Drukuj Powrót do artykułu

Możliwy wspólny dokument

09 marca 2013 | 09:02 | gp / br Ⓒ Ⓟ

Potrzeba dalszych spotkań i dyskusji, wspólny dokument Kościoła rzymskokatolickiego i greckokatolickiego na Ukrainie w związku z 70. rocznicą tragedii wołyńskiej jest możliwy – powiedział w rozmowie z KAI greckokatolicki władyka Benedykt (Aleksijczuk).

Pomocniczy biskup lwowski obrządku greckokatolickiego wziął udział w zakończonym 6 marca 361. zebraniu plenarnym KEP.

Podczas obrad metropolita lwowski, abp Mieczysław Mokrzycki tłumacząc biskupom dlaczego nie doszło do wypracowania wspólnego listu pasterskiego Kościoła katolickiego obrządku łacińskiego i greckokatolickiego na Ukrainie, stwierdził, że propozycja strony greckokatolickiej „pomijała sedno sprawy”.

Publikujemy tekst rozmowy z władyką Benedyktem.

KAI: Czy jest jeszcze możliwe wypracowanie wspólnego orędzia, które zresztą zapowiadał patriarcha Światosław, głowa Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, w sprawie tragedii na Wołyniu ?

Bp Benedykt: Zawsze jest możliwe jeśli jest wola z obu stron. Pierwsza trudność polega na tym, że w liście jest mowa o stosunkach polsko-ukraińskich, a nie o relacjach między Kościołem rzymskokatolickim i Cerkwią greckokatolicką. Trudno nam zatem przemawiać w imieniu całej społeczności ukraińskiej. Poza tym na Wołyniu, poza kilkoma parafiami, po likwidacji przez władze carskie w połowie XIX w. nie było grekokatolików. Dominującym wyznaniem była w tym czasie Rosyjska Cerkiew Prawosławna.

Moim zdaniem prościej byłoby podpisać list w tej sprawie między Episkopatem Polski a Kościołem greckokatolickim na Ukrainie. Zresztą, takie udane akty już się odbyły z inicjatywy Jana Pawła II, przy udziale kardynałów Józefa Glempa, Myrosława Lubacziwskiego i Lubomyra Huzara. Papież wielokrotnie w swoich wystąpieniach w Przemyślu (1991), we Lwowie (2001) a przede wszystkim w liście w 60. rocznicę tragicznych wydarzeń na Wołyniu, namawiał hierarchów we Lwowie i Warszawie aby oderwać się od bolesnej przeszłości, przebaczyć doznane krzywdy i budować przyszłość bez uprzedzeń.

KAI: Czyli to, że nie doszło do wypracowania wspólnego listu, wynika z odmiennej oceny tych tragicznych wydarzeń ze strony Polaków i Ukraińców?

– Na Ukrainie jest bardzo niewiele rzetelnych monografii na temat tragedii Wołyńskiej, niestety dostęp do polskich publikacji jest ograniczony a bariera językowa utrudnia zapoznanie się z miarodajnymi opracowaniami. To powoduje, że bolesna pamięć dotycząca tylko samych faktów historycznych, a także i ich interpretacji dzieli Polaków i Ukraińców.
Znam opinie biskupów łacińskich z Ukrainy, którzy byliby skłonni podpisać dokument w proponowanej przez grekokatolików wersji. Stanowisko metropolity lwowskiego, abp. Mieczysława Mokrzyckiego, nie odzwierciedla opinii całego Episkopatu rzymskokatolickiego na Ukrainie.

KAI: Wołyń nas dzieli. Niemniej proces pojednania między Polakami i Ukraińcami trwa od dawna. Co, zdaniem Księdza Biskupa, udało nam się osiągnąć?

– Aby się pojednać, trzeba częściej się spotykać i lepiej poznawać. Mimo trudnej przeszłości, Polacy i Ukraińcy są i pozostaną sąsiadami, jakkolwiek by nie układały się wzajemne relacje w przeszłości. Dlatego warto prowadzić dialog: z czymś się zgadzać, czemuś zaprzeczać, ale rozmawiać. Inaczej, wołyńska tragedia będzie jedynie podgrzewać radykalne nastroje, o silnym zabarwieniu politycznym. A niezależnie od ocen i interpretacji historycznych ofiarom należy się szacunek i pamięć.

Dla mnie najważniejszym osiągnięciem we wzajemnych relacjach było orędzie o pojednaniu, przebaczeniu i wzajemnym porozumieniu, podpisane w 2005 r. przez kard. Lubomyra Huzara i przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp. Józefa Michalika. Jednak na tym nie można poprzestać: potrzebna jest konsekwentna, systematyczna praca ze strony obu Kościołów i obu narodów. Widzę otwartość po obu stronach, dzieje się wiele dobrego, ale najgłośniej słychać przeciwników pojednania. Oni są i w Polsce i na Ukrainie. Mamy jednak bardzo dobrą bazę do dalszego działania.

