Drukuj Powrót do artykułu

Papieska Msza św. w sanktuarium Matki Bożej z Gaudalupe

14 lutego 2016 | 08:44 | st, tom, kg (KAI) / br Ⓒ Ⓟ

Do bycia wysłannikami i posłańcami Maryi Matki zachęcał Franciszek podczas Mszy św. w sanktuarium Matki Bożej z Guadalupe. Uczestniczył w niej episkopat Meksyku, a na zewnątrz nowej bazyliki także wielkie rzesze wiernych.

W drodze z nuncjatury apostolskiej do bazyliki Matki Bożej z Guadelupe przejeżdżającego papamobilem Ojca Świętego, któremu towarzyszył arcybiskup Miasta Meksyk, kard. Norberto Rivera Carrera entuzjastycznie witały niezliczone rzesze wiernych. Po przybyciu na plac przed bazyliką, papież przejeżdżając między sektorami, pozdrowił wiwatujących i udał się do starej bazyliki zbudowanej w 1709 roku, gdzie został powitany, a następnie przeszedł do zakrystii. Stamtąd wyruszyła procesja do nowej bazyliki.

Mszę św. sprawowano według formularza o Matce Bożej z Guadelupy. Śledziły ją na telebimach rzesze zgromadzone przed bazyliką.

W swojej homilii Franciszek nawiązał do fragmentu Ewangelii mówiącym o spotkaniu Maryi ze swą krewną Elżbietą. „Wysłuchanie tego fragmentu ewangelicznego w tym Domu ma szczególny posmak. Maryja – kobieta `tak` – zechciała także odwiedzić mieszkańców tych ziem Ameryki w osobie Indianina św. Juana Diego. Tak jak udała się w drogę z Judei i Galilei, tak samo wyruszyła do Tepeyac, z jego szatami, posługując się jego językiem, aby służyć temu wielkiemu Narodowi” – powiedział Ojciec Święty.

Papież zwrócił uwagę, że Maryja tak jak towarzyszyła brzemiennej Elżbiecie, tak też towarzyszyła i towarzyszy „brzemionom” tej błogosławionej ziemi meksykańskiej. „Tak jak stała się obecną przy małym Juanito, podobnie jest nadal obecna przy nas wszystkich, zwłaszcza przy tych, którzy – podobnie jak on – czują, „że nic nie znaczą” – powiedział Franciszek.

Nawiązując do pierwszego cudu w 1531 roku zwrócił uwagę, że wtedy grudniowego poranka „Bóg obudził nadzieję swego syna Juana, nadzieję swego Ludu”. „Owego świtu Bóg wzbudził i nadal wzbudza nadzieję maluczkich, cierpiących, wysiedlonych i odrzuconych, tych wszystkich, który czują, że nie mają godnego miejsca na tych ziemiach. Wtedy, o świcie Bóg zbliżył się i zbliża się do cierpiącego, ale wytrzymałego serca tak wielu matek, ojców, dziadków, którzy przeżyli odejście, zatracenia, a nawet wydarcie swych dzieci przez przestępczość” – stwierdził Ojciec Święty.

Nawiązując do budowy sanktuarium Matki Bożej z Guadalupe Franciszek wskazał na potrzebę budowaniu innego sanktuarium – sanktuarium życia, „naszych wspólnot, społeczeństw i kultur – nikt nie może stać na zewnątrz”.

Papież zachęcił, aby przybywając do sanktuarium w Guadalupe „spojrzeć na Matkę, wychodząc od naszych bólów, lęków, rozpaczy, smutków i powiedzieć Jej: „Co mogę wnieść, jeśli jestem człowiekiem niewykształconym?”. „Spoglądamy na Matkę oczami, które mówią: jest tak wiele sytuacji, które pozbawiają nas sił, które sprawiają, że czujemy, iż nie ma miejsca na nadzieję, na zmianę i przeobrażenie” – powiedział papież i dodał: ” Dlatego warto, abyśmy pozostali na chwilę w milczeniu i na Nią spojrzeli, wpatrywali się długo i spokojnie, mówiąc Jej tak, jak uczynił ten drugi syn, który bardzo Ją kochał”. Po czym zacytował fragment hymnu liturgicznego z uroczystości św. Juana Diego.

