Drukuj Powrót do artykułu

Papież do gruzińskiego duchowieństwa: nie nawracajcie na siłę

01 października 2016 | 16:09 | st, pb (KAI) / bd Ⓒ Ⓟ

Sample

„Nigdy nie wolno uprawiać wobec prawosławnych prozelityzmu!” – powiedział Franciszek podczas spotkania z gruzińskim duchowieństwem, osobami konsekrowanymi, seminarzystami i świeckimi pracownikami Kościoła, jakie odbyło się w kościele Matki Bożej Wniebowziętej w Tbilisi.

Wchodzącego do świątyni papieża powitał śpiew pieśni „Abba Ojcze” w języku gruzińskim. Po włosku powitał go administrator apostolski Kaukazu, bp Giuseppe Pasotto. Zaznaczył, że Kościół katolicki jest w Gruzji wspólnotą mniejszościową. Dodał, że sytuacja ta daje mu wiele wolności wewnętrznej, łatwiejsze wyczucie, co jest istotne i niezbędne oraz ułatwia kontakty z innymi mniejszościami. Jednocześnie jest to sytuacja trudna i łatwo popaść w pesymizm zapominając, że każda sytuacja jest łaską, szansą na rozwój. Bowiem uczeń Chrystusa musi brać na siebie krzyż i iść za Chrystusem.

„Ojcze Święty, ze spojrzeniem zwróconym ku przyszłości chcemy ukazać oblicze Kościoła pogodnego, ekumenicznego, napełnionego Duchem Świętym, który właśnie w mocy Ducha Świętego byłby siecią jedności, niestrudzenie budował mosty zbliżające ludzi do siebie i sprzyjające pokojowi na tej kaukaskiej ziemi” – powiedział bp Pasotto.

Następnie swe świadectwa przedstawiły cztery osoby. 23-letni Kacha w imieniu młodzieży powiedziała, że oczekuje ona od Kościoła, by był otwarty, uważny, nie zamykał się i nie uważał siebie za doskonały. Chce Kościoła tworzącego bezinteresowne relacje, a także solidarnego, przez co ukonkretni miłość Chrystusa.

Irina, żona i matka dwóch synów, w imieniu rodzin podziękowała Franciszkowi za adhortację apostolską „Amoris laetitia”. Poinformowała, że kościelna komisja ds. rodziny stara się pomagać katolikom odkrywać sakramentalną rzeczywistość małżeństwa, by w pełni żyć bogactwem, które każdy w sobie nosi, a także naturalne metody regulacji poczęć i piękno płodności; odkrywać „małżeństwo jako sakrament ewangelizacji”, dający siłę do świadczenia o Chrystusie.

Seminarzysta Kote, który swe powołanie odkrył już w wieku 9 lat, patrząc na pracę ks. Jerzego Szymerowskiego, zmarłego kilka miesięcy temu, podziękował kapłanom i siostrom zakonnym, którzy po upadku komunizmu przyjechali do Gruzji, by służyć tutejszemu Kościołowi. Mówił także o trudnej drodze ekumenizmu z prawosławiem, na której wielu przeżywa zniechęcenie i skłania ku zamknięciu we własnych sprawach.

Z kolei ksiądz ormiańsko-katolicki mówił o uczestnictwie 380 młodych Ormian w Światowym Dniu Młodzieży w Krakowie, dokąd mogli pojechać dzięki wsparciu Kościoła katolickiego w Polsce. Zapewnił papieża o wcielaniu w życie głównych – jego zdaniem – treści przesłania Franciszka z ŚDM: zachowywania w żywej pamięci narodowej historii oraz odwagi marzenia i tworzenia przyszłości pełnej pokoju i braterstwa.

W długim, improwizowanym przemówieniu Ojciec Święty odniósł się do usłyszanych świadectw. Mówiąc o relacjach ekumenicznych przywołał obraz sprzed trzech miesięcy, kiedy na zakończenie Mszy św. w Giumri zaprosił do papamobile nie tylko biskupów katolickich, ale także biskupa nie utrzymującego jedności z Rzymem Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego.

