Drukuj Powrót do artykułu

Miłość jest naszą misją – Franciszek w USA

28 września 2015 | 11:46 | tom, pb, st, kg, xlw (KAI) / mz Ⓒ Ⓟ

Ceremonia powitania w Białym Domu w Waszyngtonie z udziałem 15 tys. Amerykanów, kanonizacja bł. Junipera Serry w Narodowym Sanktuarium Niepokalanego Poczęcia NMP z udziałem 25 tys. wiernych, udział we wspólnej Sesji Kongresu Stanów Zjednoczonych na waszyngtońskim Kapitolu, Msza św. z udziałem ok. 20 tys. wiernych w hali Madison Square Garden w Nowym Jorku – to główne wydarzenia wizyty apostolskiej Franciszka w USA, która odbyła się 22-27 września i przebiegała pod hasłem: „Miłość jest naszą misją”.

Ponadto papież odwiedził główną siedzibę ONZ, wygłosił przemówienie na forum Zgromadzenia Ogólnego (25 września) i wziął udział w VIII Światowym Spotkaniu Rodzin (26-27 września). Była to jego pierwsza wizyta w Stanach Zjednoczonych. Przed nim byli tu Paweł VI, Jan Paweł II (siedmiokrotnie) oraz Benedykt XVI. Papież Bergoglio choć pochodzi z Ameryki – USA nigdy nie odwiedził.

Powitanie na lotnisku

22 września po południu samolot włoskich linii lotniczych Alitalia A330 z Franciszkiem na pokładzie po przebyciu 2171 km z Santiago de Cuba wylądował na płycie Bazy Lotniczej Andrews w Waszyngtonie. To miejsce, gdzie zatrzymują się samoloty prezydenta Stanów Zjednoczonych. Ojciec Święty został powitany przez Baracka Obamę wraz z małżonką Michelle i córkami oraz wiceprezydenta Joe Bidena z rodziną. Papież przywitał się z kierownictwem episkopatu USA z jego przewodniczącym abp. Josephem Kurtzem. Następnie dzieci reprezentujące różne grupy etniczne wręczyły Franciszkowi kwiaty. Rozentuzjazmowani wierni wznosili okrzyki po hiszpańsku.

Po tym nieoficjalnym kilkunastominutowym powitaniu Ojciec Święty udał się niewielkim samochodem Fiat 500 do Nuncjatury Apostolskiej w Waszyngtonie, która była jego rezydencją podczas pobytu w tym mieście.

Chrońcie wolność

Drugiego dnia wizyty 23 września odbyła się bardzo uroczysta, a zarazem prosta ceremonia powitania Franciszka przez prezydenta Baracka Obamę w ogrodach Białego Domu. Po odegraniu hymnów Stolicy Apostolskiej i USA oraz oddaniu honorów Ojcu Świętemu przez amerykańskie siły zbrojne jako pierwszy zabrał głos gospodarz Białego Domu.

Podkreślił, że zazwyczaj nie ma tu aż tylu ludzi, więc „dzisiejsze zgromadzenie” odzwierciedla głęboką pobożność 70 mln amerykańskich katolików. Zauważył, że Franciszek jest pierwszym papieżem pochodzącym z kontynentu amerykańskiego, że jest to jego pierwsza wizyta w USA oraz jest pierwszym papieżem, który opublikował encyklikę poświęconą ochronie środowiska naturalnego.

Obama podkreślił, że „to serdeczne przyjęcie” wynika także z „osobowych cech Franciszka”. – W pokorze, prostocie, łagodności twoich słów widzimy żywy wzór nauczania Jezusa. Widzimy przywódcę, którego autorytet moralny wypływa także z czynów – stwierdził.

Franciszek wskazał z kolei na wkład amerykańskich katolików w budowę społeczeństwa, które jest naprawdę tolerancyjne i zintegrowane, w ochronę praw jednostek i wspólnot oraz w odrzucenie wszelkich form niesprawiedliwej dyskryminacji. W tym kontekście papież przypomniał pragnienie amerykańskich katolików, aby uwzględniano ich „najgłębsze obawy oraz ich prawo do wolności religijnej”. – Wolność jest jedną z najcenniejszych wartości, jakie posiada Ameryka – przypomniał papież. I przytoczył opinię biskupów Stanów Zjednoczonych, że „wszyscy są wezwani, aby […] bronić tej wolności przed wszystkim, co by jej groziło lub ją przekreślało”. Na koniec dziękując za powitanie, wypowiedział tradycyjne wezwanie: „Boże, błogosław Amerykę!”.

Po przemówieniach chór wykonał hymn gospel, po czym Franciszek i Obama z żoną przeszli do Białego Domu, gdzie z balkonu pozdrowili zebranych. Franciszek wpisał się ponadto do księgi pamiątkowej i został przyjęty w Gabinecie Owalnym.

W ceremonii powitania w ogrodach wzięło udział ok. 15 tys. osób – przedstawiciele Kościoła katolickiego i innych wspólnot chrześcijańskich, a także muzułmanie i buddyści. Zabrakło natomiast żydów, którzy obchodzili święto Jom Kipur. Wśród zaproszonych gości nie brakowało też postaci kontrowersyjnych, jak aktywiści ruchów gejowskich czy proaborcyjnych.

Z amerykańskimi biskupami

Po spotkaniu z prezydentem Franciszek pojechał do waszyngtońskiej katedry św. Mateusza. Na ulicach pozdrawiał wiwatujące tłumy. W pewnej chwili polecił zatrzymać pojazd, bo zobaczył małą dziewczynkę, która chciała do niego podbiec. Jeden z ochroniarzy podsadził ją, by papież mógł ją serdecznie uściskać… i odebrać od niej prezent: flagę Watykanu.

W drzwiach katedry powitali Franciszka proboszcz i kilku biskupów, w tym metropolita Waszyngtonu kard. Donald Wuerl. Ojciec Święty ucałował podany mu krzyż i pokropił wszystkich wodą święconą, po czym wszedł do środka, witany oklaskami przez zgromadzonych biskupów. Następnie pomodlił się chwilę przed Najświętszym Sakramentem i przeszedł przed główny ołtarz, zajmując miejsce w fotelu. Tu powitali go kard. Wuerl i przewodniczący episkopatu USA abp Kurtz.

Ojciec Święty w swoim przemówieniu zwrócił uwagę na niebezpieczeństwa narcyzmu i izolacji od wiernych oraz potrzebę wolnego od lęku dialogu we wspólnotach i języka pełnego miłości, które budują jedność w Kościele. Zachęcił też biskupów do troski o powierzonych im kapłanów. – Czuwajcie, aby wasi kapłani niestrudzenie wstawali, żeby odpowiedzieć tym, którzy pukają w nocy, nawet wówczas gdy uważamy, że mamy już prawo do wypoczynku – powiedział Franciszek. Podziękował biskupom m.in. za „męstwo, z jakim stawili czoła mrocznym wydarzeniom kościelnej drogi, nie obawiając się samokrytyki ani nie szczędząc upokorzeń i wyrzeczeń, nie ulegając lękowi ogołocenia się z tego, co jest drugorzędne, aby odzyskać autorytet i zaufanie”.

