Drukuj Powrót do artykułu

Kościół Prawosławny w Polsce po 1 września 1939 r.

31 lipca 2019 | 06:00 | Paweł Przeciszewski | Warszawa Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. pixabay.com

Metropolicie Dionizemu (Waledyńskiemu) przypadło niesłychanie ciężkie brzemię przeprowadzenia Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego przez okres drugiej wojny światowej. Czas ten był niewyobrażalnie trudny dla tego Kościoła – zawieszonego między prowadzącymi wzajemnie ze sobą śmiertelne zmagania dwoma ateistycznymi totalitaryzmami oraz naznaczonego wewnętrznym konfliktem pomiędzy opcją polską a ukraińską.

Po napaści Niemiec hitlerowskich, 3 września 1939 r., zwierzchnik Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, metropolita warszawski Dionizy (Waledyński) wystąpił z „Orędziem do Hierarchii, Duchowieństwa i Wiernych”, w którym wezwał całą wspólnotę prawosławną do złożenia największej ofiary na ołtarzu Ojczyzny znajdującej się w niebezpieczeństwie – ofiary krwi i życia.

Metropolita nawoływał do obrony Ojczyzny pisząc: „Rozpoczynamy walkę w imieniu zwycięstwa prawdy i sprawiedliwości. W walce tej powinien nam przyświecać przykład naszych przodków mężnych i oddanych synów Rzeczypospolitej – walecznego hetmana Konstantego Ostrogskiego, wybitnego wojewody Adama Kisiela i innych, którzy dla Ojczyzny dokonali wiekopomnych czynów Wierzę niezłomnie, iż prawosławni obywatele Rzeczypospolitej gorliwie spełnia ten święty i zaszczytny obowiązek, że nie zabraknie ich w pierwszych szeregach armii naszej”.

Cały szereg polskich kapłanów prawosławnych z zamordowanym w Katyniu naczelnym kapelanem WP ks. płk. Szymonem Fedorońką na czele, oddało życie w sowieckich i hitlerowskich obozach koncentracyjnych. Rodzina ta zasługuje na szczególną uwagę. Wszyscy trzej synowie prawosławnego kapelana WP oddali życie za Polskę. Aleksander zginął śmiercią lotnika nad Anglią, a Wiaczesław i Orest polegli w powstaniu warszawskim.

Najwybitniejszym i najbardziej znanym kapłanem zamordowanym przez hitlerowców w obozach koncentracyjnych był emigrant z Gruzji, ks. prof. dr hab. Grzegorz Peradze.

Apel metropolity Dionizego podjął cały szereg prawosławnych obywateli II Rzeczypospolitej. Kampania wrześniowa była jednak okresem zbyt krótkim, aby do wiadomości ogółu społeczeństwa przebiły się wiadomości o heroicznych czynach prawosławnych żołnierzy. Tym bardziej, że większość z nich pochodziła z ziem wschodnich II Rzeczypospolitej, które po 17 września 1939 r. znalazły się pod okupacją radziecką. Kontakt zaś między mieszkańcami terenów okupowanych przez Niemcy i ZSRR został ograniczony w sposób drastyczny. Jesienią 1939 r., z woli Józefa Stalina, wszystkie eparchie polskiego Kościoła prawosławnego położone na wschód od Bugu wraz z Białostocczyzną, gdzie prawosławni stanowili znaczną albo jak w przypadku Wołynia i Polesia, dominującą część ludności, zostały włączone, do patriarchatu moskiewskiego.

Metropolicie Dionizemu przypadło niesłychanie ciężkie brzemię przeprowadzenia Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego przez okres drugiej wojny światowej. Czas ten był niewyobrażalnie trudny dla Kościoła, zawieszonego między prowadzącymi wzajemnie ze sobą śmiertelne zmagania dwoma i ateistycznymi totalitaryzmami. Najlepsze określenie prowadzonej przez nie walki znalazł papież Pius XII nazywając ją „wojną dwóch szatanów”. Kolejnym problemem, któremu władyka Dionizy musiał podołać, było codzienne szukanie kompromisu między powszechnością prawosławia, a ukraińską ideą narodową w Kościele.

