Drukuj Powrót do artykułu

Louis de Wohl – życie świętych

02 listopada 2016 | 12:11 | Ks. Ignacy Soler Ⓒ Ⓟ

Sample

Na początku lat osiemdziesiątych pisałem w mojej teologicznej pracy doktorskiej o natchnieniu Pisma Świętego według encykliki Leona XIII „Providentissimus Deus”. Kiedy skończyłem, chciałem trochę odpocząć od poważnej lektury w zakresie teologii i poprosiłem znajomego o lekkie, proste i łatwe do czytania religijne książki formacyjne. W odpowiedzi otrzymałem do ręki 'Łagodne światło’ Louisa de Wohl’a, powieść fikcyjną zbudowaną wokół życia i myśli świętego Tomasza z Akwinu. Przeczytałem ją na jednym oddechu, bez przerwy. Później, w latach osiemdziesiątych, przeczytałem prawie wszystkie dzieła tego autora tłumaczone na hiszpański.

Bardzo się ucieszyłem, kiedy niedawno odkryłem, że wydawnictwo w Sandomierzu wydało również wiele książek Louisa de Wohl’a w języku polskim. Niektórzy tak się zachwycają tym autorem, że potrafią kupić wszystkie dzieła tego pisarza. Louis de Wohl miał węgierskiego ojca i matkę Austriaczkę, urodził się w Berlinie na początku XX wieku, jego językiem ojczystym był niemiecki. Mając dwadzieścia dwa lata i już opublikowanych ponad dwadzieścia książek po niemiecku, cieszących się sukcesem, uciekł z hitlerowskiego kraju do Anglii. Tam zaczął uczyć się języka angielskiego i stał się – na wzór Józefa Konrada – wybitnym angielskim pisarzem.

Korzystając z hojności człowieka kupującego dzieła Wohl’a przeczytałem w ten weekend 'Pasterza świata’ o życiu papieża Piusa XII, gdzie autor wspomina o jego osobistym spotkaniu z papieżem w Watykanie i jego pytanie: – Ojcze Święty, jestem pisarzem i chcę napisać książkę o wielkim świętym. O kim powinienem twoim zdaniem pisać? Papież po chwili zastanowienia się odpowiedział: – Napisz o świętym Tomaszu z Akwinu.

I tak się zaczęła zmiana. Od języka niemieckiego do angielskiego, od literatury pięknej do literatury religijnej. On sam mówi:

„Kościół uczył nas kultu świętych. Wszyscy byli ludźmi i wielu z nich musiało zwalczać różne wady, by na końcu osiągnąć świętość. Zacząłem czytać książki o świętych. Wkrótce zdałem sobie sprawę z tego, że większość została napisana przez pobożnych autorów – głównie księży i zakonnice – dla pobożnych czytelników. Nie potrafiłem sobie wyobrazić, że ktoś żyjący na obrzeżach wiary, nie mówiąc o osobach niereligijnych, zechciał je czytać. A właśnie  tacy ludzie potrzebowali przykładu i przewodnictwa świętych bardziej niż ktokolwiek inny.

Zacząłem pytać i dowiedziałem się, że dla wielu osób święty to 'religijny fanatyk’, 'średniowieczny fenomen’ albo po prostu 'ktoś, kto przez cały czas się modli’ (to ostatnie było najbliższe prawdy, chociaż w innym sensie). Święci byli 'gipsowymi figurami’, 'świętoszkami’, 'irytującymi gorliwcami’. Z setki osób, które zapytałem, nikt nie odpowiedział: 'święci są tym, czym ja powinienem być’ ani 'święci są wzorami do naśladowania’.

Ja przeczytałem jednak wystarczająco dużo, by wiedzieć, że oprócz tego, byli najbardziej ciekawymi, fascynującymi, odważnymi, a nawet urzekającymi ludźmi spośród wszystkich. Postanowiłem pisać powieści historyczne, których bohaterki i bohaterowie byliby świętymi”.

I tak mamy wiele powieści świętych, gdzie miesza się fikcja z historią prawdziwą, ale można to przebaczyć, bo czytanie tych książek nigdy nie jest nudne, zawsze lektura wciąga, życie świętych fascynuje. Oto tytuł niektórych z tych pozycji: Łagodne światło, o św. Tomaszu z Akwinu; Zwyciężyłeś Galilejczyku, historia cesarza Juliana Apostaty; Bicz Boży, o Attyli; Twierdza Boga, o św. Benedykcie z Nursji; Niespokojny płomień, o św. Augustynie; Dawid z Jerozolimy; Drzewo żyjące, życie cesarzowej św. Heleny; Oblężenie niebios, o św. Katarzynie ze Sieny; Złota nić, o św. Ignacym Loyoli; Radosny żebrak, o św. Franciszku z Asyżu; Rozniecić ogień, o św. Franciszku Ksawerym; Ostatni krzyżowiec, życie Jana z Austrii; Założony na skale, o historii Kościoła; Boża wojowniczka, o św. Joannie d’Arc; Włócznia, historia centuriona Longinusa; Posłaniec króla, opowieść o św. Pawle i jego czasach.

 

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.