Po przemówieniu wygłoszonym po włosku Ojciec Święty przywitał się przed ołtarzem z każdym obecnym w katedrze biskupem. W imieniu zebranych podziękował mu za obszerną przemowę abp Kurtz. I podarował obraz przedstawiający grono świętych amerykańskich.

Kanonizacja Junipera Serry

Wieczorem z udziałem 25 tys. wiernych Franciszek kanonizował XVIII-wiecznego hiszpańskiego franciszkanina, który żył i działał głównie na terenie dzisiejszej Kalifornii, gdzie m.in. założył San Francisco. Uroczystość odbyła się przed Narodowym Sanktuarium Niepokalanego Poczęcia NMP, a wziął w niej udział m.in. wiceprezydent USA, katolik Joe Biden.

Przed Mszą św. papież nawiedził w towarzystwie kard. Donalda Wuerla Narodowe Sanktuarium Niepokalanego Poczęcia NMP. Oczekiwali tam na niego kapłani, zakonnicy i zakonnice, którzy powitali go entuzjastycznie. Następnie papież udał się do kaplicy Najświętszego Sakramentu na chwilę modlitwy w milczeniu. Eucharystia w języku hiszpańskim sprawowana była przed bazyliką Niepokalanego Poczęcia NMP. Rozpoczęła się hymnem do Ducha Świętego. Następnie arcybiskup Waszyngtonu kard. Wuerl, któremu towarzyszył postulator sprawy, zwrócił się do papieża o wpisanie bł. Junipera Serry do grona świętych. Odczytał biografię błogosławionego. Odśpiewano litanię do Wszystkich Świętych. Po niej papież odczytał formułę kanonizacyjną i przy wtórze hymnu na cześć nowego świętego przedstawiciel pierwotnych mieszkańców Ameryki wniósł jego relikwie.

Św. Juniper urodził się w 1713 r. na Majorce. Wstąpił do franciszkanów. W Hiszpanii wykładał filozofię i teologię. W wieku 37 lat wyjechał na misje do Meksyku. Jego pragnieniem było głosić Ewangelię wśród plemion indiańskich. Nauczył się ich języka, poznał obyczaje. Po wygnaniu z Ameryki jezuitów wraz z innymi franciszkanami odnowił obecność Kościoła w Kalifornii. Zakładał misje, które stały się głównymi miastami w tym regionie: San Francisco, San Diego, Los Angeles. Jan Paweł II beatyfikował go w 1988 r.

W homilii Ojciec Święty wezwał do radosnego głoszenia Ewangelii poprzez dzielenie się i dawanie siebie, bez strachu, uprzedzeń, wyższości, protekcjonalizmu. Stawiając za wzór Junipera Serrę, przywołał jego życiowe motto: „Zawsze naprzód!”. I wezwał: – Obyśmy dziś byli zdolni podobnie jak on powiedzieć: naprzód! Stale idźmy naprzód.

Papież odwołując się do misyjnej postawy świętego, zwrócił uwagę, że duch tego świata mówi nam, aby być jak wszyscy, zadowolić się tym, co przychodzi łatwo, i zachęcił, aby w obliczu tego ludzkiego sposobu myślenia głosić orędzie Jezusa. – Chrześcijanin doświadcza radości, wypełniając polecenie: „Idźcie i głoście Ewangelię!”. Chrześcijanin znajduje nieustannie nową radość, odpowiadając na wezwanie: „Idźcie i namaszczajcie!” – apelował Franciszek.

Po komunii św. słowa pozdrowienia wypowiedział do papieża arcybiskup Waszyngtonu kard. Wuerl. Zaznaczył, że wizyta Ojca Świętego jest błogosławieństwem dla całej wspólnoty katolickiej składającej się z ludzi pochodzących ze wszystkich kontynentów i wielu grup etnicznych i kulturowych. Junipera Serrę nazwał wzorem niestrudzonego wysiłku dzielenia się Ewangelią.

Po Mszy św. Franciszek przekazał różaniec, który złożył u stóp figury NMP. Następnie pozdrowił grupę 20 przedstawicieli wspólnoty Indian. Z kolei przed seminarium diecezjalnym imienia św. Jana Pawła II zatrzymał się na chwilę, by odsłonić tablicę pamiątkową i pozować do wspólnego zdjęcia z alumnami.
List małej migrantki

Podczas przejazdu kolumny papieskiej ulicami Waszyngtonu do nuncjatury apostolskiej Ojca Świętego znów witały tysiące wiernych. Sofia Cruz – pięcioletnia dziewczynka, wraz z rodzicami stała tuż przy metalowych barierach. Gdy Franciszek ją zauważył, natychmiast kazał zatrzymać kolumnę. Uściskał dziewczynkę, a ta wręczyła mu odręcznie napisany „list w imieniu 5 milionów dzieci imigrantów w USA, których rodzice mogą zostać deportowani”. W liście znalazł się także rysunek i zdanie w języku hiszpańskim: „Moi przyjaciele i ja kochamy każdego, bez względu na kolor skóry”.

Po tym zdarzeniu media przypomniały, że w USA mieszka obecnie około 11 mln nielegalnych imigrantów.

U zakonnic, które procesują się z Obamą

W drodze powrotnej z Narodowego Sanktuarium Niepokalanego Poczęcia do nuncjatury Franciszek po raz pierwszy w Stanach Zjednoczonych odstąpił od programu podróży. Odwiedził zakonnice ze Zgromadzenia Małych Sióstr Ubogich. Wizyta trwała zaledwie kilkanaście minut, ale nabrała wielkiego znaczenia symbolicznego. Poinformowały o niej wszystkie media, gdyż siostry walczą w sądzie z administracją Obamy o prawo do wolności religijnej.

Słynna – popierana przez prezydenta – reforma ubezpieczeń zdrowotnych zobowiązuje wszystkich pracodawców do opłacania swym pracownikom pakietu ubezpieczeń, który obejmuje również refundację środków wczesnoporonnych, sterylizacji i antykoncepcji. Zwolnione są z tego tylko te instytucje, które prowadzą działalność czysto kultową. Siostry zajmują się działalnością charytatywną, więc nie mają prawa do wyjątku. Ale nie chcą opłacać tego, co jest niezgodne z ich wiarą – więc się procesują.

Na razie bezskutecznie. Jak powiedział ks. Federico Lombardi, wizyta papieża w waszyngtońskiej wspólnocie tego zgromadzenia to ewidentny znak poparcia dla ich sprawy.

