Drukuj Powrót do artykułu

Oratorium na bazarze

17 sierpnia 2013 | 11:21 | Wolontariusze Don Bosco Ⓒ Ⓟ

Sample

Wyjeżdżamy na bazar po zakupy. Jestem z Wiolą, Moniką i Emilką – wolontariuszkami pracującymi w City of Hope Zmęczone noszeniem toreb i przekrzykiwaniem się sprzedawczyń siadamy na bazarowym murku. Szybko rozeznaję teren. Po prawej stronie dwumetrowy drewniany aligator, a po lewej stoiska z kolorowymi torbami, miskami, chitengami i wszystkim co muzungu (biały) mógłby kupić.

Trzeba jeszcze znaleźć drewniane figurki. Obładowane jak wielbłądy nie mamy siły się ruszyć.
-Ktoś musi zostać z torbami, a reszta idzie dokończyć zakupy – rzuciła Wiola,
– Ok, więc ja zostaje, odpowiadam radośnie.
Siedzę i czekam… Patrzę w lewo, prawo, w przód i na zakupy, w dół. Nudzę się.

Przede mną dwaj chłopcy kopią pozostałości z piłki od nogi. Wyglądają jak miniaturki amerykańskich raperów. Obydwaj w jeansach i jednakowych, granatowych koszulkach o dwa rozmiary za dużych. Chłopcy spoglądają na mnie ukradkiem. Dla mnie to ewidentny znak, że zapraszają mnie do gry. Wstaję i kopię flak piłki razem z nimi.

Przy kolorowych sklepikach zbiera się coraz więcej dzieci. Wracają dziewczyny obładowane kolejnymi siatkami.  Mamy już sześcioosobową drużynę! Zaczynamy zabawę!

Do gry dołączają kolejne maluchy. Wszyscy uganiają się za sflaczałą piłką. Śmiechy i krzyki zdecydowanie przewyższają głośnością kłótnie sprzedawczyń, ale ten hałas nas nie męczy. Przeciwnie! Każda z nas ma na buzi ogromnego banana od ucha do ucha. Zmieniamy zabawę. Dzieci uczą nas swoich, afrykańskich pląsów, wygłupów, tańców i zabaw. Trzyletni maluch poruszający się w rytm oklasków lepiej niż większość chłopaków na studenckiej imprezach. Przemiły widok. Liczba się zwiększa, jest już nas ponad czterdzieści.

Furorę robią włosy. Włosy długie, proste, kręcone blond, rude i czarne. Każde dziecko mogło wybrać jedną białą  głowę, do której próbuje doskoczyć, żeby zerwać choć jeden włos. Niezbyt świadomie stworzyłyśmy tętniące życiem oratorium na bazarze. Wyglądam jakby ktoś potraktował mnie gazem rozweselającym. Jestem rozpieszczana uśmiechami dzieci i wolontariuszek przez Pana Boga.  Tak niewiele potrzeba, żeby wzburzyć falę rozprzestrzeniającej się radości. Otwórz oczy, otwórz serce, Bóg  wypełni resztę.

Patrycja Szczeradłowska
Zambia, Lusaka
17 sierpnia 2013

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.