Drukuj Powrót do artykułu

Misjonarze: w trudach pracy pomaga modlitwa – trwa IV Krajowy Kongres Misyjny

13 czerwca 2015 | 16:16 | lk Ⓒ Ⓟ

Praca na misji to pełna trudów praca od podstaw. W tych trudach pomaga jednak modlitwa i świadomość, że inni modlą się za nas – mówili dziś misjonarze uczestniczący w IV Krajowym Kongresie Misyjnym, który odbywa się w Warszawie. O swojej pracy opowiadali podczas stacji kongresowej zorganizowanej w kościele Wszystkich Świętych i na placu Grzybowskim.

Trzydniowe spotkanie odbywa się pod hasłem „Radość Ewangelii źródłem misyjnego zapału”. Plac Grzybowski wypełniają namioty i stoiska z literaturą misyjną oraz wyrobami artystycznymi z krajów, w których pracują polscy misjonarze. Świątynia udekorowana była planszami przedstawiającymi męskie i żeńskie zgromadzenia zakonne, które pracują w poszczególnych krajach.

Przedpołudniową część Kongresu wypełniły m.in. świadectwa misjonarzy, który opowiadali o pracy w dalekich krajach.

Dr Helena Pyz, zasłużona wieloletnia misjonarka z Ośrodka Rehabilitacji Trędowatych Jeevodaya w Indiach przyznała, że jej powołanie do pracy na misjach pojawiło się nieoczekiwanie. Nie była osobą, która od dziecka marzyła o wyjeździe do innego kraju. Podjęciu decyzji o pracy na misjach na pewno nie ułatwiała jej niepełnosprawność (choruje od dziecka na chorobę Heinego-Medina). Wcześniej odmówiła wyjazdu do Rwandy, o który prosił ją także lekarz i misjonarz, późniejszy abp Henryk Hoser. – Kondycja fizyczna i nieznajomość języka sprawiły, że ja się tam po prostu nie widziałam – mówiła.

Do Indii pojechała dowiedziawszy się, że w chwili śmierci współzałożyciela Ośrodka Rehabilitacji Trędowatych ks. Adama Wiśniewskiego SAC brakuje tam opiekuna potrzebujących. Pracuje w Jeevodaya od 1989 r. Opisała je jako miejsce, gdzie trędowaci znajdują swój dom, odzyskują ludzką godność, dostają szansę na nowe życie. Osoba dotknięta trądem w społeczeństwie indyjskim jest bowiem odtrącana, traktowana jak istota najgorszej kategorii. – Do dziś trąd to przekleństwo. A przecież tę chorobę można wyleczyć prostymi, niedrogimi lekami. Ale człowiek nią naznaczony, okaleczony, musi odejść ze swojej społeczności – mówiła dr Helena Pyz.

Jak stwierdziła, wrażliwe podejście do cierpienia osób trędowatych zawdzięcza odpowiedniej formacji duchowej i intelektualnej. Złożyła się nią zarówno wyniesiona z domu rodzinnego tradycja religijności katolickiej, jak i działalność w duszpasterstwie akademickim i Instytucie Prymasa Wyszyńskiego, czy współpraca z „Solidarnością”. To postać Prymasa Tysiąclecia nauczyła ją otwartości na potrzeby ludzi, których spotkała w życiu. Tego samego uczy wolontariuszy, którzy zaczynają pracę u jej boku. – Radzę im, by otworzyli serca, oczy i uszy. Muszą widzieć ludzkie potrzeby – powiedziała.

Przypomniała, że praca na misji pełna jest trudów, polegających często na braku podstawowych środków pomocy, leków, odpowiedniej żywności. Problemem na początku jest konieczność aklimatyzacji i adaptacji kulturowej. Dla człowieka z Europy jest to bardzo trudne do zniesienia. – Dla lekarza najtrudniejsze jest jednak poczucie bezsilności wobec wydawałoby się prostej choroby, która małym dzieciom przynosi śmierć – przyznała dr Pyz.

W trudach pomaga jej modlitwa oraz świadomość, że ktoś inny modli się za nią i za jej pracę. – Wierzę w potęgę modlitwy, podczas spotkań zawszę o nią proszę. Pan Bóg posługuje się naszymi rękami, by tamtym odrzuconym pomagać. Po to tam pojechałam – stwierdziła. Dodała, że w pracy misjonarza konieczna jest także bezinteresowność. Jeśli ktoś jej w sobie nie ma, nie powinien jechać na misje.

