Drukuj Powrót do artykułu

Łagiewniki encyklopedią miłosierdzia

11 grudnia 2015 | 09:36 | Anna Malec / br Ⓒ Ⓟ

– Można powiedzieć, że Łagiewniki to encyklopedia miłosierdzia. Co chwilę słyszymy różne świadectwa. Pan Bóg zaskakuje i nigdy nie wiadomo, kto czego tutaj doświadczy – mówi s. Gaudia Skass ze Zgromadzienia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. Każdego roku do krakowskich Łagiewnik, miejsca, w którym posługiwała i zmarła św. Faustyna Kowalska, przyjeżdża dwa miliony pielgrzymów z ponad 90 krajów.

I wierzący, i ateiści

Co Czech agnostyk robi w łagiewnickim sanktuarium? I dlaczego od dwóch godzin wpatruje się w obraz Jezusa Miłosiernego? Przecież nie wierzy. W każdym razie tak było jeszcze kilka godzin temu. Przyjechał, a właściwie przywiózł go do Łagiewnik przyjaciel – sam nie dałby rady, porusza się na wózku. Nie wie, jak to się stało, że go tutaj przyciągnął. W każdym razie przyjechali i najpierw – jak to zwykle bywa – wysłuchali prelekcji siostry. Opowiedziała im trochę o tym miejscu, skupiła się na obrazie Jezusa Miłosiernego – mówiła jak obraz powstał i o co w nim chodzi. Podzieliła się tym, co sama wie i czym żyje. Bardzo zwyczajnie, bez żadnych fajerwerków.

Potem weszli do kaplicy. Czech ateista poprosił, by zostawić go przed obrazem. Jego kolega usiadł w ławce. Minęło pół godziny, godzina, dwie. Wierzący kolega zaczął się niecierpliwić, ale przeczuwając, że może dzieje się coś ważnego nie popędzał go. Gdy wyszli, Czech przed kaplicą powiedział – chcę się zapisać do katolików, jak to się robi? No i się zapisał. Jest ochrzczony. On i jego rodzina.

– Lourdes specjalizuje się w uzdrowieniach fizycznych, Łagiewniki w duchowych – wyjaśnia s. Gaudia Skass ze Zgromadzienia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, mieszkanka łagiewnickiego klasztoru. – Co chwilę słyszymy różne świadectwa. Pan Bóg zaskakuje i nigdy nie wiadomo, kto czego tutaj doświadczy – dodaje zakonnica.

Dlaczego jednym się to przydarza a innym nie? – Nie wiem. To jest tajemnica Pana Boga. Wszystko w Nim jest tajemnicą. Bóg jest tajemnicą. Miłosierdzie jest tajemnicą. Dlaczego kocha drani, łobuzów, złodziei? Każdy z nas jest draniem, zdrajcą, mordercą. I On kocha – mówi s. Gaudia Skass.

Praktycznie nie ma chyba kraju, skąd do Łagiewnik nie przybyliby czciciele Bożego Miłosierdzia. Na liście potwierdzonych wizyt, czyli osób, które zaanonsowały swoje przybycie, figuruje każdego roku około 90 krajów. To najbardziej międzynarodowe polskie sanktuarium.

Ale tu nic nie ma!

Chyba każdemu udziela się niezwykły klimat tego miejsca. Podobno nie sposób się do tego przyzwyczaić. – Wciąż nie znormalniało mi to, że tutaj jestem. To miejsce jest dla mnie miejsce niezwykłe – mówi s. Gaudia.

Łagiewniki przyciągają wiele osób. Zdaniem s. Gaudii, patrząc tylko po ludzku można się zastanawiać, czego tu szukają. – Można powiedzieć: ale tu nic nie ma! Tu nie ma lunaparku, jakiegoś fantastycznego muzeum multimedialnego! I czasami tak nam się wydaje – o rany, młodych to już zupełnie nie mamy czym przyciągnąć. Bo tu nic takiego się nie dzieje. I okazuje się, że tu wcale nie chodzi o to „wow”, bo tego „wow” jest bardzo dużo na zewnątrz i chyba właśnie ludzie przyjeżdżają tutaj w poszukiwaniu czegoś, co jest bardzo prawdziwe a jednocześnie ciche i zwyczajne – wyjaśnia zakonnica.

Podkreśla, że odwiedzający Łagiewniki doceniają właśnie to – w tym miejscu doświadczają pokoju. – Na zewnątrz wszystko krzyczy, a tutaj przychodzą i jest pokój. I rzeczywiście. Jak wracam z miasta i wchodzę przez bramę łagiewnickiego sanktuarium, to też mnie ogarnia pokój tego miejsca, czuję się tutaj bezpieczna – wyznaje.

Boże Miłosierdzie, czyli co?