KAI: A dlaczego ten piękny dokument z 2005 r. nie zaistniał w świadomości Polaków i Ukraińców?

– Gdyby było więcej spotkań, konferencji, dyskusji historyków – w Polsce i na Ukrainie – ten dokument miałby większą szansę zaistnieć w świadomości społecznej. Zabrakło konsekwencji, nie poszliśmy „za ciosem”. Za dwa lata, w 2015, przypada 10 rocznica od podpisania wspólnego przesłania. Przydały by się jakieś poważne debaty w takich ośrodkach akademickich, jak Warszawa, Lublin czy Lwów poświęcone roli Kościołów we wzajemnym pojednaniu i przezwyciężaniu trudnej przeszłości.

KAI: Pewne jednak sprawy nie zostały między nami wyjaśnione, jak właśnie Wołyń.

– Tak, to była wielka tragedia. Ale nie można tego faktu wyrywać z kontekstu, trzeba to uwzględnić w całym kontekście bolesnych stosunków polsko-ukraińskich. Również wioski ukraińskie były niszczone i palone. Często do głosu dochodzą ekstremalne opinie, które licytują się na winy historyczne, dostrzegając je wyłącznie po przeciwnej stronie. A ci, którzy starają się zadbać o pamięć o ofiarach, z jednej strony często usprawiedliwiają zbrodnicze działania przedstawicieli własnego narodu i równocześnie potępiają podobne działania drugiej strony.

KAI: To prawda, ale my zawsze mówimy, że nie da się tego porównać z Wołyniem. Jednak mimo to nie można się cofnąć z drogi, na którą weszliśmy.

– My nie tylko możemy, ale musimy być razem. Historia pokazuje nam także wspólnotę naszych dziejów. Uważam, że Ukraińcy potrzebują Polaków i Polacy potrzebują Ukraińców. Nie wolno zapominać o krzywdach, ale z drugiej strony nie można ich bez przerwy rozpamiętywać. Trzeba iść dalej i budować lepszą przyszłość w duchu pojednania – jak wskazywał nam Jan Paweł II. Trzeba zastanowić się co możemy zrobić, żeby nie powtórzyła się zła przeszłość i żeby miedzy nami było lepiej.

KAI: No właśnie, co możemy zrobić?

– Potrzeba współpracy na różnych poziomach. Podam przykład Wyżnian koło Lwowa, gdzie jest stary kościół rzymskokatolicki. Nie ma już tam Polaków, ale zrodziła się wspólna inicjatywa wśród grekokatolików i łacinników, aby tę świątynię odnowić i uczynić z niej miejsce dialogu, spotkań i modlitwy młodzieży polskiej i ukraińskiej. Powołano już do tego celu Społeczny Komitet, składający się z przedstawicieli obu Kościołów. W zeszłym roku uczestniczyłem w spotkaniu w Wyżnianach. Najpierw odprawione zostało nabożeństwo w cerkwi greckokatolickiej, później przeszliśmy do świątyni rzymskokatolickiej.

KAI: Jak Ksiądz Biskup ocenia działalność zespołu bilateralnego ds. kontaktów między Kościołem rzymskokatolickim w Polsce, a Cerkwią Greckokatolicką na Ukrainie?

– Oba Episkopaty bardzo intensywnie pracowały na początku tego tysiąclecia, czego efektem było kilka ważnych spotkań w Polsce i na Ukrainie oraz podpisanie wspólnego orędzia. Potem impet osłabł. Biskupi mają zawsze pełne ręce roboty, dlatego potrzebne są też inne, nieformalne grupy oraz wspólne inicjatywy, aby dziedzictwa dialogu i pojednania między Kościołami i narodami, zapoczątkowanego przez świętej pamięci Jana Pawła II, z udziałem kardynałów Józefa Glempa, Myrosława Lubacziwskiego i Lubomyra Huzara nie zaprzepaścić.

KAI: W czerwcu przyjedzie do Polski arcybiskup większy kijowsko-halicki Światosław. Czego możemy oczekiwać po tej wizycie?

– Abp Światosław przyjedzie do Polski 28 czerwca z przesłaniem pojednania między naszymi narodami i Kościołami. Na pewno spotka się z prezydium Episkopatu Polski oraz z zespołem ds. kontaktów z Cerkwią Greckokatolicką na Ukrainie. Złoży oficjalne wizyty w Warszawie i odwiedzi prężną wspólnotę greckokatolicką na Warmii w Górowie Iławeckim, gdzie spotka się z wiernymi i duchowieństwem.

Rozmawiał Grzegorz Polak

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.