Drukuj Powrót do artykułu

Obowiązek zgłaszania przypadków pedofilii

16 lutego 2016 | 16:08 | Ks. Ireneusz Wołoszczuk / br Ⓒ Ⓟ

W związku z doniesieniami medialnymi na temat instrukcji watykańskiej w sprawie zgłaszania przypadków pedofilii władzom świeckim trzeba przypomnieć kilka ważnych faktów, które wynikają zarówno z dokumentów kościelnych, jak i obowiązującego w Polsce prawa. W ich świetle biskup nie może donosić władzom świeckim o podejrzeniu przestępstwa w sferze pedofilii ze strony kapłana.

Po pierwsze, należy wyraźnie podkreślić, że biskup nie ma podstawy prawnej, aby suspendować księdza jedynie podejrzanego o pedofilię, ale nieskazanego choćby nieprawomocnym wyrokiem ani nawet niepostawionego w stan oskarżenia przez prokuraturę, na podstawnie samego faktu oskarżenia go, bo obowiązuje go, tak samo jak wszystkich, zasada domniemania niewinności.

Dodatkowo biskup nie ma żadnych możliwości ani środków śledczych, aby móc skutecznie sprawdzić zasadność oskarżenia. Jeśli już dowie się o podejrzeniach, to może jedynie przeprowadzić rozmowę z podejrzewanym księdzem i domniemaną ofiara i w razie braku przyznania się do winy uwierzyć na słowo jednej ze stron. W związku z tym w swojej decyzji musiałby opierać się tylko i wyłącznie na oświadczeniu podejrzewanego lub domniemanej ofiary i dawać mu wiarę.

Jedyne możliwości działania jakie Kuria posiada w takiej sytuacji wynikają więc nie z prawa cywilnego, a z dokumentów wewnętrznych Kościoła, przede wszystkim z Okólnika, wydanego przez Kongregację Nauki Wiary z maja 2011 oraz z troski o dobro wiernych.

W dokumencie czytamy: „Nadużycie seksualne osób niepełnoletnich nie jest tylko przestępstwem kanonicznym, lecz także przestępstwem ściganym przez prawodawstwo cywilne. Chociaż relacje z władzami cywilnymi nie są jednakowe w poszczególnych krajach, niemniej jednak ważna jest współpraca z nimi w zakresie własnych kompetencji”. Z tego powodu warto przyjrzeć się polskiemu prawodawstwu w tej dziedzinie.

Rzeczywiście polskie prawo przewiduje karanie za brak denuncjacji, ale dotyczy to jedynie kilku bardzo dokładnie określonych najcięższych przestępstw :
1) ludobójstwa (art. 118 k.k.),
2) zdrady głównej lub zamachu na Rzeczpospolitą Polską (art. 127 k.k.),
3) zamachu stanu (art. 128 k.k.), 4) szpiegostwa (art. 130 k.k.),
5) zamachu na życie Prezydenta Rzeczypospolitej (art. 134 k.k.),
6) zamachu na jednostkę Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej (art. 140 k.k.),
7) zabójstwa (art.148 k.k.),
8) sprowadzenia zdarzenia powszechnie niebezpiecznego (art. 163 k.k.),
9) porwania statku wodnego lub powietrznego (art. 166 k.k.),
10) wzięcia zakładnika (art. 252 k.k.).

Co ważne, przepis ten dotyczy także dziennikarzy i lekarzy, którzy uzyskali informacje o przestępstwie w ramach ich praktyki zawodowej, ale nie dotyczy już adwokata, który uzyskał określoną wiadomość w związku z udzieleniem pomocy prawnej, ani duchownego, który dowiedział się o przestępstwie przy spowiedzi.

Co w takim razie z pedofilią, czyli z grupą przestępstw, bo to nie jest tylko jedno przestępstwo, z Art. 200 § 1i 2, Art. 197 § 1-3, Art. 191 § 1 oraz Art. 207 § 1-3 ? Otóż w tych przypadkach jest inaczej.