Położenie Kościoła prawosławnego w Polsce pod okupacją niemiecką

Niemieccy okupanci udzielili metropolicie Dionizemu koncesji na działalność duszpasterską dopiero we wrześniu 1940 r. – po upływie roku od rozgromienia Polski. Do tego czasu abp Waledyński, uznany za polonofila, był przetrzymywany w areszcie domowym. Planowano wywiezienie go do obozu koncentracyjnego w Dachau. W okresie jego internowania władze okupacyjne podjęły działania mające za cel podporządkowanie PAKP eparchii prawosławnej Berlina i całych Niemiec. Zrezygnowały jednak – w skutek kategorycznego sprzeciwu patriarchy ekumenicznego Beniamina – z już wdrożonego w życie projektu. Dzięki temu został utrzymany autokefaliczny status Kościoła polskiego. Hitler bowiem – z powodów czysto taktycznych – nie chciał wchodzić w konflikt z patriarchą Konstantynopola, któremu podlegały wszystkie (oprócz polskiego i litewskiego) Kościoły prawosławne w krajach znajdujących się między Rosją i Niemcami, prawosławni w Ameryce oraz znaczna część rosyjskiej diaspory.

Wśród warunków na jakich Niemcy udzielili metropolicie Dionizemu koncesji na kierowanie Polskim Kościołem Prawosławnym było żądanie zmiany jego oficjalnej nazwy na Autokefaliczny Kościół Prawosławny w Generalnej Guberni, podporządkowany prawosławnej eparchii w Berlinie.

Eparchia berlińska choć podlegała formalnie Rosyjskiemu Kościołowi Prawosławnemu za Granicą, to praktycznie podporządkowana była w pełni hitlerowskim władzom. Eparchią tą – z woli Hitlera – kierował arcybiskup Serafim (dr. Karl Georg Lade). Był to faworyt Hitlera i jego ekspert ds. prawosławia, Niemiec urodzony w Lipsku w roku 1883, przekonany nazista. Wykształcenie teologiczne i prawosławne święcenia kapłańskie zdobył on jeszcze w przedrewolucyjnej Rosji. Pragnął zostać duszpasterzem etnicznych Niemców osiadłych na Powołżu, których część przyjęła prawosławie. Wydalony z ZSRR, związał się z Alfredem Rosenbergiem (rosyjski Niemiec, teoretyk hitlerowskiego rasizmu), któremu zawdzięczał dostanie się do kręgu ścisłej elity III Rzeszy. Pełnił on z ramienia władz hitlerowskich funkcję nadzorcy i kontrolera nie tylko rosyjskiej diaspory, a także wszystkich Kościołów prawosławnych na terenach podbitych przez Niemcy. Ten Niemiec zafascynowany rosyjskim prawosławiem, w trakcie swego krótkotrwałego sprawowania rządów nad prawosławną metropolią warszawską, starał się sprzeciwiać ukrainizacji parafii Chełmszczyzny i Południowego Podlasia. Tymi działaniami zasłużył na niechęć ze strony Ukraińców, stanowiących 80% wiernych PAKP w jego okrojonych granicach.

Sprzeciw patriarchy ekumenicznego Beniamina skłonił wprawdzie Hitlera do pozostawienia statusu autokefalicznego polskiego Kościoła prawosławnego, ale nie zapobiegł narzuceniu przez obu okupantów nazwy Autokefaliczny Kościół Prawosławny w Generalnej Guberni (Die Autokephale Orthodoxe Kirche im Generalgouvernement). Na żądanie Stalina, oficjalny teren misji Kościoła polskiego został ograniczony do terenu okupacji niemieckiej, z wyłączeniem Łodzi, Kalisza i północnego Mazowsza, anektowanych bezpośrednio do Rzeszy oraz dawnej Galicji Zachodniej.

