Drukuj Powrót do artykułu

Orędzie na 50. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu

18 września 2016 | 08:36 | tłum. st (KAI) / bd Ⓒ Ⓟ

Sample Fot. pixabay.com

18 września Kościół w Polsce obchodzić będzie Dzień Środków Społecznego Przekazu. W tym roku hasłem wybranym przez Ojca Świętego jest „Komunikacja i Miłosierdzie – owocne spotkanie”. Z tej okazji przypominamy orędzie papieża Franciszka na 50. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu.

„Komunikacja i Miłosierdzie – owocne spotkanie”

Drodzy bracia i siostry,

Rok Święty Miłosierdzia zachęca nas do refleksji na temat relacji między komunikacją a miłosierdziem. Kościół zjednoczony z Chrystusem, żywym ucieleśnieniem Boga Miłosiernego jest powołany bowiem do życia miłosierdziem, jako znakiem rozpoznawczym całego swego istnienia i działania. To, co mówimy i jak mówimy, każde słowo i każdy gest powinien móc wyrazić współczucie, czułą troskę i przebaczenie Boga dla wszystkich. Miłość ze swej natury jest komunikacją, prowadzi do otwarcia się a nie do izolowania się. A jeśli nasze serca i nasze działania są inspirowane przez miłość, przez Bożą miłość, to nasza komunikacja będzie nosicielem Bożej mocy.

Jesteśmy powołani, aby jako dzieci Boże komunikować się ze wszystkimi bez wyjątku. Tym bardziej, że właściwością języka i działania Kościoła jest przekazywanie miłosierdzia, aby poruszyć serca ludzi i wspierać ich w drodze do pełni życia, którą Jezus Chrystus, posłany przez Ojca, przyszedł przynieść wszystkim. Chodzi o przyjęcie w nas i upowszechnienie wokół nas serdeczności Kościoła – Matki, aby Jezus był poznany i kochany; tej serdeczności która ukonkretnia słowa wiary i która rozpala w przepowiadaniu i świadectwie tę „iskrę”, która ją ożywia.

Komunikacja ma moc budowania mostów, sprzyjania spotkaniu i integracji ubogacając w ten sposób społeczeństwo. Jak to dobrze, gdy widzimy osoby zaangażowane w staranne dobieranie słów i gestów, ażeby przezwyciężyć nieporozumienia, uleczyć zranioną pamięć i budować pokój oraz zgodę. Słowa mogą przerzucać mosty między ludźmi, rodzinami, grupami społecznymi, narodami. Jest to możliwe zarówno w przestrzeni fizycznej jak i cyfrowej. Dlatego słowa i działania powinny nam pomóc wyjść z zaklętego kręgu potępień i zemsty, które stale wpędzają w matnię osoby i narody, prowadzące do wyrażania się przesłaniami nienawiści. Natomiast słowo chrześcijanina stawia sobie za cel spowodowanie rozwoju komunii i nawet jeśli musi zdecydowanie potępić zło, stara się nie zrywać relacji i komunikacji.

Chciałbym w związku z tym zaprosić wszystkich ludzi dobrej woli do odkrycia na nowo mocy miłosierdzia, aby uzdrawiać porozrywane relacje i przywrócić pokój i zgodę między rodzinami i we wspólnotach. Wszyscy wiemy, jak bardzo stare rany i przewlekłe urazy mogą ludzi usidlić i uniemożliwić im komunikować się ze sobą oraz wzajemne pojednanie. Dotyczy to także stosunków między narodami. We wszystkich tych przypadkach miłosierdzie może uaktywnić nowy sposób rozmawiania i prowadzenia dialogu, jak to wymownie wyraził Szekspir: „Dla miłosierdzia nikt przymusu nie ma; Ono jak kropla niebieskiego deszczu spływa na ziemię, dwakroć błogosławi tego, co daje, i tego, co bierze” (Kupiec wenecki, akt IV, scena I).

