katedralnej w Poniewieżu. Od 1981 roku zostałem proboszczem parafii p.w. Ducha Świętego w Wilnie.

KAI: Kościele i parafii uważanej do dzisiaj za duchowe centrum Polaków w Wilnie…

– Działalność duszpasterska w diecezji poniewieżskiej była prowadzona w języku litewskim. W Wilnie, czasami też nie było łatwo. Ponieważ trzeba było sprawować sakramenty w językach: polskim, litewskim i rosyjskim. Po prostu taka jest historia Kościoła na tych terenach.

KAI: W czasie pracy w Wilnie, do kościoła Świętego Ducha został sprowadzony obraz Jezusa Miłosiernego…

– W tym czasie do kościoła Świętego Ducha został sprowadzony obraz Jezusa Miłosiernego. Gdyby ta inicjatywa miała miejsce kilka lat później, to obraz pozostałby na Białorusi, gdyż od 1956 roku do 1986 roku znajdował się w parafialnym kościele w Nowej Rudzie na Białorusi. Przywiózł go tam ksiądz prałat Józef Grasewicz, przyjaciel błogosławionego księdza Michała Sopoćko. W międzyczasie ks. Sopoćko wyraził prośbę aby obraz przywieźć do Białegostoku. Rozpoczęto przygotowania, ale ostrzeżono, że mogą być problemy na granicy. Wtedy ksiądz Sopoćko powiedział: „To dzieło powstało w Wilnie i niech tam zostanie”. Ks. Grasewicz spełnił jego wolę.

KAI: Przewiezienie obrazu odbyło się potajemnie…

– To było na przełomie października-listopada w 1986 roku. Obraz Jezusa Miłosiernego namalowany przez Eugeniusza Kazimirowskiego przywiozła siostra Cecylia, obecna matka generalna i przekazała mnie osobiście. Obraz oddałem do renowacji łącznie z napisem „Jezu ufam Tobie”. Następnie został zawieszony w bocznym ołtarzu naprzeciwko zabytkowej ambony. W takich okolicznościach obraz trafił do kościoła Świętego Ducha w Wilnie.

KAI: Od tego czasu zaczął się dynamicznie rozwijać kult Miłosierdzia Bożego…

– Kult Miłosierdzia Bożego w kościele Świętego Ducha na dobre zaczął się rozwijać po beatyfikacji siostry Faustyny.

KAI: Później był konflikt o przeniesienie obrazu do kościoła Trójcy Świętej w Wilnie …

– Tak zwane przeniesienie obrazu z kościoła Świętego Ducha do kościoła Trójcy Przenajświętszej zostało dokonane, kiedy już byłem w Grodnie. Warto tylko przypomnieć, że Sługa Boży Jan Paweł II kiedy odwiedził Wilno w 1993 roku, w wielkim skupieniu modlił się przed tym cudownym wizerunkiem.

KAI: W ZSRR były dwa seminaria duchowne?

– Taka była wola Boża. Przypomnijmy, że w ZSRR były dwa seminaria: w Rydze i w Kownie. W Rydze przyjmowano kandydatów z pozostałych republik radzieckich. Natomiast w Kownie, byli przyjmowani kandydaci z meldunkiem litewskim. Były też stawiane przez władze świeckie limity kandydatów. Jestem wdzięczny Panu Bogu i założycielowi – pierwszemu biskupowi na Białorusi – Tadeuszowi Kondrusiewiczowi za to, że podjął odważną decyzję założenia Wyższego Seminarium Duchownego w Grodnie.

KAI: Ilu księży wykształciło seminarium grodzieńskie?

– Przez 20 lat seminarium wykształciło 173 księży. Trzeba podkreślić, jak wiele zawdzięczamy kapłanom, którzy przyjechali z Polski. Gdyby nie pomoc Kościoła z Polski nie wiele moglibyśmy zrobić. Trzeba przypomnieć wspaniałych biskupów i kapłanów, którzy nam pomagali: bp Edward Eugeniusz Samsel z Ełku, czy ks. Jerzy Lewiński, ks. Tadeusz Wyszyński i wielu innych księży profesorów i wykładowców. Przypomnijmy, że na całej Białorusi w latach 90. pracowało tylko 50 księży. Byli to kapłani wielkiego formatu. Trochę dzisiaj brakuje nam takich księży. Dobry kapłan to człowiek, który otrzymał dobrą formację w rodzinie. Można otrzymać dobre wykształcenie teologiczne, ale to nie wystarcza. O wiele trudniej ukształtować człowieka z rodziny mieszanej czy niepraktykującej. Teraz młody kapłan, gdy spotka się z trudnościami może się szybko załamać. Większość kapłanów z mojego pokolenia była po służbie w wojsku radzieckim. Byliśmy zahartowani. Niekiedy mówi się, że wojsko to są stracone dwa lata, to myślę, że musztra mi się przydała. U nas mówi się: „Lepszy dobry chłop niż byle jaki pop”. W dobie kryzysu trzeba przede wszystkim modlić się o dobre rodziny.