Historyczna wizyta w Kongresie

Franciszek przemawiając 24 września podczas wspólnej sesji Kongresu Stanów Zjednoczonych na waszyngtońskim Kapitolu, stał się pierwszym papieżem, który zabrał głos w amerykańskim parlamencie.

Przyjechał do siedziby Kongresu przed południem. Czekał na niego spiker (przewodniczący) Izby Reprezentantów John Boehner z Partii Republikańskiej – gorliwy katolik, mający jedenaścioro rodzeństwa, konsekwentny obrońca życia. W dzieciństwie co rano chodził na Mszę i modlił się za papieża. Już przed 20 laty, jako kongresman, zabiegał o zaproszenie do Kongresu Jana Pawła II. Bezskutecznie. Z Franciszkiem już mu się udało.

Przez kilkanaście minut trwała ich rozmowa, w której uczestniczyli także m.in. sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kard. Pietro Parolin oraz kilku amerykańskich biskupów.

Następnie papież wszedł do sali wspólnych obrad obu izb Kongresu: niższej – Izby Reprezentantów, i wyższej – Senatu. Posiedzenie prowadzili ich przewodniczący: John Boehner i Joe Biden, wiceprezydent USA. Obecni byli także najbliżsi współpracownicy prezydenta Baracka Obamy, przedstawiciele władz sądowniczych i korpusu dyplomatycznego.

Franciszka powitały długie, owacyjne oklaski i okrzyki. W wygłoszonym po angielsku przemówieniu papież przypomniał, że naród jest uznany za wielki, gdy broni wolności, kiedy krzewi kulturę, która pozwala ludziom marzyć o pełnych prawach dla wszystkich, gdy dąży do sprawiedliwości i dba o uciśnionych, gdy opowiada się za dialogiem i sieje pokój. Mówiąc o dziedzictwie kulturowym i duchowym, papież wskazał na czterech wielkich reprezentantów narodu amerykańskiego: Abrahama Lincolna, Martina Luthera Kinga, Dorothy Day i Thomasa Mertona.

Wiele czasu poświęcił budzącej niepokój sytuacji społeczno-politycznej świata, który stał się miejscem gwałtownych konfliktów, nienawiści i brutalnych zbrodni – popełnianych nawet w imię Boga i religii. Wskazał na potrzebę współpracy w walce o wyeliminowanie nowych globalnych form niewolnictwa, które można pokonać tylko dzięki nowej polityce i nowym formom społecznego konsensusu.

Zaznaczył, że polityka musi być w służbie człowieka i nie może być zniewolona przez gospodarkę i finanse. Powinna budować dobro wspólnoty, poświęcając interesy partykularne. Zwrócił uwagę, że świat stoi obecnie w obliczu exodusu uchodźców na skalę niespotykaną od II wojny światowej, także na kontynencie amerykańskim, gdzie tysiące osób zmuszone są do wyruszenia na północ w poszukiwaniu lepszego życia. Papież przywołał złotą zasadę: „Wszystko, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie!”. I w myśl tej maksymy zachęcał, abyśmy się starali dla innych o te same możliwości, o jakie staramy się dla siebie. – Jednym słowem, jeśli chcemy bezpieczeństwa, dajmy bezpieczeństwo; jeśli chcemy życia, dawajmy życie; jeśli chcemy szans, zapewniajmy szanse innym. Miara, jakiej używamy wobec innych, będzie miarą, jakiej czas użyje wobec nas – mówił Franciszek.

Wyjaśnił, że złota zasada przypomina też o odpowiedzialności za ochronę i obronę życia ludzkiego na każdym etapie jego rozwoju. Wezwał do zniesienia kary śmierci na całym świecie, o co apelują w USA biskupi. I podkreślił, że w czasach kryzysu i trudności gospodarczych nie wolno zatracić ducha globalnej solidarności. – Walkę z ubóstwem i głodem trzeba prowadzić stale i na wielu frontach, zwłaszcza zaś walkę z ich przyczynami! – zaapelował.

Wskazał na ciągłą potrzebę dialogu między narodami. Wyraził uznanie dla wysiłków podejmowanych w minionych miesiącach na rzecz przezwyciężenia historycznych różnic. I podkreślił, że „dobry przywódca to ten, kto mając na uwadze interesy wszystkich […], zawsze woli inicjować procesy niż zajmować przestrzenie”. Zaapelował o zaprzestanie handlu bronią, który jest prowadzony tylko dla pieniędzy.

Nawiązując do Światowego Spotkania Rodzin w Filadelfii, papież wyraził swój niepokój o rodzinę, która jest „zagrożona, być może jak nigdy wcześniej, od wewnątrz i z zewnątrz”. Swoje przemówienie, wielokrotnie przerywane oklaskami na stojąco, zakończył tradycyjnym zawołaniem: „Boże, błogosław Amerykę!”.

W towarzystwie przewodniczących obu izb Kongresu papież przeszedł do głównego holu, gdzie zatrzymał się przy znajdującej się tam figurze św. Junipera Serry, którego kanonizował w Waszyngtonie.

Przed gmachem Kongresu zgromadziło się kilkanaście tysięcy ludzi, którzy okrzykami „Francisco!” i „Papa!” przywoływali papieża. Ojciec Święty wyszedł na balkon i pozdrowił ich, odpowiedzieli mu wielkim entuzjazmem.

Z siedziby Kongresu Franciszek odjechał do parafii św. Patryka na spotkanie z bezdomnymi.
Nie ma usprawiedliwienia dla bezdomności

Po wejściu do kościoła św. Patryka papież złożył bukiet kwiatów przed figurą Matki Bożej z Dzieciątkiem. Wskazując na tłumacza, zażartował, że zebrani wysłuchają dwóch kazań – jednego po hiszpańsku i drugiego po angielsku. – Nie możemy znaleźć społecznego czy moralnego usprawiedliwienia, żadnego usprawiedliwienia dla braku dachu nad głową – powiedział Franciszek. Zauważył, że „jest wiele niesprawiedliwych sytuacji, ale wiemy, że Bóg cierpi wraz z nami, doświadczając ich u naszego boku. On nas nie opuszcza” – pocieszał Ojciec Święty. Podkreślił, że wiara pozwala nam poznać, że Bóg jest po naszej stronie, że Bóg jest pośród nas, a Jego obecność pobudza nas do miłości.

Wskazał, że „jednym z najskuteczniejszych sposobów pomocy jest modlitwa”. – W modlitwie nie ma pierwszej lub drugiej klasy, jest braterstwo. To w modlitwie nasze serca znajdują siłę, by nie być zimnym i nieczułym w obliczu niesprawiedliwości. W modlitwie Bóg ciągle nas wzywa, otwierając nasze serca na miłosierdzie – powiedział papież, zapraszając zgromadzonych do modlitwy za siebie nawzajem.