Warto byłoby, aby także język polityki i dyplomacji dał się zainspirować miłosierdziem, które nigdy nie traktuje niczego jako stracone. Zwracam się szczególnie do tych, którzy mają odpowiedzialność instytucjonalną, polityczną oraz odpowiadają za kształtowanie opinii publicznej, aby zawsze czuwali nad sposobem wypowiadania się względem tych, którzy myślą czy działają inaczej, lub nawet tych, którzy mogą się mylić. Łatwo ulec pokusie, aby wykorzystać podobne sytuacje i podsycać w ten sposób płomienie nieufności, strachu i nienawiści. Tymczasem potrzebna jest odwaga, aby ukierunkować osoby ku procesom pojednania. To właśnie taka pozytywne i twórcza śmiałość oferuje realne rozwiązania dawnych konfliktów i możliwości osiągnięcia trwałego pokoju. „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią […] Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi” (Mt 5,7.9).

Jakże chciałbym, aby nasz sposób komunikowania się, a także nasza posługa pasterzy w Kościele nigdy nie wyrażały wyniosłej pychy triumfu nad wrogiem ani też nie upokarzały tych, których mentalność świata uważa za przegranych, tych których trzeba odrzucić! Miłosierdzie może pomóc w załagodzeniu przeciwności życia i dać ciepło tym, którzy zaznali jedynie chłodu osądzenia. Niech styl naszej komunikacji pozwoli na przezwyciężenie logiki, która wyraźnie oddziela grzeszników od sprawiedliwych. Możemy i musimy osądzać sytuacje grzechu – przemoc, korupcję, wyzysk, i tym podobne – ale nie możemy osądzać ludzi, bo tylko Bóg może czytać w głębi ich serc. Naszym zadaniem jest ostrzeżenie tych, którzy popełniają błędy, potępiając zło i niesprawiedliwość pewnych zachowań, aby uwolnić ofiary i podnieść upadłych. Ewangelia Jana przypomina nam, że „prawda was wyzwoli” (J 8,32). Tą prawdą jest ostatecznie sam Chrystus, którego łagodne miłosierdzie jest miarą naszego sposobu głoszenia prawdy i potępiania niesprawiedliwości. Naszym najważniejszym obowiązkiem jest stwierdzanie prawdy w miłości (por. Ef 4,15). Tylko słowa wypowiadane z miłością, którym towarzyszy łagodność i miłosierdzie dotykają serc nas, grzeszników. Słowa i gesty szorstkie lub moralizatorskie mogą jeszcze bardziej wyobcowywać tych, których chcemy doprowadzić do nawrócenia i wolności, umacniając ich poczucie sprzeciwu i obrony.

Niektórzy uważają, że pewna wizja społeczeństwa zakorzenionego w miłosierdziu jest stanowczo zbyt pobłażliwa lub idealistyczna. Ale spróbujmy pomyśleć o naszych pierwszych doświadczeniach relacji w obrębie rodziny. Rodzice nas kochali i doceniali bardziej za to czym jesteśmy, niż ze względu na nasze umiejętności i osiągnięcia. Oczywiście rodzice chcą jak najlepiej dla swoich dzieci, ale ich miłość nigdy nie jest uzależniona od osiągnięcia celów. Dom rodzinny jest miejscem, w którym zawsze jesteś akceptowany (por. Łk 15,11-32). Chciałbym wszystkich zachęcić do myślenia o ludzkim społeczeństwie nie jako przestrzeni, w której obcy rywalizują i starają się dominować, ale raczej jako o domu lub rodzinie, gdzie drzwi są zawsze otwarte i którego mieszkańcy starają się wzajemnie akceptować.

