Drukuj Powrót do artykułu

O miłosierdziu w rozmowie z o. Rafałem Sztejką

03 kwietnia 2016 | 14:55 | Hanna Honisz / br Ⓒ Ⓟ

„Hebrajskie słowo rahămim oznacza, oprócz miłosierdzia, także łono kobiety. Na poziomie semantycznym Bóg związał ze sobą te dwie rzeczywistości i chce, żeby dzięki miłosierdziu człowiek doświadczał nowego życia” – wyjaśnia w rozmowie z KAI o. Rafał Sztejka SJ, misjonarz miłosierdzia.

KAI: Czym jest miłosierdzie?

O. Rafał Sztejka SJ: Moja ulubiona definicja miłosierdzia, to nowe życie. Hebrajskie słowo rahămim oznacza oprócz miłosierdzia, także łono kobiety. Na poziomie semantycznym Bóg związał ze sobą te dwie rzeczywistości i chce, żeby dzięki miłosierdziu człowiek doświadczał nowego życia. Bóg pragnie także, abyśmy świadcząc miłosierdzie sobie nawzajem, odkrywali nowe życie. Miłosierdzie powinno przejawiać się w rzeczach wielkich i małych, abyśmy przebaczając nieustannie, rodzili się na nowo do życia.

KAI: Jaka jest różnica między miłosierdziem a miłością?

– Zasadniczo to pojęcia tożsame, a różnice są subtelne. Miłosierdzie trzeba przyjąć, żeby zaistniało. Miłości nie, bo ona i tak będzie istnieć. W każdej miłości musi być zgoda na przebaczanie, ofiarowanie siebie, czyli na miłosierdzie. Jeśli kogoś kocham, to pragnę ciągle darować mu nowe życie, chcę, by rodził się na nowo, aby wielkanocny poranek w jego życiu był w każdej godzinie, a jest to możliwe tylko dzięki miłosierdziu. Miłosierdzie powinno być zaraźliwe. Jeśli go doświadczamy, powinniśmy go świadczyć wobec innych. W Kanie Galilejskiej mamy piękną oblubieńczą miłość, pełną radości i wesela, a miłosierdzie jest wyprowadzane ze stągwi do żydowskich oczyszczeń, czyli słabości i brudu, kiedy to Jezus przemienił znajdującą się w nich wodę w wyborne wino. Miłosierdzie przemienia to, co słabe w to, co wielkie i piękne. Franciszek nazywa ludzi, którzy nie otwierają się na miłosierdzie – niemoralnymi. Ja mogę się nie otworzyć na miłość, choć ktoś mnie będzie kochał. Ale jeśli nie wpuszczę miłosierdzia do swojego życia, jeśli nie przyjmę tego daru, to go nie doświadczę.

KAI: Czy w Starym Testamencie Bóg objawiał się jako miłosierny?

– Pierwszym aktem miłosierdzia Boga było stworzenie świata i człowieka. Cała historia zbawienia opowiada o miłosierdziu Boga. Gdy Franciszek rozsyłał w Środę Popielcową misjonarzy miłosierdzia, to wskazał nam właśnie starotestamentalny wzór synów Noego. Gdy zbudował Noe arkę, upił się i leżał nagi. Ten sprawiedliwy człowiek popełnił błąd, zgrzeszył, ale jego dzieci nakryły go płaszczem. Franciszek polecił nam, abyśmy wszystkie ludzkie nagości przykrywali płaszczem miłosierdzia, jak czyni to kochający Bóg.

KAI: Dlaczego kult Bożego miłosierdzia stał się tak popularny w XX wieku?

– Nikt jeszcze batem nikogo nie nawrócił, ani karabinem nie zmusił do wierzenia. Serce człowieka i jego sumienie zmienia się tylko poprzez doświadczenie miłości, czułości, przebaczenia i miłosierdzia. Nie ma innej drogi na tamę zła jak dobro. W historii ilekroć człowiek stawiał na siebie, że zbawi się sam poprzez mnożenie praktyk religijnych i surową pokutę, wtedy Bóg przypominał, że to Jego miłosierdzie jest drogą do zbawienia. W wieku XX naznaczonym totalitaryzmami, wojnami i zbrodniami, musiało się obficie rozlać miłosierdzie, bo Bóg chciał wziąć zagubionego i poranionego człowieka w Swoje ramiona.

KAI: Jezus nazwany jest obliczem miłosierdzia Boga, ale Ewangelie opisują, że potrafił skarcić faryzeuszów, powywracał stoły kupców w świątyni, Jego Kazanie na Górze było bardzo radykalne…

– Patrząc na Jezusa, Jego życie, śmierć i zmartwychwstanie, widzimy plan Boga wobec człowieka, czyli dzieło odkupienia. Miłosierdzie to nie tylko piękne słówka, ale też radykalne działanie, pełne emocji, ekspresji. Pamiętajmy, że celem jest nasze zbawienie.