Odnosząc się do relacji z Gruzińskim Kościołem Prawosławnym zaznaczył, że nigdy nie wolno się kłócić. „Zostawmy teologom studiowanie abstrakcyjnych kwestii teologicznych. Co mam czynić z sąsiadem prawosławnym? Trzeba być otwartym, przyjacielem” – stwierdził Franciszek. Papież przestrzegł przed nawracaniem na siłę, określając prozelityzm jako wielki grzech przeciw ekumenizmowi. „Nigdy nie wolno uprawiać wobec prawosławnych prozelityzmu!” – podkreślił. Dodał, że są oni naszymi braćmi i siostrami, uczniami Jezusa Chrystusa, a z bardzo złożonych powodów historycznych jesteśmy w obecnej sytuacji. Tym niemniej wierzymy w Ojca, Syna i Ducha Świętego, wspólnie czcimy Świętą Bożą Rodzicielkę. Na pytanie: „Co czynić?” Ojciec Święty zachęcił, by nie potępiać, utrzymywać przyjaźń, wspólnie podążać, tam gdzie to możliwe wspólnych z prawosławnymi prowadzić dzieła miłosierdzia, modlić się nawzajem za siebie.

Franciszek nawiązał także do spotkania z młodymi w Krakowie i polecił duchownym, by zachęcali młodzież do rozmowy z dziadkami. Podkreślił rolę kobiet w przekazywaniu wiary. Odpowiedział też na pytanie dotyczące duszpasterstwa małżeństw, podkreślając znaczenie dialogu w rodzinie, wzajemnego przebaczenia i dziękowania za oferowaną sobie miłość. Przestrzegł też gruzińskich duchownych przed światowością.

Na zakończenie spotkania wszyscy odmówili modlitwę „Zdrowaś Maryjo” i odśpiewali „Ojcze nasz”. Po opuszczeniu świątyni, w drodze do samochodu, papież witał się jeszcze ze zgromadzonymi przed nią wiernymi.

Papieskie przemówienie:

Dobry wieczór!

Dziękuję, drogi bracie, dziękuję.

Będę teraz odpowiadał na wszystkie pytania, mieszając je ze sobą.

Kiedy mówiłeś [Papież odnosi się do kapłana, który złożył świadectwo], na końcu przyszło mi na myśl pewne wydarzenie, którego świadkiem jest on [abp. Minassian], do którego doszło pod koniec Mszy św. w Giumri [Armenia]. Po zakończeniu Mszy św. zaprosiłem do „papamobile” Jego Ekscelencję a także miejscowego biskupa Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego. Było nas trzech biskupów: biskup Rzymu, katolicki biskup Giumri i biskup ormiańsko-apostolski. Wszyscy trzej – jaka piękna mieszanka. Zrobiliśmy rundę, a następnie wysiedliśmy. A kiedy miałem wsiąść do samochodu, pewna staruszka dała znak, prosząc, abym podszedł. Ile miała lat? Osiemdziesiąt? Nie była stara … wydawała się starsza, może osiemdziesiąt kilka lat. Poczułem w sercu pragnienie, aby do niej podejść, przywitać się z nią, ponieważ była za barierą. Była to skromna kobieta, bardzo pokorna. Pozdrowiła mnie z miłością… Miała złoty ząb, jak to kiedyś robiono… I powiedziała mi: „Jestem Ormianką, ale mieszkam w Gruzji. I przyjechałem z Gruzji”. Podróżowała osiem czy sześć godzin autobusem, aby spotkać się z papieżem. Potem, nazajutrz, kiedy pojechaliśmy, już nie pamiętam dokąd – dwie godziny i więcej – spotkałem ją znowu! I powiedziałem: „Ależ pani przyjechała z Gruzji … Tyle godzin podróży. A potem jeszcze ponad dwie godziny, następnego dnia, żeby mnie spotkać …”. „O tak! To wiara” – powiedziała mi. Mówiłeś o byciu mocnymi w wierze. Być mocnymi w wierze to świadectwo, jakie złożyła ta kobieta. Wierzyła, że Jezus Chrystus, Syn Boży, zostawił na ziemi Piotra i ona chciała zobaczyć Piotra.

Bycie mocnymi w wierze oznacza zdolność przyjmowania wiary od innych, zachowywania jej i przekazywania dalej. Powiedziałeś, mówiąc o tym byciu mocnym w wierze: „Podtrzymywanie żywej pamięci o przeszłości, historii narodowej i posiadanie odwagi, by marzyć i budować świetlaną przyszłość”. Bycie mocnymi w wierze nie oznacza zapominania tego, czego się nauczyliśmy, ale wręcz sprawienie, by rozwijać i przekazywać to swoim dzieciom. Dlatego w Krakowie przekazałem młodym jako specjalną misję, by rozmawiali z dziadkami. To właśnie dziadkowie przekazali nam wiarę. A wy, którzy pracujecie z młodzieżą, musicie nauczyć jej słuchania dziadków, rozmawiania z dziadkami, aby młodzi otrzymali świeżą wodę wiary, wypracowywali ją w dniu dzisiejszym, sprawiali by wzrastała – nie ukrywali jej pod korcem, nie – trzeba ją wypracowywać, sprawiać, by wzrastała i przekazywać ją naszym dzieciom.

