Drukuj Powrót do artykułu

Nie będę smutasem!

21 kwietnia 2009 | 13:50 | Ⓒ Ⓟ

Kilka lat temu usłyszałam od katolickiego przedsiębiorcy wyrzut: – Co pani taka wesoła?! I nie było to na pogrzebie, tylko na spotkaniu biznesmenów, którzy wierzą w Chrystusa! Może dla tego dżentelmena ON jeszcze nie zmartwychwstał? Ech, żyzń!

Ostatnio miałam jakby déjà vu: – Przejdzie pani kryzys – usłyszałam proroczy wyrok. – Cóż, to żadne novum – odrzekłam. – Co jakiś czas mi się przytrafiają…

Owa przepowiednia padła z ust smutnego profesora po spotkaniu w ramach – nomen omen – Narodowego Dnia Życia, gdzie oboje mieliśmy mini wykłady. On o trzech rodzajach życia: biologicznym, emocjonalnym i duchowym, ja zachęcałam do życia z pasją. Mówiłam o tym, że szczęście jest w każdym z nas, a nie poza nami, i że warto go szukać, co zakłada niezłą harówkę, bo trzeba najpierw zacząć rozpoznawać kim się jest i czego się chce, a czego nie. Dopiero potem można zacząć dookreślać własną misję życiową, by później wiernie ją realizować.

Ja moją misję powoli rozpoznaję i sprawia mi to szaloną radość, bo daje poczucie niepojętej wolności i bycia na właściwym miejscu w życiu, czyli na swoim, a nie cudzym. Zmusza też do odpowiedzialności. To, kim jestem i co robię, jest więc efektem sukcesów małych i większych, ale też mnóstwa porażek, pomyłek, rozczarowań… Kryzysy są w to wpisane. Wszelakie. Na mur! Co ciekawe, moje własne doświadczenia w tej materii potwierdzają przemyślenia i odkrycia mądrych ludzi, a ich zmagania znajduję opisane w książkach (Covey, Powell, Cloud, JP2 i inni).

Nie po raz pierwszy zdarza mi się spotkać kogoś, kto wyraża swoją irytację moim – entuzjastycznym może nieco – podejściem do życia, siebie i innych (vide zgaszony biznesmen czy smutny profesor).

Myślę sobie, że w ten sposób doświadczam reakcji tych, którzy nie chcą wrócić do życia… Dla których to może zbyt trudne na razie, bo łatwiej poutyskiwać, powiedzieć, że jest źle i wszystko zatkać kryzysem: ekonomicznym, społecznym i duchowym. Rzecz jasna, nie ma tu żadnych recept, jak to zmienić. Tylko załamać ręce. Nasza słodka malkontencka rzeczywistość… A ja tak nie umiem, na szczęście! Mnie pcha do zmiany i jej wdrażania. Owa przemiana rzeczywistości, to kontynuacja dzieła stwarzania – to przez nią wyraża się moje i nasze podobieństwo do Boga. Co za radocha!

Przynaglona świeżym objawem marazmu polskiego dzielę się z Wami radosną wieścią, że wokół Mistrzowskiej Akademii Miłości buduje się społeczność ludzi, którzy nie chcą żyć jak „piłka na wodzie”, miotana falami, a chcą być wreszcie „kierowcami własnego życia”. To grono sympatyków i widzów Akademii, którzy przeszli warsztaty profesjonalnej diagnozy talentów, prowadzonych przez Joannę Sałajczyk. Wiecie, że to już inni ludzie? I jak obdarowani! Oni nie są już w stanie comy. I nie pozwolą innym zrobić ze sobą tego, co tamci chcą. Są przebudzeni! Przytomni! Pewniejsi siebie i swojego piękna. Są twórczy. I widzą, że inni też tacy są. Ci nie będą narzekać i czekać.

Poniżej zamieszczam tekst Joanny, żeby i Was nim ucieszyć. Tym – którzy nie boją się kryzysów, bo i one są szansą – życzę odwagi i radości. No i żebyście może też przystali do tego grona obudzonych.

PS. Kiedyś od mądrego ojca duchownego usłyszałam: – Niech pani nie da nikomu zabić w sobie radości! Staram się to z pomocą Boską praktykować. Czego i Wam, Kochani, życzę!