Dlatego istotne znaczenie ma wysłuchanie. Komunikowanie oznacza dzielenie się, a dzielenie się wymaga wysłuchania, akceptacji. Wysłuchanie to znacznie więcej niż słuchanie. Słuchanie dotyczy dziedziny informacji; natomiast wysłuchanie odwołuje się komunikacji i wymaga bliskości. Wysłuchanie pozwala nam podjąć właściwą postawę, opuszczając spokojną kondycję widzów, użytkowników, konsumentów. Wysłuchanie oznacza również zdolność dzielenia się pytaniami i wątpliwościami, przemierzenie jakiejś drogi obok siebie, wyzwolenie się z wszelkiej pyszałkowatości wszechmocy i pokorne oddanie swoich umiejętności i darów na służbę dobra wspólnego.

Wysłuchanie nigdy nie jest łatwe. Czasami bardziej wygodne jest udawanie głuchych. Wysłuchanie oznacza zwracanie uwagi, posiadanie chęci zrozumienia, docenienia, szanowania, strzeżenia słowa drugiego. W wysłuchaniu mamy do czynienia z pewnego rodzaju męczeństwem, ofiarą z siebie samego, w którym ponawia się święty gest uczyniony przez Mojżesza przed płonącym krzewem: zdjęcie sandałów na „świętej ziemi” spotkania z drugim, który do mnie mówi (por. Wj 3.5). Umiejętność wysłuchania to ogromna łaska, to dar, o który trzeba prosić, aby następnie uczyć się go realizować.

Także e-maile, sms-y, sieci społecznościowe, czaty mogą być w pełni ludzkimi formami komunikacji. To nie technologia określa, czy komunikacja jest autentyczna, czy też nie, ale serce człowieka i jego zdolność do dobrego wykorzystania środków, jakimi dysponuje. Sieci społecznościowe mogą ułatwiać relacje i promować dobro społeczeństwa, ale mogą również prowadzić do dalszej polaryzacji i podziałów między ludźmi i grupami. Środowisko cyfrowe jest placem, miejscem spotkań, gdzie można wyrazić sobie serdeczność, albo zadać rany, nawiązać pożyteczną dyskusję lub dokonać linczu moralnego. Modlę się, aby ten Rok Jubileuszowy przeżywany w miłosierdziu „sprawił, że staniemy się bardziej otwarci na dialog, aby poznać się lepiej i wzajemnie zrozumieć; niech wyeliminuje wszelkie formy zamknięcia i pogardy i odrzuci wszelką przemoc i dyskryminację” (Misericordiae vultus, 23). Także w sieci buduje się prawdziwe społeczeństwo obywatelskie. Dostęp do sieci cyfrowych pociąga za sobą odpowiedzialność za drugiego, którego nie widzimy, ale który jest realny, posiada swoją godność, która musi być respektowana. Sieć może być dobrze używana, aby spowodować rozwój zdrowego społeczeństwa, otwartego na dzielenie się z innymi.

Komunikacja, jej miejsca i jej narzędzia doprowadziły do poszerzenia horyzontów dla wielu osób. Jest to dar od Boga, a także wielka odpowiedzialność. Lubię nazywać tę władzę komunikacji „bliskością”. Spotkanie pomiędzy komunikacją a miłosierdziem jest owocne na tyle, na ile rodzi bliskość, która otacza troską, pociesza, uzdrawia, towarzyszy i wyprawia święto. W świecie podzielonym, rozdrobnionym, spolaryzowanym, miłosierne komunikowanie się oznacza przyczynianie się do dobrej, wolnej i solidarnej bliskości między dziećmi Boga i braćmi w człowieczeństwie.


Watykan, 24 stycznia 2016 roku FRANCISCUS


Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Drukuj Powrót do artykułu

Orędzie na 49. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu

18 września 2015 | 14:34 | Tłum. st, kg / mz Ⓒ Ⓟ

W najbliższą niedzielę, 20 września Kościół w Polsce obchodzić będzie Dzień Środków Przekazu. W tym roku hasłem wybranym przez Ojca Świętego jest „Przekaz ukazujący rodzinę jako uprzywilejowane środowisko spotkania w bezinteresownej miłości”.

Przypominamy z tej okazji orędzie papieża Franciszka na 49. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu, który w Kościele powszechnym obchodzony był w maju br. Orędzie to stanowi również punkt wyjścia dla polskiego Dnia Środków Przekazu.