Apostoł Paweł, zwracając się do swojego umiłowanego ucznia Tymoteusza, w Drugim Liście (1,5), powiedział mu, że ma zachowywać mocną wiarę, którą otrzymał od matki i babki. To jest droga, którą winniśmy podążać i to pozwoli nam bardzo dojrzewać. Przyjmować dziedzictwo, sprawiać, aby rozkwitało i dawać innym. Roślina bez korzeni nie może się rozwijać. Wiara bez korzenia matki i babki nie wzrasta. Także wiara, którą otrzymałem, a nie przekazałem innym, najmniejszym, moim „dzieciom” nie wzrasta.

A zatem, podsumowując: aby być mocnymi w wierze, trzeba pamiętać o przeszłości, mieć odwagę w chwili obecnej i nadzieję na przyszłość. To w odniesieniu do tego, co to znaczy być mocnymi w wierze. I nie zapominajcie o owej gruzińskiej kobiecie, która była zdolna, żeby jechać autobusem – 6-7 godzin – do Armenii, do miasta Giumri, gdzie on [abp Minassian] jest biskupem, a następnego dnia pojechać i zobaczyć papieża ponownie, tym razem w Erywaniu. Nie zapominajcie o tym obrazie! To kobieta, która tutaj mieszka, jest Ormianką, ale z Gruzji! A gruzińskie kobiety są sławne, mają opinię kobiet wiary, silnych, które niosą Kościół naprzód!

A ty, Kote [seminarzysta], powiedziałeś kiedyś do swojej mamy: „Chcę robić to, co czyni ten człowiek” [kapłan odprawiający Mszę św.]. A pod koniec swojej wypowiedzi powiedziałeś: „Jestem dumny z bycia katolikiem i tego, że zostanę gruzińskim duchownym katolickim”. To cały proces … Nie powiedziałeś, co odrzekła twoja mama, gdy jej wyznałeś, że chcesz robić to, co czyni ten człowiek. [Kote odpowiada: „Byłem mały, a moja mama powiedziała mi: Dobrze, będziesz robił to, co on … Ale byłem mały…]. Po raz kolejny matka, dzielna gruzińska kobieta. Ta kobieta „traciła” syna, ale chwaląc Boga. Towarzyszyła mu w jego drodze. A matka Kote straciła także możność stania się teściową … To jest początek powołania! A jest tam zawsze matka, babcia … Ale wypowiedziałeś słowo kluczowe: pamięć. Zachować pamięć pierwszego powołania. Trzeba strzec tego wydarzenia, tak jak ty strzeżesz tego wspomnienia: „Mamo, chcę robić to, co czyni ten człowiek”. Nie jest to bowiem bajka, która przyszła ci do głowy: To Duch Święty cię dotknął. Zaś strzeżenie tego w pamięci jest strzeżeniem łaski Ducha Świętego. Mówię te słowa do wszystkich kapłanów i zakonnic!

My wszyscy w swoim życiu mamy albo będziemy przeżywali chwile ciemne. Również my, osoby konsekrowane, mamy chwile mroczne. Gdy wydaje się, że sprawy nie posuwają się naprzód, gdy pojawiają się trudności w życiu wspólnotowym, w diecezji… W takich chwilach trzeba się zatrzymać, aby zapamiętać. Pamięć o chwili, kiedy zostałem dotknięty czy dotknięta przez Ducha Świętego. Jak powiedział Kote, o chwili, kiedy wyznał: „Mamo, chcę robić to, co czyni ten człowiek”: o chwili, kiedy dotyka nas Duch Święty. Wytrwałość w powołaniu jest zakorzeniona w pamięci o tej czułości, jaką obdarzył nas Pan i przez którą nam powiedział: „Chodź, chodź ze mną”. To radzę wam wszystkim, osobom konsekrowanym: nie cofać się, gdy występują trudności. A jeśli chcecie spojrzeć za siebie, to niech to będzie pamięć o tamtej chwili. Tylko to. W ten sposób wiara jest nadal mocna, powołanie pozostaje mocne. Z naszymi słabościami, naszymi grzechami. Wszyscy jesteśmy grzesznikami i wszyscy musimy się spowiadać, ale miłosierdzie i miłość Jezusa są większe niż nasze grzechy.