Narzuconą przez okupantów oficjalną nazwę Kościoła i okrojenie terytorium jego misji kanonicznej zaakceptował jedynie Patriarchat Moskiewski, kierowany przez metropolitę Sergiusza (Stragorodskiego), sprawującego władzę nad resztkami jego struktury w charakterze locum tenens. Nie uznały tego ani Patriarchat Ekumeniczny, ani żaden z Kościołów lokalnych uznających jego zwierzchność. Nie uznały tego również starożytne patriarchaty wschodnie (Antiochia, Aleksandria i Jerozolima), ani Kościoły prawosławne Rumunii, Serbii i Bułgarii. Po upływie kilku tygodni od ataku na ZSRR, 1 sierpnia 1941 r., władze hitlerowskie dołączyły do GG nowoutworzony Dystrykt Galicja ze stolicą we Lwowie, pozwalając na rozciągnięcie na jego teren prawosławnej eparchii Krakowsko-Łemkowskiej, utworzonej wcześniej, już pod okupacją hitlerowską.

Nieliczne parafie PAKP na terenach bezpośrednio włączonych do Niemiec (Łódź i Zagłębie Dąbrowskie) zostały wprost wcielone do eparchii berlińskiej.

Położenie polskiego Kościoła prawosławnego pod okupacją radziecką

Na terytorium okupacji radzieckiej, hierarchowie PAKP, zostali zmuszeni do uznania swojego Kościoła za niekanoniczny, gdyż działał on na podstawie konstantynopolitańskiego tomosu o autokefalii. A Patriarchat Moskiewski uznawał ten tomos za nieważny. Przymuszono biskupów tego Kościoła do przyjęcia jurysdykcji moskiewskiej, co w sferze cerkiewnej stanowiło konsekwencję paktu Ribbentrop – Mołotow. Także metropolita Dionizy, dla ratowania istnienia Kościoła na terytorium Generalnej Guberni, pod naciskiem Niemców musiał zaakceptować zaistniały fakt.

W akcie przyłączenia tych diecezji PAKP – które znalazły się pod okupacją radziecką – do Patriarchatu Moskiewskiego nadano oficjalny tytuł „powrotu raskolników” (schizmatyków) na łono Kościoła-Matki. Moskwa dokonała w ten sposób kasaty polskiego Kościoła prawosławnego na terenach II RP okupowanych przez ZSRR. Kasatę tę można potraktować jako antycypację późniejszego przymusowego włączenia galicyjskich grekokatolików do Cerkwi moskiewskiej.

Wystąpiła tu jednak dość istotna różnica: hierarchowie prawosławni zostali postawieni w sytuacji bez wyjścia, w której nie mieli innego wyboru poza „dobrowolnym” uznaniem kościelnej jurysdykcji Moskwy. Hierarchów grekokatolickich nie było na „soborze lwowskim” (1946 r.), gdyż Stalin uprzednio kazał ich wyaresztować. W takiej sytuacji „dobrowolną” decyzję grekokatolików o „zjednoczeniu” z Kościołem moskiewskim, która miała przekreślić na zawsze skutki unii brzeskiej, podjęli duchowni, wśród których nie było kapłanów wyższej rangi niż dziekani. Pod względem kanonicznym, była ona nieważna już w momencie podpisania. Przyłączenie zaś polskich prawosławnych miało pozory legalności, gdyż podpisali je biskupi.

Prawosławny Kościół polski został pozbawiony najważniejszych dla swego istnienia diecezji zamieszkałych przez większość ludności prawosławnej przedwojennej Polski (według obliczeń historyków ukraińskich ok. 3,9 mln wiernych i ponad 1500 świątyń), jego jurysdykcja obejmowała już tylko terytorium Generalnej Guberni, (rozszerzonej latem 1941 r. o historyczną Galicję wschodnią, gdzie prawosławnych było jednak znacznie mniej niż na etnicznie polskich terenach dawnej Kongresówki). W okresie drugiej wojny światowej, na okrojonym przez obu okupantów terytorium jurysdykcji Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, ludność ukraińska stanowiła do 80% wiernych.

W czerwcu 1940 r. Stalin dokonał zaboru krajów bałtyckich i w porozumieniu z Hitlerem (drugi arbitraż wiedeński) odebrał Rumunom Besarabię, przemianowując ją Mołdawską SRR. Do „dobrowolnego” przyłączenia się do Patriarchatu Moskiewskiego zostali wtedy przymuszeni wszyscy biskupi prawosławni z Estonii, Łotwy, Litwy i Besarabii.

