Drukuj Powrót do artykułu

Papież otworzył obrady Synodu Biskupów

04 października 2015 | 14:51 | st (KAI) / br Ⓒ Ⓟ

Uroczystą Eucharystią w bazylice watykańskiej Ojciec Święty zainaugurował obrady XIV Zgromadzenia Zwyczajnego Synodu Biskupów na temat „Powołanie i misja rodziny w Kościele i świecie współczesnym”. Wzięli w niej udział ojcowie synodalni, audytorzy i eksperci, a także wielu kardynałów i biskupów oraz rzesze wiernych.

Pierwsze czytanie z Księgi Rodzaju (Rdz 2,18-24) opisujące stworzenie mężczyzny i kobiety odczytano po angielsku, zaś drugie z Listu do Hebrajczyków (2,9-11) – mówiące o tym, że Jezus nie wstydzi się nazywać ludzi swymi braćmi – po francusku. Ewangelię dzisiejszą (Mk 10,2-16) – diakon odśpiewał po łacinie. Następnie Ojciec Święty wygłosił homilię.

Zobacz galerię

Franciszek zauważył, że współczesny człowiek przeżywa głęboki dramat samotności. Dotyka on nie tylko wdowców, osób porzuconych przez współmałżonka, ale także migrantów i uchodźców oraz wielu młodych padających ofiarą kultury konsumpcjonizmu, użycia i wyrzucenia czy kultury odrzucenia. „W dzisiejszym zglobalizowanym świecie widzimy wiele luksusowych domów i wieżowców, ale coraz mniej ciepła domu i rodziny; wiele ambitnych projektów, ale mało czasu, aby żyć tym, co zostało osiągnięte; wiele wyrafinowanych środków rozrywki, ale coraz głębszą pustkę w sercu; wiele przyjemności, ale mało miłości; tak dużo swobody, ale mało autonomii… Coraz bardziej przybywa ludzi, którzy czują się sami, ale również tych, którzy zamykają się w egoizmie, w melancholii, w destrukcyjnej przemocy i niewoli przyjemności oraz bożka pieniądza” – powiedział Ojciec Święty. Dodał, że wpływa to na sytuację rodziny. Coraz mniej poważnie traktuje się rozwijanie solidnej i owocnej relacji miłości. „Miłość trwała, wierna, rzetelna, stabilna, płodna jest coraz bardziej wyśmiewana i postrzegana jakby była staromodną sukienką. Mogłoby się zdawać, że społeczeństwa najbardziej zaawansowane to właśnie te, które mają najniższy odsetek urodzeń i najwyższy wskaźnik aborcji, rozwodów, samobójstw i zanieczyszczenia środowiska naturalnego i społecznego” – z goryczą stwierdził Papież.

Następnie przywołując obraz stworzenia zawarty w Księdze Rodzaju Ojciec Święty zaznaczył, że Bóg nie stworzył człowieka do życia w smutku i samotności, ale do szczęścia w małżeństwie kobiety i mężczyzny, by kochać i być kochanym; i by widzieć swoją miłość owocną w dzieciach. Bóg błogosławi ludzką miłość w jedności i w nierozerwalności. Bowiem celem małżeństwa jest nie tylko życie razem na zawsze, ale miłowanie się na zawsze!

Franciszek podkreślił, że także człowiek dzisiejszy jest nadal pociągany i zafascynowany każdą prawdziwą miłością, każdą miłością solidną, każdą miłością owocną, każdą miłością wierną i aż do śmierci. Wskazał, że w tym kontekście Kościół jest powołany do życia swoją misją w wierności, w prawdzie i miłości.
Ma on przeżywać swoją misję w wierności swemu Mistrzowi, jako głos wołający na pustyni, aby bronić miłości wiernej i wspierać rodziny wielodzietne, w obronie świętości każdego życia; by bronić jedności i nierozerwalności węzła małżeńskiego jako znaku łaski Bożej i ludzkiej zdolności do kochania na serio.
Ma on także przeżywać swoją misję w prawdzie, która jest niezmienna i chroni człowieka i ludzkość od pokus zamknięcia w sobie i przekształcenia owocnej miłości w bezpłodny egoizm, jedności wiernej w związki tymczasowe.

Trzecim wyzwaniem stojącym przed Kościołem jest przeżywanie swojej misji w miłości, poszukującej i leczącej zranione pary, wychodzącej z pomocą ku innym. Ma nauczać i bronić podstawowych wartości, nie zapominając o miłosierdziu. Ma też wychowywać do autentycznej miłości, zdolnej do wyrwania z samotności, nie zapominając o swej misji Miłosiernego Samarytanina wobec zranionej ludzkości.

W modlitwie wiernych po chińsku polecano Bogu Kościół, aby posłusznie podziwiał pierwotne dzieło Stwórcy, oraz strzegł w prawdzie i miłości to, co Pan jemu powierzył. Po hiszpańsku proszono za ojców synodalnych, aby pod przewodnictwem Ducha Świętego z wiarą i mądrością rozeznali wolę Ojca oraz prowadzili braci w autentycznym naśladowaniu Pana Jezusa. Kolejną intencję wzniesiono po arabsku – za ustawodawców i rządzących, prosząc by wolni od interesów osobistych dążyli i promowali prawdziwe dobro każdej osoby, krzewiąc projekty sprawiedliwości i pokoju. Po portugalsku polecano młodzież oraz narzeczonych, aby wdzięczni za dary życia miłości odkrywali piękno bezinteresowności i wierności, nastawiając się na poświęcenie i przebaczenie. Ostatnią intencję wzniesiono w języku swahili za rodziny obarczone cierpieniem. Proszono, aby pocieszone Bożą łaską i bliskością braci oraz instytucji mogły odnaleźć pokój ducha i nadzieję.

