Drukuj Powrót do artykułu

Otrzymałem łaskę od Boga przez wstawiennictwo św. Josemarii

26 czerwca 2014 | 09:30 | Ks. Ignacy Soler Ⓒ Ⓟ

Sample

Wszyscy, którzy uciekamy się do Boga przez wstawiennictwo świętych możemy otrzymać łaski. Teraz postaram się opisać konkretną łaskę, którą otrzymałem od Boga przez wstawiennictwo św. Josemaríi, jako wyraz mojego dziękczynienia. To, co teraz piszę jest bardzo subiektywne. Z tego powodu jak również przez osobiste skrępowanie nie przychodzi mi łatwo przedstawić na piśmie sprawy osobistego nabożeństwa i pobożności.

Natomiast myślę, że może służyć pomocą komuś moje doświadczenie i zachęcać do nabożeństwa do tego radosnego kapłana z okazji jego wspomnienia 26 czerwca. Również coś lub ktoś, po tak wielu latach, ponad trzydziestu, powtarza mi wewnątrz, że trzeba zostawić świadectwo na piśmie o otrzymanych łaskach dla historycznej dokumentacji nabożeństwa do Świętego.

Chciałbym krótko przedstawić okoliczności historyczne tych wydarzeń, to, co w egzegezie biblijnej nazywa się 'sitz in Leben’ -miejsce w życiu. We wrześniu 1979 r. skończyłem mój dwuletni pobyt w Kolegium Rzymskim Świętego Krzyża gdzie studiowałem teologię, i wróciłem do Hiszpanii. W styczniu 1980 r. pojechałem do Almerii, na południu Andaluzji, aby zacząć służbę wojskową, która dobiegła końca dokładnie 23 lutego 1981, dzień zamachu stanu w hiszpańskim kongresie, tak zwanej „Tejerady”. W sierpniu 1981 r., zostałem wyświęcony na kapłana w Torreciudad, sanktuarium maryjnym blisko Pirenejów, razem z 61 innymi numerariuszami z Opus Dei.

Ośrodek Dzieła w Almerii nazywał się wtedy Klub Torzal i był umieszczony na ulicy Artes de Arcos 4, ale nikt nie mieszkał tam na stałe. Podczas sześciu pierwszych miesięcy 1980r., kilku młodych licealistów prosiło o przystąpienie do Dzieła. Karol był jeden z nich. W lecie miałem zadanie porozmawiać z nim i udzielić odpowiedniej formacji właściwej dla tych, którzy zaczynają drogę powołania, tak jak przewiduje się w programie formacji Dzieła. Karol spędzał wtedy wakacje w Elche. Kiedy miałem przepustkę od służby wojskowej pojechałem do niego samochodem, przedtem dzwoniąc i umawiając się w kościele Najświętszej Maryi Panny w centru Elche, na mszę świętą o godzinie ósmej.

Wcześniej rano wyruszyłem w drogę z Almerii do Elche. Pamiętam, że wyjechałem przed piątą, stosunkowo nowym fordem fiestą. Jako towarzysza miałem tylko mojego Anioła stróża – wspaniała podróż! Przyjechałem przed ósmą do kościoła w Elche gdzie byliśmy umówieni. Przed i podczas nabożeństwa zerknąłem dyskretnie wokół świątyni, ale Karola nie widziałem. Skończyła się msza świętą a Karola nie było. Niestety jego adres i telefon zostawiłem w Almerii. Podczas modlitwy dziękczynienia po mszy, byłem trochę niespokojny ponieważ zaparkowałem samochód w niezbyt bezpiecznym miejscu, więc poszedłem do samochodu, by tam skończyć dziękczynienie. Nie miałem mapy miasta. Zapaliłem silnik i pojechałem kilka ulic całkiem zdezorientowany i zagubiony, bez żadnego pomysłu, nie wiedząc co robić, szukając tylko spokojnego miejsca do zaparkowania.

Dotarłem do wielkiego placu i zaparkowałem samochód, zadając sobie równocześnie następujące pytanie: A co ja teraz robię? I otrzymałem natychmiast odpowiedź: Czy modliłeś się? Miałem obok siebie obrazek z modlitwą o wstawiennictwo św. Josemaríi, który wtedy nie był ani sługą Bożym, ani błogosławionym, ani świętym, ale w rzeczywistości nim już było to wszystko. Wziąłem obrazek w rękach i zacząłem czytać mimo, że umiałem już wtedy na pamięć tą modlitwę i kiedy docierałem do miejsca gdzie jest napisany „wymień swoją prośbę”, okazało się to, co często przedtem i również później mnie się zdarzyło, miałem puste wewnętrzne razem z pytaniem – a co ja teraz powinien prosić?

Natychmiast przyszła mi do głowy prośba, o której w żaden sposób nie pomyślałem przedtem, prosiłem tak: teraz, kiedy odwrócę moją głowę chcę widzieć Karola. Nie modliłem się Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo i Chwała Ojcu jak jest polecane, ale odwróciłem od razu głowę i natychmiast widziałem go. Moje spojrzenie dokładnie na pierwszy rzut oka spoczęło na nim – był na przystanku autobusowym razem z kolegami by pojechać na plaży.

Zaskoczenie Karola było ogromne kiedy zobaczył mnie. Uradowany zadał mi pytanie: jak trafiłeś do mnie? Nie było trudne przekonać go, by zostawił siostrę i paczkę przyjaciół, zaproponowałem mu inny plan: pojedziemy do Alicante. Tam znajdował się najbliżej ośrodek Dzieła, ponieważ w tamtych czasach nie był w ośrodek w Elche. Karol chętnie to zaakceptował. Pojechaliśmy do Forque, tak nazywał się ośrodek Dzieła w Alicante jeżeli pamięć nie zawodzi, mogłem udzielać mu kilku lekcji i rozmawialiśmy spokojnie. Tam był kapłan, który nie miał urlopu; Karol i ja mogliśmy wykorzystać z jego posługi kapłańskiej. Spacerowaliśmy przez przepiękny „paseo de las palmeras” obok morza. Już wieczorem zostawiłem go w Elche i wróciłem do Almerii z satysfakcją wypełnionej misji. Przed rozstaniem Karol znowu zapytał mnie: ale jak trafiłeś do mnie? Dałem mu ogólnikową odpowiedź: modliłem się do Boga przez wstawiennictwo naszego Założyciela i znalazłem Ciebie.

Tylko raz w moim życiu byłem w Elche i Alicante: ten niezapomniany dla mnie sierpniowy dzień osiemdziesiątego roku. Faktem obiektywnym jest to, że dzięki wstawiennictwu św. Josemaríi mogłem spotkać się z tym licealistą, który kilka miesięcy przedtem prosił o przyjęcie do Dzieła, i udzielić mu kilku wskazówek formacyjnych. Do dnia dzisiejszego nie doświadczyłem tak namacalnie działanie Opatrzności Bożej przez wstawiennictwo świętych. Tym, co mobilizuje mnie do działania nie jest to, co nadzwyczajne, ale od czasu do czasu kiedy smakujemy słodkiej jak miód obecności Boga, robi się nam bardzo miło. Czuje się wtedy obecność „digitus Dei”, palec Boga, który skierowany ku nam wydaje się mówić: Tak, Ja jestem zawsze obok ciebie, i działam przez wstawiennictwo moich świętych!

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.