Drukuj Powrót do artykułu

KUL: Władysław Bartoszewski spotkał się z dawnymi studentami

11 marca 2012 | 01:03 | mj Ⓒ Ⓟ

Prof. Władysław Bartoszewski spotkał się 10 marca na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim ze swoimi byłymi studentami. Spotkanie było częścią obchodów jubileuszu 90. urodzin profesora, kronikarza Polski podziemnej i dyplomaty. Bohater spotkania, doktor honoris causa KUL, wykładał w tej uczelni w latach 1973-1982 oraz 1984-85 historię najnowszą.

W spotkaniu wzięli udział prezydent miasta Krzysztof Żuk, wicemarszałek województwa Jacek Sobczak, który wręczył jubilatowi medal pamiątkowy województwa lubelskiego.

Uroczystość zorganizowały Instytut Europy Środkowo-Wschodniej oraz Instytut Historii KUL.

– Pańskie życie to dla większości z nas historia Polski w pigułce. Myślimy o tym obozowym lekarzu z Auschwitz, który powiedział – jest młody, może przeżyje, niech opowie, co się tu dzieje. Dziękujemy, że pan opowiada i robi wszystko, żeby pamięć o tym nie zaginęła – mówił otwierając spotkanie rektor KUL ks. prof. Stanisław Wilk. Zaznaczył także znaczenie pracy jubilata na rzecz polepszenia stosunków polsko-niemieckich i polsko-żydowskich.

Prof. Mirosław Filipowicz z IEŚW odczytał listy od członków komitetu honorowego obchodów urodzin prof. Bartoszewskiego – marszałek sejmu Ewy Kopacz, prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz oraz marszałek senatu Bogdan Borusewicz. Ten ostatni był uczniem profesora w KUL. „Profesor mówił o Polsce podziemnej i jej testamencie, o Polsce demokratycznej i niepodległej. Wiem, że profesor zastanawiał się, czy zrozumiemy to przesłanie. Tak, zrozumieliśmy to przesłanie” – napisał. Dodał, że Bartoszewski „pokierował jego losami”. Gdy pisał pracę magisterską dotyczącą II wojny światowej, musiał korzystać z materiałów źródłowych, znajdujących się w archiwum KC PZPR. To archiwum znajdowało się w obecnym budynku senatu, zatem obecny marszałek przeglądał materiały w sali, gdzie dziś odbywają się posiedzenia.

Borusewicz nazwał jubilata człowiekiem uczciwym i niezłomnym. „Człowiek tylko uczciwy mógł siedzieć spokojnie w kącie. Ale człowiek uczciwy i niezłomny siedział we Wronkach. To było wskazanie dla mojego pokolenia, jak powinniśmy postępować, i w jakim kierunku kierować swoje losy” – napisał.

Bp Mieczysław Cisło, współpracujący z prof. Bartoszewskim na polu kontaktów polsko-żydowskich jako przewodniczący Komitetu Episkopatu Polski ds. judaizmu, zwrócił uwagę na tę właśnie część jego działalności. Dziękował za inicjatywę wspólnej modlitwy katolików i Żydów w Jedwabnem. – Jest świadkiem i wizytówką tego, co w etosie polskim jest najpiękniejsze i co określa tytuł Sprawiedliwy wśród narodów świata. Dziękujemy, że jest świadkiem człowieczeństwa ocalonego w sytuacjach próby – mówił.

O okolicznościach przybycia prof. Bartoszewskiego na KUL opowiedział prof. Jerzy Kłoczowski, dyrektor Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej, który niegdyś go na tę uczelnię sprowadził. Zaznaczył, że KUL był jedynym uniwersytetem polskim, w którym przez dłuższy czas prof. Bartoszewski mógł uczyć i mieć grupę uczniów. Zwrócił przy tym uwagę na fakt, ile problemów sprawiło to, że Bartoszewski formalnie nie miał tytułu naukowego – studenci mówili do niego „panie redaktorze” – choć miał już poważny dorobek historyczny. Prof. Kłoczowski zaznaczył, że ze względu na ten dorobek Bartoszewski miał pełne podstawy do swej profesury. Dopiero w czasie „Solidarności” otrzymał tytuł starszego wykładowcy. – Praktycznie było to samodzielne stanowisko profesora prowadzącego wykłady według swojej propozycji i konwersatorium, które właściwie było seminarium – mówił.

