Drukuj Powrót do artykułu

Kustosz Kustodii Ziemi Świętej: punkt zwrotny dla chrześcijan na Bliskim Wschodzie

19 grudnia 2014 | 16:50 | tom / tw Ⓒ Ⓟ

Rok 2014 jest punktem zwrotnym dla chrześcijan żyjących na Bliskim Wschodzie. Islamski terror, frustracja spowodowana brakiem nadziei na pokój, ciężka sytuacja gospodarcza doprowadziły do tego, że wielu chrześcijan musiało opuścić Ziemię Świętą – zwraca uwagę o. Pierbattista Pizzaballa.

Kustosz franciszkańskiej Kustodii Ziemi Świętej w rozmowie z papieskim stowarzyszeniem Pomoc Kościołowi w Potrzebie powiedział, że „to co robią obecnie terroryści Państwa Islamskiego potęguje poczucie, że chrześcijanie na Bliskim Wschodzie nie mają przyszłości, że nikt ich tam nie chce”.

Zdaniem franciszkanina, izraelska okupacja doprowadziła na terytoriach palestyńskich do ciężkiej sytuacji gospodarczej, co spowodowało, że relacje z muzułmanami nie są tak dobre jak wcześniej. W wyniku zbrojnego konfliktu Izraela ze Strefą Gazy dochody z turystyki spadły o 60 proc. „Wszystko to razem, co się wokół nas dzieje, wytworzyło uczucie beznadziejności ” – zaznaczył o. Pizzaballa. Wskazał na 19 rodzin z Betlejem, które w październiku br. wyemigrowały do USA i Europy. Przypomniał o losie setek tysięcy chrześcijańskich uciekinierów z Syrii i Iraku. Zwrócił uwagę, że terror i exodus chrześcijan doprowadził w wielu regionach do załamania się kościelnych struktur. „Musimy na nowo odbudowywać chrześcijańskie wspólnoty, ale także relacje z muzułmanami” – powiedział franciszkanin. Mimo tej dramatycznej sytuacji osobiście nadal wierzy w to, że chrześcijanie w Ziemi Świętej mają przed sobą przyszłość.

Zdaniem o. Pizzaballi, chrześcijanie nie odgrywają żadnej centralnej roli w pośredniczeniu między Żydami a Palestyńczykami. „My chrześcijanie tu w Ziemi Świętej jesteśmy nieistotni. Jest nas zbyt mało” – podkreślił o. Pizzaballa. Do tego dochodzą podziały między wyznawcami Chrystusa. „Nadal nie możemy się zgodzić, kto i kiedy ma sprzątać Bazylikę Grobu Pańskiego w Jerozolimie” – powiedział zakonnik. Jego zdaniem, najpierw chrześcijanie muszą uregulować relacje między sobą, a później będzie można mówić o jakimś wkładzie w pokojowe współistnienie Żydów i Palestyńczyków.

Z niepokojem o. Pizzaballa patrzy na wzrost czynnika religijnego w konflikcie izraelsko-palestyńskim. „Z jednej strony politycy próbują uspokoić sytuację. Nie wiem, czy nie jest już za późno” – powiedział. Nie wierzy też, aby polityk tej miary co prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas chciał aby konflikt przybrał charakter religijny. Zdaniem franciszkanina, religijny aspekt będzie zawsze odgrywał pewną rolę, ale nie będzie ona nigdy duża, jak się czasami wydaje.

Wzrost znaczenia czynnika religijnego w konflikcie izraelsko-palestyńskim widać na przykładzie coraz częstszych zamieszek wokół Wzgórza Świątynnego w Jerozolimie. Część Żydów domaga się prawa do modlitwy na miejscu, gdzie stała Świątynia Jerozolimska, chociaż zabrania im tego również izraelskie prawo. O. Pizzaballa przypomniał, że dotychczas Izrael respektował status quo Wzgórza Świątynnego, jednak jeśli miałoby się to zmienić, wówczas konflikt izraelsko-palestyński przybierze postać religijną i stanie się nieodwracalny. Franciszkanin zwrócił też uwagę na spadek znaczenia w ostatnich dwudziestu latach roli ruchów laickich w życiu społecznym po obu stronach.

O. Pizzaballa nie widzi w najbliższej przyszłości żadnych perspektyw rozwiązania konfliktu. „Potrzeba dużo czasu i nie będzie żadnych łatwych rozwiązań. Ostatecznie widać teraz w Ziemi Świętej rezultaty wieloletniej nienawiści i frustracji. Między obu narodami brakuje wzajemnego zaufania i jest jasne, że Palestyńczycy muszą otrzymać konkretne gwarancje, a nie tylko obietnice. Również Izraelczycy muszą czuć, że mają po drugiej stronie partnera do rozmów” – powiedział kustosz franciszkańskiej Kustodii Ziemi Świętej.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.