Drukuj Powrót do artykułu

Ks. Wojciech Rzeszowski o dojrzałości i powołaniu kapłańskim

21 września 2016 | 13:06 | Anna Wojtas / bd Ⓒ Ⓟ

Badanie poziomu dojrzałości psychoseksualnej kandydatów do kapłaństwa, to jedno z zadań wynikających m.in. z Wytycznych Episkopatu Polski odnośnie do zapobiegania nadużyciom seksualnym. Właśnie tej tematyce poświęcona była druga edycja szkolenia wychowawców seminaryjnych, jakie odbyło się w Gnieźnie pod patronatem Konferencji Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych. W rozmowie z KAI podsumowuje je ks. dr Wojciech Rzeszowski, do niedawna przewodniczący tego gremium.

KAI: Jakie refleksje, konkluzje, owoce zrodziły się po zakończonym w tych dniach szkoleniu wychowawców seminaryjnych?

Ks. dr Wojciech Rzeszowski: To już drugie szkolenie wychowawców seminaryjnych, które poświęcone było trosce o budowanie Kościoła, jako bezpiecznego środowiska dla dzieci w kontekście ewentualnych zagrożeń nadużyciami seksualnymi. Uczestniczyli w nim formatorzy wszystkich stopni – rektorzy, prefekci i ojcowie duchowni, była też jedna siostra zakonna i dwie osoby świeckie, tym razem około 30 osób. Ważnym owocem jest już sam klimat spotkania, podczas którego otwarcie i pozytywnie rozmawialiśmy o problemach związanych z przeżywaniem własnej seksualności. Tym bardziej, że towarzyszyło nam w tej drodze wielu świeckich specjalistów, którzy mają wysokie kompetencje zawodowe i wieloletnią praktykę zawodową.

Żyjemy w świecie, który jest bardzo mocno zseksualizowany, co nie może pozostawać bez wpływu na rozwój młodych ludzi, a czasem rodzi w nich poważne problemy. Nie można zamykać oczu na te zjawiska lub obrażać się, że w ogóle istnieją. Życie trzeba brać takim, jakim jest, a jeśli spotykamy w nim problemy, to ważne, by umieć je zrozumieć i adekwatnie im zaradzać.

Wspólnie zastanawialiśmy się i szukaliśmy dróg integralnego kształtowania człowieczeństwa naszych alumnów, by pomóc im w dojrzały sposób przeżywać swoją emocjonalność i seksualność. W minionych dziesięcioleciach, zarówno w wychowaniu rodzinnym, jak i pewno w formacji, problematyka ta była zbyt mało obecna. Niewielu alumnów doświadczyło w domu pozytywnych rozmów na ten temat czy głębszego wprowadzenia w proces dojrzewania seksualnego. Otwarte i pozytywne omawianie tej delikatnej materii przez wychowawców seminaryjnych, próba głębszego zrozumienia bogactwa i dynamiki sfery psychoseksualnej wydają się bardzo ważne i pomocne w pracy wychowawczej.

Ważnym tematem była kwestia badania poziomu dojrzałości kandydatów zgłaszających się do seminariów.

– Przyglądając się przemianom świata nie da się nie zauważyć, że jest on coraz bardziej złożony, wielokulturowy, ale też coraz bardziej zseksualizowany. To, co jeszcze niedawno uważano za coś tak bardzo osobistego oraz intymnego, że nawet o tym nie rozmawiano, obecnie epatuje się tym przez media. Aktualne badania prowadzone wśród dzieci i młodzieży gimnazjalnej ukazują, że wielu z nich ma kontakt z pornografią czy doświadcza różnych trudności seksualnych. Choć spotkamy też ludzi, którzy twierdzą, że to pozytywna oznaka wyzwolenia, to jednak każdy, kto widział skutki tego zjawiska wie, jak jest ono groźne dla rozwoju młodych ludzi. Dla wielu bowiem staje się poważnym problemem, który prowadzi do zachowań kompulsywnych, właściwych dla uzależnienia, do prymitywizacji życia emocjonalnego, zaburzeń relacji rówieśniczych, niszczenia naturalnej wrażliwości, nie wspominając o degradacji sumienia, niszczeniu wartości moralnych i wielu innych negatywnych konsekwencjach.

