Drukuj Powrót do artykułu

M. Olech: w Brazylii papież przedstawil swój Franciszkowy program pobudzenia Kościoła

01 sierpnia 2013 | 15:01 | im Ⓒ Ⓟ

Przemówienia papieża do biskupów Ameryki Łacińskiej i Brazylii zawierają Franciszkowy program pobudzenia Kościoła, by był bardziej Chrystusowy, odważny, radosny i gotowy głosić Ewangelię nawet za cenę bólu i cierpienia – uważa Matka Jolanta Olech, urszulanka, sekretarka generalna Konferencji Wyższych Przełożonych, Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych w Polsce. Jej zdaniem, dziennikarze zbyt pochopnie interpretują słowa papieża np. na temat homoseksualistów czy kobiet jako sensacyjne – nie sięgają do dokumentów Kościoła, by przekonać się, że wypowiedzi Franciszka nie zmieniają dotychczasowego nauczania Kościoła.

Publikujemy treść komentarza Matki Olech:

Czytając oba przemówienia papieża Franciszka do biskupów Ameryki Łacińskiej (CELAM) i biskupów brazylijskich miałam wrażenie, że zawierają one Franciszkowy program odnowy, poruszenia, pobudzenia Kościoła do tego, by był bardziej Chrystusowy, odważny, radosny i gotowy głosić Ewangelię nawet za cenę bólu i cierpienia. Musi się to zaczynać się od Kościołów partykularnych – a więc od diecezji, parafii, od każdego z nas. Myślimy i mówimy często o potrzebie zmiany struktur; oczekujemy od Papieża Franciszka, że podejmie reformy np. Kurii rzymskiej. Te dwa przemówienia rodzą pytanie czy to wystarczy? Czy to jest najważniejsze? O czym Papież myśli?

W zarysowanym programie kilka punktów wydaje mi się bardzo ważnych: przede wszystkim przypomnienie, że to my, każdy z nas, mamy być uczniami (w szkole Chrystusa) i misjonarzami. Misjonarzami idącymi ku innym z przekonaniem i radością, że niosą Dobrą Nowinę. Myślę o tajemnicy rozwoju pierwotnego Kościoła, kiedy mała grupa zalęknionych początkowo uczniów stała się świadkami i misjonarzami, tymi, którzy głosili i nieśli Dobrą Nowinę bez lęku i z radością. W ostatniej części przemówienia Papież kreśli bardzo wyraźną i piękną wizję tego, co to znaczy być uczniem i misjonarzem „dla dnia dzisiejszego” i przypomina kryteria oceny „na ile żyjemy kościelnie jako uczniowie i misjonarze: bliskość i spotkanie”. I choć wydaje się z lektury, że myśli przede wszystkim o wewnętrznych sprawach Kościoła są one ogromnie inspirujące dla nas, zwykłych członków wspólnoty.

Papież zachęca nas do postawienia sobie pytania, czy my dzisiaj mamy taką odwagę niesienia Ewangelii, czy nie jest przypadkiem tak, że dziś może nie przychodzi nam do głowy, że to powinno być naszym zadaniem (są przecież parafie, są księża…). Czasem dajemy się przekonać, że wyjście ku innym z przesłaniem o Chrystusie nie jest dziś politycznie poprawne, narusza dobra innych, ogranicza ich wolność itp., że wiarę należy zachować dla siebie, aby inni nie czuli się zagrożeni… Choć jednocześnie można głosić wszelkie, nawet najbardziej bezsensowne idee. W tym kontekście słowa Papieża o tym, że mamy być uczniami i misjonarzami są bardzo wymowne. Wspaniałe jest to, że papież Franciszek ma odwagę mówić nam – idźcie do ludzi wierzących i niewierzących. Papież mówi – musicie być odważni. Mówi nam, że nasza wiara ma być żywa, życiodajna i ożywiająca, że musimy pozbyć się uczucia zmęczenia i nieufności wobec naszych własnych sił.

