Drukuj Powrót do artykułu

Ks. Neuhaus: papież pragnie umocnić chrześcijan w Ziemi Świętej

09 maja 2009 | 13:55 | Paweł Cebula, Krzysztof Tomasik i Marek Zając/maz Ⓒ Ⓟ

Jezuita pochodzenia żydowskiego w rozmowie z KAI zaznacza, że pielgrzymka Benedykta XVI ma kontekst przede wszystkim religijny, a nie, jak się ją stara niejednokrotnie przedstawiać, polityczny. Jego zdaniem papież przyjeżdża przede wszystkim nawiedzić miejsca historii zbawienia.

W wielu komentarzach przed pielgrzymką Benedykta XVI do Izraela zwraca się uwagę na jej kontekst polityczny. Chcemy jednak zapytać o jej znaczenie religijne. Jaki jest duchowo-religiny kontekst tej wizyty?

Ta wizyta będzie bardzo ważna pod względem religijnym z dwóch powodów. Są one ważniejsze niż kwestie polityczne, czy dialog międzyreliginy, choć oczywiście również jest to bardzo istotna kwestia. Pierwszy powód podkreślił już papież: przyjeżdża nawiedzić miejsca historii zbawienia. W tym sensie program wizyty zmierza do odnowienia naszej wiary. Ta ziemia sama przez się jest Ewangelią mówiącą nam o sensie całego naszego życia na ziemi. Papież jako wielki teolog i autor książki „Jezus z Nazaretu” bardzo dobrze zdaje sobie sprawę jak ta ziemia może być nośnikiem chrześcijańskiego przesłania. I w tym sensie nie możemy przeoczyć podstawowego znaczenia jego pielgrzymki do takich miejsc jak Nazaret, Betlejem i Jerozolima. Pragnie ukazać dlaczego ta ziemia jest tak dla nas święta i podkreślić nasz głęboki z nią związek. To jest właśnie duchowy wymiar wizyty papieża.

Drugim powodem, który należy bardzo mocno podkreślić to fakt, że papież przybywa do wspólnoty Kościoła w Jerozolimie, która jest Kościołem-Matką. Papież przyjeżdża nie tylko na ziemię na której zrodził się Kościół, ale nawiedza najstarszą wspólnotę kościelną, która w tych trudnych czasach i w tym trudnym miejscu daje świadectwo o Chrystusie zmartwychwstałym. Dlatego też Benedykt XVI pragnie nas umocnić, dodać odwagi, wesprzeć chrześcijan żyjących na tych ziemiach. Dlaczego jest to takie ważne? Nie mogę powiedzieć, że walczymy – jak powtarza wielu dziennikarzy – o przeżycie. My walczymy o to, aby przekonać nasze dzieci, że ich obecność w Ziemi Świętej jest kontynuacją chrześcijańskiego świadectwa. Życie Ewangelią w tym właśnie miejscu ma ogromne znaczenie. Oczekujemy od Ojca Świętego, a on nas w tym – jak ufam – nie zawiedzie, że z charakterystyczną dla siebie jasnością, i przy wsparciu Kościoła powszechnego, umocni nas w wypełnianiu naszego powołania i misji w tym miejscu, w najgłębszym sensie naszego trwania i budowania wspólnoty.

Ale trudno przecież nie zauważyć, że sprawa obecności w Ziemi Świętej, w Izraelu i Autonomii Palestyńskiej, automatycznie pociąga za sobą politykę.

– Oczywiście, to ma o tyle związek z polityką, że chrześcijanom łatwiej by się tu żyło, gdyby panował pokój. Ale podtrzymuję moją wcześniejszą opinię: najważniejszy jest fakt religijny: papież przybywa do Kościoła-Matki. Do najstarszej wspólnoty świadków Zmartwychwstałego, skąd Ewangelię zaniesiono do Galilei, Samarii i wreszcie aż po krańce świata. W tym sensie jest to zupełnie inna pielgrzymka niż do Kościoła na Kubie czy w Chinach.

Czy można dobrze zgłębiać życie historycznego Jezusa bez odwiedzenia Ziemi Świętej?

– Jest czymś nieprawdopodobnym, aby wszyscy katolicy mieli przywilej odwiedzenia Ziemi Świętej. Może powinni, ale to przecież niemożliwe choćby z powodów ekonomicznych czy politycznych. Papież, odwiedzając Ziemię Świętą, chce podkreślić znaczenie konkretnych miejsc, gdzie dokonała się historia zbawienia. Nie można bowiem zrozumieć Jezusa bez poznania kontekstu Jego ziemskiego życia, bez podjęcia kwestii naszych relacji z judaizmem i znaczenia Starego Testamentu. Papieska wizyta na nowo przypomni biblijną topografię. Trudno zrozumieć Ewangelię bez Ziemi Świętej, gdyż jest ona przesiąknięta odniesieniami do tych właśnie miejsc i ich kulturowego dziedzictwa.

Mówiąc o znaczeniu religijnym wizyty papieża, nie można pominąć dialogu między trzema religiami monoteistycznymi.