Rahamim i hesed. To dwa określenia Bożego Miłosierdzia, które w Biblii pojawiają się najczęściej. – Hesed daje nam poczucie bezpieczeństwa. To jest to miłosierdzie, które jest Jego wiernością. I tak, jak wzorowy ojciec, o którym każdy z nas marzy, On cię zawsze uratuje, zawsze będzie wierny, zawsze przyjdzie z pomocą. On jest oparciem, skałą. I jednocześnie Rahamim, czyli miłosierdzie, które jest jak matka kochająca dziecko bardziej niż siebie. Matka, która jest gotowa oddać życie za dziecko bez mrugnięcia okiem. I taki jest Bóg. Ja na pewno tego tu doświadczam – wyjaśnia s. Gaudia.

Cuda na porządku dziennym

Czy podczas Roku Świętego można się tu spodziewać jakiś niewiarygodnych rzeczy? – Nie wiem. Nie wiem, czy tego oczekuję. Bardzo się cieszę tym, że dużo się teraz o miłosierdziu mówi. Te najważniejsze cuda, czyli cuda w konfesjonale, dzieją się tutaj codziennie. To są największe cuda i to jest specyfika tego miejsca – mówi siostra.

– Czasami, jak brakuje mi jakiś widocznych cudów, to zdarza mi się porozmawiać z jednym czy z drugim kapłanem. Oni na co dzień uczestniczą w tym niezwykłym cudzie, kiedy nagle człowiekowi jest po prostu odpuszczone wszystko, może zaczynać od nowa. Bóg ciągle przemienia. Kiedy współczesna kultura wymienia na nowszy model, wyrzuca, to u Pana Boga jest przemiana.

Gdy On mówi „dam wam serce nowe”, to nie na takiej zasadzie, że wyjmie mi moje serce i da mi serce innego człowieka albo zwierzaka. Daje mi moje serce, ale przemienione. Zabiera, żeby je przemienić. To jest cudowne. Te cuda są tutaj na porządku dziennym.

W Roku Miłosierdzia nie oczekuję tego, że będą jakoś bardziej widoczne. Bardzo się cieszę, że wszyscy o tym mówią, i ludzie może właśnie przez to, że o tym usłyszą, przyjadą tu albo gdziekolwiek, gdzie jest konfesjonał, gdzie czeka miłosierny Jezus, i przynagleni tym, że jest Rok Miłosierdzia, skorzystają. Może pójdą do spowiedzi z dużo większym przygotowaniem, zaangażowaniem, a przede wszystkim z większą wiarą.

– Bóg jest dobry. Więc liczę na to, że w roku miłosierdzia wszyscy ludzie o tym usłyszą – mówi zakonnica.

Czego szukają?

Dlaczego tylu pielgrzymów, wśród nich wielu młodych, odwiedza łagiewnickie sanktuarium? – Jest na pewno spore grono osób zaprzyjaźnionych z siostrą Faustyną. Czytały jej dzienniczek i ona jest dla nich kimś bardzo bliskim. A jak już Faustynę pokochasz, to trzeba tu przyjechać. To jest jej dom. Nie tylko dlatego, że tutaj jest jej grób, ale tutaj wydarzyło się wiele cudów z jej życia. Faustyna była w Płocku, w Wilnie, w Warszawie, ale nigdzie nie jest tak obecna jak tu – wyjaśnia s. Gaudia.

Są także spektakularne wydarzenia, w których Faustyna sama mówi, że Łagiewniki to jej dom. Tak było w przypadku pewnego Włocha – Luciano, którego uzdrowiła. Objawiła mu się. Myślał, że to jest normalna siostra, nie wiedział, że ona już nie żyje. Dotknęła go, kiedy leżał sparaliżowany w szpitalu, poczuł jak przez całe ciało przechodzi ciepło. Faustyna powiedziała – no to teraz musisz mnie odwiedzić w moim domu. Luciano odpowiedział – słuchaj, ale ja nie wiem, kto ty jesteś, gdzie jest twój dom. Ona wtedy pokazała mu mały kościółek z czerwonej cegły, trzymała go na ręce, i powiedziała – tu jest mój dom, czekam tam na ciebie dzień i noc.

Włoch szukał tego miejsca w różnych albumach, opowiedział o tym znajomemu księdzu. Doszli – po nitce do kłębka, że to musi być chyba ktoś święty. Zaczęli przeglądać katalog świętych. Zobaczył jej zdjęcie, więc już wiedział, że to ona. Znaleźli Łagiewniki. I rzeczywiście przyjechał do Łagiewnik. Zabrał ze sobą całą dokumentację medyczną.

Zdaniem s. Gaudii, dla wielu osób ważna jest także obecność sióstr. – Jesteśmy siostrami Faustyny. Nie tylko dlatego, że nosimy taki sam habit, ale też duchowo jesteśmy z tej samej rodziny. Większość z nas zachwyciła się tym, czym ona żyła. Zaczęłyśmy czytać Dzienniczek i wylądowałyśmy w zgromadzeniu – mówi.

W klasztorze pracuje około stu zakonnic. Część z nich oprowadza pielgrzymów. Mówią po angielsku, niemiecku, francusku, hiszpańsku, włosku. Ze słowiańskich języków po rosyjsku, ukraińsku, słowacku i czesku. Siostra Filipinka oprowadza w języku tagalo, zaś Brazylijka opiekuje się rodakami i pielgrzymami z Portugalii.

