Drukuj Powrót do artykułu

Papież a ekumenizm

01 października 2003 | 15:26 | Tomasz Królak Ⓒ Ⓟ

Chrześcijanie żyją podzieleni, należą do różnych Kościołów i wspólnot. Czyż to nie paradoks? Ci, którzy wierzą w tego samego przecież Chrystusa; ci, którzy czytają w Ewangelii o Jego testamencie: przebaczeniu, pojednaniu i miłości; ci którzy z czcią wspominają Jego modlitwę wygłoszoną podczas ostatniej wieczerzy „aby byli jedno” – wciąż nie są „jedno”. W dodatku nic nie wskazuje na to, że rychło owo jedność będą stanowić.

Najpierw, w połowie XI wieku chrześcijaństwo podzieliło się na Wschodnie i Zachodnie, a kilka wieków później, wskutek reformacji dokonał się kolejny podział w łonie chrześcijaństwa zachodniego. Wiele się na to złożyło przyczyn, skomplikowane są dzieje podziałów. Do przyczyn religijnych i kulturowych doszła polityka. Czyż jednak u podstaw tego zła nie leżała pycha?…
Dążenie do przywrócenia utraconej jedności stanowi od początku pontyfikatu jeden z priorytetów Jana Pawła II. Już w 1979 roku odwiedza on stolicę wschodniego chrześcijaństwa, dawny Konstantynopol, miasto, w którym 900 lat wcześniej dokonała się schizma. Stojąc obok patriarchy Dymitriosa – honorowego zwierzchnika światowego prawosławia mówi z nadzieją o „pełnym braterskim pojednaniu” i pyta retorycznie: „Czy mamy jeszcze prawo pozostawać rozdzieleni?” Jednym z „argumentów” stale odtąd towarzyszących papieskim inicjatywom ekumenicznym jest konieczność wspólnego dawania świadectwa o Chrystusie wobec tych, którzy go nie znają. Papież obawia się, że nie można wiarygodnie głosić Ewangelii – Jego orędzia miłości i pojednania – jeśli ci, którzy powołują się na Chrystusa nie potrafią zachować jedności pomiędzy sobą. W tym sensie dla Jana Pawła II ekumenizm jest sprawą fundamentalną dla przyszłości całego chrześcijaństwa.
W opublikowanym w 1994 roku liście apostolskim Tertio millenio adveniente przygotowującym Kościół do jubileuszu 2000 lat chrześcijaństwa Jan Paweł II pisze: „Koniec drugiego millenium wzywa nas wszystkich do rachunku sumienia, a także do stosownych poczynań ekumenicznych, tak abyśmy wobec Wielkiego Jubileuszu mogli stanąć jeśli nie całkowicie pojednani, to przynajmniej o wiele bliżsi przezwyciężenia podziałów powstałych w drugim tysiącleciu”. I rzeczywiście, pontyfikat Jana Pawła II znaczony jest kolejnymi inicjatywami, które miały spełnić wolę Chrystusa: aby byli jedno.
Taki właśnie tytuł nosi opublikowana w roku 1995 encyklika. Ut unum sint to wielki znak nadziei i pokory. Papież zaprasza do dyskusji nad głównym punktem sporu w chrześcijańskim świecie: nad kwestią papieskiego prymatu. W pięknych słowach wskazuje na to, co chrześcijan łączy, przywołuje znane już z Tertio millenio adveniente sformułowanie o ekumenizmie męczenników, zauważając, że cierpienia i prześladowania za wiarę w Chrystusa połączyło – zwłaszcza w XX wieku – chrześcijan z różnych Kościołów.
Dzięki intensywnym zabiegom Jana Pawła II, podczas jego pontyfikatu doszło do zdecydowanego ożywienia ekumenicznego. Udało się podpisać deklarację z Kościołem luterańskim na temat nauki o usprawiedliwieniu. Ta niezwykle istotna dla protestantów, kluczowa od czasów reformacji kwestia była kwestią sporną przez stulecia.
Z niektórymi Kościołami wschodnimi udało się podpisać deklaracje, w których wyjaśniano kwestie będące przedmiotem sporów od 1500 lat.
Także podczas tego właśnie pontyfikatu doszło do pierwszej wizyty biskupa Rzymu w kraju o większości prawosławnej. Ale nie tylko dlatego wizyta Jana Pawła II w Rumunii, w maju 1999 roku, była wydarzeniem historycznym. Na zakończenie Mszy św. odprawionej przez Papieża w Rumunii ćwierćmilionowy tłum katolików i prawosławnych zaczął wspólnie skandować jedno, ale jakże ważne słowo: „unitate”, czyli jedność. Dla całego chrześcijańskiego świata były to chwile niezapomniane.
Wymownych akcentów ekumenicznych i wielkich gestów ze strony Papieża nie brakuje podczas jego wizyt w kolejnych krajach prawosławnych. W Grecji, podczas spotkania z niechętną katolikom prawosławną hierarchią, Jan Paweł II prosi Boga o przebaczenie za grzechy, jakich kiedykolwiek w przeszłości katolicy dopuścili się wobec prawosławia. Zdumieni patriarchowie z podziwem bili mu brawo…
Chociaż papieskiej wizycie na Ukrainie w 2001 roku towarzyszyła aura sprzeciwu tamtejszej hierarchii, wydaje się, że swoją pojednawczą, pełną pokory postawą, Jan Paweł II zaskarbił sobie sympatię wielu prawosławnych wiernych i przychylniejsze spojrzenie znaczącej części nieprzejednanych dotąd biskupów.
Świadectwo ekumenicznej nadziei pozostawia Papież także w Bułgarii dokąd przybył w maju 2002. Zwracając się do prawosławnych obecnych na odprawianej przez niego Mszy mówi, że ich obecność jest „wspaniałym świadectwem, które pozwala odczuć przedsmak pełnej jedności, kiedy to będzie nam dane wspólnie sprawować eucharystyczna ofiarę, pamiątkę śmierci i Zmartwychwstania Pana”.
A jednak, pomimo wszystkich tych wysiłków: podpisanych deklaracji, wizyt obfitujących w wielkie ekumeniczne gesty Jana Pawła II i poświęconej sprawie jedności encyklice – zjednoczenie chrześcijan wciąż pozostaje wyzwaniem, którego czasowy horyzont trudno dziś określić.
Być może chrześcijanie powinni się „oswoić” z myślą, że widzialna jedność nigdy nie nastąpi? Może, pogodzeni z taką wizją, winni z pokorą czerpać wzajemnie z bogactwa tradycji, liturgii i kultury innych Kościołów? Chrześcijanie mogą się w ten sposób pocieszać, być może nawet tkwi w takim myśleniu „ziarno prawdy”. Jednocześnie jednak nie powinni zapominać o papieskich słowach, że podziały są „zdecydowanie przeciwne woli Chrystusa i stanowią dla świata okazję do zgorszenia”.