Opcje proniemiecka i proradziecka

Po okupowaniu przez ZSRR ziem wschodnich II RP wraz z Białostocczyzną – zamieszkałą w trzeciej części przez prawosławną ludność białoruską – centrum życia i działalności duszpasterskiej Kościoła prawosławnego na terenie Generalnego Gubernatorstwa stanowili prawosławni mieszkańcy Chełmszczyzny i południowego Podlasia. Znaczna ich część przyjmowała narodową opcję ukraińską. Naturalne wówczas było dążenie duchowieństwa i inteligenckiego ukraińskiego laikatu z Chełmszczyzny do przejęcia pełnej kontroli nad PAKP.

Trauma wywołana burzeniem prawosławnych świątyń, przeprowadzona przez polskie władze wojskowe przed wojną (1938 r.), stała się katalizatorem postaw antypolskich. Zdecydowana większość prawosławnej ludności tego regionu, mając już dość panowania Polaków i bycia obywatelami RP drugiej kategorii, związała swe nadzieje na poprawę bytu własnej wspólnoty z hitlerowskimi Niemcami, okupującymi Chełmszczyznę.

Natomiast opcja proradziecka, która miała w latach 20-tych szereg aktywnych zwolenników wśród Ukraińców żyjących w Polsce, pod koniec lat 30 XX w, należała już do przeszłości. Utraciła znaczenie również w Czechosłowacji, w Rumunii i na emigracji w Niemczech i Europie Zachodniej. Ostatecznie pogrzebał ją Wielki Głód lat 1932-33 (Hołodomor). Na samej Ukrainie, według różnych obliczeń pochłonął on od 4,6 do 7 mln ofiar. Dobrze pamiętano też o wywołanym również sztucznie, głodzie z lat 1921-23, który pochłonął co najmniej 3 mln istnień ludzkich, i to według najniższych szacunków.

Kolektywizacji rolnictwa, której doraźnym celem było wydarcie chłopom ich zbiorów, aby przeznaczyć je na eksport niezbędny władzom radzieckim dla zdobycia środków niezbędnych dla przeprowadzenia przyśpieszonej industrializacji, towarzyszyła krwawa łaźnia narodowej inteligencji ukraińskiej oraz fizyczna likwidacja młodych ukraińskich kadr urzędniczych, które oskarżono o „burżuazyjny nacjonalizm”. W trakcie kolektywizacji zlikwidowano w zasadzie wszystkie wiejskie parafie, zarówno znajdujące się w jurysdykcji Ukraińskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, jak Patriarchatu Moskiewskiego, reformatorskiej probolszewickiej „Cerkwi Odnowy”, jak i Kościoła katolickiego. Wstrząsających opisów znikania parafii wraz ze śmiercią głodową wszystkich jej wiernych dostarczają zachowane akta Ukraińskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego.

Po upadku Polski, pod ciosami obu ówczesnych totalitarnych mocarstw we wrześniu 1939, nikt w Europie nie wierzył w trwałość ładu zbudowanego na podstawie traktu Ribbentrop-Mołotow. Ukraińcy w okupowanej Polsce oczekiwali konfrontacji między oboma totalitarnymi państwami. W przeciwieństwie jednak do Polaków, liczących na szybkie zwycięstwo Francuzów i Brytyjczyków nad Hitlerem, Ukraińcy postawili na Niemców, jako na taran, który rozwali Związek Radziecki.

Ukraińska prawosławna Chełmszczyzna

17 października 1939 delegacja prawosławnych mieszkańców Chełmszczyzny stawiła się, u płk Geigera, niemieckiego wojskowego komendanta miasta Chełma. Przedstawiła sytuację Ukraińców na Ziemi Chełmskiej jako bardzo trudną i poprosiła władze niemieckie o pomoc w jej naprawieniu. Między październikiem a grudniem 1939, za zgodą władz okupacyjnych, Ukraińcy utworzyli szereg organizacji o charakterze narodowym i religijnym, które miały zajmować się samopomocą, w tym wspieraniem uciekinierów i przebywających w niewoli niemieckiej żołnierzy armii polskiej narodowości ukraińskiej. Na teren GG z ziem wschodnich II RP zbiegło z Galicji i Wołynia od 40 do 60 tys. ludności ukraińskiej, w tym znaczna część zagrożonych aresztowaniem i deportacją ukraińskich elit narodowych, którzy zasilili szeregi miejscowych działaczy.