Franciszek podkreślił, że w Maryi Matce i z Nią „Bóg staje się bratem i towarzyszem drogi, dźwiga z nami krzyże, aby nie przygniotły nas nasze boleści”. „Maryja mówi nam: nie daj się pokonać swoim bólom i smutkom. Dzisiaj ponownie nas posyła; dziś znów nam mówi: bądź moim posłańcem, bądź moim wysłannikiem do budowania wielu nowych sanktuariów, do towarzyszenia życiu licznych ludzi, osuszania wielu łez” – powiedział Ojciec Święty i dodał: „Wystarczy, abyś poszedł na drogi swej wioski, swej wspólnoty, swej parafii jako mój wysłannik; wznoś sanktuaria, ciesząc się tym, że wiesz, iż nie jesteśmy sami, że Ona idzie z nami. Bądź moim posłańcem – mówi nam – dając jeść głodnemu, pić spragnionemu, miejsce potrzebującemu, przyodziej nagiego i odwiedź chorego. Wspomóż tego, kto jest uciskany, przebacz temu, kto cię zranił, pociesz zasmuconego, bądź cierpliwy wobec innych i przede wszystkim proś i módl się do naszego Boga”.

W modlitwie wiernych znalazły się prośby za papieża Franciszka, aby był zawsze wiernym głosicielem radości Ewangelii, za Kościół powszechny, aby będąc żywym świadectwem Bożego miłosierdzia sprawił, żeby wszystkie narody wielbiły Boga, za biskupów Meksyku, aby prowadzili naród do pogłębienia wiary, za rządzących krajem, aby współpracowali w budowaniu królestwa Bożego drogami sprawiedliwości i pokoju oraz za wszystkich mieszkańców Meksyku, by powierzając się Matce Bożej z Guadelupe za Jej wstawiennictwem sprawili otwarcie dróg pojednania i autentycznej promocji wszystkich obywateli.

Na zakończenie Mszy św. słowa pozdrowienia skierował do papieża arcybiskupa Miasta Meksyk, kard. Norberto Rivera Carrera. Podziękował Ojcu Świętemu za rok miłosierdzia, i słowo skierowane do jego rodaków, a przede wszystkim za przybycie do sanktuarium Matki Bożej z Gaudalupe, Matki miłosierdzia i sprawowaną Eucharystię.

Przed błogosławieństwem końcowym Ojciec Święty ukoronował wizerunek Matki Bożej z Guadelupe, które ukazał wiernym rektor sanktuarium. Chór odśpiewał hymn ku czci Matki Bożej. Następnie papież odwiedził “Camarín” – malutkie pomieszczenie gdzie przechowywany jest oryginalny obraz Matki Bożej z Guadelupe, gdzie zatrzymał się na chwili milczącej modlitwy.

Na zakończenie pierwszego dnia pobytu w Meksyku Franciszek powrócił papamobilem do swej rezydencji w nuncjaturze apostolskiej, witany z niesłabnącym entuzjazmem przez liczne rzesze wiernych.

Papieska homilia:

Usłyszeliśmy, jak Maryja udała się na spotkanie ze swą krewną Elżbietą. Bez zwlekania, bez wątpliwości, ani ociągania się idzie, aby pomagać swej kuzynce, będącej w ostatnich miesiącach ciąży.