Prawodawstwo polskie (por. Art 304 § 1 i 2) zupełnie nie przewiduje karania za brak denuncjacji pedofilii, a przewiduje jedynie tak zwany „społeczny obowiązek” zawiadomienia prokuratora lub policji o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu. Obowiązek społeczny to jednak nie to samo, co obowiązek prawny, bo niepodporządkowanie się temu nakazowi nie pociąga za sobą żadnych sankcji karnych, choć niewykonanie tego obowiązku może spotkać się z sankcją moralną i potępieniem społecznym. Ów społeczny i moralny obowiązek zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa dotyczy każdego – nie tylko pokrzywdzonego czy naocznego świadka, ale również osobę czy instytucję państwową lub samorządową, która w wiarygodny sposób dowiedziała się o popełnieniu przestępstwa. Dodatkowo prawodawca umożliwił zawiadamiającemu zastrzeżenie swych danych dotyczących miejsca zamieszkania do wyłącznej wiadomości prokuratora, w przypadku, gdy zachodzi uzasadniona obawa użycia przemocy lub groźby bezprawnej wobec niego lub osoby mu najbliższej.

Z tego powodu w polskim systemie prawnym, prawo nie zmusza biskupa do denucjacji duchownego, czy jakiejkolwiek innej osoby, a tym bardziej, gdy źródłem tej informacji jest „foro interno”, a więc informacje pochodzące ze spowiedzi lub kierownictwa duchowego.

W dokumencie Kongregacji podkreślono jednak, że „wśród ważnych zadań, za które odpowiada biskup diecezjalny, a które mają na celu zabezpieczenie dobra wspólnego wiernych, w szczególności zaś ochronę dzieci i młodzieży, znajduje się danie właściwej odpowiedzi na przypadki ewentualnych nadużyć seksualnych wobec osób niepełnoletnich, popełnionych przez duchownych w jego diecezji”.

Dodatkowo Kongregacja Nauki Wiary przypomina, że „tego rodzaju stanowisko zobowiązuje do ustanowienia należytych procedur postępowania, by objąć opieką ofiary takich nadużyć, jak również by formować wspólnotę kościelną w celu ochrony niepełnoletnich. Wspomniana odpowiedź winna uwzględnić aplikacje prawa kanonicznego w tej kwestii i jednocześnie mieć na względzie ustawodawstwo cywilne”.

Wreszcie dokument wskazuje, że „Kościół, w osobie biskupa lub jego delegata, winien okazywać gotowość do wysłuchania ofiar i ich rodzin, jak też angażować się w udzielenie pomocy duchowej i psychologicznej”.

Jednakże, ani ta instrukcja, ani prawo w Polsce nie nakazuje i nie mogą nakazywać biskupowi wyręczanie prokuratury czy wręcz sądu. Jedyny przypadek, gdy można by postawić biskupowi lub Kurii jakieś zarzuty, miałby miejsce tylko wtedy, gdyby biskup lub Kuria próbowały odwieść domniemanych pokrzywdzonych od zgłoszenia sprawy do organów ścigania. Wtedy i tylko wtedy można byłoby mówić „tuszowaniu sprawy” lub „chronieniu pedofila”. W innym razie oskarżenie Kurii lub biskupa są całkowicie bezpodstawne.

Zresztą, zawsze w przypadku gdy mamy odczynienia z oskarżeniem, które jest niesprawdzone, a najczęściej prawie niemożliwe do sprawdzenia, bo jest „słowo przeciwko słowu”, możliwości władz kościelnych są w zasadzie ograniczone do działań prewencyjnych do wyjaśnienia sprawy przez władzę świecką. Polegają one najczęściej na przeniesieniu księdza na inna parafię, odsunięcie od pracy z dziećmi i młodzieżą, w celu przecięcia niezdrowej sytuacji, czy to ze strony oskarżających go (ciągle bowiem nie wiadomo czy prawdziwie czy fałszywie), czy to ze strony księdza który daje (lub nie) powody do zgorszenia.