„Przekaz ukazujący rodzinę jako uprzywilejowane środowisko spotkania w bezinteresownej miłości”

Temat rodziny znajduje się w centrum pogłębionej refleksji kościelnej i procesu synodalnego, przewidującego dwa synody: jeden – nadzwyczajny, który niedawno się odbył, i zwyczajny, zwołany na październik. W tym kontekście uznałem za właściwe, aby temat najbliższego Światowego Dnia Środków Społecznego Przekazu miał jako punkt odniesienia rodzinę. Rodzina jest zresztą pierwszym miejscem, gdzie uczymy się komunikowania. Powrót do tego pierwotnego momentu może nam pomóc zarówno w uczynieniu przekazu bardziej autentycznym i ludzkim, jak i w spojrzeniu na rodzinę z nowej perspektywy.

Pozwólmy, aby zainspirował nas ewangeliczny obraz nawiedzenia Elżbiety przez Maryję (Łk 1, 39-56). „Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona»” (w. 41-42).

Wydarzenie to przede wszystkim ukazuje nam przekaz jako dialog, który przeplata się z językiem ciała. Pierwszej odpowiedzi na pozdrowienie Maryi udziela bowiem dziecko, poruszając się radośnie w łonie Elżbiety. Zadowolenie z powodu radości spotkania jest w pewnym sensie archetypem i symbolem wszelkiej innej komunikacji, której uczymy się jeszcze przed przyjściem na świat. Łono, które nas gości, jest pierwszą „szkołą” przekazu, na którą składa się słuchanie i kontakt cielesny, gdzie zaczynamy oswajać się ze światem zewnętrznym, w środowisku chronionym i przy uspokajającym dźwięku bicia serca matki. To spotkanie między dwiema istotami zarazem tak sobie bliskimi, a jeszcze obcymi wobec siebie nawzajem, spotkanie pełne obietnic, jest naszym pierwszym doświadczeniem komunikacji. I jest to doświadczenie, które nas wszystkich łączy, gdyż każdy z nas urodził się z matki.

Także po przyjściu na świat pozostajemy w pewnym sensie w „łonie”, jakim jest rodzina. Jest to łono składające się z różnych osób, powiązanych ze sobą: „miejscem, gdzie człowiek uczy się współżycia w różnorodności” (adhort. ap. „Evangelii gaudium”, 66.). Są to różnice rodzajów i pokoleń, które komunikują się przede wszystkim dlatego, że się nawzajem akceptują, gdyż istnieje między nimi więź. A im większy jest wachlarz tych relacji, im większa jest różnica wieku, tym bogatsze jest nasze środowisko życiowe. Jest to więź, która leży u podstawy słowa, które z kolei wzmacnia więź. Słów nie wymyślamy: możemy ich używać, ponieważ je otrzymaliśmy. To w rodzinie uczymy się mówić w „języku ojczystym”, to znaczy w języku naszych przodków (por. 2 Mch 7, 25.27). W rodzinie dostrzegamy, że inni byli przed nami, sprawili, że zaistnieliśmy, i możemy z kolei rodzić życie oraz czynić coś dobrego i pięknego. Możemy dawać, ponieważ otrzymaliśmy, a to pozytywne sprzężenie zwrotne znajduje się w samym sercu zdolności rodziny do komunikowania się między sobą i komunikowania innym; i jest – mówiąc ogólniej – wzorcem wszelkiej komunikacji.

Doświadczenie więzi, które nas „poprzedza”, sprawia, że rodzina jest także kontekstem, w którym przekazuje się tę podstawową formę komunikacji, jaką jest modlitwa. Gdy mama i tata usypiają swoje dopiero co urodzone dzieci, bardzo często powierzają je Bogu, aby nad nimi czuwał. A kiedy są trochę większe, odmawiają wraz z nimi proste modlitwy, pamiętając z miłością także o innych osobach, dziadkach, innych krewnych, chorych i cierpiących, tych wszystkich, którzy jeszcze bardziej potrzebują Bożej pomocy. Tak więc w rodzinie większość z nas nauczyła się religijnego wymiaru komunikacji, który w chrześcijaństwie jest całkowicie przeniknięty miłością, miłością Boga, który daje nam siebie, i którą my ofiarowujemy innym.