KAI: Jak się ma zatem sprawiedliwość do miłosierdzia Bożego?

– Papież Franciszek trafnie to opisuje, że miłosierdzie Boga jest sprawiedliwością Bożą. Wypełnieniem sprawiedliwości Bożej jest miłosierdzie.

KAI: Czy Bóg karze za grzechy? Potop, zniszczenie Sodomy i Gomory, wojny, plagi egipskie, choroby, śmierć czy to nie kary za grzechy ludzi?

– Jeśli przez zbyt szybką jazdę samochodem ulegniemy wypadkowi, to rozbite auto, ranni, a może nawet ofiary śmiertelne, to nie kara za grzechy zesłana przez Boga, ale wynik naszej bezmyślności. Skutki naszego grzesznego działania mogę uderzać w nas i w innych. Miłosierdzie Boga nieraz powstrzymuje ten naturalny mechanizm i uwalnia nas od konsekwencji własnych grzechów.

KAI: Papież Franciszek w swojej bulli pisze, że „miłosierdzie to słowo, które objawia Przenajświętszą Trójcę”. Dlaczego zatem grzechy przeciwko Duchowi Świętemu nie będą odpuszczone?

– Duch Święty to klucz, który otwiera przestrzeń naszego sumienia, aby dostało się do niego Boże miłosierdzie. Jeśli w sposób świadomy i dobrowolny zamkniemy się na łaskę, to Bóg uszanuje naszą wolność i nie będzie się narzucał z miłosierdziem.

KAI: Czy ktoś przed św. Faustyną Kowalską głosił kult miłosierdzia Bożego?

– Moja ulubiona św. Małgorzata Maria Alacoque, żyjąca trzy wieki przed św. Faustyną, mówiła, że Chrystus jest źródłem i oceanem Bożego miłosierdzia. Powtarzała też często, że wszystko będzie spalone ogniem Jego miłości. Spisała swe myśli w duchowym dzienniczku i pozostawiła obraz Najświętszego Serca Pana Jezusa gorejącego miłością.

KAI: Dlaczego Bóg wybrał polską zakonnicę na sekretarkę Bożego miłosierdzia?

– To sekret Boga. Myślę, że zrobił to z kilku powodów. W dwudziestoleciu międzywojennym odradzała się polska państwowość. Helena Kowalska pochodziła z rolniczej rodziny z Głogowca k/Łodzi. Jako młoda dziewczyna pracowała jako służąca w zamożnych domach, również żydowskich, gdzie doznała wiele życzliwości i miłości. To była osoba o dużej wrażliwości, pokorna siostra zakonna, a Bóg kocha ludzi pokornych. W Wilnie, gdzie miały miejsce objawienia Jezusa Miłosiernego, wizerunek Matki Bożej Miłosierdzia jest czczony od setek lat. W Płocku natomiast, Jezus objawił się przy piecu chlebowym, bo Boże miłosierdzie chce być naszym pokarmem codziennym. Zaś wileński ogród, w którym pracowała s. Faustyna uczy, że miłosierdzie ma być jak piękne, pachnące, pociągające, zadbane. Historia życia s. Faustyny Kowalskiej pokazuje, że to prostota jest kluczem do nieba, odkrycia piękna Boga i miłości.

KAI: Czemu właśnie ufność jest naczyniem miłosierdzia?

– Gdyby syn marnotrawny nie ufał, że ojciec go nakarmi, to nie wróciłby do domu. Naczynia zazwyczaj są kruche. Ufność też jest krucha i wystawiana nieustannie na próbę, bo ciągle się zawodzimy na organizacji życia społecznego, drugim człowieku. Ufność jest sprawą bardzo delikatną. Ufać to wspinaczka górska z asekuracją, to pójście w dym jak strażacy w akcji, którzy choć się nie widzą, to ufają i polegają na sobie. Miłosierdzie to odkrycie, że jest Ktoś, Kto mi pomoże. Ufność to akt woli, ten jeden krok, który należy do człowieka, aby doświadczyć Bożego miłosierdzia.

KAI: Jakie są znaki i sposoby czerpania z miłosierdzia Bożego?