KAI: Czy diecezję grodzieńską dotknął kryzys powołań?

– W ubiegłym roku mieliśmy 14 kleryków, ale w tym roku już tylko 3. Wiąże się to na pewno z niżem demograficznym i – co już powiedziałem – z kryzysem rodziny. Trzeba nam więcej modlić się, zająć się duszpasterstwem ministrantów, organizować rekolekcje powołaniowe. W diecezji pracują ojcowie i siostry zakonne z różnych zgromadzeń zakonnych. Cieszymy się każdym powołaniem do służby Bożej.

KAI: Jak Ekscelencja scharakteryzowałby diecezję grodzieńską?

– Diecezja grodzieńska ma wyjątkowe położenie geograficzne, graniczy z Polską i Litwą. Do 1939 roku, ziemie te należały do archidiecezji wileńskiej i rozkwitało tu życie religijne. Niestety, 50 lat ateizacji w czasach komunistycznych zrobiło swoje, ale i tak starano się jak to tylko możliwe o zachowanie wiary. Brakowało księży, ale kto chciał mógł skorzystać z posługi kapłanów na Litwie. Czasami na Grodzieńszczyznę przyjeżdżali nocami kapłani na motorach, aby spowiadać. Mimo prześladowań przez milicję, jakoś im się udawało. Tutaj było lepiej w porównaniu z terenami położonymi bardziej na wschód.

Jak gorąca i głęboka była wiara wielu mieszkańców tych ziem to opowiem pewien epizod, który mnie wzruszył w tamtych trudnych czasach. Do Wilna przyjeżdżała do mnie z Białorusi staruszka pełniąca funkcję jak gdyby diakona. Przyjeżdżała na tydzień lub dłużej i przychodziła do kościoła Świętego Ducha i brała ode mnie różne dewocjonalia. Raz poprosiła, abym jej poświęcił ziemię w słoiku. Stanąłem przed dylematem, czy poświęcić, czy nie. Powiedziała mi, że potrzebuje jej na pogrzeby. Kiedy nie było kapłana na pogrzebie, to ona rzucała na trumnę tę poświęconą ziemię. Prosta, a jakże głęboka była jej wiara.

KAI: W grodzieńskiej katedrze odprawiano nawet Msze św. bez kapłana…

– Kiedyś przyjechałem do Grodna specjalnie, aby zobaczyć i rzeczywiście ławki zajęte przez wiernych, a na ołtarzu leżał ornat, tylko nie było księdza. Ludzie modlili się sami. Ja byłem jako kapłan między nimi, ale nie mogłem przewodniczyć Mszy świętej. Było to dla mnie głębokie przeżycie i jednocześnie umocnienie mojej wiary postawą tych ludzi. Dzięki takim ludziom Kościół przetrwał „Czarnobyl ateizmu”.

KAI: Podobno parafianie byli obciążeni ogromnymi podatkami?

– Tak było. Przychodzili w niedziele i święta, zbierali ofiarę, płacili podatki i tak obronili dzisiejszą katedrę. Przez 27 lat nie było tam proboszcza, ale dzięki tym ludziom to się udało. Wszystkim tym babciom i dziadkom trzeba postawić pomnik wdzięczności.

KAI: Po latach komunizmu, ateizacji i po 20 latach niepodległości jak Ksiądz Biskup ocenia religijność Białorusinów?

– Bardzo trudne pytanie. Na pewno są bardziej religijni i otwarci na wartości ewangeliczne. Zawsze wspominamy to rozmodlone starsze pokolenie, z którego już wielu nie ma. Starali się oni przekazać wiarę swoim wnukom i dzieciom. Jeśli chodzi o religijność średniego pokolenia to uważam, że potrzebują systematycznej katechizacji. Rodziny prawdziwie katolickie raczej skutecznie przekazały wiarę dzieciom, ale tam gdzie wiara była chwiejna to religijność ich dzieci potrzebuje umocnienia. Obecnie, dzięki systematycznej katechizacji często zdarza się, że dzieci uczą religii swoich rodziców.