Młodzież, która zgłasza się do seminarium, przychodzi ze świata. „Ksiądz z ludu brany” nie jest inny niż środowisko, z którego się wywodzi. Życie religijne, wartości duchowe i sam fakt wyboru drogi powołania sprawia, że wielu młodych pracowało nad sobą, chroniąc się od negatywnych zjawisk, i nie wszyscy musieli doświadczać wspomnianych trudności. Jednak część kandydatów będzie nosiła w sobie różnorodne doświadczenia naszych czasów. Jeśli otarli się o problemy natury seksualnej, które zawsze pozostawiają w człowieku pewien ślad, to może on być przeszkodą lub ograniczeniem w realizacji powołania chrześcijańskiego i kapłańskiego.

Stąd dobre rozeznanie i diagnozowanie kondycji kandydatów jest tak bardzo potrzebne dla formacji, im lepiej znamy i rozumiemy stan naszych wychowanków, tym bardziej możemy im pomóc. Pójście za Chrystusem i realizacja powołania wymaga nie tylko dojrzałości, ale też wolności. Gdyby się okazało, że kandydat takiej wolności nie ma, albo jest zniewolony przez zachowania, które mogą wskazywać na nieuporządkowanie w sferze seksualnej, będzie to oznaczało poważne wyzwanie wychowawcze.
Takich kandydatów, z pewnością nie należy przekreślać czy odrzucać, ale najpierw trzeba im pomóc uporać się z własnymi problemami. Może to oznaczać konieczność podjęcia pewnych form terapii czy innej fachowej pomocy, by pomóc im uporządkować swoje życie. Dopiero potem, przy większej wolności wewnętrznej, będą mogli podejmować formację seminaryjną. Inaczej mogłoby się okazać, że formacja będzie po prostu mało owocna albo nawet nieskuteczna. Nie są to sytuacje częste, ale mogą się zdarzać, gdyż kandydaci przychodzą z takiego świata, jakim on jest.

Wspomniał Ksiądz o pomocy kandydatom. A co wtedy, gdy kandydat mierzy się z poważniejszego kalibru problemami – zaburzeniami preferencji lub orientacji seksualnej? Czy w tej kwestii są jakieś szczególne kryteria przy naborze do seminariów?

– Rozeznając dojrzałość kandydatów, nie wszystko można zbadać w momencie ich wstąpienia do seminarium, gdyż trudno o różne szczegóły pytać przy rozmowie wstępnej. Standardem są też dziś nie tylko wstępne rozmowy, ale i badania psychologiczne, które pozwalają zdobyć pewną wiedzę. Jednak wcześniej czy później musi być przeprowadzona, wraz z alumnem, pogłębiona analiza historii jego życia, która dotyczy także sfery seksualnej. Czynią to najczęściej ojcowie duchowni w ramach kierownictwa duchowego.

Podczas naboru powinno się dokonać przynajmniej podstawowego rozeznania dotyczącego szeroko rozumianej kondycji ludzkiej kandydata – o tym też przypominają Wytyczne Konferencji Episkopatu Polski i aneks pt. „Zasady formacji i profilaktyki”. Później, w trakcie formacji, wychowanie w tym kierunku winno być pogłębiane, a jeśli jest potrzeba, należy przeprowadzić dogłębną diagnostykę.

Dokument Episkopatu bardzo wyraźnie stwierdza, że w przypadku występowania patologii w sferze seksualnej lub głęboko zakorzenionej orientacji homoseksualnej u kandydatów, wówczas nie należy ich przyjmować do seminariów, a jeśli już są przyjęci, to nie należy ich dopuszczać do święceń czy ślubów zakonnych. Nie znaczy to, że należy ich odrzucić, ale trzeba pamiętać, że może być im trudno żyć w łasce uświęcającej i w duchu Ewangelii, stad trudno też będzie realizować powołanie kapłańskie. Dlatego najpierw należałoby im pomóc zrozumieć własne problemy, a jeśli to jest możliwe, dopomóc im przezwyciężyć napotkane trudności, a dopiero potem rozpoczynać formację czy realizować drogę powołania.