A teraz chciałbym porozmawiać o dwóch sprawach, o których powiedzieliście… Ale [najpierw] powiedz mi, czy naprawdę tak silny jest mróz zimą w Kazachstanie? Ale obecnie idźmy mimo wszystko naprzód!

A teraz, Irina. Rozmawialiśmy z księdzem, z zakonnikami, osobami konsekrowanymi o mocnej wierze. Ale jak wygląda wiara w małżeństwie? Małżeństwo jest najpiękniejszą rzeczą, jaką stworzył Bóg. Biblia mówi nam, że Bóg stworzył mężczyznę i kobietę, stworzył ich na swoje podobieństwo (por. Rdz 1, 27). Oznacza to, że mężczyzna i kobieta, którzy stają się jednym ciałem, są obrazem Boga. Zrozumiałem, Irino, że gdy wyjaśniałaś trudności, które tak często pojawiają się w małżeństwie: nieporozumienia, pokusy … „No cóż, rozwiążmy sprawę przez rozwód, i tak oto ja poszukam sobie kogoś innego, on poszuka innej i zaczniemy od nowa”. Irino, czy wiesz, kto pokrywa koszty rozwodu? Dwie osoby płacą. Kto płaci?

[Irina odpowiada: Oboje]

Oboje? Więcej! Płaci też Bóg, bo gdy dochodzi do podziału „jednego ciała”, to następuje skalanie obrazu Boga. Płacą też dzieci. Nie wiecie, drodzy bracia i siostry, jak bardzo cierpią dzieci, małe dzieci, kiedy widzą walki i rozdzielenie rodziców! Trzeba robić wszystko, aby ratować małżeństwo. Ale czy to normalne, że w małżeństwie dochodzi do kłótni? Tak, to normalne. To się zdarza. Czasem „latają talerze”. Ale jeśli jest to prawdziwa miłość, to natychmiast dochodzi do pojednania. Radzę małżonkom: kłóćcie się, ile chcecie, ale nie kończcie dnia bez pojednania. Czy wiecie dlaczego? Ponieważ „zimna wojna” następnego dnia jest bardzo niebezpieczna. Ileż małżeństw można ocalić, jeśli mają odwagę, by pod koniec dnia nie wygłaszać przemówień, ale okazać sobie czułość i się pojednać! Ale jest też prawdą, że są sytuacje bardziej złożone, kiedy wtrąca się diabeł i stawia przed mężczyzną kobietę, która wydaje mu się piękniejsza od żony albo kiedy stawia przed kobietą mężczyznę, który wydaje się jej lepszy niż własny mąż. Natychmiast proście o pomoc. Gdy przychodzi taka pokusa, poproście od razu o pomoc.

To tyle na temat tego, o czym mówiłaś [Irino], o pomocy dla małżeństw. A jak się pomaga małżeństwom? Pomaga się przez gościnność, bliskość, towarzyszenie, rozeznanie i włączanie do ciała Kościoła. Przyjąć, towarzyszyć, rozpoznać i integrować. We wspólnocie katolickiej trzeba pomagać w ratowaniu małżeństwa. Istnieją trzy słowa, są to złote słowa w życiu małżeńskim. Gdybym zapytał pewną parę: „Czy się kochacie”, odpowiedzieliby „tak”. „A gdy jedno zrobi coś dla drugiego, czy umiecie podziękować? A jeśli jedno popełni coś złego, czy umiecie przeprosić? A jeśli chcecie zrealizować jakiś projekt [na przykład]: spędzić dzień na wsi albo coś innego, czy umiecie zapytać drugą osobę o opinię?”. Trzy słowa: „Co o tym sądzisz? Czy mogę?”; „Dziękuję”; „Przepraszam”. Jeśli w małżeństwie używa się tych słów: „Wybacz mi, popełniłem błąd”, „Czy mogę to zrobić?” lub „Dziękuję za ten wspaniały posiłek, który dla mnie przyrządziłaś”; „Czy mogę?”, „Dziękuję”, „Przepraszam” – jeśli używa się tych trzech słów, małżeństwo będzie się dobrze rozwijało. To pomaga.

