Drukuj Powrót do artykułu

Oaza chorych w licheńskim sanktuarium

05 lipca 2023 | 19:23 | ra | Licheń Stary Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. Facebook/SanktuariumLichen/

115 osób zrzeszonych w grupie Bartymeusz bierze udział w tzw. oazie chorych w licheńskim sanktuarium. We wczasorekolekcjach dla osób chorych, starszych i niepełnosprawnych biorą udział także wolontariusze, bez których przedsięwzięcie nie mogłoby się odbyć.

O swoich wrażeniach dotyczących oazy chorych w rozmowie z Robertem Adamczykiem z biura prasowego licheńskiego sanktuarium mówią: ks. Dariusz Fabisiak, organizator wydarzenia, proboszcz parafii pw. św. Józefa w Szpetalu Górnym koło Włocławka, Wiesław Mierkiewicz, niepełnosprawny z Piotrkowa Kujawskiego oraz Przemek Piątkiewicz, z Bydgoszczy, student Politechniki Gdańskiej.

RA: Kim są osoby uczestniczące w licheńskiej oazie chorych?

Ks. Dariusz Fabisiak: W tegorocznej oazie chorych bierze udział łącznie 115 osób. Są wśród nich osoby niepełnosprawne poruszające się na wózku inwalidzkim (ok. 30 osób), osoby niepełnosprawne, które poruszają się o własnych siłach, osoby starsze, emeryci i renciści oraz wolontariusze.

Bardzo ważną rolę pełnią ci ostatni. Każdy wózek musi mieć swojego opiekuna. Łącznie jest ich 45. Są to ludzie z całej Polski, ale w zdecydowanej większości pochodzą z terenu diecezji włocławskiej. Są wśród nich uczniowie począwszy od 8 klasy szkoły podstawowej, przez studentów na osobach dorosłych kończąc. Są świadomi, po co tu przyjechali – chcą pomagać innym ludziom, którzy takowej pomocy potrzebują. Trzeba zaznaczyć, że jest to czas odpoczynku i relaksu, ale także czas ciężkiej pracy. Dlatego należy ich za to poświecenie podziwiać. Zwłaszcza dziś, gdy tyle gorzkich słów mówi się o młodzieży.

RA: Dlaczego przyjeżdżacie do Lichenia?

– To jest nasze ulubione sanktuarium. Oazy chorych w Licheniu rozpoczęły się w połowie lat ‘70 dwudziestego wieku. Po raz pierwszy odbyła się oaza turnusu włocławskiego, następnie doszedł turnus koniński. Ja jako kleryk w latach ‘80 też przyjeżdżałem na oazę do Lichenia. A teraz, będąc kapłanem, od 20 lat jestem odpowiedzialny za jej organizację i przebieg.

RA: Skąd pomysł na nazwę „Bartymeusz”?

– Nazwę „Bartymeusz” zaproponował ks. Marek Bałwas, kapłan, który od wielu lat porusza się na wózku inwalidzkim. Pewnego dnia podczas rozmowy stwierdził, że warto, aby nasza grupa miała swoja indywidualną nazwę. Stąd propozycja biblijnego Bartymeusza, niewidomego, którego uzdrowił Jezus.

RA: Jak długo potrwa wasz turnus i jak będzie wyglądał?

– Przyjechaliśmy do sanktuarium 2 lipca i pozostajemy do 10 lipca. Każdy dzień rozpoczynamy jutrznią, następnie jest śniadanie. Od godz. 11 zaczyna się blok duchowy w kaplicy domu pielgrzyma ARKA, kościele św. Doroty lub przy Golgocie. W tym czasie adorujemy Najświętszy Sakrament, modlimy się podczas Mszy św. Od godz. 13 do 16 podopieczni mają czas wolny. Wówczas korzystają z uroków i możliwości, jakie oferuje licheńskie sanktuarium – spacerują, odpoczywają, rozmawiają, idą do muzeum czy do bazyliki. Od 16:45 odbywają się spotkania w grupach dzielenia. O godz. 18 jemy kolację. Dzień kończymy wspólnym spotkaniem połączonym z grami i zabawami podczas tzw. „pogodnego wieczorku” i apelem maryjnym.