Wiemy przecież, że problemy dotyczące ludzkiej seksualności, bardzo często posiadają głębokie uwarunkowania osobowościowe czy emocjonalne. Wiąże się to często z niedojrzałością osobową, niezdolnością do budowania relacji z ludźmi i nadmierną samotnością, zaniżonym poczuciem własnej wartości, które prowadzi do zachowań kompensacyjnych, obciążeniami wynikającymi z wzrastania w rodzinach dysfunkcyjnych i trudnościach w relacji z rodzicami, historią ewentualnych zranień w sferze seksualnej i wielu, wielu innych. Wszystkie te trudności mocno rzutują na rozwój ludzki i często znajdują swoje odbicie w różnych przejawach sfery seksualnej.

Kapłan, który ma stawać się duchowym ojcem prowadzącym bezpiecznie innych do rozwoju życia wiary, by realizować swoją misję, potrzebuje nie tylko odpowiedniej duchowości, ale i wysokiego stopnia dojrzałości ludzkiej. Jeśli jej zabraknie trudno będzie mu realizować kapłańskie powołanie, a może stać się i tak, że zamiast służyć innym, będzie ich używał do realizacji własnych potrzeb. Takie postawy są jednak zaprzeczeniem kapłańskiej misji.

Nastawienie do kandydatów musi być pozytywne i nie chodzi o to, by na siłę szukać problemów, albo koncentrować się na negatywnej selekcji. Bardziej zależy nam na tym, aby pomóc zrozumieć, diagnozować i przezwyciężać napotkane trudności. Natomiast gdyby się okazało, że te trudności są zbyt poważne albo na danym etapie niepokonywalne, wówczas faktycznie formację do kapłaństwa trzeba przerwać albo w ogóle odradzić jej realizację.

Jakie są w polskich realiach możliwości, by indywidualnie towarzyszyć klerykowi w rozwoju, a zwłaszcza w przezwyciężaniu trudności?

– Pierwszą płaszczyzną pomocy jest kierownictwo duchowe, regularna spowiedź, ale i różne spotkania formacyjne, warsztaty czy wykłady tematyczne, dni skupienia i rekolekcje. Najważniejsze jest to, co dzieje się w wymiarze osobistej refleksji i rozmowy z kierownikiem duchowym, ale pomocna jest też odpowiednia wiedza. Ważne, by towarzyszył temu zawsze dobry i pozytywny klimat, wolny od fobii, lęku czy zbytniej koncentracji na problemach, których nie można lekceważyć, ale i nie powinno się przeceniać. Formacja ludzka musi mieć charakter integralny i posiadać właściwą perspektywę duchową.

Przy pojawieniu się poważniejszych trudności, które wymagałyby pomocy psychologicznej lub terapeutycznej – tak też sugerują dokumenty Kościoła dotyczące formacji do kapłaństwa – należałoby przerwać formację seminaryjną, a czas terapii czy pomocy psychologicznej powinien odbywać się poza seminarium, bo łączenie tych dwóch rzeczywistości jest dosyć trudne. Wówczas formacja powinna być zawieszona, by dać alumnowi czas na podjęcie pracy terapeutycznej. Nie oznacza to, że taki kleryk będący „na urlopie” nie może mieć kontaktu z seminarium czy podejmować pracy duchowej, ale zasadniczo jest to czas jego pracy poza seminarium.

Każde seminarium ma własny program wychowania do dojrzałego przeżywania celibatu, choć jedne są bardziej, a inne mniej zaawansowane. Warto będzie wypracować wspólny model edukacyjno-formacyjny, związany z dojrzałym przeżywaniem sfery psychoseksualnej, który mógłby być adaptowany do różnych seminariów, według ich potrzeb. Chodzi o program przygotowania do życia w czystości, nie tylko głębokiego rozumienia duchowości i teologii celibatu, ale też dobrej znajomości siebie, równowagi emocjonalnej, umiejętności radzenia sobie z własną seksualnością w sposób twórczy, by jej nie wypierać i nie bać się tego, co człowiek przeżywa i kim jest, ale umieć przeżywać siebie w sposób wolny. Celibat nie opiera się bowiem na czymś zewnętrznym czy braku relacji małżeńskich, ale ma znacznie głębszy fundament i wskazuje na relację oblubieńczą, na osobistą więź z Bogiem, nie ma więc charakteru negatywnego, ale pozytywny. Trudności z dojrzałym przeżywaniem celibatu nie wynikają z samego celibatu, ale są najczęściej konsekwencją innych trudności natury ludzkiej.