Odmówił z nimi „Ojcze nasz”, po czym udzielił błogosławieństwa i opuścił kościół, udając się do stołówki parafialnej Caritas, gdzie wmieszał się w tłum bezdomnych i ubogich. Nie szczędził im czasu. Każdemu z osobna życzył smacznego, pozdrawiał, pozował do wspólnego zdjęcia. Z parafii św. Patryka papież powrócił do nuncjatury na chwilę odpoczynku, a po południu odleciał do Nowego Jorku.

Bądźcie wdzięczni i ciężko pracujcie

W imieniu Kościoła na lotnisku w Nowym Jorku powitali go ordynariusz miasta kard. Timothy Dolan oraz przedstawiciel Watykanu przy ONZ abp Bernardito Auza. Papież przesiadł się z samolotu do helikoptera, którym poleciał na Manhattan, gdzie znajduje się katedra św. Patryka.

Przyjazd Franciszka sparaliżował ruch w mieście. Pierwszą część trasy Franciszek przybył niewielkim fiatem. W pobliżu katedry przesiadł się do odkrytego samochodu, aby móc pozdrowić zgromadzone tłumy. W papamobile towarzyszył mu kard. Dolan. W neogotyckiej katedrze Franciszek odprawił nieszpory dla duchowieństwa i osób konsekrowanych. Zanim rozpoczął homilię, zapewnił o modlitwie za ofiary tragedii w Mekce. 23 września w tłumie pielgrzymów zostało tam stratowanych ponad 700 osób. W homilii papież wskazał na wdzięczność i ciężką pracę jako dwa filary życia duchowego kapłanów i zakonników. Wyraził wdzięczność tym wszystkim, którzy z radością i poświęceniem niestrudzenie służą Kościołowi, pomimo że „bardzo ucierpieli w niedawnej przeszłości, musząc znosić wstyd z powodu niektórych braci, którzy skrzywdzili i zgorszyli Kościół w najbardziej kruchych jego członkach”. Oddzielnie podziękował siostrom zakonnym i kobietom amerykańskim, bez których – jak podkreślił – nie byłoby Kościoła w tym kraju.

Za wspólną modlitwę podziękował Franciszkowi kard. Dolan. Z właściwym sobie poczuciem humoru zapewnił Franciszka, że jest prawdziwym NewYorkerem, bo mieszka w sercach jego mieszkańców.

Papież w siedzibie w ONZ

Od wszystkich rządzących świat stanowczo się domaga: skutecznej, wyrażającej się w konkretnych krokach ochrony środowiska naturalnego oraz jak najszybszego przezwyciężenia zjawiska wykluczenia społecznego i ekonomicznego – powiedział 25 września Franciszek w przemówieniu na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku.

Papież przestrzegł przed niebezpieczeństwem ograniczenia się do działań biurokratycznych i sporządzenia długich list dobrych intencji. Zaapelował, aby przedstawiciele państw umieli odłożyć na bok interesy partykularne, ideologie i szczerze służyli dobru wspólnemu.

Wizyta papieża w głównej siedzibie ONZ rozpoczęła się od prywatnego spotkania z sekretarzem generalnym organizacji Ban Ki-moonem w jego biurze na 38. piętrze wieżowca. Następnie w lobby pozowali oni do wspólnych zdjęć na tle flag ONZ i Watykanu.

Franciszek wpisał się do złotej księgi, po czym poszedł na spotkanie z pracownikami ONZ, którzy powitali go entuzjastycznie. Ban Ki-moon poprosił Ojca Świętego o błogosławieństwo dla nich na dalszą pracę na rzecz pokoju i praw człowieka. Podkreślił, że są oni „sercem i duszą” tej pracy, zaś Franciszek jest dla nich inspiracją – dzięki swej prostocie i pokorze oraz walce o sprawiedliwość w świecie.

W krótkim przemówieniu papież przyznał, że ich „codzienny trud za kulisami umożliwia wiele inicjatyw dyplomatycznych, kulturalnych, gospodarczych i politycznych”. – Wielu z was przyjechało do tego miasta z krajów całego świata. Jesteście zatem mikrokosmosem narodów, które ta organizacja reprezentuje i którym usiłuje służyć. Podobnie jak wiele innych osób na całym świecie, jesteście zatroskani o dobrobyt i wychowanie swoich dzieci. Martwicie się o przyszłość naszej planety i o to, jaki świat zostawimy przyszłym pokoleniom. Ale dzisiaj chciałbym prosić każdego z was, bez względu na charakter, byście się troszczyli jedni o drugich. Bądźcie blisko jedni drugich, szanujcie siebie nawzajem i ucieleśniajcie w ten sposób między sobą ideał tej organizacji – zjednoczonej rodziny ludzkiej, żyjąc w zgodzie, działając nie tylko na rzecz pokoju, ale w pokoju; pracując nie tylko na rzecz sprawiedliwości, ale i w duchu sprawiedliwości – podkreślił Franciszek.

Po chwili ciszy i złożeniu wieńca ku czci osób poległych w misjach ONZ papież wózkiem golfowym przejechał korytarzem do budynku Zgromadzenia Ogólnego. Po drodze pozdrowiły go dzieci pracowników, które dla niego zaśpiewały.

Po spotkaniu z przewodniczącymi 69. i 70. sesji Zgromadzenia (Mogensem Lykketoftem z Danii i Samem Kahambą Kutesą z Ugandy) oraz obecnym przewodniczącym Rady Bezpieczeństwa Witalijem Czurkinem z Rosji Franciszek wszedł do auli Zgromadzenia Ogólnego. Przedstawiciele państw członkowskich ONZ przyjęli go oklaskami.

Przemówienia powitalne wygłosili: Mogens Lykketoft i Ban Ki-moon. Lykketoft powitał go jako głowę Kościoła katolickiego, ale także obrońcę godności człowieka. Wskazał na zbieżność między nauczaniem Franciszka i celami ONZ. Z kolei Ban Ki-moon zauważył, że papież czuje się jak w domu nie w pałacach, lecz wśród ubogich i robiąc selfie z młodzieżą, zaś jego przykład inspiruje wszystkich. – Witamy na trybunie świata. Jesteśmy tu, by słuchać – zapewnił sekretarz generalny ONZ.

W obszernym przemówieniu wygłoszonym po hiszpańsku Franciszek przypomniał, że już po raz piąty papież odwiedza Narody Zjednoczone, a wcześniej byli tam: Paweł VI w 1965 r., Jan Paweł II w 1979 r. oraz w 1995 r., a papież senior Benedykt XVI w 2008 r. Nawiązując do przypadającej w tych dniach 70. rocznicy istnienia organizacji, papież wskazał, że powstała ona jako „niezbędna odpowiedź prawna i polityczna” na „technologiczną władzę w rękach ideologii nacjonalistycznych lub fałszywie uniwersalistycznych, która mogłaby się dopuścić straszliwych okrucieństw”.