Bardzo wiele osób przyciąga też łaskami słynący obraz Jezusa Miłosiernego, znajdujący się kaplicy. – Przyjeżdżają nawet teraz, kiedy kaplica jest w remoncie i wygląda fatalnie, jest obstawiona rusztowaniami od góry do dołu, nawet obraz ledwo co widać. Ale jak miejsce jest święte, to choćbyś tam wstawił wszystkie możliwe rzeczy z piwnicy, ze strychu, to wchodzisz i czujesz, że to jest miejsce święte. Świętość po prostu jest. Choć Bóg jest i działa wszędzie, to jednak są miejsca – takie jak to – które wybrał do jakiegoś szczególnego działania, tutaj w sposób szczególny chce dawać swoje łaski – uważa zakonnica.

Jej zdaniem, widać, że ludziom chodzi także o osobiste spotkanie z Bogiem. – I tego tutaj doświadczają. Nikt im nie mówi – Proszę Państwa, prosimy docenić niezwykłość tego miejsca, skorzystać z tego, że to jest takie szczególne miejsce i nie wychodzić od razu po zakończeniu modlitw. Ludzie po nabożeństwach sami zostają w kaplicy, podchodzą do grobu Faustyny, idą pod obraz, nie trzeba im tego mówić. Przyjeżdżają tu świadomie i czerpią z tego miejsca – mówi s. Gaudia.

Zdaniem siostry, nawet jak ktoś jest twardo stąpającym po ziemi realistą, z mistyką nie mającym nic wspólnego, to nawet jak usłyszy historię tego miejsca, tego, co tu się wydarzyło, to to już wstrząsa, budzi świadomość tego, że to jest miejsce niezwykłe.

– To jest fascynujące. Pana Boga nie da się wsadzić w ramki, ale trzeba Go cały czas szukać i poznawać. Tylko poznawanie Boga daje szczęście – mówi s. Gaudia.

Encyklopedia miłosierdzia

– Łagiewniki mogą być encyklopedią miłosierdzia. Każdy, kto będzie miał jakieś pytanie, mam nadzieję, że tutaj dostanie odpowiedź – mówi zakonnica.

Siostry odpowiedzialne z ramienia zgromadzenia za przygotowania do ŚDM, wśród nich s. Gaudia, na Jubileusz Miłosierdzia przygotowały specjalny projekt video – „Q&A – pytania i odpowiedzi”.

– Kiedyś usłyszałam, że Kościół odpowiada na pytania, których ludzie nie zadają. Dotknęło mnie to. Więc żeby mieć pewność, że mówimy o tym, co ludzie chcą usłyszeć, ruszamy z tym projektem. Będziemy czekać na pytania. Mogą pytać o wszystko. Wychodzimy z założenia, że w Miłosierdziu Bożym jest odpowiedź na wszystko. Więc cokolwiek cię dręczy, męczy, czegoś nie rozumiesz – pisz, a my ci znajdziemy odpowiedź. Ryzykujemy, bo pytanie może być każde, ale naprawdę jesteśmy przekonane, że tak jest, bo w naszym przypadku to się sprawdziło. Nie ma w moim życiu pytania, na które nie znalazłabym odpowiedzi w Miłosierdziu, a nie jestem typem, który by grzecznie wszystko przyjmował.

W Łagiewnikach, zdaniem s. Gaudii, można nauczyć się tego, jak być z Bogiem wszędzie i zawsze. – Czasem jest dla mnie smutne, kiedy ktoś przyjeżdża np. na jakieś rekolekcje i nie chce wyjeżdżać. Wtedy mówię – ej, coś nie tak chyba przeżyłeś. Tu chodzi o to, żeby właśnie chcieć stąd wyjechać, żeby to, czego tu doświadczyłeś zanieść innym. Jak nie chce stąd wyjechać, to znaczy, że jeszcze nie jestem pewien tej miłości, boję się skonfrontować z życiem. Ale to też jest cudowne, pokazuje jak Pan Bóg jest cierpliwy, pozwala i na to. Każdy ma swój czas i Pan Bóg się nie spieszy.

Łagiewniki w liczbach

Każdego roku do Łagiewnik przyjeżdża 2 miliony pielgrzymów, z ok. 90 krajów. W sanktuarium czeka na nich 100 zakonnic.

Niedzielną Mszę św., transmitowaną z klasztornej kaplicy ogląda 1,1 odbiorców, a 250 tys. osób modli się w Godzinie Miłosierdzia na Koronce transmitowanej z Łagiewnik przez katolickie rozgłośnie radiowe.

Siostry co roku dostają kilkanaście tysięcy podziękowań za łaski, otrzymane po modlitwie w Sanktuarium.

Od czasu, gdy Kościół zatwierdził przekazane Faustynie orędzie o Bożym Miłosierdziu, do klasztoru i sanktuarium przybywają katolicy, prawosławni, żydzi i ateiści. – Tutaj jesteśmy jednością – powiedział prawosławny ksiądz z Ukrainy do s. Elżbiety Siepak, rzeczniczki Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia i sanktuarium w Krakowie-Łagiewnikach.

 

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.