– Oprócz sakramentów, Jezus wskazał św. Faustynie obraz, koronkę, Godzinę Miłosierdzia i święto. Obraz z podpisem „Jezu ufam Tobie”, aby człowiek stawał się tym, na co patrzy, czerpał błogosławieństwo i pokój płynący z wizerunku Miłosiernego. Strumienie łaski biało-czerwone wypływające z boku Chrystusa odsyłają nas do ostatnich chwil Jezusa na krzyżu, a krew i woda wypływające z serca oznaczają sakramenty Kościoła. Ta scena nakłada się na inną, czyli spotkanie ze Zmartwychwstałym Panem w wieczerniku, który przychodzi do uczniów z orędziem pokoju. Jezus ubrany w jasną szatę, wznosi rękę do błogosławieństwa. Na tym obrazie ma bose stopy, niczym niewolnik, który oddaje się nam w posłudze miłości. Ten prosty wizerunek przemawia do każdego człowieka, również niepiśmiennego, dlatego możemy go spotkać w kościołach na całym świecie. Kolejnym znakiem jest Koronka do Bożego miłosierdzia, czyli prosta krótka modlitwa. Jesteśmy istotami zmysłowymi, lubimy mieć coś w ręku, powtarzać słowa jak refren, który staje się mottem na życie. Kolejnym znakiem jest Godzina Miłosierdzia, czyli 15.00 – czas otwarcia serca Jezusa. Wtedy też zerwała się zasłona przybytku w świątyni, a dzięki miłosierdziu każde profanum może stać się sacrum. Ostatnim znakiem jest Święto Miłosierdzia przypadające w drugą Niedzielę Wielkanocną. Bóg chce oddziaływać na wszystkie sfery życia, na wyobraźnię wzrokową, dotykową i aspekt świętowania.

KAI: Dlaczego właśnie taki termin w kalendarzu liturgicznym?

– Druga niedziela Wielkanocna nazywana jest białą od szat noszonych przez ochrzczonych katechumenów. Kończymy wtedy oktawę Wielkanocy i chcemy odkrywać prawdę, że zmartwychwstanie to nie tylko fakt sprzed 2000 lat, ale powinno stawać się każdego dnia w nas. Najlepszą receptą na to jest właśnie miłosierdzie. To także ósmy dzień po Wielkanocy, a cyfra osiem oznacza nieskończoność. Miłosierdzie to ostatnie słowo Boga. W Białą Niedzielę ewangelia opowiada o spotkaniu Jezusa z Tomaszem, który ujrzał, dotknął i uwierzył. To właśnie ta scena, którą widzimy na obrazie z podpisem „Jezu ufam Tobie”.

KAI: Czy kult miłosierdzia Bożego jest najbardziej popularny w Polsce, czy przystaje też do mentalności innych narodów?

– Język miłosierdzia jest bardziej uniwersalny niż esperanto, łacina czy angielski. Misjonarze z najbardziej odległych zakątków świata potwierdzają, że wizerunek Jezusa Miłosiernego jest chętnie przyjmowany przez prostych ludzi różnych kultur i wieszany w ich glinianych czy słomianych chatkach.

KAI: Św. Jan Paweł II w encyklice „Dives in misericordia” (nr 13) napisał, że „żaden grzech ludzki nie przewyższa tej mocy ani jej nie ogranicza. Ograniczyć ją może tylko od strony człowieka brak dobrej woli, brak gotowości nawrócenia, czyli pokuty, trwanie w oporze i sprzeciwie wobec łaski i prawdy, a zwłaszcza wobec świadectwa krzyża i zmartwychwstania Chrystusowego”. Zatem miłosierdzie nie jest dla każdego?

– Całe duszpasterstwo Kościoła powinno być skierowane na to, aby otwierać oczy ludziom i uświadamiać im, że mogą chcieć. Tylko ludzkie „nie” może być przeszkodą do zanurzenia się w miłosierdziu Boga. Miłość miłosierna jest absolutnie dla każdego człowieka.

KAI: Dlaczego zatem Franciszek ogłosił Nadzwyczajny Rok Miłosierdzia, skoro Bóg hojnie rozdziela łaski w sakramentach, do których mamy dostęp na co dzień? Czy to przypadkiem nie jest wielkie wezwanie do nawrócenia, a nie jak się pozornie zdaje akt abolicji lub amnestii?

– Franciszek ogłosił Nadzwyczajny Rok Miłosierdzia, aby zwrócić uwagę laickiej Europy na wartość przebaczenia, sprowokować ludzi, aby przyszli do konfesjonałów, aby księża z nowym entuzjazmem i cierpliwością, wręcz heroiczną, usiedli w tych konfesjonałach. Otwierając symbolicznie drzwi miłosierdzia, papież chciał pokazać otwarte ramiona Boga. Przed konklawe kard. Jorge Mario Bergoglio zapytał kardynałów, z której strony drzwi puka Chrystus? Czy aby nie chce wyjść do świata, do wspólnot, każdej osoby? Rok Miłosierdzia jest wyjściem całego Kościoła naprzeciwko człowieka, aby Chrystus mógł go przytulić do Swego serca.

KAI: Na czym polega posługa misjonarza miłosierdzia?

