Drukuj Powrót do artykułu

Łódź: zakończyły się rekolekcje autostopowe „Piękne stopy”

11 sierpnia 2013 | 15:31 | łg Ⓒ Ⓟ

Około 50 osób wzięło udział w rekolekcjach autostopowych "Piękne stopy 2013". Zakończyły się one 10 sierpnia w łódzkim klasztorze oo. dominikanów. Po Mszy świętej i agapie ich uczestnicy opowiadali o swoich przeżyciach.

Rekolekcje rozpoczęły się na początku sierpnia w Łodzi. "W tym czasie słuchaliśmy konferencji, uczestniczyliśmy w warsztatach, poznawaliśmy się. Był to także czas poznawania autostopu, bo nie wszyscy próbowali wcześniej takiej formy podróżowania" – tłumaczy Malwina Kocot, organizatorka akcji. Po trzech dniach autostopowicze wyruszyli, w grupach dwu- lub kilkuosobowych, do wybranych regionów Polski i Europy. "Każda para wybierała własny cel, ale i tak Pan Bóg prowadził" – uśmiecha się Kocot. "Ktoś chciał dotrzeć do Rzymu, a dojechał do Wenecji. Ktoś wybierał się w Bieszczady, a trafił nad morze. Ktoś wyjechał zupełnie bez pieniędzy, a wrócił z nimi" – wylicza organizatorka rekolekcji.

W takiej sytuacji znalazła się Aneta Gmitrzak. "Ja chciałam zobaczyć góry, a Patrycja chciała zobaczyć morze. Doszłyśmy jednak do wniosku, że pojedziemy najpierw do Wrocławia, a potem w Bieszczady. Na miejscu doszłyśmy do wniosku, że otworzymy się na wolę Boga. I w efekcie był Wrocław oraz zachodnia część Polski" – opowiada Gmitrzak. Obie z koleżanką postanowiły wybrać się bez pieniędzy i bez jedzenia. "Liczyłyśmy na Opatrzność Bożą i to, co dadzą nam ludzie. I udało się. Choć przez pół dnia byłyśmy głodne, to wróciłyśmy tutaj ze słoikiem miodu, dwiema pizzami i 20 złotymi" – mówi autostopowiczka.

Plany Moniki Mańki były zamorskie. "Naszym pierwszym celem był Hel i przepłynięcie Bałtyku w stronę Norwegii. Ale po drodze plany się zmieniły, bo do ekipy dołączyła jeszcze jedna osoba i wspólnie uznaliśmy, że pojedziemy do Sokółki, gdzie miał miejsce jedyny w Polsce, uznany, cud eucharystyczny" – tłumaczy Mańka.
"Te rekolekcje odbywają się w dużej wolności. Każdy chce spotkać w ich trakcie Pana Boga, to On nas prowadzi. A gdy wracamy, jesteśmy pełni wdzięczności, potrafimy cieszyć się ze szklanki wody, jedzenia, noclegu. I dzielić na wiele osób to, czym dysponujemy" – wylicza Kocot. "Widzę też, że uczestnicy często przyjeżdżają trochę zagubieni i przestraszeni, a na koniec są pełni energii, chcą opowiadać o tym, co się im przydarzyło" – dodaje organizatorka rekolekcji.

"Po drodze mieliśmy fantastycznych kierowców. Jechaliśmy nawet z Mongolczykami, którzy chcieli nas wywieźć do Mongolii. Nie dało rady, bo nie mieliśmy wiz" – wspomina Mańka. "We wtorek chciałyśmy zjeść obiad o konkretnej porze, między dwunastą a drugą po południu. I konkretnie o to się modliłyśmy, bo wcześniej mówiono nam, żeby modlić się właśnie konkretnie. I podszedł do nas starszy pan, zapytał, co robimy, dokąd jedziemy. A pół godziny później przyniósł nam garnek zupy grochowej, żebyśmy się posiliły" – opowiada Gmitrzak.

Monika Mańka przyznaje, że wzięła udział w rekolekcjach, żeby dzielić się wiarą. "Doszłam do wniosku, że wiara nie jest po to, żeby ją przeżywać w samotności, w swoich czterech ścianach. Trzeba wyjść w stronę ludzi i przestać się bać. Dla mnie te rekolekcje były – mam nadzieję – początkiem dalszych realizacji tego typu" – mówi. Jej zdaniem sprawdził się też podział zadań. "Byłam z Michałem i Kasią. Musieliśmy dogadać się, kto decyduje np. o doborze trasy. Uznałam, że jestem dobra logistycznie, kiedy jesteśmy już na miejscu. I to zadziałało" – dodaje Mańka.

Aneta Gmitrzak zgadza się z oceną, którą usłyszała od kogoś w trasie – "pozytywne dziwolągi". "To było bardzo pozytywne przeżycie i chcę o nim dalej opowiadać" – podkreśla. Dla niej autostop nie był nowością – porusza się w ten sposób już od pół roku. "Te rekolekcje nauczyły mnie przede wszystkim zaufania i pokazały, że świat wcale nie wygląda tak, jak nam się wmawia. Istnieje mnóstwo ludzi, którzy chcą pomagać" – dodaje Mańka.