Papież mówił o sukcesach ONZ, takich jak: kodyfikacja i rozwój prawa międzynarodowego, stworzenie międzynarodowych norm praw człowieka, udoskonalanie prawa humanitarnego, rozwiązanie konfliktów oraz operacje pokojowe i działania na rzecz pojednania. – Wszystkie te osiągnięcia są światłami, które przeciwstawiają się ciemnościom zamętu spowodowanego niekontrolowanymi ambicjami i egoizmem zbiorowym – powiedział Franciszek.

Nawiązując do preambuły i pierwszych artykułów Karty Narodów Zjednoczonych, przypomniał, że „sprawiedliwość jest niezbędnym wymogiem osiągnięcia powszechnego braterstwa”. Wskazał na klasyczną definicję sprawiedliwości, która oznacza, że „żadna osoba lub grupa osób nie może uważać siebie za wszechmocną, upoważnioną do pogwałcenia godności i praw innych osób lub grup społecznych”. W kontekście tej definicji papież wskazał na funkcjonowanie w dzisiejszym świecie wielu fałszywych praw, na istnienie wielu sektorów społecznych pozbawionych ochrony, będących ofiarami złego sprawowania władzy i wymienił środowisko naturalne oraz wiele wykluczonych kobiet i mężczyzn. Są to dwa obszary ściśle ze sobą powiązane i dlatego trzeba zdecydowanie potwierdzić ich prawa, umacniając ochronę środowiska i kładąc kres wykluczeniu – przekonywał.

Podkreślił, że ochrona środowiska naturalnego jest niezbywalna, ponieważ jako ludzie jesteśmy częścią tego środowiska, a samo środowisko wymaga ograniczeń etycznych, które ludzkie działanie musi uznać i respektować. – Wszelkie szkody wyrządzone środowisku są zatem działaniami na szkodę ludzkości, a każda istota, szczególnie istoty żywe, mają wartość same w sobie – powiedział Franciszek.

Wskazał, że wyzysk i niszczenie środowiska naturalnego są jednocześnie związane z procesem wykluczenia. – Wykluczenie ekonomiczne i społeczne jest całkowitym zaprzeczeniem ludzkiego braterstwa i jest bardzo poważnym zamachem na prawa człowieka i środowiska. Najubożsi są tymi, którzy cierpią najbardziej z powodu tych zamachów z potrójnego, poważnego powodu: są oni odrzuceni przez społeczeństwo, są jednocześnie zmuszeni do życia odpadami i muszą niesprawiedliwie ponosić konsekwencje wyzysku środowiska. Zjawiska te stanowią dziś bardzo rozpowszechnioną i nieświadomie utrwalaną kulturę odrzucenia – mówił papież.

Wezwał do pilnych działań i dodał, że wiąże wielkie nadzieje z przygotowywanym przez ONZ programem „Działań na rzecz zrównoważonego rozwoju 2030”. Ponadto wyraził przekonanie, że grudniowa konferencja w Paryżu w sprawie zmian klimatycznych doprowadzi do porozumień „fundamentalnych i skutecznych”.

Franciszek zastrzegł, że nie wystarczą tylko uroczyste zobowiązania. – Od wszystkich rządzących świat stanowczo się domaga: skutecznej, wyrażającej się w konkretnych krokach ochrony środowiska naturalnego oraz jak najszybszego przezwyciężenia zjawiska wykluczenia społecznego i ekonomicznego – powiedział Franciszek. Wskazał m.in. na takie problemy, jak handel ludźmi, handel organami ludzkimi, wykorzystywanie seksualne chłopców i dziewcząt, praca niewolnicza, w tym prostytucja, handel narkotykami i bronią, terroryzm i międzynarodowa przestępczość zorganizowana.

W tym kontekście przestrzegł przed pokusą popadania w „nominalizm deklaratywny” pozwalający uspokoić sumienia. – Musimy zadbać, aby nasze instytucje były naprawdę skuteczne w walce z tymi plagami – podkreślił.

Wskazał na konieczność zapewnienia wszystkim minimalnej bazy materialnej, która ma trzy imiona: dom, praca i ziemia. Z kolei na poziomie duchowym: wolność ducha, która obejmuje wolność religijną, prawo do edukacji oraz inne prawa obywatelskie. Przypomniał o „podstawowym prawie do nauki, które zapewnia się, przede wszystkim respektując i umacniając podstawowe prawo rodziny do wychowania oraz prawo Kościołów i grup społecznych do współpracy z rodzinami w wychowaniu ich córek i synów”.

Zdaniem Franciszka kryzys ekologiczny może zagrażać istnieniu samego rodzaju ludzkiego, a fatalne skutki nieodpowiedzialnego złego zarządzania gospodarką światową, napędzanego wyłącznie dążeniem do zysku i władzy, powinny być wezwaniem do poważnej refleksji nad człowiekiem. Przytoczył słowa Benedykta XVI: „Stworzenie jest zagrożone tam, gdzie my sami jesteśmy ostateczną instancją […]. A marnotrawienie stworzenia zaczyna się tam, gdzie nie uznajemy nad sobą żadnej instancji, ale widzimy jedynie samych siebie”.

Podkreślił, że ochrona środowiska i walka z wykluczeniem wymagają uznania prawa moralnego, wpisanego w samą naturę człowieka, która obejmuje naturalne rozróżnienie pomiędzy mężczyzną a kobietą i bezwzględne poszanowanie życia na wszystkich jego etapach i we wszystkich jego wymiarach.

Franciszek podkreślił, że bez uznania nieusuwalnych, naturalnych ograniczeń etycznych i bez natychmiastowej realizacji owych filarów integralnego ludzkiego rozwoju ideał zapisany w preambule Karty Narodów Zjednoczonych mówiący o „uchronieniu przyszłych pokoleń od klęski wojny” może się stać nieosiągalnym mirażem lub pustymi słowami, służącymi do ukrycia nadużyć i korupcji albo promowania kolonizacji ideologicznej poprzez narzucenie niemoralnych wzorców ideologicznych i stylu życia, obcych tożsamości narodów, a w ostatecznym rachunku nieodpowiedzialnych.

Papież z mocą podkreślił, że dla uniknięcia wojen i zapewnienia praworządności konieczne jest niestrudzone uciekanie się do negocjacji, pośrednictwa i arbitrażu. Wskazał, że preambuła i pierwszy artykuł Karty Narodów Zjednoczonych mówiące o pokojowym rozstrzyganiu sporów silnie kontrastują z nieustannie obecną tendencją do rozprzestrzeniania broni, zwłaszcza masowego rażenia, jaką może być broń jądrowa. Franciszek wezwał tu do respektowania traktatu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej.

Wskazał na negatywne konsekwencje nieskoordynowanych przez członków społeczności międzynarodowej interwencji politycznych i wojskowych. Wymienił Bliski Wschód, Afrykę Północną i inne kraje afrykańskie, gdzie chrześcijanie wraz z innymi grupami wyznaniowymi są świadkami niszczenia ich miejsc kultu, ich dziedzictwa kulturowego i religijnego, ich domów i mienia.

