Drukuj Powrót do artykułu

Ks. Batruch: porozumienie z Mińska w sprawie Ukrainy krokiem do przodu

13 lutego 2015 | 10:12 | tom (KAI) / br Ⓒ Ⓟ

Podpisane 12 lutego w Mińsku przez przywódców Ukrainy, Niemiec, Francji i Rosji porozumienie w sprawie zawieszenia broni na wschodzie Ukrainy jest krokiem do przodu – uważa ks. mitrat Stefan Batruch, prezes Fundacji Kultury Duchowej Pogranicza i ekspert od spraw ukraińskich. Jego zdaniem, istotnym jego punktem, jest odzyskanie pełnej kontroli Ukrainy nad granicą w całej strefie konfliktu. „Mam nadzieję, że podpisany teraz dokument nie pozostanie tylko na papierze, ale będzie realizowany w praktyce” – powiedział KAI proboszcz parafii greckokatolickiej w Lublinie.

W rozmowie z KAI kapłan mówi, m.in. także na temat wypowiedzi papieża Franciszka w sprawie Ukrainy podczas audiencji ogólnej w Watykanie 4 lutego, która wzbudziła duże kontrowersje wśród mieszkańców tego kraju.

KAI: Jak ocenia Ksiądz podpisane w Mińsku przez przywódców Ukrainy, Niemiec, Francji i Rosji porozumienie w sprawie zawieszenia broni na wschodzie Ukrainy?

Ks. mitrat Stefan Batruch: Nie jest to przełom na drodze do zakończenia wojny we wschodniej Ukrainie. Rozmowy toczyły się w napiętej atmosferze i trwały bardzo długo. Opublikowany komunikat daleki jest od jednoznaczności, co wskazuje, że były spore rozbieżności podczas dyskusji. Jest to jednak krok do przodu. Istotnym jego punktem jest odzyskanie pełnej kontroli Ukrainy nad granicą w całej strefie konfliktu, mimo że proces ten będzie trwał długo, bo do końca 2015 r. Tego domagał się usilnie prezydent Ukrainy Petro Poroszenko.

Pozostałe punkty porozumienia zweryfikuje życie. Porozumienie zawarte we wrześniu ub.r. też w Mińsku również miało być wiążące, ale w praktyce nie funkcjonowało. Wypowiedzi przywódców samozwańczych republik na wschodniej Ukrainie po podpisaniu tego dokumentu świadczą o tym, że nie do końca są z niego zadowoleni. Wyrażają tym samym opinię nie tylko swoją, ale też Kremla.

Trzeba zrobić wszystko, aby utrzymać pokój na wschodzie Ukrainy, gdyż jest on bardzo potrzebny przede wszystkim mieszkańcom tamtych regionów. Od miesięcy żyją oni w wielkim napięciu, teraz są ostrzeliwani, wielu z nich ginie, a prawie dwa miliony opuściło swoje domostwa i stali się migrantami we własnym kraju. Czekają spokojnych czasów, aby powrócić w ojczyste strony. Czy pokój nastąpi? Zobaczymy w przyszłym tygodniu. Zgodnie z porozumieniem od północy 15 lutego ma nastąpić natychmiastowe i pełne wstrzymanie ognia w poszczególnych rejonach obwodów donieckiego i ługańskiego.

KAI: Innym pozytywem porozumienia jest uwolnienie i wymiana wszystkich zakładników i osób przetrzymywanych, w tym więzionej w Rosji Nadii Sawczenko, pilotki ukraińskiej armii.

– To też bardzo cieszy. Jak już mówiłem, w tej sprawie mieliśmy już uzgodnienia we wrześniu ub.r. i nie zrealizowano ich. Mam nadzieję, że podpisany teraz dokument nie pozostanie tylko na papierze, ale będzie wcielany w życie.

KAI: A jeśli nie będzie realizowany i znowu dojdzie do walk?

– Cały czas musimy dążyć do uregulowania sytuacji na drodze dyplomatycznej. Gdy one nie będą przynosiły rezultatów, to dojdzie do eskalacji konfliktu i otwartych działań wojennych na wielką skalę.