Irino, wspomniałaś o wielkim wrogu małżeństwa, jakim jest dzisiaj teoria gender. Obecnie toczy się wojna światowa, aby zniszczyć małżeństwo. Są dziś kolonizacje ideologiczne, które niszczą, choć stosując nie broń, ale idee. Dlatego trzeba się bronić przed kolonizacjami ideologicznymi. Jeśli występują problemy, trzeba jak najszybciej się pojednać, zanim zakończy się dzień, i nie zapominać trzech słów: „czy mogę?”, „dziękuję”, „przepraszam”.

A ty, Kacha, mówiłeś o Kościele otwartym, który nie będzie zasklepiać się w sobie, który będzie Kościołem dla wszystkich, Kościołem-matką i tak dalej. Są dwie kobiety, których Jezus zechciał dla nas wszystkich: Jego Matka i Jego oblubienica. Obydwie są do siebie podobne. Matka jest matką Jezusa i On nam Ją zostawił jako naszą Matkę. Kościół jest oblubienicą Jezusa i także jest naszą matką. Z Matką Kościołem i Matką Maryją można pewnie iść naprzód. I tutaj po raz kolejny spotykamy kobietę. Wydaje się, że Pan ma upodobanie, aby rozwijać wiarę za sprawą kobiet. Maryja, Święta Boża Rodzicielka: Kościół – Święta Oblubienica Boga, choć grzeszna w nas, swoich dzieciach – a także babcia i matka, które dały nam wiarę.

I to Maryja, Kościół, babcia, matka będą bronić wiary. Wasi starożytni mnisi mówili – posłuchajcie dobrze: „Gdy istnieje duchowy zamęt, trzeba szukać schronienia pod płaszczem Świętej Bożej Rodzicielki”. A Maryja jest wzorem Kościoła, jest wzorem kobiety, tak, ponieważ Kościół jest kobietą i Maryja jest kobietą.

Teraz ostatnia sprawa … Kto to powiedział? Właśnie Kote, po raz kolejny: problem ekumenizmu. Nigdy nie wolno się kłócić. Zostawmy teologom badanie abstrakcyjnych zagadnień teologicznych. Ale co mam czynić z przyjacielem, sąsiadem, osobą prawosławną? Trzeba być otwartym, przyjacielem. „Ale czy mam użyć siły, żeby go nawrócić?”. Jest to wielki grzech przeciw ekumenizmowi: prozelityzm. Nigdy nie wolno uprawiać wobec prawosławnych prozelityzmu! Są oni naszymi braćmi i siostrami, uczniami Jezusa Chrystusa. Z powodu bardzo złożonych sytuacji historycznych staliśmy się tacy. Zarówno oni, jak i my wierzymy w Ojca, Syna i Ducha Świętego, wierzymy w Świętą Bożą Rodzicielkę. „A co mam czynić?” Nie potępiać, nie wolno. Trzeba utrzymywać przyjaźń, wspólnie iść, modlić się nawzajem za siebie. Modlić się i tam, gdzie to możliwe, wspólnie czynić dzieła miłosierdzia. To jest ekumenizm. Ale nigdy nie wolno potępiać brata lub siostry, nigdy nie wolno jej nie pozdrawiać dlatego, że jest prawosławna.

Chcę zakończyć, nawiązując jeszcze raz do biednego Kote. Powiedziałeś na końcu: „Ojcze Święty, jestem dumny z bycia katolikiem, i że stanę się gruzińskim księdzem katolickim”. Ciebie i was wszystkich, gruzińscy katolicy, proszę, abyście bronili się przed światowością. Jezus przemawiał do nas z całą mocą przeciwko światowości; a w mowie podczas Ostatniej Wieczerzy, prosił Ojca: „Ojcze, ustrzeż ich [uczniów] od światowości. Ustrzeż ich od świata”. Prośmy o tę łaskę wszyscy razem, aby Pan nas ustrzegł od światowości, uczynił nas ludźmi Kościoła; mocnymi w wierze, którą otrzymaliśmy od babci i matki; mocnymi w wierze, która jest bezpieczna pod osłoną płaszcza Świętej Bożej Rodzicielki.

I tak, jak stoimy nie ruszając się, pomódlmy się do Matki Bożej, Zdrowaś Maryjo.

[Odmawiają: Zdrowaś Maryjo]

A teraz udzielę wam błogosławieństwa. I proszę was o modlitwę za mnie.

[Błogosławieństwo]

Módlcie się za mnie.

 

 

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.