Papież wezwał odpowiedzialnych za ster spraw międzynarodowych do „rachunku sumienia” także wobec konfliktów na Ukrainie, w Syrii, Iraku, Libii, Sudanie Południowym i regionie Wielkich Jezior. Dalej wskazał na inną „tolerowaną” wojnę z handlem narkotykami, któremu towarzyszy handel ludźmi, pranie brudnych pieniędzy, handel bronią, wyzyskiwanie dzieci oraz inne formy demoralizacji. Przeniknęła ona na różne poziomy życia społecznego, politycznego, militarnego, religijnego i artystycznego, zagrażając często wiarygodności naszych instytucji.

Ojciec Święty wskazał na potrzebę budowy wspólnego domu wszystkich ludzi w oparciu o powszechne braterstwo, poszanowanie świętości każdego życia ludzkiego, ubogich, starszych, dzieci, chorych, nienarodzonych, bezrobotnych, opuszczonych… – Wspólny dom wszystkich ludzi musi być także budowany na zrozumieniu pewnej sakralności natury stworzonej – powiedział Franciszek. I wskazał na potrzebę wyższego stopnia mądrości, postawy, która „akceptowałaby transcendencję, wyrzekała się budowy wszechmocnej elity”.

Franciszek podkreślił, że nie można odkładać „niektórych programów” na przyszłość. – Przyszłość wymaga od nas decyzji przełomowych i globalnych w obliczu konfliktów globalnych, które powiększają liczbę wykluczonych i potrzebujących – zaznaczył.

Na zakończenie zapewnił o swojej i wiernych Kościoła katolickiego modlitwie w intencji ONZ i wszystkich narodów.

Jego wystąpienie przyjęto długą owacją na stojąco. Podziękował za nie Mogens Lykketoft.

Przed opuszczeniem ONZ Franciszek wysłuchał jeszcze pieśni wykonanych przez międzynarodowy chór. Żegnany przez Ban Ki-moona odjechał na spotkanie międzyreligijne w Memoriale Ground Zero – miejscu, gdzie przed zamachami z 11 września 2001 r. znajdowały się dwie wieże World Trade Center.

Miejsce krzyku ofiar nienawiści

Po wizycie w głównej siedzibie ONZ papież 25 września wziął udział w spotkaniu międzyreligijnym, które odbyło się w Mauzoleum Ground Zero. Na początku modlitwy odmówili przedstawiciele judaizmu, islamu, buddyzmu, sikhizmu, dżinizmu, sintoizmu, prawosławia i protestantyzmu. Na zakończenie kantor żydowski odśpiewał po hebrajsku modlitwę za zmarłych, zwłaszcza za ofiary zamachu terrorystycznego z 11 września 2001 r. Potem głos zabrał Ojciec Święty, który podkreślił, że spotkanie to odbywa się w miejscu, w którym „wypłakujemy poczucie bezradności w obliczu niesprawiedliwości, morderstwa i niepowodzenia regulowania konfliktów na drodze dialogu”. Żaden akt terroru „nie jest bezosobowy, abstrakcyjny lub jedynie materialny. Zawsze ma oblicze, konkretną historię, imiona” – dodał Franciszek.

Wyraził nadzieję, że „nasza wspólna obecność będzie potężnym znakiem wspólnego pragnienia bycia siłą na rzecz pojednania, pokoju i sprawiedliwości na całym świecie”. Zachęcił też zebranych do budowania jedności w różnorodności.

Po przemówieniu papieskim wielonarodowy chór młodzieży odśpiewał pieśń o pokoju, a zebrani wymienili między sobą znak pokoju. Na zakończenie Ojciec Święty w towarzystwie arcybiskupa Nowego Jorku kard. Timothy’ego Dolana odwiedził Mauzoleum Ground Zero upamiętniające 2896 ofiar ataku terrorystycznego z 11 września 2001 r.

Tam, gdzie są marzenia, tam jest radość

Po południu Franciszek spotkał się z dziećmi i rodzinami imigrantów w Szkole Matki Bożej Królowej Aniołów w dzielnicy Harlem. Powitali go pracownicy i grupa uczniów, a także wielka rzesza ludzi na ulicy. Po dłuższej rozmowie z nimi Ojciec Święty wszedł do środka, gdzie odwiedził jedną z klas. Na wejście dzieci odmówiły krótką modlitwę, po czym rozpoczęła się luźna, serdeczna i przeplatana licznymi żartami pogawędka.

Następnie w dużej sali papież spotkał się z większą liczbą osób, głównie imigrantów z Ameryki Łacińskiej i Afryki, którzy krótko opowiedzieli mu o swych losach, po czym przemówienie wygłosił Franciszek. Nawiązując do tego, że większość dzieci z tej szkoły pochodzi z rodzin imigrantów, mówił o trudnościach życia w nowym miejscu, gdzie „często trzeba nauczyć się nowego języka, dostosować się do nowej kultury, a nawet nowego klimatu”. Jednocześnie zauważył korzyści płynące z tego stanu rzeczy. – Zyskujemy nowych przyjaciół, spotykamy ludzi, którzy otwierają nam drzwi, którzy są dla nas uprzejmi – wyliczał. Porównał szkołę do „wielkiej rodziny, w której wraz ze swymi matkami i ojcami, dziadkami, nauczycielami i przyjaciółmi uczymy się pomagać sobie nawzajem, dzielić nasze dobre cechy, aby dać z siebie to, co najlepsze, pracować jako zespół i realizować nasze marzenia”. – Macie prawo, by marzyć, i bardzo się cieszę, że tu, w tej szkole, w waszych przyjaciołach i nauczycielach możecie znaleźć potrzebne wsparcie – zaznaczył. – Wszędzie tam, gdzie są marzenia, tam jest też radość – dodał.
Bóg w wielkim mieście

Wieczorem w Madison Square Garden, najbardziej znanej hali sportowo-widowiskowej Nowego Jorku, Franciszek odprawił Mszę św. Wcześniej papież przejechał w papamobile przez Central Park – jak zwykle entuzjastycznie witany. Niestety ze względów bezpieczeństwa do trasy przejazdu dopuszczono zaledwie 80 tys. osób. Mszę św. z udziałem 20 tys. przedstawicieli różnych społeczności, które tworzą archidiecezję nowojorską, odprawiono po angielsku i hiszpańsku.

W homilii papież przytoczył słowa proroka Izajasza: „Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką”. – Wraz z prorokiem Izajaszem możemy powiedzieć: ludzie, którzy chodzą, oddychają i żyją pośród smogu, widzieli wielkie światło, doświadczyli powiewu świeżego powietrza – stwierdził Franciszek. Zaznaczył, że „życie w wielkim mieście nie zawsze jest łatwe”, i zwrócił uwagę, że przypomina ono o ukrytych bogactwach obecnych w naszym świecie: w różnorodności kultur, tradycji i doświadczeń historycznych. Wskazał też na inną cechę wielkich miast, które skrywają oblicza tych wszystkich ludzi, którzy zdają się do nich nie należeć lub są obywatelami drugiej kategorii. Podkreślił wagę nadziei, jaką napełnia nas świadomość, że „Jezus wciąż chodzi po naszych ulicach […], że jest z nami związany w jednej wielkiej historii zbawienia”.