– Najnowsza historia, zwłaszcza lata 1939-45, podziemne państwo polskie, Armia Krajowa, powstanie warszawskie, to były tematy dla wówczas panującego ustroju niezwykle delikatne. Pokazywały ogromną jedność narodową i wydarzenia, które rozbijały mit narzucony siłą przez Armię Czerwoną. Pamięć tak troskliwie pielęgnowana mimo wszelkich trudności przez Władysława Bartoszewskiego tutaj mogła się wyrazić oficjalnie poprzez szereg wykładów. To było przekazanie pałeczki następnemu pokoleniu przez pokolenie walczące o niepodległość – mówił prof. Kłoczowski.

Dodał, że jubilat od 1939 roku do dzisiaj właściwie bez przerwy jest w służbie Rzeczpospolitej niepodległej, według potrzeb w zmieniającym się czasie i przestrzeni.

Znaczenie pracy naukowej i dydaktycznej prof. Bartoszewskiego podkreślał historyk prof. Rafał Wnuk. Zwrócił uwagę na ważne publikacje dotyczące zagłady Żydów oraz te poświęcone stolicy. – Moim zdaniem jest pan wielkim kronikarzem i wielkim rachmistrzem walczącej Warszawy – zwracał się do jubilata, wymieniając książki, gdzie autor jako pierwszy opisał codzienność wojennej Warszawy, dokładnie przeliczając straty osobowe i materialne. – Było to w czasie, gdy podejmowanie takich tematów narażało historyka na nieprzychylność władz i szykany. Szanowny jubilat szedł po prąd – stwierdził.

Wspomniał także książkę „Dni walczącej stolicy. Kronika Powstania Warszawskiego”. – Uważam, że dopóki nie istniało Muzeum Powstania Warszawskiego, to ta książka była takim muzeum, po które można było sięgnąć na półkę – powiedział.

Zaznaczył też, że dzięki prof. Bartoszewskiemu KUL był jedyną uczelnią w Polsce, na której była seria wykładów z polskiego państwa podziemnego.

O czasach studenckich pod opieką jubilata mówili jego dawni uczniowie – Maciej Sobieraj, Tadeusz Bąk, Krzysztof Stanowski i Jan Maria Kłoczowski. Sobierajowi najbardziej utkwił w pamięci wykład poświęcony ruchowi wydawniczemu w czasie II wojny światowej. – Tam padły słowa, że każdy kto miał dostęp do drukarni, do powielacza, mógł drukować bez cenzury cokolwiek mu pióro przyniosło na papier. To dla nas było niezwykłe. To była inspiracja, która zaowocowała w naszym pokoleniu podjęciem bardziej zaawansowanej działalności opozycyjnej – wspominał.

Tadeusz Bąk przywoływał niezwykłe przygotowanie profesora do wykładów. – Nie przychodził z kartkami na wykłady, prof. Bartoszewski miał pełne biuro książek, teczek z dokumentami, wszystko było oryginalne, prasa konspiracyjna, ulotki, pieniądze – wspominał. Materiały pochodziły z bogatego prywatnego archiwum profesora, z którego mogli korzystać jego studenci.

Krzysztof Stanowski wspominał lekcję obywatelstwa, jaką otrzymał od swego profesora. – Słuchaliśmy wtedy, że można być obywatelem bez państwa. Że fakt, że się służy Rzeczpospolitej, nie jest związany z tym, że istnieje jakiś rząd, jakiś parlament i że my się stajemy obywatelami przez to, że się podporządkowujemy temu państwu. Nie, obywatelami jesteśmy dlatego, że w to wierzymy – powiedział.

Opowiedział także, dlaczego swoją pracę magisterska mógł wręczyć promotorowi dwa i pół roku po obronie. – Było tak, że uzgodniliśmy temat, zaczęliśmy pracować, następnie pan profesor poszedł siedzieć, następnie ja poszedłem siedzieć… I nigdy więcej nie mieliśmy okazji fizycznie nad tą pracą pracować – mówił. Podziękował KUL, który wówczas pozwolił nie zdjąć nazwiska profesora jako promotora, mimo że go fizycznie nie było i pozwolił znaleźć „godnych następców, którzy się tą pracą opiekowali.