Od grudnia 1939 przy władzach niemieckich na Chełmszczyźnie działali ukraińscy mężowie zaufania. Niemcy nie zgodzili się jednak na sformowanie przez Ukraińców jednolitej reprezentacji politycznej i sami opracowali regulamin Centralnego Ukraińskiego Komitetu Narodowego w Krakowie – instytucji zajmującej się działalnością społeczną, organizowaniem ukraińskiego szkolnictwa, wydawnictw, działalności gospodarczej itp. Okupanci pozwolili Komitetowi Narodowemu być jedynie reprezentacją ludności ukraińskiej wobec władz okupacyjnych. Na czele komitetu stanął wybitny etnograf dr hab. Włodzimierz Kubijowicz, weteran ukraińskiej Armii Halickiej, sądeczanin, syn Łemka i Polski, wyrzucony wiosną 1939 z Uniwersytetu Jagiellońskiego, za radykalne poglądy ukraińskie. Jego rodzeństwo uważało się za Polaków. Kubijowicz starał się przekonać generalnego gubernatora Hansa Franka o tym, że w interesie Niemiec będzie stworzenie w ramach GG obszaru jednolicie ukraińskiego, który „stanie się szańcem chroniącym Rzeszę od wschodu”. Dla stworzenia takiego „szańca” niezbędne było wysiedlenie Polaków z Chełmszczyzny i z Łemkowszczyzny. Kubijowicz niezrażony kategoryczną odmową Franka, zaproponował mu w roku 1941 wysiedlenie Polaków z Galicji Wschodniej, świeżo odbitej przez Niemców bolszewikom. Organem Komitetu była gazeta „Krakiwśki wisti” (Nowiny Krakowskie), mająca charakter jednoznacznie antypolski.
Warto zaznaczyć, że ukraińscy narodowcy byli przez cały okres okupacji traktowani przez Niemców instrumentalnie, a ich postulaty i oczekiwania realizowane tylko w określonych granicach. Wbrew nadziejom narodowców, polityka niemiecka nie dążyła do wsparcia projektu budowy niepodległej Ukrainy, a jedynie do wywołania i zaostrzenia konfliktu polsko-ukraińskiego na okupowanym terenie, co miało osłabić antyniemieckie wystąpienia ludności i ułatwiać sprawowanie kontroli nad zagarniętymi ziemiami.

Realna polityka hitlerowców po zajęciu ziem niepodległej Polski i po agresji radzieckiej na Polskę 17 września 1939 całkowicie odbiegała od nadziei ukraińskich działaczy. Nowa granica niemiecko-radziecka pozostawiała niemal wszystkie ziemie uznawane przez Ukraińców za etnicznie im przynależne po stronie ZSRR, co więcej na mocy ustaleń z listopada 1939 III Rzesza i ZSRR dokonały wymiany ludności nowo anektowanych terenów, wskutek której 45 tys. Ukraińców i Białorusinów zostało repatriowanych do Związku Radzieckiego.

Przytłaczająca większość zarówno Polaków, jak i Ukraińców zamieszkałych na Chełmszczyźnie, których liczebność była w przybliżeniu równa, składała się z trzeciego i czwartego już pokolenia byłych unitów. Dokonana przed 70 laty, przez rosyjską monarchię, kasata unii kościelnej na Chełmszczyźnie, w ostatecznym rachunku, w najmniejszym stopniu nie przyniosła rusyfikacji. Przeciwnie – dzięki podnoszeniu się poziomu wykształcenia ludności w II Rzeczypospolitej, a również i w okresie drugiej wojny światowej – doprowadziła do umocnienia na tym terenie jego rdzennej ruskości w szacie prawosławnej. Efekt kasaty unii okazał się diametralnie przeciwny do celów, które stawiała sobie Rosja imperialna. Miejscowa ludność zamiast stać się Rosjanami, podzieliła się na Ukraińców i Polaków. Przedstawiciele obu społeczności uważali się za Europejczyków i byli jednakowo niechętni Rosji.

