Drukuj Powrót do artykułu

„Ojciec tysiąca sierot” – powieść o księdzu, ratującym „dzieci Andersa”

02 lipca 2016 | 10:00 | aw / br Ⓒ Ⓟ

Sample

„Ojciec tysiąca sierot” – to tytuł książki, poświęconej ks. Franciszkowi Plucie, duchownemu, który zaopiekował się setkami polskich sierot, osiedlonych, po tragicznych doświadczeniach w sowieckich łagrach i sierocińcach, w indyjskim Balachadi.

Autor, Leonard Pluta jest z zawodu profesorem ekonomii i mieszka w Kanadzie. Nie jest zawodowym literatem, jednak zdecydował się opisać losy ks. Franciszka Pluty, który wyprowadził z terenów ZSRS sieroty po zesłanych do nieludzkiej ziemi, Polaków. Było to możliwe po podpisaniu układu Sikorski – Majski i osobistej decyzji Stalina, podjętej pod koniec 1941 r.

Leonard Pluta, bratanek duchownego, który zmarł w Kanadzie w 1990 r., był wykonawcą jego testamentu, zapoznał się też ze zgromadzonymi przez zmarłego archiwami, między innymi dwiema kartotekami, które po sobie zostawił. W rozmowie z KAI wyjaśnił, jak powstała książka o niezwykłym duchownym. Napisał ją z dwóch powodów – ks. Franciszek był starszym bratem ojca, znał go osobiście, był też wykonawcą jego testamentu.

Autor wspomina, że stryj przez całe życie był gorącym polskim patriotą i gorliwym księdzem, który powtarzał, że „Dobrze jest być zmęczonym w winnicy Pana”. Niemal do samej śmierci bez wytchnienia jeździł po całej Kanadzie, utrzymywał kontakty z kombatantami, służył Polonii w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie.

Ale bezpośrednim bodźcem był telefon od krewnego, prof. Feliksa Pluty z Uniwersytetu Opolskiego, który uznał, że trzeba upamiętnić wybitnego członka rodziny i jego działalność. Szukał autora biografii, ale bezskutecznie.

Ostatecznie więc książkę napisał bratanek księdza. Jak zaznacza, trzeba było opisać niezwykle dramatyczne sytuacje, związane z ewakuacją dzieci z nieludzkiej ziemi, spowodowanych na przykład nagłą zmianą trasy, zmierzającej do Indii, gdy dzieci i ich opiekunowie musieli pokonać 3-4 tys. kilometrów nie mając zapewnionej żywności, wody, benzyny.

Leonard Pluta miał więc archiwum ks. Franciszka – kartoteki i pozostałą dokumentację, niezbyt obfitą, która zawierała korespondencję z brytyjskim rządem kolonialnym w Indiach, teczkę z aktami – listy dzieci z opisem ich tragicznych przeżyć w Związku Sowieckim, przemówienia, sprawozdania z Komisji Edukacyjnej w obozie. W sumie – 50-100 kartek.

Innym źródłem, z którego skorzystał Leonard Pluta, były opowieści zmarłego w maju tego roku w wieku 86 lat Norberta Kraszewskiego, który jako dziecko został zesłany wraz z rodzicami w głąb ZSRS. Członkowie jego rodziny – dziadek, matka, czwórka rodzeństwa umierali z głodu, gdyż otrzymywali 1 bochenek chleba dziennie, a on trafił do sierocińca Djunun, skąd udało mu się ewakuować do Indii wraz z dziećmi z innych placówek.

Dzięki archiwom i świadectwu Kraszewskiego oraz ogromnej literaturze, w tym wspomnieniowej, powstała książka o bohaterskim duchownym, pisana przez autora „pięć zim”, gdyż, jak wyjaśnił, w zimie nie ma prac w ogrodzie, mógł więc skupić się wyłącznie na snuciu swej opowieści.

Leonard Pluta przedstawia historię polskich sierot z punktu widzenia ks. Franciszka (1905-1990), który, aresztowany na Wołyniu i wywieziony w głąb Rosji, miał na koncie dwa wyroki śmierci. Po tzw. amnestii Stalina, na polecenie dziekana Armii Polskiej ks. prałata Władysława Cieńskiego, z wielką energią organizował ewakuację dzieci, towarzyszył im w drodze do Indii aż do osiągnięcia celu – do maharadży Jam Saheb Digvijay Sinhji, dziedzica księstwa Navanagar.

Autorowi udało się doskonale opisać przebieg dramatycznych wydarzeń, które mogłyby być kanwą filmu sensacyjnego. Zarysowuje także polityczne tło, determinujące los bohaterów także po wojnie, gdy wydawało się, że mają już za sobą złe przygody i władze sowieckie wraz z ich ekspozyturą w PRL zażądały powrotu dzieci do Polski.

– Dla tych dzieci było to równoznaczne z powrotem na Sybir. Zwłaszcza chłopcy buntowali się przeciw powrotowi i napisali świadectwa swoich tragicznych przeżyć, publikowanych w prasie amerykańskiej. Jedynym sposobem uratowania tych dzieci przed przymusowym wywiezieniem do komunistycznej Polski było przeprowadzenie adopcji. Rodzicami adopcyjnymi zostali ks. Pluta, Dobry Maharadża Jam Saheb oraz jego brytyjski oficer łącznikowy Jeffrey Clark.

Autor opisał też powojenne zabiegi ks. Pluty, by znaleźć domy dla podopiecznych – dwieście dzieci osiedliło się w USA, setka w Kanadzie. Nikt z nich nie wrócił do Polski poza dziećmi, których rodzice, przeważnie matki, żyli w kraju, a Czerwony Krzyż umożliwił nawiązanie kontaktu z nimi. „Dzieci Andersa” nie zaznały spokoju w ojczyźnie, w PRL były szykanowane.

Opowiadając historię ks. Pluty, autor podkreśla, że są w niej także postaci fikcyjne, na przykład obozowego strażnika sowieckiego łagru, który ukrył księdza pragnąc, by ten ochrzcił jego dziecko. Fikcją także jest sensacyjne wykradzenie z aresztu w Aleksandrii ks. Pluty, za którym wysłano list gończy, gdyż był oskarżony przez przedstawiciela władzy sowieckiej w Egipcie, że jest „międzynarodowym porywaczem” – international kidnaper.

W rozmowie z KAI autor publikacji ustosunkował się do zarzutu, że ks. Franciszek był zbyt surowy dla wychowanków obozu w Balachadi. Było tam 650 osób, a ks. Franciszek trzymał ich mocną ręką, prowadził osiedle na wzór obozu harcerskiego. Ten mały, niepozorny mężczyzna musiał być kierownikiem obozu, musiał zachować surową dyscyplinę, żeby ta społeczność normalnie funkcjonowała, dzieci uczyły się, brały udział w przedstawieniach amatorskiego teatru – tłumaczy postępowanie księdza autor.

– Jestem praktykującym katolikiem. Wierzę, że ta książka napisała się sama – po pierwszych dwóch rozdziałach zadałem sobie pytanie, co dalej? I przyszły nowe pomysły, a ja nie byłem nigdy twórcą. Trzeba walczyć o pamięć, uchronić od zapomnienia niezwykłych, dzielnych ludzi, zwłaszcza gdy ma się tak trudne dzieje jak Polska – dodaje Leonard Pluta.

Leonard Pluta, Ojciec tysiąca sierot. Historia oparta na faktach, MUZA SA, Warszawa 2015

 

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.