Jan Maria Kłoczowski, kolejny uczeń profesora, wyznał, że choć nie poszedł drogą naukową, to postać dawnego mistrza towarzyszy mu niemal na każdym kroku. – Towarzyszyła mi, kiedy wraz z kolegami z Teatru Provisorium wystawialiśmy adaptację „Innego świata” Herlinga-Grudzińskiego a potem podczas wielu lektur, którymi otaczałem się jako tłumacz – mówił. Dodał, że wielokrotnie czuł obecność profesora, jak wtedy gdy tłumaczył książkę o Czesławie Miłoszu, Istvanie Bibo i Janie Patočce – zrozumiał wtedy, że jednym z wielkich znaczeń przykazania profesora „warto być przyzwoitym” jest jedność sumienia i rozumu. – Dziękuję, że mogę być nieustająco pańskim uczniem – zakończył swoje wystąpienie.

– Kto mógłby przypuszczać, wykładając Borusewiczowi, że on będzie marszałkiem senatu w Polsce, że będzie senat, a ja będę obchodził jakiś jubileusz, na który będą przysyłać słowa niezdawkowe Ojciec Święty Benedykt XVI i prezydent Izraela Szimon Peres. Ojciec święty pięknie i godnie, a Szimon Peres per „drogi Władysławie”. Wydaje mi się, że to rzadki przypadek. Ja traktuję to symbolicznie troszkę – mówił prof. Bartoszewski dziękując za spotkanie i dodając, że zebrani na Zamku podczas uroczystości urodzinowych byli dla niego „symbolem odpłacania szczodrze za moje dobre chęci i uczciwe intencje”.

Podkreślił, że jego związki z Lublinem nie kończą się na KUL. Pracując w podziemiu w referacie zajmującym się więziennictwem i problematyką bezpieczeństwa w sytuacji terroru, brał udział w opracowaniu raportu dla Londynu „Pawiak, Oświęcim i Majdanek”. To na Majdanku zginął jego nauczyciel religii, ks. Roman Archutowski. – Rozmawialiśmy o nim wielokrotnie z człowiekiem, którego dziś na tej sali niesłychanie brak, księdzem abp. Życińskim. To chyba jedyny przypadek w naszej kilkunastoletniej zażyłości, kiedy on nie dotrzymał słowa, bo on miał sprawować liturgię okazji mojego 90-lecia – wspomniał zmarłego metropolitę.

Wspominał także swoich nauczycieli i wychowawców. – Mając świadomość, kogo się miało za wychowawców, człowiek musiałby być nie wiem kim, gdyby nie wyciągnął z tego wniosków – zauważył. Wśród ważnych osób wymieniał ks. Jana Zieję czy kard. Karola Wojtyłę i środowisko „Tygodnika Powszechnego”. – Mam za co dziękować Bogu i ludziom. Bo zetknąłem się z takimi ludźmi i takim środowiskiem, bez którego może nie mógłbym wielu rzeczy, które chciałem, zrobić – mówił. – To się nie wzięło w mojej głowie z niczego, to się wzięło z kolejnej sekwencji moich doświadczeń, spotkań, poznania ludzi, to była wola Boża, a nie mój wybór – dodał.

KUL to dla prof. Bartoszewskiego także kontakt ze środowiskiem opozycyjnych „Spotkań” i „wilnianami” – prof. Ireną Sławińską i prof. Czesławem Zgorzelskim. – Mój ostatni dobry uczynek, jaki udało mi się wykonać dla KUL przed stanem wojennym, to było wręczenie nagrody PEN Clubu dla redakcji Encyklopedii Katolickiej KUL. To była nie tylko moja forma odwdzięczenia się, ale zwrócenia uwagi publicznej na rolę, którą intelektualiści polscy mogli dostrzegać w działaniach KUL – mówił.

W jubileuszu profesora uczestniczyła także Joanna Krupska, wdowa po Januszu Krupskim, opozycjoniście, historyku, kierowniku Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych. Krupski był uczniem prof. Bartoszewskiego, zginął w katastrofie smoleńskiej. Po uroczystości zebrani przeszli do sali 109, która została dedykowana Krupskiemu. W tej sali, pierwotnie dedykowanej powstańcom styczniowym, miał zajęcia jako student, a później wykładowca.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.