W sobotę, 8 lipca, z uczestnikami oazy chorych spotka się ordynariusz diecezji włocławskiej, bp Krzysztof Wętkowski. Nasze spotkanie zakończy uroczysta Msza św. w bazylice w niedzielę o godz.
16. W poniedziałek po śniadaniu rozjedziemy się do swoich domów.

***

RA: Dlaczego zdecydowałeś się poświęcić swój wolny czas i zostać wolontariuszem podczas oazy chorych w Licheniu?

Przemek Piątkiewicz: Trzeba pomagać. Jeśli młodzi ludzie, tacy jak ja, nie przyjadą, nie poświęcą swojego czasu innym ludziom, chorym i w podeszłym wieku, to z pewnością nie zrobią tego ludzie w sile wieku, którzy mają rodziny, dzieci, którzy zwyczajnie po ludzku nie mają czasu. A ta pomoc jest potrzebna. Dla mnie to także fajna sprawa, gdy mogę połączyć wakacje z Bogiem i z człowiekiem.

RA: Czy to Twoja pierwsza oaza chorych?

– Nie, jestem tutaj po raz trzeci. O tym, że można wziąć udział w oazie w roli wolontariusza dowiedziałem się od kolegi. On w tym roku przyjechał do Lichenia po raz piaty. Jak się jeździ rok po roku to fajne jest to, że można spotkać tych samych ludzi. Można nadrobić ten czas, porozmawiać. Nasz oazowy grafik jest napięty, co chwilę coś się dzieje, ale z drugiej strony mamy też czas na rozmowy, spotkania, spacery. I to jest najfajniejsze. Dla mnie, osobiście jest też to forma wyzwania – praca wśród osób niepełnosprawnych sprawdza mój charakter, ale i siły fizyczne, bo czasami opieka nad osobami niepełnosprawnymi jest ciężką pracą.

RA: Co najbardziej podoba się Tobie podczas oazy?

– Wartościowe i miłe jest to, że gdy gdzieś idziemy, to udajemy się większą grupą, a nie indywidualnie. Poza tym obecność Matki Bożej dodaje nam sił. Muszę powiedzieć, że licheńskie sanktuarium jest wyjątkowym miejscem, gdzie czuć atmosferę bożą. Dlatego w przyszłości mam zamiar dalej uczestniczyć w licheńskiej oazie chorych jako wolontariusz. Po zakończeniu oazy pozostają w nas myśli i przeżycia. Bez wątpienia ważny jest kontakt z drugim człowiekiem i Bogiem.

***

RA: Jakie są pana wrażenia z obecności na oazie chorych w Licheniu?

Wiesław Mierkiewicz : Jestem tutaj po raz 8. Tęsknie co roku, aby przyjechać do Lichenia i spotkać się z przyjaciółmi. Klimat religijny mi odpowiada, gdyż jestem osobą wierzącą. Staram się zachęcać poprzez uczestnictwo w oazie innych w swoim środowisku. Najbardziej odpowiadają mi spotkania grupowe, konferencje. Na drugim miejscu umieściłbym kontakt z człowiekiem, rozmowy, relacje bratersko-siostrzane. Poprzez współpracę na linii podopieczny-wolontariusz wytwarza się relacja braterska, powiedziałbym przyjacielska, i wiele z tych przyjaźni trwa w ciągu roku – wymieniamy się telefonami, piszemy do siebie. Kontakty między nami są nie tylko na oazie, ale trwają dalej. To jest wartość ponadmaterialna, gdzie zauważony jest Bóg w drugim człowieku. Jako ludzie wierzący, powinniśmy głosić Chrystusa poprzez siebie, swoje życie i swoją postawę. Chciałbym także podkreślić, że licheńskie sanktuarium jest przystosowane bardzo dobrze do obsługi osób takich, jak ja, które poruszają się na wózkach inwalidzkich.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.