Joanna Sałajczyk
SPOŁECZNOŚĆ KIEROWCÓW WŁASNEGO ŻYCIA,
czyli jak WSPÓLNIE tworzyć inną historię o nas samych

Mistrzowska Akademia Miłości od swojego zaistnienia, z absolutnym samozaparciem, funkcjonuje w roli KREATORA ZMIAN społecznych w naszym kraju. Poprzez swoje niekonwencjonalne widowiska edukacyjne, nagrania na płytkach CD, audycje radiowe, rekomendowane książki oraz warsztaty MAM inspiruje każdego z nas do dokonywania przemiany skostniałych wzorców myślenia, postaw i zachowań. Zwraca się do nas jako TWÓRCÓW własnych doświadczeń życiowych. MAM inspiruje, zachęca i uczy:

·    jak być Kobietą i jak być Mężczyzną, gdyż zbyt wielu ludzi zapomniało, co to znaczy żyć pełnią życia jako Istoty obdarzone płcią, budujące WSPÓLNIE PRZESTRZEŃ MIŁOŚCI
·    jak odnaleźć siebie, własną wartość oraz swój wielki i ważny cel życia, gdyż nauczono nas, że jesteśmy „nieważni” i „małowartościowi”,
·    jak odzyskiwać utraconą przez lata wolność wewnętrzną i nauczyć się obejmować w prawdziwe władanie samych siebie,
·    jak uzdrawiać bolesną przeszłość, w której tkwiliśmy zbyt długo ze stratą dla siebie i bliskich,
·    jak myśleć samodzielnie gdyż oddaliśmy innym siłę swojego umysłu i serca,
·    jak korzystać z pełni własnego potencjału, swobodnie rozwijać i dzielić się swoimi darami-talentami,
·    jak stawać się spójną „całością”, integrując z sensem i wdziękiem wymiary swojego bytu: fizyczny, umysłowy, emocjonalny i duchowy,
·    jak przywrócić wartość ludzkiej egzystencji, ponownie NADAĆ ZNACZENIE ŻYCIU, przywołać zagubione uczucie ZACHWYTU,
·    jak odzyskać poczucie HARMONII, WSPÓŁDZIAŁANIA i JEDNOŚCI ze sobą, z Bogiem, z Partnerem, z Rodziną, z Bliskimi oraz Innymi,
·    jak …………….

Teraz przed MAM staje nowe, WIELKIE WYZWANIE: być współtwórcą prężnej, aktywnej społeczności , zbudowanej z uczestników warsztatów „Kierowca czy Pasażer własnego życia – czyli profesjonalna diagnoza talentów”.
Pierwsze pytanie, to: „Dlaczego chcemy brać na siebie takie zobowiązanie i współtworzyć dynamiczną społeczność?”. Ponieważ misją MAM jest kreowanie pozytywnych przemian w świadomości i tworzenie nowych wzorców społecznych, a wraz z nimi i naszej nowej historii, tak jednostek,  jak i narodu.
Dla pełniejszego rozumienia, dlaczego jest to tak istotny moment i ważne wyzwanie, zacytujmy fragment wypowiedzi prof. Janusza Czapińskiego, psychologa społecznego, dotyczącej kondycji psycho-społecznej Polaków, jaka rysuje się w najnowszych badaniach:

Robert Walenciak: – Martwi się Pan kryzysem?
prof. Janusz Czapiński: – Nie. Martwię się tym, co stanie się za kilka lat.
RW: – A co się stanie za kilka lat?
JCz: – Napotkamy bariery. Staniemy. Brakuje nam pewnej istotnej cechy prorozwojowej. (…) Brakuje nam otwarcia na innych, umiejętności współpracy, negocjacji, kompromisu, godzenia interesu własnego z interesem wspólnym,(…) tworzenia ad hoc różnych zespołów, gotowości do działania w różnych organizacjach…To nas zatrzyma. Absolutnie.”

Drugie pytanie: „Dlaczego społeczność po-warsztatowiczów?”. Ponieważ są to osoby kroczące drogą własnych przemian. Osoby, które podjęły trud rozpoznawania talentów oraz innych atutów własnego potencjału. Osoby, po których widać, że odzyskują wiarę w swoje ogromne możliwości. Osoby, które już rozumieją, że jeśli same się nie rozwijają, nie służą sobie i nie służą innym, także swoim bliskim.
Możesz dołączyć do tej społeczności, jeśli zechcesz. Zapraszamy!

Szczegóły na www.akademia24.pl

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.