– Franciszek w bulli „Misericordiae Vultus” zachęca, abyśmy byli radosnymi zwiastunami przebaczania i piękna miłosierdzia, jego darmowości i niewyczerpalności. Dla podkreślenia wagi naszej misji dał nam też przywilej odpuszczania grzechów zarezerwowanych dla Stolicy Apostolskiej, czyli znieważenia Najświętszego Sakramentu, zdrady tajemnicy spowiedzi, targnięcia się na papieża oraz rozgrzeszenia wspólnika z grzechów dotyczących szóstego przykazania. Aborcję w Nadzwyczajnym Roku Miłosierdzia odpuszczać mogą wszyscy kapłani.

KAI: Czy zdarzyło się Ojcu korzystać z przywilejów misjonarza miłosierdzia?

– Tak. Niemal codziennie zdarzają się rozmowy, w których ludzie pytają o te grzechy. Ta posługa jest potrzebna.

KAI: W bulli Franciszka przeczytamy o miłosierdziu jako miłości wypływającej z wnętrza, uczuciu głębokim, naturalnym, akcie czułości i współczucia, odpuszczenia i przebaczenia. Czy to opis spowiedzi?

– Nie ma większej frajdy dla kapłana niż uśmiechnięty penitent odchodzący od kratek konfesjonału. Nawet, jeśli nie można penitenta rozgrzeszyć, to można dać mu dobre słowo, cierpliwość, czas. Franciszek w bulli napisał, że Nadzwyczajny Rok Miłosierdzia ma polegać na apostolacie słuchania. Jako kapłan mam być naczyniem wylewającym na penitenta łaski, aby człowiek poczuł, że Bóg go nie potępia, ale tuli z czułością. Myślę, że Sakrament Pojednania to takie uciszanie ludzkich burz.

KAI: Czy katalog uczynków miłosierdzia względem ciała i ducha trzeba dziś zmodyfikować? Nikt rozsądny nie przyjmie obcych ludzi, imigrantów, uchodźców pod swój dach, a chorymi czy więźniami profesjonalnie zajmą się powołane do tego instytucje…

– To jest bardzo aktualny katalog. Uczynki miłosierdzia to narzędzia uniwersalne. Nawet rozwój systemów społecznych nie zwalnia z wielkoduszności. Przyjęcie imigrantów to współczesne wielkie wyzwanie. Niekoniecznie pod własny dach trzeba ich przyjmować, ale tak jak zaleca Franciszek, w ramach parafii zaprosić jedną rodzinę i pomóc im się zasymilować. Mamy też wiele możliwości pomocy charytatywnej – Caritas, Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom, Szlachetną Paczkę. Wystarczy się rozejrzeć, a zauważymy potrzebujących. Zatracamy niestety wrażliwość na duchowe potrzeby ludzi, mamy problem z cierpliwym znoszeniem krzywd i darowaniem urazów, a to również uczynki miłosierdzia.

KAI: Jednym z dobrych uczynków jest jałmużna. Czy należy ją dawać każdemu proszącemu?

– Franciszek zachęca, aby patrzeć w oczy ubogiemu, któremu dajemy pieniądze, dotknąć go i nie brzydzić się jego skóry. Zobaczyć w biednym człowieka, to przywrócić mu godność. Jeśli dajemy jałmużnę, to powinna być ona hojna. Serce podpowiada, komu dawać i ile.

KAI: Jak zatem być miłosiernym?

– Logo Nadzwyczajnego Roku Miłosierdzia podpowiada nam, aby nie bać się czułości. Jezus jest blisko człowieka, policzek w policzek. Wynosi człowieka z ciemności do jasności, od grzechu do świętości, od potępienia do odkupienia. Na logo widzimy dwie postaci, dwie głowy, ale tylko troje oczu. Być miłosiernym to spojrzeć na drugiego jego własnym okiem. To także przepasać biodra czerwonym paskiem, czyli przygotować się do drogi przez miłość, przepasać się tym, czym przepasanym jest nasz bliźni, czyli podzielać jego strapienia, troski, smutki, radości i nadzieje. Aureola Jezusa jest w kolorach szat człowieka. Drogą do świętości jest drugi człowiek. Nie zbawimy się w pojedynkę, tylko przez branie drugiego człowieka na swoje ramiona. To jest cała tajemnica miłosierdzia.

Rozmawiała Hanna Honisz

***

O. Rafał Sztejka SJ urodził się 2.04.1969 r. w Bydgoszczy. Od 2009 r. kieruje Redakcją Programów Katolickich TVP. Wcześniej był m.in. szefem Redakcji Programów Katolickich Polskiego Radia i duszpasterzem akademickim na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Jest jednym z 1142 misjonarzy miłosierdzia rozesłanych przez papieża Franciszka.

 

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.