Liberia: na lotnisku ludzie umierają z głodu
10 sierpnia 2003 | 16:43 | kg, MISNA //per Ⓒ Ⓟ
– Widzę osoby umierające z głodu na moich oczach i nie wiem, jak to się dzieje, że na lotnisku w Monrovii lądują samoloty z tonami broni dla żołnierzy sił rządowych a nie może tutaj dotrzeć pomoc dla tych zrozpaczonych ludzi…
W ten sposób sytuację w stolicy Liberii określił włoski misjonarz o. Mauro Armanino ze Stowarzyszenia Misji Afrykańskich w rozmowie telefonicznej z włoską agencją misyjną MISNA. Przypomniał on, że dostawy broni dla walczących stron stanowią pogwałcenie embarga ONZ, a jednak nadchodzą one w miarę regularnie. Nie napływa natomiast żadna pomoc humanitarna, której wszyscy się tu spodziewali w ślad za wkroczeniem do Monrovii afrykańskich sił pokojowych.
– Jestem w tymczasowym ośrodku przyjęć Keneja w Elwa na peryferiach stolicy. Przede mną znajduje się około 3 tysięcy ludzi, którzy od dłuższego czasu nie mają żadnej pomocy, z wyjątkiem niewielkiej ilości lekarstw – opowiadał misjonarz.
Wspomniał o wyraźnej różnicy w wyglądzie tych ludzi w porównaniu z sytuacją sprzed dwóch tygodni, gdy był tu poprzednio. – Widziałem leżących na ziemi starych ludzi, oczekujących już tylko własnego końca, dosłownie umierających z głodu. Również wśród dzieci występuje wielkie niedożywienie – dodał o. Armanino.
Poinformował też, że agencje humanitarne nie mogą obecnie dotrzeć do portu w Monrovii, znajdującego się w rękach rebeliantów, którzy początkowo zapowiadali, że wpuszczą organizacje międzynarodowe, ale później zmienili zdanie. – Nie mogę sobie wytłumaczyć, dlaczego lotnisko nie jest dotychczas wykorzystywane do przyjmowania pomocy humanitarnej; znajduje się ono ok. 50 km od stolicy i ma z nią dobre połączenie – powiedział włoski misjonarz.
Przypomniał, że po wkroczeniu do miasta sił pokojowych spodziewano się nadejścia także pomocy ze strony wspólnoty międzynarodowej. – Nie da się jednak rozwiązać w krótkim czasie sytuacji skrajnej biedy i zniszczeń, narastających przez lata – dodał.
Według źródeł MISNY w stolicy trwa grabież na wielką skalę, dokonywana zarówno przez rebeliantów z ruchu Liberyjczyków Zjednoczonych na rzecz Pojednania i Demokracji (LURD), jak i żołnierzy wiernych prezydentowi Charlesowi Taylorowi.
Niektórzy kupcy z Monrovii, aby uciec do sąsiedniej Gwinei, zapłacili duże pieniądze rebeliantom, wśród których są najemnicy z Gwinei i Sierra Leone, aby uratować swe sklepy w stolicy. Nic to jednak nie pomogło i tak członkowie LURD, jak i żołnierze rządowi plądrują wszystko, co jeszcze pozostało w mieście, w którym milion ludzi umiera z głodu.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.