W rekolekcjach autostopowych wzięło udział około 50 osób. W podsumowaniu w łódzkim klasztorze dominikanów wzięli udział także niektórzy uczestnicy ubiegłorocznej ich edycji.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Drukuj Powrót do artykułu

Łódź: zakończyły się rekolekcje autostopowe „Piękne stopy”

11 sierpnia 2013 | 11:46 | lg Ⓒ Ⓟ

Około 50 osób wzięło udział w rekolekcjach autostopowych „Piękne stopy 2013”. Zakończyły się one 10 sierpnia w łódzkim klasztorze oo. dominikanów. Po Mszy świętej i agapie ich uczestniczyli opowiadali o swoich przeżyciach.

Rekolekcje rozpoczęły się na początku sierpnia w Łodzi. „W tym czasie słuchaliśmy konferencji, uczestniczyliśmy w warsztatach, poznawaliśmy się. Był to także czas poznawania autostopu, bo nie wszyscy próbowali wcześniej takiej formy podróżowania” – tłumaczy Malwina Kocot, organizatorka akcji. Po trzech dniach autostopowicze wyruszyli, w grupach dwu- lub kilkuosobowych, do wybranych regionów Polski i Europy. „Każda para wybierała własny cel, ale i tak Pan Bóg prowadził” – uśmiecha się Kocot. „Ktoś chciał dotrzeć do Rzymu, a dojechał do Wenecji. Ktoś wybierał się w Bieszczady, a trafił nad morze. Ktoś wyjechał zupełnie bez pieniędzy, a wrócił z nimi” – wylicza organizatorka rekolekcji.

W takiej sytuacji znalazła się Aneta Gmitrzak. „Ja chciałam zobaczyć góry, a Patrycja chciała zobaczyć morze. Doszłyśmy jednak do wniosku, że pojedziemy najpierw do Wrocławia, a potem w Bieszczady. Na miejscu doszłyśmy do wniosku, że otworzymy się na wolę Boga. I w efekcie był Wrocław oraz zachodnia część Polski” – opowiada Gmitrzak. Obie z koleżanką postanowiły wybrać się bez pieniędzy i bez jedzenia. „Liczyłyśmy na Opatrzność Bożą i to, co dadzą nam ludzie. I udało się. Choć przez pół dnia byłyśmy głodne, to wróciłyśmy tutaj ze słoikiem miodu, dwiema pizzami i 20 złotymi” – mówi autostopowiczka.

Plany Moniki Mańki były zamorskie. „Naszym pierwszym celem był Hel i przepłynięcie Bałtyku w stronę Norwegii. Ale po drodze plany się zmieniły, bo do ekipy dołączyła jeszcze jedna osoba i wspólnie uznaliśmy, że pojedziemy do Sokółki, gdzie miał miejsce jedyny w Polsce, uznany, cud eucharystyczny” – tłumaczy Mańka.

„Te rekolekcje odbywają się w dużej wolności. Każdy chce spotkać w ich trakcie Pana Boga, to On nas prowadzi. A gdy wracamy, jesteśmy pełni wdzięczności, potrafimy cieszyć się ze szklanki wody, jedzenia, noclegu. I dzielić na wiele osób to, czym dysponujemy” – wylicza Kocot. „Widzę też, że uczestnicy często przyjeżdżają trochę zagubieni i przestraszeni, a na koniec są pełni energii, chcą opowiadać o tym, co się im przydarzyło” – dodaje organizatorka rekolekcji.

„Po drodze mieliśmy fantastycznych kierowców. Jechaliśmy nawet z Mongolczykami, którzy chcieli nas wywieźć do Mongolii. Nie dało rady, bo nie mieliśmy wiz” – wspomina Mańka. „We wtorek chciałyśmy zjeść obiad o konkretnej porze, między dwunastą a drugą po południu. I konkretnie o to się modliłyśmy, bo wcześniej mówiono nam, żeby modlić się właśnie konkretnie. I podszedł do nas starszy pan, zapytał, co robimy, dokąd jedziemy. A pół godziny później przyniósł nam garnek zupy grochowej, żebyśmy się posiliły” – opowiada Gmitrzak.

Monika Mańka przyznaje, że wzięła udział w rekolekcjach, że dzielić się wiarą. „Doszłam do wniosku, że wiara nie jest po to, żeby ją przeżywać w samotności, w swoich czterech ścianach. Trzeba wyjść w stronę ludzi i przestać się bać. Dla mnie te rekolekcje były – mam nadzieję – początkiem dalszych realizacji tego typu” – mówi. Jej zdaniem sprawdził się też podział zadań. „Byłam z Michałem i Kasią. Musieliśmy dogadać się, kto decyduje np. o doborze trasy. Uznałam, że jestem dobra logistycznie, kiedy jesteśmy już na miejscu. I to zadziałało” – dodaje Mańka.

Aneta Gmitrzak zgadza się z oceną, którą usłyszała od kogoś w trasie – „pozytywne dziwolągi”. „To było bardzo pozytywne przeżycie i chcę o nim dalej opowiadać” – podkreśla. Dla niej autostop nie był nowością – porusza się w ten sposób już od pół roku. „Te rekolekcje nauczyły mnie przede wszystkim zaufania i pokazały, że świat wcale nie wygląda tak, jak nam się wmawia. Istnieje mnóstwo ludzi, którzy chcą pomagać” – dodaje Mańka.

W rekolekcjach autostopowych wzięło udział około 50 osób. W podsumowaniu w łódzkim klasztorze dominikanów wzięli udział także niektórzy uczestnicy ubiegłorocznej ich edycji.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.