– Bóg mieszka w naszych miastach. Kościół żyje w naszych miastach i chce być jak zaczyn w cieście i pragnie nawiązać relację ze wszystkimi, stanąć u boku wszystkich, głosząc cuda Przedziwnego Doradcy, Boga Mocnego, Odwiecznego Ojca, Księcia Pokoju – zakończył.

Metropolita kard. Dolan serdecznie dziękował Franciszkowi za wspólną modlitwę i zapewniał go o oddaniu nowojorskich katolików.

Eucharystię poprzedziło dwugodzinne czuwanie modlitewne pod hasłem: „Podróż do wiary”. W programie oprócz śpiewów znalazły się występy artystów, m.in. Martina Sheena, Glorii Estefan i chóru gospel The Broadway Inspirational Voices. Msza św. była ostatnim punktem papieskiej wizyty w Nowym Jorku. Stamtąd Franciszek udał się do Filadelfii, by wziąć udział w VIII Światowym Spotkaniu Rodzin.

O większe zaangażowanie świeckich

Mimo że w Nowym Jorku nie było żadnych oficjalnych uroczystości, to na trasie papieskiego przejazdu zgromadziły się tłumy. Franciszek nie jechał limuzyną, lecz swoim małym Fiatem 500. Z watykańskiego przedstawicielstwa przy ONZ udał się najpierw na lądowisko helikopterów na Manhattanie, potem helikopterem na lotnisko Kennedy’ego i stamtąd samolotem do Filadelfii.

Tam papieża powitała m.in. trójka ubranych na czarno osieroconych dzieci. Ich ojciec był policjantem zastrzelonym na służbie. Odjeżdżając z portu lotniczego, Ojciec Święty ponownie polecił zatrzymać samochód, a wraz z nim długą kolumnę ochrony. Podszedł do barierki, bo zobaczył matkę z chorym dzieckiem na wózku inwalidzkim.

W końcu dotarł do katedry św. Piotra i Pawła, by tam z biskupami, duchowieństwem i zakonnikami Pensylwanii odprawić Mszę św. Przed jej rozpoczęciem złożył bukiet kwiatów pod figurą Matki Bożej. Przed ołtarzem stał obraz Świętej Rodziny.

W homilii papież z uznaniem mówił o wszystkich kapłanach, zakonnikach i świeckich, którzy od ponad dwóch wieków posługują w Filadelfii – ubogim, imigrantom, chorym i więźniom. Wspomniał też o setkach szkół prowadzonych przez Kościół. – Wszystko to jest wielkim dziedzictwem, które otrzymaliście, a które macie ubogacić oraz przekazywać następnym pokoleniom – powiedział.

Wskazał na pochodzącą z Kościoła w Pensylwanii wielką świętą Katarzynę Drexel (1858-1958), misjonarkę, która poświęciła się pracy na rzecz ubogich i ofiar dyskryminacji rasowej. W 2000 r. kanonizował ją św. Jan Paweł II. Franciszek przytoczył jej rozmowę z papieżem Leonem XIII na temat misji. Papież zapytał ją: „A co z tobą? Co zamierzasz zrobić?”. – Te słowa zmieniły życie Katarzyny, bo przypomniała sobie, że w końcu każdy chrześcijanin, zarówno mężczyzna, jak i kobieta, na mocy chrztu świętego otrzymał misję – powiedział Franciszek.

„A co z tobą?” – z tym pytaniem zwrócił się także do zgromadzonych w katedrze i podkreślił, że jednym z największych wyzwań stojących przed Kościołem w obecnych czasach jest krzewienie we wszystkich wiernych poczucia osobistej odpowiedzialności za misję Kościoła i umożliwienie im wypełniania ich odpowiedzialności jako uczniów – misjonarzy.

Papież zaznaczył, że przyszłość Kościoła w szybko zmieniającym się społeczeństwie wymaga znacznie bardziej aktywnego zaangażowania ze strony świeckich. Przypomniał, że Kościół w USA zawsze wkładał ogromny wysiłek w dzieło katechezy i edukacji. – Naszym wyzwaniem jest dziś budowanie na tych solidnych fundamentach, współpraca i współodpowiedzialność w planowaniu przyszłości naszych parafii i instytucji – stwierdził Franciszek. I zastrzegł, że nie oznacza to zrzekania się władzy duchowej, jaka została powierzona duchownym. – Oznacza raczej rozeznawanie i mądre wykorzystywanie wielorakich darów, które Duch Święty zesłał na Kościół. Oznacza docenianie ogromnego wkładu, jaki kobiety świeckie i żyjące życiem zakonnym wniosły i nadal wnoszą w życie naszych wspólnot – powiedział papież.

Przed końcowym błogosławieństwem abp Charles Chaput, metropolita Filadelfii, zażartował, że mogłaby ona dziś zmienić nazwę na Francisville (Miasto Franciszka), gdyby nie sprawiło to kłopotu reszcie kraju. Zapewnił, że na przyjazd papieża przygotowywali się nie tylko katolicy, ale całe miasto, w tym chrześcijanie różnych wyznań oraz „dynamiczna i szczodra wspólnota żydowska”. Podziękował Ojcu Świętemu za jego wsparcie dla rodzin, małżeństw, imigrantów, młodzieży i ubogich, ale przede wszystkim za jego „życie Ewangelią Jezusa Chrystusa w duchu radości”.

W Filadelfii rezydencją Franciszka było miejscowe seminarium duchowne św. Karola Boromeusza. Tam też udał się na obiad. Czekało na niego 130 seminarzystów. Archidiecezja filadelfijska po długim, posoborowym kryzysie, od kilku lat cieszy się wzrostem liczby powołań. Klerycy powitali papieża śpiewem. Najpierw sakralnym, a potem „Happy Birthday” z okazji 71. rocznicy urodzin abp. Charlesa Chaputa.

Brońcie wolności religijnej

Po południu Franciszek przybył papamobilem do parku Independence Hall, by spotkać się ze wspólnotą hiszpańskojęzyczną i innymi imigrantami. Pobłogosławił „Katolicką Biblię dla Rodziny” oraz krzyż, który będzie towarzyszył spotkaniom katolików pochodzących z Ameryki Łacińskiej. Wszedł do Independence Hall – historycznego budynku, w którym podpisano Deklarację Niepodległości oraz Konstytucję Stanów Zjednoczonych.

