Drukuj Powrót do artykułu

Na afrykańskie święta

07 stycznia 2015 | 09:27 | Misja Kamerun Ⓒ Ⓟ

Sample

Boże Narodzenie, w postaci powszechnego święta w Kamerunie, znajduje się na etapie stanowienia. Owszem, w chwili obecnej odprawia się pasterki, robi wigilie, ale jeszcze w 1994 roku na pierwszą Mszę Świętą 24 grudnia do Bertoua przyszło 20 osób. Wyobraźcie sobie: przyjeżdża młody misjonarz, pracuje w kilkutysięcznej parafii, przychodzi na pasterkę, a tam on, chór i jeszcze kilka osób. Na szczęście w dzisiejszych dniach to już rzadko się zdarza.
Na pytanie: „Czym dla ciebie są Święta”, większość dzieci domu odpowiada: dobrze zjeść, potańczyć i dostać prezent. I tak na prawdę jest. Można by było pomyśleć, że coś nie gra, gdyby dziecko odpowiedziało inaczej. A więc 24 grudnia każdy się najadł jak nigdy. W momencie, gdy dla Polaka to zjawisko jest przyjemne, ale w pewnym stopniu zwyczajne, dla mieszkańca Foyer St. Dominique – święto nad świętami. Smażony kurczak – kulminacją. Dlatego rozczarowań z powodu źle przeżytych świąt nie mogło być. Żeby nie zanudzać suchym gadaniem proponuję kolejne, tym razem świąteczne mini historyjki.

Nietradycyjnie poBożemu

Wypowiedzeniem „Joyeux Noel” (z francuskiego „Wesołych Świąt”) o. Dariusz ogłasza koniec pasterki. Woren zadaje rytm, wszyscy zaczynają śpiewać i tańczyć. Radości przysparza fakt, że po całym dniu w ciszy i poście, dzieci nareszcie się doczekały tej niezwyczajnej kolacji. Trochę później chłopacy wyniosą stoły, dziewczęta – tace z jedzeniem. Osiem dań. Nie, w tym nie ma żadnego symbolu, po prostu na tyle pozwolił budżet. Może w Szwecji każdy nakłada „ile i kiedy” chce, ale w Kamerunie tylko „ile”. „Kiedy” ustalono setki lat temu. Starsi zaczynają – młodsi kończą. I nic z tym nie zrobisz. Każdy nakłada ile talerz zmieści. Większość z tego talerza zaniesie się do pokoju, na jutro. Kolędy cicho grają w tle wspólnego chrupania oraz dźwięków przyjemności. Na końcu do naszego stołu przynoszą zgrzewkę piwa. Pełnoletni dostają po jednym, młodsi – napoje. Szczęście jest tak bardzo odczuwalne w tym momencie, że wydaje się po prostu latać dookoła. Dimi siada przy komputerze, rytmy ostatnich afrykańskich hitów zamieniają kolędy. Tańce nie skończą się aż do 06.00. Święta udane, wszystko jak lubi Jezus – skromnie i po ludzku.

Taki, czasem oczywisty, Jezus

Nasz dom powiększył się o jednego mieszkańca. Urban ma roczek. Jego matka pracuje w barze niedaleko sierocińca, ma 16-17 lat, nie ma gdzie mieszkać, męża też. Urban jest jej drugim dzieckiem. Nie wytrzymując ciężkiej rzeczywistości, pakuje do białej siatki jego ubrania, daje małemu zabawkę Pikachu, wszystko to wręcza dzieciom z dzielnicy i prosi zanieść do nas. „Mnie to wszystko przerosło”, – powie później. Podobnie, bez ewidentnego żalu, dziewczyna zapyta się nas jak tam Urban, gdy nasz samochód zatrzyma się na chwilę przy jej barze, i doda, że mały szybko się przyzwyczai i przestanie płakać.

Urban to dzielny chłopak. Mając roczek je chleb, kuskus, banany i wszystko czym chata bogata. Każdy po kolei go myje, budzi się w nocy na płacz, zmienia się mu pieluchy i kładzie do snu. Mały szybko się stał jednym z dzieci Foyer. Jego matka mówi, że raczej wiosną przeprowadzi się wraz ze starszym synkiem na wieś do krewnych. Życie w stolicy nie jest aż tak słodkie jakby mogło się wydawać. Pytanie : „Co by było z dzieckiem, gdy by nie było sierocińca?, zostaje be odpowiedzi.

Ojcostwo i synostwo

1 stycznia, wieczór. Najstarsi z mieszkańców domu, już pełnoletni Natu, Joie, Epi, Mbombo i Dimi przychodzą do ojca Darka. Zapach perfum, błyszczące ubrania i śmiech. Stoją, wymieniają się spojrzeniami, zmieniają pozycję z nogi na nogę – czekają, aż szef szefów da pozwolenia na wyjście na miasto. Po zrobieniu kilku zdjęć słyszą święte „tak”.

Twoje dziecko jest młode i chce przynajmniej raz w roku wyjść z przyjaciółmi na dyskotekę, potańczyć, może nawet trochę wypić. To jest takie ludzkie i potrzebuje poszanowania, czy przynajmniej zrozumienia. W takich momentach ludzie najbardziej czują, że są rodzicami i dziećmi. Pierwsi pouczają, drudzy wysłuchują rad. Nie ważne czy jesteś rodzonym ojcem czy nie, w jakiej części świata się znajdujesz.

Artsiom Tkachuk

Artsiom obecnie znajduje się w Foyer St. Dominique. Pomaga w prowadzeniu sierocińca, a mianowicie organizuje i przeprowadza zajęcia z angielskiego, geografii, matematyki, uczy dzieci śpiewu i gry na gitarze. Pochodzi z Białorusi. Przez ostatnie pięć lat mieszkał i studiował na UAM-mie w Poznaniu.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.