Drukuj Powrót do artykułu

Ks. Rapa z Ługańska: teraz na Ukrainie modlą się wszyscy

26 lutego 2022 | 16:48 | pks | Ługańsk Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. YouTube/Biuro Prasowe Konferencji Episkopatu Polski

Teraz na Ukrainie liczą godziny, kolejna noc jest dramatyczna. Modlą się wszyscy, katolicy, prawosławni różnych obrządków, grekokatolicy. Często w takich momentach budzą się i ateiści, którzy rozumieją, że kiedy wszystko się straci, to nie ma już nic – mówi ks. Grzegorz Rapa, proboszcz parafii Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny w Ługańsku w rozmowie dla Radia Warszawa i KAI.

Paweł Kęska: Ksiądz spędził w Ługańsku ponad 20 lat, tworząc parafię katolicką. W 2014 r. Ługańsk podobnie jak Donieck stał się celem ataków terrorystycznych, ostrzału, w końcu okupacji. Chciałbym księdza zapytać o to, jak wygląda życie w atmosferze długotrwałego ataku?

Ks. Grzegorz Rapa: Przeżyliśmy to w Ługańsku. Po pewnym czasie ludzie zaczęli odróżniać rodzaje i kaliber broni. Nawet dzieci. Kiedy zaczyna się ostrzał, nikt nie wie, w którym miejscu spadnie pocisk. Wtedy ogromnym ryzykiem jest zostać na zewnątrz. Bywało, że w takiej sytuacji ludzie po kilka tygodni siedzieli w piwnicach, które często bywały ciasne. Strach było wyjść na górę, żeby iść do toalety, więc mieli wiadro. Żeby jeść – trzeba było jednak wyjść. Albo szedł ochotnik, albo było losowanie. Taka osoba wychodziła, szukała żywności i przynosiła ją dla wszystkich. To jest tak trudne do zniesienia, że nie chce się o tym mówić.

– Jak wojna wpływa na dzieci, dla których rozróżnianie rodzaju artylerii po dźwięku jest „jak abecadło”?

Ks. G. R.: Dzieci mają lęki, nie mają marzeń. Nie wiadomo jeszcze, co będzie z nimi w przyszłości. Inaczej to przeżywają chłopcy a inaczej dziewczynki. Chłopcy są odważniejsi. Kiedy kończył się ostrzał – oni wychodzili na ulice i szukali niewypałów, bawili się nimi. Gorzej było z dziewczynkami. Dla nich to była sytuacja nie do przyjęcia. Kiedy rozmawiam ze swoimi parafianami, którzy żyją w Polsce już kilka lat, to mówią, że przez długi czas dzieci budziły się w nocy i krzyczały, szczególnie dziewczynki. W internecie pojawiały się takie instruktaże, że dziecko musi być przy przytulone do mamy kiedy strzelają. Jeśli nie – to rośnie jego poczucie zagrożenia.

– Jakie znaczenie ma wtedy wiara?

Ks. G.R.: Pamiętam, przyszedł do mnie taki młody mężczyzna, około 30 lat, polskie pochodzenie. Chciał się ochrzcić i miał uczestniczyć w przygotowaniach do chrztu, ale ciągle to odkładał. I potem, kiedy Ługańsk był już pod ostrzałem, on wychodząc z urzędu, w którym pracował, zobaczył osiem trupów. Od razu do mnie przyleciał, żeby się ochrzcić.

Teraz na Ukrainie liczą godziny, kolejna noc jest dramatyczna. Modlą się wszyscy, katolicy, prawosławni różnych obrządków, grekokatolicy. Często w takich momentach budzą się i ateiści, którzy rozumieją, że kiedy wszystko się straci, to nie ma już nic. Tragiczna jest sytuacja osoby, która nie ma w niczym oparcia. W takich granicznych momentach człowiek zaczyna przesiewać nie tylko swoje życie, ale i system wartości, dla którego żył. Okazuje się wtedy, co jest istotne w życiu, a co nie. To jest jakieś katharsis dla naszego myślenia.

– Bardzo trudna jest sytuacja człowieka, który emigruje, tracąc czasem wszystko, co miał…

Ks. G.R.: To jest dramatyczny problem. Wiadomo, że jeśli się opuści dom, to nikt nie będzie się o ten dom troszczył. Złodzieje przyjdą, rozkradną wszystko. Jest masa takich domów. W Ługańsku byli ludzie, którzy zostali, żeby nie porzucać wszystkiego. Ich dzieci dorosły do 17 – 19 lat i wzięto je do separatystycznej armii. Wielu pouciekało – gdzie kto mógł. I znaleźli się dobrzy ludzie, którzy udostępniali mieszkania, seminarium duchowne czy parafie. Mieć dach nad głową to już coś. Potem uciekinierzy szukali pracy, żeby jakoś własnymi rękami zarobić na życie. Jeździli, szukali miejsca i pomocy na Ukrainie albo w Polsce i dalej. Zostawienie wszystkiego, domu, dorobku, przyjaciół, czasem rodziny jest bardzo trudne. Trzeba to rozumieć i być gotowym tych ludzi przyjąć.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.