KAI: Dziecko katechizuje rodziców?

– Tak, często się to zdarza, gdyż rodzice zajęci pracą nie mają czasu na pogłębienie wiary. Myślę, że świadomość religijna na Białorusi jest teraz o wiele większa. Naszym pragnieniem jest, aby rodziny regularnie praktykowały i korzystały z sakramentów. Cieszy to, że coraz więcej katolików to ludzie z wyższym wykształceniem. Na nas księżach ciąży wielka odpowiedzialność, aby przede wszystkim zapewnić wiernym stałą formację, nie katechizować tylko sporadycznie, przy okazji świąt, ale systematycznie. Ludzie są na to otwarci i czekają na Ewangelię.

KAI: Jaką rolę odgrywają ruchy, stowarzyszenia religijne w diecezji?

– W diecezji mamy ponad 20 różnych grup apostolskich i stowarzyszeń. W parafiach najwięcej mamy kółek różańcowych, należy do nich też wielu młodych ludzi. Silny jest liczący ok. 1 tysiąca wiernych III Zakon św. Franciszka. Rozwija się ruch pielgrzymkowy. Mamy swoje sanktuarium diecezjalne w Trokielach. Cieszy, że pielgrzymują tam tysiące młodych ludzi, uczestniczą w czuwaniu modlitewnym. Wprowadzamy nowe formy religijności, ale nie możemy zatracić też tradycyjnych. Szczególną radość sprawia rozwój ruchów młodzieżowych, które jednoczą młodych ludzi wokół Chrystusa i pomagają wytrwać na prawej drodze wśród wielorakich pokus współczesnego świata.

KAI: Ile osób przystępuje do Komunii świętej na niedzielnych mszach świętych?

– W parafiach miejskich ok. 35 proc., a w wiejskich nawet 70 proc. W grodzieńskiej katedrze jest celebrowanych w niedzielę osiem Mszy św. Podobnie jest w pozostałych świątyniach miejskich naszej diecezji.

KAI: Ilu księży jest w całej diecezji?

– W całej diecezji pracuje ok. 200 księży, razem z księżmi profesorami oraz z księżmi studentami studiującymi za granicą.

KAI: A zgromadzeń zakonnych?

– Ok. 15 zgromadzeń męskich i żeńskich. Zgromadzenia żeńskie zajmują się szczególnie katechizacją dzieci i młodzieży.

KAI: Z jakimi największymi problemami społecznymi boryka się społeczeństwo Białorusi i jak Kościół pomaga w ich przezwyciężeniu?

– Dużym problemem jest rozpad rodzin, dużo rozwodów. Częstą przyczyną jest pijaństwo. Z pijaństwem jest związany bardzo często religijny kryzys rodziny. Kościół pomaga – urządza rekolekcje w parafiach o tematyce trzeźwościowej, zajmuje się bezpośrednio alkoholikami w ramach diecezji w poradniach rodzinnych w organizowaniu grup AA.

Następny problem to słaba wiara średniego pokolenia, a to ma negatywny wpływ na wychowanie dzieci. Dzieci nie znajdują żywej wiary u swoich rodziców. Kościół stara się o systematyczną katechizację dzieci i młodzieży włączając w to również ludzi dorosłych. Często się zdarza, że dzieci które przystąpiły do Pierwszej Komunii św., później nie uczęszczają na dalszą katechizację. W wielu rodzinach jest przekonanie, że wystarczy katecheza przygotowawcza do Pierwszej Komunii świętej.

Wielu jest ludzi przeżywających trudności materialne. Kościół stara się pomagać tym biednym ludziom poprzez diecezjalny Caritas. Organizuje także dokarmianie ludzi bezdomnych w specjalnych stołówkach Caritas.

Wielu ludzi, którzy szukają Boga, nie mieli możliwości w pogłębianiu swojej wiary. Kościół wychodzi im na spotkanie przez organizowanie rekolekcji parafialnych, misji i w grupach, a także dla specjalnych grup w różnych ośrodkach wakacyjnych.

Mamy mało kapłanów, Nadzieją nie napawa też brak kandydatów do seminarium. Kościół próbuje organizować rekolekcje dla ministrantów i różne akcje powołaniowe. Problem tkwi w słabej wierze życia religijnego w rodzinie.Następny problem to aborcja i emigracja ludzi z wiosek do miast. Wioski pustoszeją. Widzimy coraz większą konieczność organizowania duszpasterstwa dla tych ludzi w miastach.