Witając Ojca Świętego, abp Chaput podkreślił, że do istotnych elementów, które ukonstytuowały Stany Zjednoczone, należy wolność podporządkowana prawu oraz prawo podporządkowane podstawowym prawdom o człowieku. Zaznaczył, że największe dobra pochodzą z wiary w miłosiernego Boga – Boga, który gwarantuje godność i prawa wszystkich swoich dzieci.

– Żyjemy w dziwnym momencie historii. Kiedy Kościół broni małżeństwa i rodziny, dziecka w łonie matki oraz celu ludzkiej seksualności, jest on atakowany jako zbyt surowy. Kiedy broni imigrantów wędrujących za pracą, rozdartych przez deportacje, jest atakowany jako zbyt miękki. A przecież nie jest on taki, za jaki uważają go jego krytycy – stwierdził abp Chaput. Zacytował określenie św. Jana XXIII, który mówił o Kościele jako o Matce i nauczycielce ludzkości.

Zabierając głos, Franciszek przypomniał, że to właśnie tutaj, w Independence Hall 4 lipca 1776 r. ogłoszono Deklarację Niepodległości USA. Stwierdza ona, „że wszyscy ludzie stworzeni są równymi, że są obdarzeni przez Stwórcę pewnymi niezbywalnych prawami, a rządy istnieją, aby chronić i bronić tych praw”. Słowa te „nadal nas dzisiaj inspirują podobnie, jak zainspirowały narody całego świata do walki o wolność i życie zgodnie ze swą godnością”. Jednak te „prawdy muszą być stale potwierdzane, przyswajane i bronione”.

Swoje rozważania papież skupił na prawie do wolności religijnej. – Jest to prawo podstawowe, które kształtuje sposób interakcji społecznych i osobistych z naszymi bliźnimi, którzy mają różne od naszych poglądy religijne. Wolność religijna z pewnością oznacza prawo do oddawania czci Bogu, indywidualnie i we wspólnocie, tak jak nam dyktuje nasze sumienie. Ale z drugiej strony wolność religijna ze swej natury wykracza poza miejsca kultu i sferę prywatną osób i rodzin – tłumaczył Franciszek.

Wyraził przekonanie, że „w świecie, w którym różne formy nowoczesnej tyranii dążą do stłumienia wolności religijnej lub próbują ją ograniczyć do subkultury, bez prawa do głosu na arenie publicznej, lub wykorzystywać religię jako pretekst do nienawiści i brutalności, konieczne jest, aby wyznawcy różnych religii połączyli swój głos, wzywając do pokoju, tolerancji i szacunku dla godności i praw innych osób”.

Na zakończenie spotkania odmówiono wspólnie modlitwę „Ojcze nasz”, a Ojciec Święty udzielił apostolskiego błogosławieństwa. Zabrzmiał też Dzwon Wolności.

Spotkanie z ofiarami nadużyć

W niedzielę rano na terenie seminarium duchownego św. Karola Boromeusza w Filadelfii papież przyjął pięć ofiar nadużyć seksualnych, dokonanych w przeszłości przez księży. W tym gronie były trzy kobiety i dwóch mężczyzn, a każdej z tych osób towarzyszyli członek rodziny lub opiekun. Papież najpierw przywitał się z gośćmi, wysłuchał ich świadectw, powiedział kilka słów, a następnie pozdrowił oddzielnie każdą osobę, rozmawiał z nią, wyrażając zrozumienie dla jej cierpień. Mówił też o swoim bólu i uczuciu wstydu – zwłaszcza na myśl o tym, czego doświadczyły te osoby od duchowieństwa lub pracowników kościelnych.

Franciszek ponownie zapewnił też o dążeniu swoim i całego Kościoła do tego, by wszystkie ofiary zostały wysłuchane i aby naprawiono doznaną przez nie niesprawiedliwość, a winni zostali ukarani. Powtórzył, że tego rodzaju przestępstwa muszą być zwalczane przez skuteczne zapobieganie im w Kościele i społeczeństwie. Podziękował też ofiarom za ich istotny wkład w przywrócenie prawdy i „rozpoczęcie drogi uzdrawiania sytuacji”.

Papież u więźniów

Podczas wizyty w Filadelfii papież odwiedził 27 września więźniów zakładu karnego Curan-Fromhold – jednego z najnowocześniejszych w USA, w którym obecnie przebywa 2,8 tys. osadzonych.

Metropolita Filadelfii abp Charles Chaput przypomniał, że Ojciec Święty jest następcą św. Piotra, który przebywał w rzymskich więzieniach. – Przedstawiam wam kogoś, kto was kocha – zwrócił się do więźniów.

Franciszek, dziękując za zaproszenie, przyznał, że czas, jaki osadzeni spędzają w więzieniu, jest trudny i bolesny zarówno dla nich, jak i dla ich rodzin i społeczeństwa. Jednocześnie zaznaczył, że źle jest, jeśli społeczeństwo i rodziny nie podzielają bólu swoich dzieci i traktują go jako coś normalnego lub oczekiwanego. Ojciec Święty zapewnił, że przybył nie tylko jako pasterz, „ale przede wszystkim jako brat, aby dzielić waszą sytuację i uczynić ją swoją własną”. Skrytykował następnie te systemy więzienne, „które nie troszczą się o pielęgnowanie ran, załagodzenie bólu, zaoferowanie nowych możliwości”, oraz „ludzi, którzy myślą, że tylko inni muszą być obmyci, oczyszczeni i nie uznają, że ich znużenie, ból i rany są także znużeniem, bólem i ranami społeczeństwa”.

Zaznaczył, że czas pobytu w więzieniu jest czasem powrotu na właściwą drogę i do społeczeństwa. W tym wysiłku uczestniczą wszyscy i wszyscy powinni dodawać otuchy, pomagać i umożliwiać rehabilitację, której każdy poszukuje i pragnie: więźniowie i ich rodziny, władze penitencjarne, programy społeczne i edukacyjne.

Przypomniał, że Jezus obmywający ludzkie nogi jest „drogą i prawdą, i życiem”, przychodzi, aby wybawić nas od kłamstwa, jakoby nikt nie mógł się zmienić, oraz pomaga nam w wędrówce po drogach życia i zadośćuczynienia. – Niech moc Jego miłości i Jego zmartwychwstania zawsze będzie ścieżką prowadzącą was do nowego życia – zakończył swoje przemówienie Ojciec Święty.

Ponownie przeszedł wśród więźniów, podając im rękę i zamieniając z każdym kilka słów oraz błogosławiąc tych, którzy o to prosili. W prezencie od Ojca Świętego wszyscy otrzymywali różańce, które Franciszek pobłogosławił. Podziękował też za drewniany fotel, który więźniowie dla niego wykonali.

Odwiedziny więźniów były ostatnim punktem amerykańskiego etapu papieskiej podróży do USA. W Filadelfii papież był przede wszystkim gościem VIII Światowego Spotkania Rodzin.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.