KAI: Czyli cały czas grozi nam wojna na całego?

– Wojna już trwa od kilku miesięcy i miejmy nadzieję, że podpisane porozumienie doprowadzi do jej zakończenia i pokoju. Podkreślmy, że jak na razie ma ona zasięg regionalny, ale może się przerodzić w konflikt dużego formatu i objąć także kraje bałtyckie, które się tego bardzo obawiają. Może też objąć całą Europę.

KAI: Czy dotychczasowe zabiegi dyplomatyczne nie są za mało skuteczne?

– Trochę niepokoi fakt, że w sumie rozmowy prowadzą tylko dwa kraje: Niemcy i Francja i nie jest to głos całej Unii Europejskiej. Niektórzy mogą podejrzewać, że są to zakulisowe działania tylko tych dwóch krajów. Z historii wiemy, że takie formy dogadywania się z Rosją nigdy nie prowadziły do czegoś dobrego. Dobrze, że w konflikt mocno zaangażowały się Stany Zjednoczone.

KAI: Jak Ksiądz skomentowałby apel papieża Franciszka w sprawie Ukrainy, wystosowany podczas audiencji ogólnej w Watykanie 4 lutego? Wzbudził on przede wszystkim duże kontrowersje wśród Ukraińców. Równie niezadowalający był komunikat rzecznika Watykanu z 10 lutego na temat wojny na Ukrainie.

– Wypowiedzi te zaniepokoiły Ukraińców. Świadczy to z kolei o tym, jak bardzo mocno działa kremlowska propaganda i lobbing w kręgach watykańskich. Pokazuje to, że papież nie jest doinformowany na temat wydarzeń na Ukrainie. Szczęśliwie się składa, że po tej niefortunnej papieskiej wypowiedzi, która wywołała burzę komentarzy po stronie ukraińskiej, od 16 do 20 lutego w Watykanie będą przebywać biskupi łacińscy i Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego z wizytą ad limina Apostolorum. Biskupi na pewno przedstawią papieżowi sytuację we właściwym świetle. I nie będzie już dochodziło do takich wystąpień.

Zrozumiałe jest, że Stolica Apostolska podchodzi do sytuacji konfliktów z ogromną ostrożnością i stara się nie stawać po którejś ze stron. Z drugiej strony sytuacja wydaje się być na tyle oczywista i jednoznaczna, że nie ma potrzeby stosowania języka czysto dyplomatycznego.

KAI: W wypowiedziach papieża i rzecznika Watykanu nie ma odniesienia ani do rosyjskich separatystów, ani nie pada słowo „Rosja”.

– Niestety. Tym bardziej że mamy do czynienia z przemocą i aktami terrorystycznymi oraz zbrodniami na ludności cywilnej. Nie jest to „zabawa w wojnę”, lecz dokonuje się tam zło, które trzeba jednoznacznie ocenić i napiętnować. Nie można w takim wypadku stosować poprawności dyplomatycznej. Myślę, że wizyta biskupów ukraińskich skoryguje watykańskie widzenie tego, co dzieje się w ich kraju.

KAI: Jakie nastroje społeczne panują obecnie na Ukrainie?

– Społeczeństwo jest zmęczone. Sytuacja ta obnażyła słabość struktur państwowych. Gdyby nie zaangażowanie społeczne, w tym wielu wolontariuszy i ochotników, którzy walczą u boku ukraińskiej armii z separatystami sytuacja wyglądałaby o wiele gorzej. Istnieje ogromna determinacja społeczna, ale ma ona swoje granice. Konieczne jest międzynarodowe wsparcie na wielu płaszczyznach, w tym przede wszystkim humanitarne.

KAI: Czy Ukraina powinna otrzymać także wsparcie wojskowe w postaci broni?