Spotkanie z aniołem nie powstrzymało Maryi, gdyż nie czuła się uprzywilejowana ani nie musiała odrywać swego życia od życia swych bliskich. Przeciwnie – ożywiło to i wyzwoliło w Niej postawę, dzięki której Maryja jest i zawsze będzie wspominana: jest kobietą „tak”, „tak” oddania się Bogu, a zarazem „tak” oddania się swym braciom. Właśnie to „tak” pobudziło Ją do działania, aby dać z siebie to, co najlepsze, wychodząc naprzeciw innym.

Wysłuchanie tego fragmentu ewangelicznego w tym Domu ma szczególny posmak. Maryja – kobieta „tak” – zechciała także odwiedzić mieszkańców tych ziem Ameryki w osobie Indianina św. Juana Diego. Tak jak udała się w drogę z Judei i Galilei, tak samo wyruszyła do Tepeyac, z jego szatami, posługując się jego językiem, aby służyć temu wielkiemu Narodowi. Tak jak towarzyszyła brzemiennej Elżbiecie, tak też towarzyszyła i towarzyszy „brzemionom” tej błogosławionej ziemi meksykańskiej. Tak jak stała się obecną przy małym Juanito, podobnie jest nadal obecna przy nas wszystkich, zwłaszcza przy tych, którzy – podobnie jak on – czują, „że nic nie znaczą” (por. Nican Mopohua, 55). Mały Indianin Juan, który nazwał sam siebie także „tragarzem, nosicielem ciężarów, ogonem, skrzydłem, sam potrzebował, aby go niesiono” (por. tamże), stał się „posłańcem, bardzo godnym zaufania”.

Owego grudniowego poranka 1531 roku dokonał się pierwszy cud, który następnie będzie żywym wspomnieniem tego wszystkiego, czego strzeże to sanktuarium. Wtedy o świcie, w czasie tamtego spotkania Bóg obudził nadzieję swego syna Juana, nadzieję swego Ludu. Owego świtu Bóg wzbudził i nadal wzbudza nadzieję maluczkich, cierpiących, wysiedlonych i odrzuconych, tych wszystkich, który czują, że nie mają godnego miejsca na tych ziemiach. Wtedy, o świcie Bóg zbliżył się i zbliża się do cierpiącego, ale wytrzymałego serca tak wielu matek, ojców, dziadków, którzy przeżyli odejście, zatracenia a nawet wydarcie swych dzieci przez przestępczość.

O owym świcie Juanito doświadczył na samym sobie tego, czym jest nadzieja i czym jest miłosierdzie Boże. Został wybrany, aby doglądać, pilnować, strzec i zachęcać do budowy tego Sanktuarium. Przy wielu okazjach mówił o tym Dziewicy, że nie jest właściwą osobą, przeciwnie – jeśli chce (Ona), aby dzieło to posuwało się naprzód, to powinna wybrać innych, jako że on jest niewykształcony, niepiśmienny ani nie należy do tych, którzy mogliby to uczynić. Ale Maryja jest stanowcza – tą stanowczością, która rodzi się z miłosiernego serca Ojca – i mówi mu: nie, to on ma być Jej posłańcem.

Tak oto udaje się jej doprowadzić do pojawienia się czegoś, czego nie potrafił wyrazić, to znaczy prawdziwego i w pełnym tego słowa znaczeniu czytelnego obrazu miłości i sprawiedliwości: w budowaniu innego sanktuarium – sanktuarium życia, naszych wspólnot, społeczeństw i kultur – nikt nie może stać na zewnątrz. Wszyscy jesteśmy niezbędni, szczególnie ci, którzy normalnie się nie liczą, gdyż nie są „na miarę okoliczności” lub nie „wnoszą koniecznego kapitału” do ich budowania. Sanktuarium Boga to życie Jego dzieci, wszystkich i we wszystkich warunkach, zwłaszcza młodych bez przyszłości, narażonych na niezliczone sytuacje bolesne i ryzykowne oraz życie osób starych, nieszanowanych i zapomnianych w tak wielu zakątkach. Sanktuarium Boga są nasze rodziny, które potrzebują niezbędnego minimum, aby mogły się utworzyć i utrzymać. Sanktuarium Bożym jest oblicze tak wielu ludzi, których spotykamy na naszej drodze…