– Tę kwestię stawiam na trzecim miejscu, w kontekście wagi tej wizyty. To oczywiste, że Benedykt XVI, przybywając do tutejszych wspólnot chrześcijańskich, nie może pominąć realiów ich życia. A realia są takie, że – podkreślam, iż to nie powód do lamentowania, ale do świętowania – my, chrześcijanie, stanowimy 2 proc. populacji Izraela i 2 proc. populacji terytoriów palestyńskich. To zatem maleńka trzódka. Odwiedzając te wspólnoty papież przyjeżdża jednocześnie do tych, którzy są w większości: naszych braci i sióstr Żydów oraz naszych braci i sióstr muzułmanów, co siłą rzeczy wprowadza element dialogu międzyreligijnego.

Czy można się spodziewać kolejnych impulsów w dialogu międzyreligijnym po wizycie Benedykta XVI w Ziemi Świętej?

– Nie wiem, czy powinniśmy się spodziewać czegoś nowego, świeżego w trakcie wizyty. Ale osobiście nie uważam, byśmy byli na tym samym etapie dialogu jak za czasów Jana Pawła II. Benedykt XVI jest teologiem skoncentrowanym na precyzyjnym formułowaniu prawd wiary. Jestem przekonany, że papież położył i nadal będzie kładł nacisk na wysoki stopień klarowności, która często staje się problematyczna. Gdy sprawy pozostawia się na poziomie tylko symbolicznym, różni ludzie mogą te symbole odmiennie rozumieć i interpretować. Ten papież – powtarzam – skupia się na prawdzie i klarowności. Czeka nas jeszcze wiele niespodzianek na drodze precyzowania bardzo złożonych i skomplikowanych kwestii dotyczących dialogu. Co to znaczy być chrześcijaninem i wierzyć, że zbawienie przychodzi tylko przez Jezusa Chrystusa? I jednak jednocześnie prowadzić dialog z żydami i muzułmanami, którzy odrzucają Chrystusa jako zbawiciela? Po dialogu społecznym i dialogu gestów, jaki prowadził Jan Paweł II, Benedykt XVI chce zająć się innymi kwestiami.

Wielu ludzi mówi, że w tym tkwi właśnie niebezpieczeństwo. Bo gdy próbuje się precyzyjnie definiować kwestie religijne, na jaw wychodzą różnice.

– Ależ oczywiście. Klarowność jest w tym sensie niebezpieczna. Ale Benedykt XVI nie kieruje się lękiem, nawet jeżeli u niektórych ten lęk jest czymś naturalnym. Papieżowi zależy na tym, by chrześcijanie zrozumieli, kim są i z tej pozycji prowadzić dialog z żydami i muzułmanami. Interesujące jest, moim zdaniem to, że są Żydzi i muzułmanie, którzy dotychczas może nie byli zaangażowani w dialog, ale dopiero teraz w niego się włączają. Na przykład dotychczasowy był on prowadzony głównie z Żydami definiującymi się w kategoriach etnicznych, historycznych czy obywatelskich, ale wielu, bardzo wielu praktykujących Żydów pozostawało poza dialogiem, gdyż zdominowały go kwestie społeczne i historyczne, a nie teologiczne.

Jaką rolę odgrywają katolicy języka hebrajskiego w Kościele Ziemi Świętej?

– Jesteśmy oczywiście bardzo małą wspólnotą i byłbym arogantem, gdybym mówił tu o odgrywaniu jakiejś ważnej roli. Ale nie bez znaczenia jest fakt, że ta mała wspólnota katolicka żyje głęboko zakorzeniona w żydowskim, izraelskim społeczeństwie i tym samym służy na swój sposób jako pomost między różnorodnością Izraela oraz pozostaje świadkiem pojednania po historycznych traumach. Po pierwsze, jako katolicy żyjemy w społeczeństwie kompletnie zdominowanym przez Żydów i judaizm. To nowa sytuacja, gdyż Kościół przywykł przez wieki do bycia większością. Oczywiście, w podobnym położeniu jak my są chrześcijanie na terytoriach palestyńskich, ale podczas gdy dla nich może to być powód do narzekań, dla nas ta nowa sytuacja jest powodem do świętowania – ze względu na nasze zakorzenienie w judaizmie i kulturze żydowskiej. Katolicy języka hebrajskiego są nadal nowym i ekscytującym eksperymentem. Jesteśmy małą, ale żywotną wspólnotą zaangażowaną całym sercem w poszukiwanie hebrajskiego, izraelskiego, a w pewnym sensie także żydowskiego wyrazu dla naszej katolickiej wiary.

Jak wasza wspólnota przygotowuje się do wizyty Benedykta XVI?

– Jesteśmy naturalnie bardzo podekscytowani – podobnie jak nasi bracia katolicy pochodzenia arabskiego. Cieszymy się jakby podwójnie: jako Izraelczycy, bo papież odwiedza nasz kraj, i jako katolicy, bo odwiedza nasz Kościół. Będziemy uczestniczyć w dwóch wielkich mszach świętych: w Jerozolimie i Nazarecie. Zabierzemy nawet głos – w sposób stonowany i dyskretny. Przedstawiciele naszej wspólnoty będą odczytywali wezwania modlitwy wiernych podczas Mszy św., a popołudniu także w trakcie nieszporów w Nazarecie. Nasze wezwania będą dotyczyć pokoju w nawiązaniu do misterium wcielenia i roli Maryi.

Rozmawiali: Paweł Cebula, Krzysztof Tomasik i Marek Zając.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.