– Podkreślmy: Ukraina nie jest agresorem. Tak przedstawia ją propaganda kremlowska, twierdząc, że ukraińscy faszyści atakują spokojnych mieszkańców Donbasu, którzy bronią „ruskiego świata”. Tak nie jest – to Ukraina jest ofiarą. Broń jest konieczna dla obrony integralności i niezawisłości państwa. Nie chodzi tylko o działania wojenne, prowadzone przez wojsko. Rosja i wspierani przez nią separatyści atakują cywilów, domy mieszkalne, środki komunikacji itd. Państwo rosyjskie jest zaangażowane w działania terrorystyczne nie tylko w Donbasie, ale też w innych miastach Ukrainy. Rosja stała się państwem, które wspiera terroryzm.

KAI: W tej sytuacji, jakie inicjatywy podejmuje Ukraiński Kościół Greckokatolicki i inne Kościoły?

– Ukraiński Kościół Greckokatolicki przede wszystkim organizuje pomoc humanitarną, która głównie idzie z zachodniej części kraju. Są to żywność, środki medyczne, ciepła odzież, wyposażenie wojskowe, karetki pogotowia ratunkowego. Z walczącymi są kapelani wojskowi. Wspomagani są również ludzie, którzy wracają do swoich domów na wschodniej Ukrainie. Kościół udziela wsparcia moralnego i psychologicznego szczególnie rodzinom, które utraciły bliskich, ojców, mężów i innych. Pojawiła się ostatnio inicjatywa, aby w klasztorach greckokatolickich otworzyć drzwi dla tych, którzy uczestniczyli w działaniach wojennych w Donbasie, aby mogli w dobrych warunkach odpocząć oraz odnowić siły fizyczne i duchowe.

KAI: W czym Polacy powinni szczególnie pomóc w obecnej sytuacji?

– Rola Polski i Kościoła katolickiego jest niezwykle ważna i potrzebna. Jest ona najbliższym sąsiadem Ukrainy o wielkim potencjale, który nie może być obojętny. Konieczne jest przede wszystkim stałe wsparcie humanitarne, gdyż cały czas trwają działania wojenne, giną i cierpią ludzie. Zbiórki na ten cel powinny mieć charakter bardziej zorganizowany. Czasami mam wrażenie, że nasze społeczeństwo jest trochę uśpione. Myśli sobie, że w zachodniej części kraju jest spokojnie i nic się nie dzieje, nie trzeba więc specjalnie pomagać. Tak nie jest, ponieważ mamy do czynienia z eskalacją wojny.

Następnie konieczne jest wsparcie polityczne na płaszczyźnie międzynarodowej, gdyż antyukraińska kampania Kremla trwa i ciągle są prowadzone próby skłócenia członków Unii Europejskiej, aby osłabić wspólny front działań przeciw Rosji. Myślę, że trzeba też spieszyć się z powołaniem wspólnego batalionu polsko-ukraińsko-litewskiego.

KAI: A w czym Kościół powinien wspomagać Ukrainę?

– W obliczu tego, co mówi się w Watykanie, informacje na temat Ukrainy powinni korygować biskupi nie tylko ukraińscy, ale także polscy. Kościół w naszym kraju jest najlepiej poinformowany na temat tego, co dzieje się we Wschodniej Europie, zna metody stosowane przez Rosję w medialnej wojnie propagandowej. Dlatego powinien włączyć się on w poprawianie takich niefortunnych wypowiedzi, jakie napływały z Watykanu. W zeszłym roku Episkopat Polski wspaniale pokazał, podczas rewolucji na Majdanie, jak należy właściwie reagować na wydarzenia na Ukrainie. Tym bardziej teraz oczekuje się podobnego stanowiska, aby biskupi polscy pokazali i ocenili to, co rzeczywiście dzieje się na Ukrainie. Przede wszystkim nadal bardzo ważna i potrzebna jest ogólnopolska akcja wsparcia modlitewnego dla Ukrainy, zwłaszcza że zbliża się Wieki Post. W czasie Majdanu solidarność modlitewna Kościoła była bardzo duża i tym bardziej teraz jest ona potrzebna.

Rozmawiał Krzysztof Tomasik (KAI)

 

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.