Cytaty

Myślę, że Jan Paweł II wniósł coś nowego o dialogu, zarówno ekumenicznego, jak i dialogu między religiami. Coś nowego, bowiem nie tylko potwierdził i umocnił dialog między teologiami na płaszczyźnie, powiedziałbym, intelektualnej, ale wniósł także coś nowego przede wszystkim przez swoje gesty, przez swego ducha. Nadał jednemu i drugiemu dialogowi coś osobistego. Kiedy przypomnę sobie na przykład, jak 25 stycznia 2000 r. przed wejściem do rzymskiej bazyliki św. Pawła, Papież klęczał wraz z dwoma arcybiskupami prawosławnym i anglikańskim… To było coś wielkiego!
kard. Josef Tomko, b. prefekt Kongregacji Ewangelizacji Narodów

Był maj 1980 roku, po zamachu na Jana Pawła II. Przebywałem wówczas w Polsce. Dostałem telefon z Sekretariatu Stanu; zapytano, czy wracając do Francji będę przejeżdżał przez Rzym i czy mógłbym odwiedzić Papieża. Nie bardzo rozumiałem… Wchodząc do szpitalnego pokoju zobaczyłem leżącego Papieża. Był bardzo blady, a jego głos – jakiś bezdźwięczny. Nie pamiętam, co wówczas powiedziałem, nie zdawałem sobie sprawy, że stan Papieża jest tak ciężki. Nie chciałem go męczyć. Powiedział wtedy: „Taizé, Taizé, kontynuujcie, kontynuujcie..”. I to wszystko. To były wówczas najwspanialsze słowa.
Brat Roger, przeor ekumenicznej wspólnoty z Taizé

Cóż możemy uczynić w sytuacji, gdy chrześcijaństwo jest wciąż podzielone? Otóż każdy z nas musi dokonać aktu całkowitego oddania się Jezusowi i powiedzieć: ja przyjmuję Ciebie i przyjmuje każdego innego, który do Ciebie się przyznaje: niezależnie od koloru skóry, rysów twarzy, języka kultury. My jednak, podzieleni chrześcijanie, opieramy się Bożej łasce, zbyt często patrząc na sprawy nieistotne i czyniąc je przedmiotem sporu.
(…) Gdybyśmy całkowicie i bez zastrzeżeń przyjęli drugą osobę; gdyby na pierwszym miejscu rzeczywiście stał Chrystus, wówczas znaleźlibyśmy upragnioną jedność. (…) Chrześcijanin jest człowiekiem nadziei. Ufajmy, że słowa modlitwy Jezusa: „aby byli jedno” kiedyś się spełnią. Módlmy się i miejmy nadzieję. Uczmy się jej od Jana Pawła II – cierpliwego i wielkiego ekumenisty naszych czasów.
kard. Lubomyr Husar, grekokatolicki arcybiskup większy Lwowa

Jedność chrześcijan zniknęła, ale jedność pomiędzy chrześcijanami wyraża się przez jedność z Chrystusem. Wszyscy ci chrześcijanie, którzy są rzeczywiście bezinteresownie i szczerze zjednoczeni w Chrystusie, są również niewątpliwie zjednoczeni pomiędzy sobą. Jedność ta jest faktem, nawet jeśli u wielu tego nie widać. Modlitwa Pana o jedność wierzących w Niego została przyjęta, przyniosła i przynosi prawdziwe efekty. Nie można wyciągać wniosku, że nie została wysłuchana tylko na podstawie faktu, iż chrześcijaństwo jest podzielone. Powinniśmy zastanawiać się nad tym, ilu podzielonych między sobą chrześcijan wierzy w prawdziwego Chrystusa, tak jak On tego chce. Jeżeli się nad tym zastanowimy, zobaczymy wówczas, że ci, którzy wierzą prawdziwie w prawdziwego Chrystusa są w istocie jednością i łączą się zarówno z nim jak i z innymi.
Bartłomiej I, ekumeniczny patriarcha Konstantynopola

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.