KAI: Jak ekscelencja ocenia współpracę Kościoła z władzami?

– Kościół zawsze stara się prowadzić dialog z władzą. Niestety, zmniejsza się liczba kapłanów, którzy dzielnie i ofiarnie duszpasterzowali wśród naszych wiernych. Było ich 85, a obecnie pozostało 48. Niektórzy pracowali po 20 lat. Jest problem z wizami dla duchownych z zagranicy, tym bardziej, że są one wydawane tylko na pół roku w naszym województwie grodzieńskim. Tutaj zamieszkuje więcej Polaków, którzy mają prawo do własnego języka i czasami władza widzi w tym problem,

KAI: Jak wygląda współpraca Kościoła z organizacjami polonijnymi?

– Organizacje te mają dobre intencje i swoją czasami wizję pomocy. Niestety, ale członkowie są, albo zostali podzieleni, albo brakuje mądrego kompromisu, a przecież podział do niczego dobrego nie prowadzi. Jedność jest siłą społeczności, narodu, wspólnoty i organizacji. Modlimy się, aby zapanowała wśród nich jedność i zgoda.

KAI: Czy w niedługim czasie można oczekiwać umowy Białorusi ze Stolicą Apostolską?

– Mamy taką nadzieję. Dokument jest przygotowywany i modlimy się, aby został rychło podpisany. Ale to jest sprawa Nuncjatury Apostolskiej.

KAI: Jak kształtują się relacje ekumeniczne?

– Nie jest źle, ale zdarzają się nieporozumienia i tak wszystko zależy od człowieka. W naszej diecezji stosunki z Kościołem prawosławnym są dobre. Mamy wiele pięknych przykładów ekumenizmu w rodzinach, gdzie żyją zgodnie obok siebie wierni: katolicy, prawosławni i muzułmanie Tatarzy. Niekiedy mamy piękne gesty np. w czasie peregrynacji figury Matki Bożej Fatimskiej w miejscowości Jeziory prawosławny duchowny wyszedł na spotkanie katolikom i zaprosił ich, aby weszli pomodlić się do cerkwi.

KAI: Jakie najważniejsze problemy stoją przed Kościołem katolickim na Białorusi?

– Najbardziej brakuje nam katechetów i sióstr zakonnych. Brakuje systematycznego nauczania prawd wiary i Ewangelii. Jeśli tego nie będzie, to będzie źle. Katechizacja zależy od proboszcza, księży i ich możliwości. Od zaangażowania sióstr. Na szczęście mamy Instytut Katechetyczny, który kształci przyszłych katechetów. Każdego roku kończy go ok. 20-30 katechetów, którzy później pogłębiają świadomość religijną i wiedzę własną i innych. Ponadto w wymiarze całego białoruskiego Kościoła działa Kolegium Katechetyczne w Baranowiczach. Od br. akademickiego powstał wydział katechetyczny w Mińsku, przygotowujący katechetów dla archidiecezji mińsko-mohylewskiej.

KAI: A jak działają media?

– Mamy dwutygodnik „Słowo Życia”, swój portal internetowy, wydawnictwo diecezjalne oraz studium telewizyjne. Jeżeli chodzi o media katolickie na Białorusi, to swoje czasopisma również mają: archidiecezja mińsko-mohylewska i diecezja pińska. Prężnie działa portal internetowy Kościoła katolickiego: catholic.by

KAI: Czego Ekscelencja oczekuje od Kościoła w Polsce?

– Przede wszystkim chciałbym podziękować w imieniu biskupów Kościoła katolickiego na Białorusi, za pomoc w wymiarze duchowym i materialnym. Bez Kościoła w Polsce, nic by tu absolutnie nie ruszyło. Nadal jej potrzebujemy. Wiemy, że w Polsce zbierane są ofiary na pomoc Kościołowi na Wschodzie w drugą niedzielę Adwentu i modlimy się w intencji darczyńców. Dziękujemy za organizowanie wakacyjnych kolonii dla naszych dzieci i młodzieży. Za pomoc ze strony ojców pijarów z Warszawy, dzięki którym w tym roku mogliśmy zorganizować II Parafiadę Diecezjalną. Potrzebujemy nie tylko materialnego, ale i duchowego wsparcia. Brakuje nam doświadczonych specjalistów w niektórych dziedzinach pastoralnych. W Polsce Kościół jest prężny i mocny, z wielkim bagażem doświadczenia, z którym może się z nami podzielić.

Rozmawiał: Krzysztof Tomasik

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.