W rodzinie istnieje przede wszystkim zdolność do wzajemnego akceptowania się, wspierania, towarzyszenia sobie, odczytywania spojrzeń i milczenia, wspólnego śmiania się i płakania, między osobami, które nie wybrały siebie nawzajem, a jednak są tak ważne dla siebie, że pozwalają nam zrozumieć, czym jest naprawdę komunikacja jako odkrycie i stwarzanie bliskości. Zmniejszanie dystansu, wychodząc sobie nawzajem na spotkanie i akceptując siebie jest powodem wdzięczności i radości: z pozdrowienia Maryi i poruszenia się dziecka wypływa błogosławieństwo Elżbiety, po którym następuje przepiękny kantyk Magnificat, w którym Maryja wielbi Boży plan miłości wobec niej i jej narodu. Wypowiedziane z wiarą „tak” pociąga za sobą skutki wykraczające daleko poza nas samych i rozchodzące się na świat. „Nawiedzenie” zakłada otwarcie drzwi, niezamykanie się w swoich mieszkaniach, wyjście, wyruszenie ku drugiemu. Również rodzina jest żywa, jeśli oddycha otwieraniem się na innych, a rodziny, które to czynią, mogą przekazywać swoje przesłanie życia i jedności, mogą obdarzać pociechą i nadzieją rodziny bardziej poranione oraz sprawiać, by rozwijał się sam Kościół, który jest rodziną rodzin.

To w rodzinie, bardziej niż gdziekolwiek indziej, mieszkając razem na co dzień, doświadczamy ograniczeń własnych i innych osób, małych i wielkich problemów współżycia, dochodzenia do zgody. Nie ma rodziny idealnej, ale nie trzeba bać się niedoskonałości, kruchości, a nawet konfliktów; trzeba się nauczyć stawiania im czoła w sposób konstruktywny. Dlatego rodzina, w której, mimo jej ograniczeń i grzechów, istnieje wzajemna miłość, staje się szkołą przebaczenia. Przebaczenie jest dynamiką komunikacji, takiej komunikacji, która się wyczerpuje, załamuje i która przez skruchę wyrażoną i przyjętą może ponownie nawiązać więzi i sprawić, by one wzrastały. Dziecko, które uczy się w rodzinie słuchać innych, mówić w sposób pełen szacunku, wyrażając swój punkt widzenia, nie zaprzeczając innym, będzie w społeczeństwie budowniczym dialogu i pojednania.

Na temat ograniczeń i komunikacji wiele mogą nas nauczyć rodziny z dziećmi naznaczonymi jedną lub wieloma niepełnosprawnościami. Braki motoryczne, zmysłowe lub intelektualne są zawsze pokusą do zamykania się w sobie. Ale też dzięki miłości rodziców, rodzeństwa i innych przyjaznych osób mogą stać się bodźcem do otwarcia się, dzielenia się z innymi, komunikowania się w sposób integrujący. Szkoła, parafia, stowarzyszenia mogą pomóc, by bardziej akceptować innych i nikogo nie odrzucać.

Ponadto w świecie, w którym tak często się złorzeczy, mówi źle, gdzie sieje się niezgodę, zanieczyszcza się nasze ludzkie środowisko plotkami, rodzina może być szkołą komunikacji jako błogosławieństwa. I to nawet tam, gdzie zdaje się dominować nieuchronność nienawiści i przemocy, gdy rodziny oddzielone są od siebie murami z kamienia albo równie nieprzeniknionymi murami uprzedzeń i niechęci, kiedy wydaje się, że istnieją słuszne powody, aby powiedzieć „teraz już koniec”. W rzeczywistości błogosławienie a nie złorzeczenie, nawiedzanie a nie odrzucanie, przyjęcie zamiast zwalczania to jedyny sposób, aby przerwać spiralę zła, aby dać świadectwo, że dobro jest zawsze możliwe, aby wychowywać dzieci do braterstwa.