Papież mówi o nawróceniu duszpasterskim, które musi być głęboko zakorzenione w wierze w Jezusa Chrystusa, wierze w pomoc i przewodnictwo Ducha Świętego i proponuje pytania do głębokiego rachunku sumienia, bez którego to nawrócenie nie jest możliwe: co zrobić, aby praca księży była bardziej duszpasterstwem niż administrowaniem? Jak przezwyciężać pokusę przerzucania odpowiedzialności na innych, na świat, na mentalność, zamiast ją kształtować naszymi działaniami i wyborami? Pytanie o rolę świeckich i ich udział w życiu Kościoła. Nawrócenie duszpasterskie według Papieża to przede wszystkim postawy i reforma życia a busolą „jest tożsamość katolicka pojmowana jako przynależność kościelna”. Są to bardzo ważne pytania, nie tylko dla księży, ale dla każdego z nas.

Papież przestrzega też przed przerzucaniem odpowiedzialności za nasze braki i porażki na świat. Trzeba porzucić myślenie "gdyby świat był inny…" Zapominamy, że Pan Bóg dał nam właśnie ten świat, to środowisko, ten czas – i w tym świecie, środowisku i czasie, tu i teraz, mamy być Jego uczniami i misjonarzami. Trzeba zrobić sobie rachunek sumienia, na ile zwalniamy się z bycia uczniami i misjonarzami argumentując, że świat jest wobec nas nieprzychylny i obcy.

Ważne jest też to, co Ojciec Święty mówi o świeckich, postrzeganych jako budzący się olbrzym, który z trudem integruje się i jest integrowany w duszpasterską działalność. Przypomina konkretne formy –np. rady diecezjalne, apeluje też o zmianę postawy duchownych wobec świeckich. Chce, by zadali sobie pytanie jak postrzegają udział świeckich w duszpasterstwie i czy mają do nich zaufanie. Zachęca też do otwartości na pytania, na kwestionowanie tego, co robi Kościół. Ale nie kwestionowania na zasadzie negowania wszystkiego, lecz otwartości na pytanie: dlaczego to robisz i czy nie można by tego robić inaczej.

Sądzę, że mimo oczekiwań, szczególnie medialnych, nadzieje niektórych środowisk na różne formy rewolucji doktrynalnej są nadziejami złudnymi. Papież jasno wskazuje na busolę, którą i On się kieruje: jest to tożsamość katolicka i przynależność kościelna. W Jego wystąpieniach jednak widać wyraźnie troskę o „narzędzia” spotkania: zrozumiały dla ludzi język słów i gestów; wychodzenie ku wszystkim z gestami bliskości i czułości; podkreślanie dialogu i promowanie kultury spotkania. Zwyczajność i prostota.

Ucieszyłam się np. tym, co papież powiedział dziennikarzom na pokładzie samolotu w drodze powrotnej z Rio de Janeiro. Pytany o to, dlaczego mieszka w Domu św. Marty, odparł z prostotą, że musi być wśród ludzi, że byłoby mu trudno inaczej. Pokazał swoje potrzeby, nie boi się, że to umniejszy jego autorytet. I tak samo zachęca biskupów, mówiąc do nich, że najwięcej szacunku zyskuje ten, kto żyje w prostocie i blisko ludzi.