Każde działanie w takiej sytuacji jest sprawą bardzo delikatną, bo biskup musi brać pod uwagę zarówno dobro duchowe domniemanej ofiary, jak i zasadę domniemania niewinności w stosunku do ewentualnego sprawcy. W związku z tym należy tu przypomnieć przypadek tzw. „afery d’Outreau” we Francji, gdzie w roku 2004 na podstawie fałszywych zeznań i błędnych ekspertyz psychologicznych, a przede wszystkim nagonki medialnej, skazano niesłusznie na więzienie 13 osób, w tym cztery na wyroki od 15 do 20 lat pozbawienia wolności. Ten niesprawiedliwy wyrok i kilka lat więzienia zupełnie złamał życie grupie całkowicie niewinnych ludzi, a jedną z nich doprowadził nawet do samobójstwa!

Niestety, ale dyskusja w mediach o tym, że w wytycznych zarówno Watykanu, jak i Episkopatu Polski gdzie także jest zapis, że biskup nie ma obowiązku zgłoszenia do prokuratury przypadków podejrzenia pedofilie, a jedynie ma poinformować i zachęcić domniemaną ofiarę do takiego zgłoszenia, jest typowym „szukaniem dziury w całym”.

Gdyby biskup, który sam nie jest ofiarą, bez pewności co do prawdziwości oskarżenia (bo właściwie poza przypadkiem przyznania się do winy przez podejrzanego nie ma możliwości pełnej weryfikacji oskarżenia) zgłosił to do prokuratury, a okazałoby się to nieprawdą, to mógłby on odpowiadać karnie za fałszywe oskarżenie, a dodatkowo mógłby zostać skazany w procesie cywilnym za publiczne pomówienie. Kto zawiadamia o przestępstwie, którego nie popełniono – sam popełnia przestępstwo z art. 234 lub 235 kk. Z tego wynika taki, a nie inny zapis w wytycznych dla biskupów, bo lepiej i bezpieczniej jest, jeśli ofiara zgłosi przestępstwo sama, gdyż sama odpowiada za prawdziwość zgłoszenia ponieważ jest ofiarą przestępstwa.

Kwestia materialnego odszkodowania ze strony kurii

Dodatkowo, z tych wszystkich powodów nie ma żadnych podstaw do pozwów wobec kurii lub biskupa o materialne zadośćuczynienie ofiar pedofilii. Prawo przewiduje, że zadośćuczynienia powinien dokonać sprawca lub jego wspólnicy, ale nie ma żadnego powodu, aby dokonywała go cała wspólnota kościelna, bo nie może ona być czyniona wspólnikiem przestępstwa, które zawsze potępiała i potępia. Kościół w przypadku pedofilii duchownych lub świeckich, sam jest ofiarą, bo chodzi o występek przeciw Kodeksowi Prawa Kanonicznego, a jednocześnie o bardzo ciężki grzech uderzający w świętość Kościoła, a dodatkowo publiczny skandal powodujący ciężkie zgorszenie niszczące Kościół i jego wiarygodność.

Gdyby zastosować taki rodzaj sam rodzaj odpowiedzialności zbiorowej, jak chce się to zrobić w przypadku Kościoła do wszystkich instytucji w Państwie, to na przykład za nauczyciela pedofila odszkodowanie powinno zapłacić Ministerstwo Edukacji Narodowej, a za pedofila w osobie znanego psychologa Ministerstwo Zdrowia, co byłoby absurdem.

Dlatego nawet w przypadku skazania za pedofilię jakiegoś duchownego nie może być mowy o jakiejkolwiek formie odpowiedzialności zbiorowej instytucji Kościoła i to sam sprawca powinien pokrywać wszelkie odszkodowania.

Ks. Ireneusz Wołoszczuk, filozof prawa i Sędzia Trybunału Arcybiskupiego w Strasbourgu

 

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.