Ks. Jacek Olszak od 15 pracuje w peruwiańskich Andach, gdzie wraz z innym kapłanem diecezji tarnowskiej objął parafię znajdującą się na wysokości 2,5 tys. m n.p.m., ale pokrywającą 95 wiosek sięgających nawet 4 tys. m n.p.m. Przybył tam po 36 latach nieobecności jakiegokolwiek księdza. – Była to zatem rzeczywiście praca „ad gentes” i od podstaw – mówił.

Parafia doświadczyła w przeszłości okrucieństwa terroru komunistycznych oddziałów Świetlistego Szlaku, który zdewastował tamtejszą świątynię, w tym figurę patrona św. Antoniego z Padwy. Ks. Olszak, początkowo przyjmowany przez indiańską społeczność nieufnie, z czasem podjął się żmudnej odbudowy. Następnie zaczął ponownie organizować życie religijne, uczyć modlitw i katechizować, przygotowywać do sakramentów. Przyznał, że najważniejsze było jednak to, by okazać miejscowym zainteresowanie, być blisko ich potrzeb i trudów codziennego życia, tego bowiem oczekiwali.

Z kolei s. Dawida Strojek ze Zgromadzenia Sióstr Służebnic Ducha Świętego po kilkunastu latach m.in. w Rumunii i Mołdawii, od sześciu lat pracuje w Papui-Nowej Gwinei. Jej codzienną posługą jest praca wśród ludzi zarażonych wirusem HIV i chorych na AIDS, szczególnie opieka nad ich dziećmi oraz sierotami po rodzicach, którzy zmarli wskutek tej choroby.

Plemiona Papuasów tradycyjnie zajmowały się sierotami wewnątrz rodzinnych klanów. AIDS spowodował jednak, że dzieci zmarłych w wyniku tej choroby pozostawiane są same sobie, skazane na głód lub niedożywienie oraz brak podstawowego wykształcenia, odrzucane.

Praca ta polega na organizowaniu i prowadzeniu programów edukacyjnych i zdrowotnych oraz docieranie z nimi do trudno dostępnych rejonów interioru. Jedynie bowiem 2% ludzi w Papui-Nowej Gwinei zamieszkuje miasta, reszta rozsiana jest po wsiach, niedostępnych ze względu na słabą infrastrukturę drogową, dlatego wręcz zapomnianych.

Ważnym wyzwaniem w pracy misjonarki jest troska także o kobiety. Zgromadzenie s. Dawidy pomaga m.in. organizowaniu warsztatów aktywizacyjnych (rachunkowość, szycie, gotowanie), czy prowadzeniu podstawowej nauki czytania i pisania, gdyż ok. 40% mieszkańców do analfabeci. Wykształcenie zaś pomaga kobietom w zdobyciu lepszej pozycji w społeczeństwie.

Świadectwa misjonarzy poprzedził wykład o. Jana Jacka Stefanowa SVD na temat aktualności misji w III tysiącleciu. Werbista przypomniał, że powołanie misjonarza polega na dzieleniu się Dobrą Nowiną z tymi, którzy jej jeszcze nie słyszeli. Praca misjonarza jest przykładem niesienia żywego Słowa i tworzenia żywej rzeczywistości Kościoła, do której nawoływał Jezus Chrystus. Misjonarz nie chce zmieniać świata, do którego go posłano. Traktuje go jako naturalnie dobry, bo takim świat został stworzony przez Boga. Ewangelia jest zaś „impulsem”, który misjonarz poczuł i postanowił podzielić się nim z innymi.

Drugi dzień IV Krajowego Kongresu Misyjnego zakończy uroczysta Msza św. w kościele Wszystkich Świętych. Przewodniczyć jej będzie metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz, a homilię wygłosi kard. Fernando Filoni, goszczący z okazji wydarzenia w Warszawie prefekt Kongregacji Ewangelizacji Narodów.

Po Mszy św. do kościoła Świętego Krzyża przejdzie procesja z Krzyżem i Ikoną Matki Bożej „Salus Populi Romani”, znakami przyszłorocznych Światowych Dni Młodzieży w Krakowie.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.