Trudno wymienić wszystkie wątki. Choćby o roli i postawach księży i biskupów. Może tylko jeszcze o dwóch sprawach:

To za co jestem osobiście wdzięczna to słowa papieża z przemówienia do CELAM, przestrzegające przed ideologizacją psychologiczną. Mnie, zakonnicę, niepokoi to, że także w życiu konsekrowanym nastąpiło przesunięcie akcentów w formacji, w kierunku zbyt dużego nacisku na psychologię i jej narzędzia w rozwoju i dojrzewaniu człowieka. Zbyt często mówi się – najpierw musisz poznać siebie, przejść terapię, być "normalną", oczywiście wg kryteriów tego, kto to mówi. A przecież pierwszym i podstawowym zadaniem naszego życia jest spotkanie z Jezusem Chrystusem. Dlaczego człowiek słabszy nie miałby prawa do tego spotkania, póki nie przejdzie kursów samopoznania? Moim zdaniem jest to jedna z przyczyn, z powodu których w życiu konsekrowanym czasem coś się "sypie". Jeśli bowiem nie będziemy trzymać się Chrystusa rękami, nogami a czasem i zębami (jak rąk i nóg zabraknie), nie pomogą nam żadne terapie ani kursy.

Inna sprawa to żelazne tematy dziennikarskie o stosunek do homoseksualizmu i miejsca kobiet w Kościele. Dziennikarze zbyt pochopnie interpretują słowa papieża jako sensacyjne – nie sięgają do dokumentów Kościoła, by przekonać się, że w wypowiedziach Franciszka nie ma niczego nowego. O problemie kobiet w Kościele mówił już Paweł VI, rozwinął tę sprawę Jan Paweł II, choć jego dokumenty już pewnie trafiły głównie na półki bibliotek. I nie chodzi tu o kapłaństwo (osobiście nie mam takich pragnień) ani parytety w przyznawaniu wysokich stanowisk – stanowiska powinny być przyznawane wg kompetencji a nie płci.
Ważne jest, by kobieta była postrzegana i szanowana w Kościele ze względu na to kim jest i co wnosi w jego życie; bez protekcjonalizmu. I że kobieta ma wiele do zaoferowania nawet w duszpasterstwie. To widać już dziś w Kościołach, które cierpią na brak kapłanów. Tam kobiety częściej zajmują się sprawami parafii, podczas gdy ksiądz, opiekujący się duszpastersko kilkom wspólnotami, przyjeżdża sprawować Mszę św. i spowiadać. Czasem myślę, że jeśli nie zmieni się np. radykalnie stosunek do powołań żeńskich przynajmniej w niektórych Kościołach lokalnych, za kilkanaście lat nie będziemy mieć zakonnic. Trzeba też pamiętać, że powołania rodzą się w rodzinach, parafiach i ruchach kościelnych. Jeśli je zaniedbamy, zwyczajnie ich zabraknie.

Nadzieją napełnia to, co powiedział Papież Franciszek dziennikarzom w powrotnej drodze do Rzymu: ”Rola kobiety w Kościele to nie tylko macierzyństwo, bycie mamą w rodzinie, ale jest dużo mocniejsza: to ikona Matki Bożej, Madonny, tej, która pomaga Kościołowi wzrastać! Pomyślcie, że Matka Boża jest ważniejsza niż apostołowie! Jest ważniejsza. Kościół ma wymiar kobiecy: to Ecclesia, oblubienica, matka. (…) Nie można zrozumieć Kościoła bez kobiet, kobiet aktywnych w Kościele, z ich profilem (tożsamością) (…) W Kościele trzeba myśleć o kobietach w takiej perspektywie, w perspektywie wyborów naznaczonych ryzykiem, trudnych, ale wyborów dokonywanych jako kobiety. Myślę, że nie mamy jeszcze głębokiej teologii kobiety w Kościele. Nie tylko to, że teraz może robić to czy coś innego, być ministrancką, lektorką czy przewodniczącą Caritas… Chodzi o coś więcej! Trzeba opracować głęboką teologie kobiety. Tak myślę". [cytat według zapisu opublikowanego na portalu news.va]

Patrząc na ostatnich papieży widzę Jana Pawła II jako pielgrzyma, Benedykta XVI jako katechetę a papieża Franciszka jako duszpasterza, czasem kaznodzieję, który prostym, ciepłym, czasem soczystym językiem pobudza nas do myślenia, potrząsa nami i czasem wzbudza uśmiech.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.