Drukuj Powrót do artykułu

Osobisty lekarz prezydencki wspomina Lecha Kaczyńskiego

10 kwietnia 2018 | 08:14 | jg | Kościelisko Ⓒ Ⓟ

Dr Narcyz Sadłoń z Kościeliska znalazł się w gronie osobistych lekarzy prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wspomina ten czas jako wyjątkowy okres w swoim życiu. Po katastrofie smoleńskiej opiekował się Jadwigą Kaczyńską.

Dr Narcyz Sadłoń urodził się w Biskupcu na Warmii, ale swoje rodzinne i zawodowe życie związał z Podhalem i stolicą naszego kraju. W Warszawie przez dziesięć lat pracował na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym Wojskowego Instytutu Medycznego na ulicy Szaserów. Do zespołu osobistych lekarzy prezydenta Lecha Kaczyńskiego dołączył we wrześniu 2009 r. – Miałem akurat dyżur, kiedy kolega lekarz poprosił mnie o opiekę nad kapelanem pana prezydenta – ks. Romanem Indrzejczykiem, który podczas jednej z uroczystości źle się poczuł. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło – wspomina dr Narcyz.

– Zbyszek, kolega lekarz z zespołu prezydenckiego, pragnął zająć się pracą w klinice i zaproponował mi miejsce, które zwalniał w zespole opieki osobistej pana prezydenta. Pamiętam bardzo dobrze pierwsze spotkanie z panią Marią Kaczyńską, która po prostu zapytała mnie, czy nie chciałbym pomóc jej i mężowi, kiedy zajdzie taka potrzeba. Była to niezwykle ciepła i skromna osoba – wraca do wspomnień dr Sadłoń.

Zespół osobistych lekarzy przy głowie państwa polskiego działał od czasów Wojciecha Jaruzelskiego. Prezydent Aleksander Kwaśniewski postanowił zrezygnować z osobistej obsługi lekarskiej, uważając, że wizerunkowo niekorzystnie jest sugerować, że prezydent potrzebuje lekarza, czyli nie jest zdrowy. – Krąży taka opowieść wśród funkcjonariuszy BOR, że podczas jednego z wyjazdów zagranicznych, o ile pamiętam mówi się o Nowym Jorku, zdarzyła się banalna wydawałoby się okoliczność. Panią prezydentową rozbolała głowa, czy to ze zmęczenia, czy z powodu „jetlag” (choroba związana z przekraczaniem stref czasowych). I wówczas okazało się, że nie ma nikogo z odpowiednimi kwalifikacjami, aby podać tabletkę przeciwbólową. A przecież, ot tak nikt nie pójdzie do apteki, aby kupić niewiadomego pochodzenia lek dla pani prezydentowej. Po tym zdarzeniu zespół lekarzy ponownie pojawił się w Pałacu Prezydenckim – opowiada lekarz z Kościeliska.

Lekarz zawsze był w gotowości, aby spieszyć z pomocą prezydentowi i jego żonie. Uczestniczył w wielu podróżach zagranicznych, a na co dzień stacjonował w Szpitalu Wojskowym na Szaserów, nieopodal Pałacu Prezydenckiego. – Pan prezydent był ostatnią osobą, która na cokolwiek się uskarżała. Pani Maria często nas prosiła, żeby zająć się niegroźnymi dolegliwościami małżonka – wspomina dr Narcyz.

Podkreśla też, że Lech Kaczyński doskonale znał osoby, z którymi na co dzień pracował, interesował się żywo ich rodzinami. – Pamiętam sytuację, kiedy Pawłowi Janeczkowi, szefowi ochrony prezydenta, zachorował syn. O chorobie Igora dowiedział się Lech Kaczyński. Zaproponował przełożonym BOR, aby tak zorganizowali służbę, aby Paweł mógł iść do domu i zaopiekować się dzieckiem – opowiada dr Sadłoń.

Misja, bo tak nazywa lekarz swoją pracę u boku prezydenta, zakończyła się w chwili katastrofy smoleńskiej, w której zginął także jeden z lekarzy z zespołu – gen. dr hab. Wojciech Lubiński. – Nie było żadnego pożegnania, rozmowy. Zadzwoniła sekretarka z pałacu i powiedziała krótko: „Wie pan, co się stało? To już pan tu nie pracuje” – mówi dr Narcyz. Po śmierci państwa Kaczyńskich został poproszony przez najbliższą rodzinę zmarłych o opiekę nad mamą prezydenta i prezesa PiS – Jadwigą Kaczyńską.

– Dla mnie katastrofa w Smoleńsku nie była końcem, to był niezwykle ważny moment zwrotny w polskiej współczesnej historii. Swego rodzaju symboliczny początek IV RP. Tak wciąż uważam. Szukałem wtedy odpowiedzi na wiele pytań. Zastanawiałem się jak to jest, że prezydent, czego byłem niejednokrotnie świadkiem, na pokładzie samolotu, w czasie podróży dyplomatycznych prowadził długie rozmowy z dziennikarzami, były one bardzo merytoryczne, ciekawe, wręcz serdeczne dla obu stron rozmówców. A potem mogłem zobaczyć zupełnie inny przekaz w mediach – ocenia dr Sadłoń.

Dr Narcyz Sadłoń jest podróżnikiem, taternikiem, alpinistą. Uczestniczył w wyprawach wysokogórskich w Himalajach, Alpach i na Kaukazie. Fundator i Prezes Fundacji Leczyć Zdrowo z Kościeliska, twórca i także prezes Instytutu Zdrowego Leczenia oraz polskiej marki Doktor Narcyz. – Obecnie prowadzę własną działalność gospodarczą. Mam gabinet w domu, nieopodal wejścia do Doliny Kościeliskiej. Sam jestem sterem, żeglarzem i okrętem. To mi odpowiada – mówi medyk.

Jest też lekarzem, który chyba wszystko wie o stawianiu baniek. – Ale nie mogę potwierdzić, ani zaprzeczyć, że ich prezydentowi nie stawiałem. Tajemnica lekarska – informuje dr Sadłoń. Angażuje się też w działalność Związku Podhalan w Zakopanem. W wolnej chwili, a ma ich bardzo mało, zabiera swoje córki i żonę Małgorzatę na tatrzańskie spacery. Pani Małgorzata jest wdową po Marku „Mai” Łabunowiczu, bardzo utalentowanym muzyku i ratowniku TOPR, który zginął w czasie akcji ratunkowej pod Szpiglasową Przełęczą. Pani Małgorzata założyła fundację, w którą angażuje się cała rodzina. Celem Fundacji Majowe Granie jest m.in. organizowanie zajęć twórczych dla dzieci i młodzieży oraz pomoc osobom będącym w potrzebie, również rodzinom tych, którzy zginęli na służbie w górach.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku

Przeczytaj także

10 kwietnia 2018 09:16

Politycy powinni wsłuchać się w głos obywateli

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.