Po kasacie unii w 1875 r., Polakami stali się ci Chełmianie i Podlaszucy, dla których przynależność do katolicyzmu okazała się ważniejszą niż ich ruska tożsamość narodowa, bardzo jeszcze tradycyjnie rozumiana. Dekret tolerancyjny Mikołaja II z 1905 r. umożliwił powrót do katolicyzmu ale bez możliwości wyboru obrządku. Obrządek łaciński przypieczętował ich denacjonalizację i stopniową dekulturację na rzecz polskości. Ukraińcami stali się natomiast ci Chełmianie i część Podlaszuków, którym rosyjskie prawosławie w jego imperialnym kształcie, którego przyjęciu zwykle długo się sprzeciwiali, uświadomiło pełną odrębność od Polaków i świata rzymskokatolickiego.

Ukrainizacja Kościoła

Od razu po upadku polskiej państwowości w 1939 r., ukraińskie prawosławne duchowieństwo chełmskie przystąpiło do organizowania w swoich parafiach uroczystości o charakterze narodowym, wznosiło symboliczne pomniki ku czci zabitych w walce o niepodległą Ukrainę, organizowało bractwa cerkiewne łączące idee religijne z narodowymi. Podczas wojny na Chełmszczyźnie, wzorem lwowskiej Galicji silnie rozwinęła się spółdzielczość rolnicza. Działacze ukraińscy stawiali sobie za cel usunięcie wpływów polskich i wzmocnienie ukraińskiej świadomości narodowej miejscowej ludności ruskiej, aby w następnej kolejności odzyskać wszystko, co ruskość utraciła na rzecz katolickiej polskości.

W ciągu roku 1940 niemiecka administracja okupacyjna przekazała parafiom prawosławnym dwadzieścia pięć cerkwi odebranych im w okresie międzywojennym przez władze polskie i przekazanym Kościołowi katolickiemu, w tym najważniejsze z sanktuariów Ziemi Chełmskiej – sobór katedralny Narodzenia Najświętszej Bogorodzicy na Górze Chełmskiej.

W 1940 powołano prawosławną chełmsko-podlaską eparchię z katedrą w soborze Narodzenia Bogurodzicy w Chełmie. Inicjatywa jej powołania, tak jak większość ukraińskich idei i działań wewnątrz PAKP miała charakter oddolny. Konieczność powołania ukraińskiej jednostki kościelnej, nawiązującej do rozgromionego przez bolszewików Ukraińskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, uznano na zebraniu duchowieństwa i laikatu Ziemi Chełmskiej w listopadzie 1939. Tym samym odnowiono historyczną eparchię chełmską, powołaną jeszcze w wieku XIII, która po przyjęciu unii funkcjonowała do roku 1875, a jako prawosławna jednostka została włączona do eparchii lubelskiej. Jednocześnie powołano Tymczasową Chełmską Radę Kościelną, proponując na jej prezesa wybitnego ukraińskiego filologa i tłumacza Pisma św. i tekstów liturgicznych, Iwana Ohijenkę, do września 1939 profesora zwyczajnego Uniwersytetu Warszawskiego. Propozycje te oficjalnie zatwierdził metropolita Dionizy Waledyński. Sam profesor Ohijenko, owdowiawszy w roku 1937, po trzech latach wstąpił do monasteru w Jabłecznej, gdzie przyjął imię zakonne Hilarion. Jesienią 1940 r. otrzymał święcenia biskupie. Objąwszy odnowioną eparchię przystąpił natychmiast do pełnej ukrainizacji życia religijnego na jej terenie.

Jesienią 1940 r., biskup Ohijenko został wybrany przewodniczącym Tymczasowej Ukraińskiej Rady Kościelnej w Warszawie. Ponownie otworzył prawosławne seminarium duchowne w Chełmie, biblioteki, zorganizował instytucje niezbędne dla rozwoju nauki i życia narodowego: Archiwum i Muzeum Ukraińskie. Aktywnie włączył się w stworzenie funduszu pogrzebowego, kasy zapomogowej, przytułku dla starców, a również ustanowił fundusz stypendialny dla uczniów i kleryków seminarium.

