Messori krytykuje mowy pogrzebowe
01 grudnia 2002 | 13:56 | ml //mr Ⓒ Ⓟ
Z ostrą krytyką pochwalnych mów pogrzebowych wystąpił Vittorio Messori. Zdaniem publicysty, nie należy wtedy mówić o zmarłym, lecz o życiu wiecznym.
Na łamach grudniowego numeru miesięcznika edycji paulińskiej „Jesus” włoski pisarz katolicki w swojej stałej rubryce przypomina, że przed Soborem Watykańskim II obowiązywał stanowczy zakaz mówienia o zmarłym w czasie Mszy żałobnej.
„Ani dobrze, ani źle: żadnej pochwały, więc, jak również – co oczywiste – żadnych inwektyw. Homilia miała natomiast skłonić obecnych do refleksji na temat nietrwałości życia i nadziei na życie wieczne, jak również o tym, by uniknąć porażki na drugim świecie”, zauważa Messori.
Dzisiaj zaś ma się wrażenie, że „celebrans poczuwa się do obowiązku całą homilię skoncentrować na własnych uwagach o zmarłym. I tak, jeśli cieszył się on dobrą sławą, wysłuchujemy panegiryków, które zdają się zapowiadać proces kanonizacyjny. Wysłuchujemy również pochwał notorycznych niedowiarków, czy nawet 'publicznych grzeszników’ (jak z dużą dozą okrucieństwa mówiło się kiedyś o tych, których sytuacja rodzinna była nieregularna), a bywa że wręcz wrogów Kościoła, w których próbuje się wykryć za wszelką cenę 'niepokój religijny’ czy budującą 'tęsknotę za sacrum'”.
Messori cytuje w tym miejscu uroczystości pogrzebowe włoskiego projektanta mody Gianniego Versace, „zamożnego czynnego homoseksualisty, zamordowanego przy wejściu do swej wystawnej willi w Miami przez męską prostytutkę”. Uroczystości pogrzebowe odbyły się w mediolańskiej katedrze, a „wygłaszający homilię przekształcił ją w mowę pochwalną, która zaszokowała nawet niektórych niewierzących, gdyż zamiast wzruszyć się taką wielkodusznością, zaczęli podejrzewać Kościół o 'przeciąganie na swoją stronę’ zmarłego”.
Vittorio Messori przypomina ostrzeżenie Jezusa, by nie sądzić innych i radzi pozostawić to Bogu. Jego zdaniem poświęcanie homilii osobie zmarłego można uznać za grzech zaniedbania, polegającego na „niewykorzystaniu okazji, jaką jest obecność w kościele ludzi, którzy do niego na ogół nie uczęszczają i okazaniu im miłości prawdy. To znaczy nakłonienia braci do refleksji nad życiem i śmiercią, życiem doczesnym i życiem wiecznym, refleksji, przed którą dzisiaj wszyscy albo prawie – nie wyłączając wierzących – starają się uciec, jakby się łudzili, że są wieczni”.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.