Paweł VI bardzo pięknie i trafnie kiedyś powiedział, że „celibat będzie trudny dla tych, którzy przeżywają go połowicznie”. Dla nich rzeczywiście będzie on ciężarem, natomiast dla tych, którzy przeżywają go z sercem czystym i otwartym, w pogłębionej relacji z Bogiem, ma on zupełnie inną perspektywę, może być piękny i owocny.

A problem najtrudniejszy, związany z samą pedofilią?

– Wydaje się, że w tej delikatnej materii sprawdza się to, co powiedziałem już wcześniej. Przyglądając się profilowi osoby z zaburzeniami preferencji seksualnej, widzimy wyraźnie, jak szeroki jest kontekst nie tylko seksualny, ale też emocjonalny i społeczny tego zjawiska.

Choć na szczęście z takimi problemami nie spotykam się w Kościele polskim zbyt często, to jednak czasem i takie bywają. Jeśli tak się zdarzy, to dramat jest zawsze ogromny, bo zadane wówczas rany są bardzo bolesne i trudne do uleczenia. Zjawisko wykorzystania seksualnego bardzo często pozostawia traumatyczne konsekwencje na całe życie. W przypadku kapłana te bolesne doświadczenia mogą być jeszcze większe, bo kapłan jest duchowym ojcem, stąd jego ewentualne złe zachowania nie tylko ranią człowieczeństwo, ale i często zabijają życie wiary.

Jeśli zagrożenia są tak wielkie, to ważna jest mądra profilaktyka, ważny odpowiedni dobór kandydatów do kapłaństwa, ważne będzie przygotowywanie kapłanów do współodpowiedzialności za budowanie Kościoła, jako bezpiecznego środowiska dla dzieci i młodzieży.

Stąd sporo miejsca podczas szkolenia poświęcone było poznawaniu obrazu sprawcy i ofiary, ich wzajemnej relacji, konsekwencją jakie rodzą się z tak bolesnych wydarzeń. Uczyliśmy się diagnozować ewentualne zagrożenia i budować środowiska, które sprzyjają bezpiecznej pracy. Ważną częścią zajęć było też kształtowanie umiejętności radzenia sobie z napotykanymi problemami, niezależnie czy pojawiają się one w środowisku samego Kościoła czy innych miejscach życia.

Wybiegającym w przyszłość tematem szkolenia księży była też pomoc dzieciom, ofiarom nadużyć seksualnych, a także towarzyszenie duchowe osobom poszkodowanym.

– Bywa tak, że ksiądz czy katecheta jest pierwszą osobą, która dowiaduje się o różnych problemach swoich podopiecznych. Wielką sztuką jest umiejętność zrozumienia i przyjęcia zranionego dziecka. By mu realnie pomóc, najpierw trzeba umieć z nim rozmawiać, przyjąć go, pokonać w sobie naturalne uczucia, które rodzą się, gdy ma się do czynienia ze skrzywdzonym dzieckiem: bezradność, lęk, złość, smutek czy poczucie niemocy. Ksiądz powinien więc umieć z taką ofiarą wykorzystania rozmawiać, umieć ją wysłuchać, przyjąć i zrozumieć, ale też mądrze pomagać, by wiedzieć jak uruchomić strukturę skutecznej ochrony i pomocy.

Jeśli dzieci dzielą się z nami własnymi przeżyciami, ich doświadczenie staje się również naszym. Trzeba umieć uszanować to dziecko, a z drugiej strony adekwatnie i mądrze pomóc mu znaleźć takie wsparcie, które dla niego będzie pomocne. Nie jest to sprawa prosta, dlatego uczyliśmy się w jaki sposób przygotowywać kleryków, by umieli sobie w takich sytuacjach radzić, aby byli pomocni, znali kanon bezpiecznych zachowań i postaw, by umieli rozpoznawać problemy oraz im zaradzać, a z drugiej strony byli wyczuleni na pułapki, które mogą się tu pojawiać – tak, by nigdy nie byli źródłem krzywdy czy zranienia kogokolwiek, ale by umieli dzieci chronić i wspierać. Kształtowanie takich postaw u osób przygotowujących się do kapłaństwa to ważne zadanie formacji, stąd jeśli formatorzy mają to zadanie podjąć, sami muszą się tego wczesnej nauczyć. Temu między innymi służyło szkolenie.

Rozmawiała Anna Wojtas

 

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.