Gdy na całym obszarze swojej okupacji Niemcy zamykali polskie gimnazja, w dystrykcie Chełmskim udało się uruchomić 13 gimnazjów ukraińskich i ponad 600 szkół powszechnych. W samym Chełmie w 1943 zostało otwarte seminarium duchowne (nawiązujące do tradycji seminarium funkcjonującego w latach 1875-1915), z ukraińskim językiem wykładowym i przyjmujące wyłącznie kandydatów narodowości ukraińskiej.

W lutym 1941 roku, na prośbę biskupa Hilariona i pod naciskiem ukraińskich narodowców, metropolita Dionizy udzielił święceń biskupich archimandycie Palladiuszowi Wydybida-Rudence (imię świeckie Piotr), kolejnemu przedstawicielowi ścisłej elity ukraińskich autokefalistów. Nowo wyświęcony biskup, w przeciwieństwie do prof. Ohijenki, posiadał długi staż kapłański i zakonny. Kapłanem eparchii wołyńskiej został już w roku 1921, bezpośrednio po traktacie ryskim, który położył kres dążeń Ukraińców do wybicia się na niepodległość. W roku 1934 został powołany do konsystorza eparchi warszawskiej i na kierownika prawosławnej kasy emerytalnej. W 1935 złożył wieczyste śluby mnisze. Metropolita Waledyński mianował biskupa Palladiusza na katedrę świeżo utworzonej eparchii krakowsko-łemkowskiej, która nie miała większego znaczenia jako, że wśród Łemków prawosławnych, do tego zupełnie świeżych, było najwyżej 16 tys. Prawie wszyscy z tych konserwatywnych Rusinów, nie czujących się Ukraińcami, przeszli na prawosławie w latach 1926-34, w wyniku „schizmy tylawskiej” stanowiącej protest przeciwko ukrainizacji Kościoła grekokatolickiego. Można sobie wyobrazić ich zdumienie, gdy po ustanowieniu dla nich własnej prawosławnej eparchii, nowy władyka-ordynariusz, przystąpił do ukrainizacji Kościoła z jeszcze większym zapałem, niż grekokatolicki biskup przemyski Józefat (Kocyłowski), przed którym schronili się pod skrzydła Kościoła prawosławnego. Po przyłączeniu przez Niemców Galicji Lwowskiej do Generalnej Guberni i zmianie tytułu ordynariusza na dumnie brzmiący – arcybiskup lwowski, liczba jego wiernych prawie nie uległa zwiększeniu, gdyż w Galicji wschodniej było zaledwie kilka parafii prawosławnych.

Polskie podziemie zareagowało na działania mające za cel odbudowę ukraińskości Chełmszczyzny, egzekucjami ukraińskich „kolaborantów”. Notowano również fakty karania w taki sposób ukraińskich nacjonalistów i działaczy ukraińskich za rzeczywiste, bądź domniemane denuncjacje Polaków. W tych warunkach narastała spirala konfliktu polsko-ukraińskiego. Od lata 1943 r., kiedy na sąsiednim Wołyniu ukraińskie podziemie niepodległościowe przystąpiło do krwawej czystki ludności polskiej, konflikt na Chełmszczyźnie, w swej istocie, stał się tłem i odbiciem tragedii wołyńskiej. Tym bardziej dramatyczne, że nie tylko ogół Ukraińców, ale większość miejscowych Polaków byli wnukami i prawnukami autochtonicznej chełmskiej ludności ruskiej – byłych unitów.

Prawosławni Chełmianie przynależeli do prawosławia w drugim albo najwyżej trzecim pokoleniu. Po 1905 r., pozostali wierni prawosławiu, gdyż znaleźli ostatecznie swoje oparcie w ukraińskiej idei narodowej, nierozerwalnie związanej z chrześcijaństwem wschodnim, prawosławnym, bądź grekokatolickim. Powrót do tego ostatnie był niemożliwy. Natomiast chełmscy rzymscy katolicy, będący w swej większości katolikami o podobnie krótkim rodowodzie, znaleźli oparcie w polskiej idei narodowej. Między miejscowymi Ukraińcami i Polakami, choć mieli oni wspólnych dziadów i pradziadów, wytworzyła się przepaść nie do zasypania. Pierwsi, przy pomocy niemieckich okupantów, chcieli zbudować na Chełmszczyźnie Ukrainę bez Polaków, a drudzy ulegli psychozie konieczności dokonania, na swoich prawosławnych sąsiadach, krwawej zemsty za ukraińskie mordy na Wołyniu. Obiektem odwetu byli miejscowi Ukraińcy, jakże często ich bliscy krewni, którzy z wołyńskimi krwawymi czystkami nie mieli nic wspólnego.