Gdy przybywamy do tego sanktuarium, może nas spotkać to samo, co spotkało Juana Diego. Spojrzeć na Matkę, wychodząc od naszych bólów, lęków, rozpaczy, smutków i powiedzieć Jej: „Matko, co mogę wnieść, jeśli jestem człowiekiem niewykształconym?”. Spoglądamy na Matkę oczami, które mówią: jest tak wiele sytuacji, które pozbawiają nas sił, które sprawiają, że czujemy, iż nie ma miejsca na nadzieję, na zmianę i przeobrażenie.

Dlatego warto abyśmy pozostali na chwilę w milczeniu i na Nią spojrzeli, wpatrywali się długo i spokojnie, mówiąc Jej tak, jak uczynił ten drugi syn, który bardzo Ją kochał:

„Patrzeć na Ciebie, Matko z prostotą,
otwarte mając tylko spojrzenie,
patrzeć na całą Ciebie, nic Tobie nie mówiąc
i powiedzieć ci wszystko w milczeniu i ze czcią.
Nie przejmować się wiatrem na Twoim czole,
tylko ukołysać swą zakłóconą samotność
w Twoich oczach zakochanej Matki
i w Twym przejrzystym ziemskim gnieździe.
Godziny pędzą; uderzenia dręczą głupców
śmieciami życia i śmierci, swoim hałasem.
Patrzeć na Ciebie, Matko, kontemplować Ciebie jedynie,
Serce zamilkłe w Twej czułej trosce,
W Twoim czystym milczeniu lilii” (Hymn liturgiczny).

I w milczeniu, i tym trwaniu na spoglądaniu na Nią usłyszeć jeszcze raz, jak nam powtarza: „Co ci jest, mój maleńki synku? Czemu posmutniało twe serce? (por. Nican Mopohua, 107; 118). Czyż nie jestem tą, która ma zaszczyt być twoją uwielbianą Matką?” (tamże, 119).

Mówi nam Ona, że to zaszczyt” być naszą matką. Daje to nam pewność, że łzy cierpiących nie są jałowe. Są milczącą modlitwą, która dociera aż do nieba i która u Maryi zawsze znajduje miejsce pod Jej płaszczem. W Niej i z Nią Bóg staje się bratem i towarzyszem drogi, dźwiga z nami krzyże, aby nie przygniotły nas nasze boleści.

Czyż to nie ja jestem twoją Matką? Czyż nie jestem tutaj? Mówi nam: nie daj się pokonać swoim bólom i smutkom. Dzisiaj ponownie nas posyła; dziś znów nam mówi jak Juanowi Diego: bądź moim posłańcem, bądź moim wysłannikiem do budowania wielu nowych sanktuariów, do towarzyszenia życiu licznych ludzi, osuszania wielu łez. Wystarczy, abyś poszedł na drogi swej wioski, swej wspólnoty, swej parafii jako mój wysłannik; wznoś sanktuaria, ciesząc się tym, że wiesz, iż nie jesteśmy sami, że Ona idzie z nami. Bądź moim posłańcem – mówi nam – dając jeść głodnemu, pić spragnionemu, miejsce potrzebującemu, przyodziej nagiego i odwiedź chorego. Wspomóż tego, kto jest uciskany, przebacz temu, kto cię zranił, pociesz zasmuconego, bądź cierpliwy wobec innych i przede wszystkim proś i módl się do naszego Boga. A w milczeniu powiedzmy Jej to, co wypływa z naszego serca.

Czyż nie jestem twoją Matką? Czyż nie jestem może tutaj? – mówi do nas znów Maryja. Idź zbudować me sanktuarium, pomóż mi podźwignąć życie moich dzieci, którzy są twymi braćmi.

 

 

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.