Dzisiaj najnowocześniejsze media, bez których szczególnie ludzie młodzi nie potrafią już żyć, mogą zarówno utrudniać, jak i pomagać w komunikacji w rodzinie i między rodzinami. Mogą utrudniać, jeśli staną się sposobem ucieczki od słuchania, izolowania się od współobecności fizycznej, przesycając każdą chwilę milczeniem i oczekiwaniem, zapominając, że „milczenie jest integralną częścią komunikacji i nie istnieją bez niego słowa bogate w treść” (Benedykt XVI, Orędzie na Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu, 24.1.2012). Mogą sprzyjać komunikacji, jeśli pomagają opowiedzieć i dzielić się czymś, pozostawać w kontakcie z osobami z daleka, dziękować i prosić o przebaczenie, umożliwiając spotkanie ciągle na nowo. Odkrywając codziennie od nowa to życiodajne centrum, jakim jest spotkanie, ten „żywy początek”, będziemy też umieli ukierunkować nasz stosunek do technologii, a nie pozwolić, by one kierowały nami. Także w tej dziedzinie rodzice są pierwszymi wychowawcami. Nie wolno ich jednak pozostawiać samych. Wspólnota chrześcijańska jest wezwana do bycia z nimi, aby mogli nauczyć swoje dzieci życia w środowisku komunikacyjnym zgodnie z kryteriami godności osoby ludzkiej i dobra wspólnego.

Tak więc stoi dziś przed nami wyzwanie ponownego nauczenia się opowiadania, a nie samego tylko wytwarzania i konsumowania informacji. Jest to kierunek, do jakiego pobudzają nas potężne i cenne środki współczesnej komunikacji. Informacja jest ważna, ale nie wystarcza, gdyż zbyt często upraszcza, przeciwstawia sobie różnice i odmienne wizje, domagając się zajęcia stanowiska po jednej lub drugiej stronie, zamiast przyczyniać się do spojrzenia całościowego.

Na zakończenie trzeba powiedzieć, że rodzina nie jest też przedmiotem, o którym przekazuje się opinie ani terenem, na którym toczy się bitwy ideologiczne, ale jest środowiskiem, w którym uczymy się komunikować w bliskości, i podmiotem, który komunikuje, jest „wspólnotą komunikującą”. Jest wspólnotą, która potrafi towarzyszyć, świętować i owocować. W tym sensie możliwe jest przywrócenie spojrzenia zdolnego do przyznania, że rodzina jest nadal wielkim bogactwem, a nie tylko problemem lub instytucją przeżywającą kryzys. Media często skłonne są przedstawiać rodzinę, jak gdyby była wzorcem abstrakcyjnym, który można zaakceptować lub odrzucić, bronić albo atakować, a nie konkretną rzeczywistością, w której się żyje. Albo jakby była jakąś ideologią kogoś jednego wymierzoną w ideologię innego, a nie miejscem, w którym wszyscy uczymy się, co znaczy komunikować się w miłości otrzymanej i danej. Tymczasem opowiadanie oznacza zrozumienie, że nasze żywoty są splecione w jednolitej fabule, że jest wiele głosów a każdy z nich jest niezastąpiony.

Najpiękniejsza rodzina, czynnie uczestnicząca a nie będąca problemem, to ta, która poprzez świadectwo potrafi komunikować piękno i bogactwo więzi między mężczyzną a kobietą, oraz między rodzicami a dziećmi. Nie walczymy w obronie przeszłości, ale cierpliwie i ufnie pracujemy we wszystkich środowiskach, w których żyjemy na co dzień, by budować przyszłość.

Watykan, 23 stycznia 2015 – Wigilia święta św. Franciszka Salezego

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.