Hitlerowcy potraktowali nabrzmiały konflikt polsko-ukraiński jako czynnik ułatwiający politykę „divide et impera” w stosunku do ludności GG. Kościół prawosławny w ten sposób, traktowany przez okupantów jako jedna z najważniejszych instytucji znajdujących się w posiadaniu Ukraińców, znalazł się w położeniu skazującym go na łaskę i niełaskę hitlerowców.

Działania niemieckich okupantów eskalowały otwarty konflikt polsko-ukraiński, w jej końcowym okresie wybuchając wzajemnym paleniem wsi oraz walkami partyzanckimi w których bezwzględnością odznaczyły się oddziały UPA.

Emigracyjna opcja propolska

Dawny żołnierz generała Piotra Wrangla, 100% Rosjanin, władyka Sawa (Sowietow) biskup lubelski i administrator eparchii grodzieńskiej, był Polakiem z wyboru. Był on twórcą i opiekunem polskich parafii prawosławnych, powstających głównie na Grodzieńszczyźnie. Po wejściu Armii Czerwonej udało mu się schronić na Litwie. Posiadając paszport jugosłowiański (po ewakuacji Krymu ukończył w Belgradzie studia teologiczne i złożył śluby mnisze), podjął się tam roli nieoficjalnego protosyngiela (przedstawiciela) Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego.

Bp. Sowietowowi udało się wyjechać z Litwy do Konstantynopola, gdzie od razu został przyjęty przez patriarchę ekumenicznego Beniamina I. Poinformował patriarchę, na świeżo, o sytuacji w okupowanej Polsce. Niewątpliwie wpłynął na nieugięte stanowisko Patriarchatu Ekumenicznego w kwestii zachowania autokefalii PAKP i jego terytorium kanonicznego, zagrożonych zarówno polityką hitlerowskich okupantów, jak i włączeniem przez Moskwę większości obszaru jego jurysdykcji. Jako nieoficjalny przedstawiciel polskiego Kościoła starał się utrzymywać ścisły związek z całym światem prawosławnym. W latach 1940-1943, przebywając w Ameryce złożył wizyty u patriarchów Serbii i Antiochii. W 1943 udał się do Londynu, gdzie 29 listopada został mianowany wojskowym biskupem prawosławnym w stopniu generała brygady na czas wojny. Biskup Sawa przemierzył następnie cały szlak bojowy II Korpusu gen. Władysława Andersa i został dokooptowany do składu Rady Narodowej RP na Obczyźnie. Opracował „Modlitewnik dla prawosławnych żołnierzy” po polsku i założył pismo „Polski Żołnierz Prawosławny”. Po wojnie pozostał w Londynie w charakterze administratora parafii Polskiego Kościoła Prawosławnego. W 1947 został podniesiony do godności arcybiskupiej.

Pozbawienie PAKP autokefalii przez patriarchat moskiewski, biskup Sawa uznawał za niekanoniczne i nieważne. Patriarcha ekumeniczny Atenagoras I przyjął go do własnej jurysdykcji, wraz z całym duchowieństwem, byłymi kapelanami Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie i parafianami, z których większość stanowili byli żołnierze. W ten sposób został utworzony Polski Kościół Prawosławny na Obczyźnie, w jurysdykcji konstantynopolskiej. Sprawował on opiekę duszpasterską nad weteranami Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, wyznania prawosławnego. Zmarł przedwcześnie, w wieku 53 lat w Londynie. Następcą arcybiskupa Sawy został jego wikariusz (biskup sufragan), przed wojną wikariusz eparchii grodzieńskiej władyka Mateusz (Siemaszko). Patriarcha ekumeniczny Atenagoras I nadał mu tytularne biskupstwo Aspendos. Arcybiskup Mateusz umarł w roku 1985, nie uznawszy do końca życia moskiewskiej supremacji nad polskim prawosławiem.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.