Przy konfesji św. Piotra podczas koncelebrowanej Mszy św. stanęli przewodniczący delegowani, kardynałowie Wilfrid Fox Napier, André Vingt-Trois, Luis Antonio Tagle Raymundo Damasceno Assisa także relator generalny, kard. Peter Erdő i sekretarz generalny Synodu Biskupów, kard. Lorenzo Baldisseri.

Papieska homilia:

„Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Bóg trwa w nas i miłość ku Niemu jest w nas doskonała” (1 J 4,12).
Czytania biblijne dzisiejszej niedzieli zdają się być wybrane specjalnie na przeżywane przez Kościół wydarzenie łaski, jakim jest Zgromadzenie Zwyczajne Synodu Biskupów na temat rodziny, który rozpoczyna się tą Eucharystią.

Koncentrują się one na trzech kwestiach: dramat samotności, miłość między kobietą a mężczyzną i rodzina.

Samotność

Adam, jak czytamy w pierwszym czytaniu, żył w raju, nadawał imiona innym stworzeniom, sprawując panowanie, ukazując swoją bezdyskusyjną i niezrównaną wyższość, ale mimo to czuł się sam, bo „nie znalazła się pomoc odpowiednia dla mężczyzny” (Rdz 2,20) i doświadczył samotności.

Samotność, dramat, który także i dziś dotyka wielu mężczyzn i wiele kobiet. Myślę o osobach starszych opuszczonych również przez swoich bliskich, a nawet własne dzieci; o wdowcach i wdowach; o wielu mężczyznach i kobietach porzucanych przez swoją żonę lub męża; o wielu osobach, które faktycznie czują się same, nie zrozumiane i nie wysłuchane; o migrantach i uchodźcach uciekających przed wojną i prześladowaniami; o wielu młodych padających ofiarą kultury konsumpcjonizmu, użycia i wyrzucenia oraz kultury odrzucenia.

Dziś przeżywamy paradoks zglobalizowanego świata, w którym widzimy tak wiele luksusowych domów i wieżowców, ale coraz mniej ciepła domu i rodziny; wiele ambitnych projektów, ale mało czasu, aby żyć tym, co zostało osiągnięte; wiele wyrafinowanych środków rozrywki, ale coraz głębszą pustkę w sercu; wiele przyjemności, ale mało miłości; tak dużo swobody, ale mało autonomii … Coraz bardziej przybywa ludzi, którzy czują się sami, ale również tych, którzy zamykają się w egoizmie, w melancholii, w destrukcyjnej przemocy i niewoli przyjemności oraz bożka pieniądza.

Dziś przeżywamy w pewnym sensie doświadczenie Adama: wiele władzy, której towarzyszy wiele samotności i słabości; a rodzina jest tego obrazem. Coraz mniej poważnie traktuje się rozwijanie solidnej i owocnej relacji miłości: w chorobie i zdrowiu, bogactwie i ubóstwie, na dobre i na złe. Miłość trwała, wierna, rzetelna, stabilna, płodna jest coraz bardziej wyśmiewana i postrzegana jakby była staromodną sukienką. Mogłoby się zdawać, że społeczeństwa najbardziej zaawansowane to właśnie te, które mają najniższy odsetek urodzeń i najwyższy wskaźnik aborcji, rozwodów, samobójstw i zanieczyszczenia środowiska naturalnego i społecznego.

Miłość między mężczyzną a kobietą

Czytamy znów w pierwszym czytaniu, że serce Boga było jakby zasmucone, widząc samotność Adama i powiedział: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam, uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc” (Rdz 2,18). Słowa te ukazują, że serca mężczyzny nic nie czyni szczęśliwym tak bardzo jak serce istoty do niego podobnej, odpowiadającej mu, która go miłuje i wyrywa z samotności i poczucia osamotnienia. Ukazują również, że Bóg nie stworzył człowieka do życia w smutku i samotności, ale do szczęścia, by dzielić swoje pielgrzymowanie z inną osobą, która byłaby wobec niego komplementarna; by przeżywać wspaniałe doświadczenie miłości: to znaczy kochać i być kochanym; i by widzieć swoją miłość owocną w dzieciach, jak mówi odczytany dziś Psalm (por. Ps 128).

Oto marzenie Boga dla jego ukochanej istoty: wiedzieć ją spełnioną w związku miłości między mężczyzną a kobietą; szczęśliwego na wspólnej drodze, owocnej we wzajemnym darze z siebie. Jest to ten sam plan, jaki Jezus w dzisiejszej Ewangelii podsumowuje w tych słowach: „Na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało” (Mk 10,6- 8; por. Rdz 1,27; 2,24).

Jezus, w obliczu zadanego mu pytania retorycznego – prawdopodobnie jako pułapki, aby nagle uczynić Go antypatycznym dla rzesz, które szły za Nim i które praktykowały rozwód, jako coś ugruntowanego i nienaruszalnego – odpowiada w sposób szczery i niespodziewany: odnosi wszystko z powrotem do początku stworzenia, aby nauczyć nas, że Bóg błogosławi ludzką miłość, że to On jednoczy serca mężczyzny i kobiety, którzy kochają siebie nawzajem i łączy je w jedności i w nierozerwalności. Oznacza to, że celem małżeństwa jest nie tylko życie razem na zawsze, ale miłowanie się na zawsze! W ten sposób Jezus przywraca ład pierwotny i wyjaśniający.

Rodzina

„Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!” (Mk 10,9). Jest to zachęta skierowana do wierzących, by przezwyciężyć wszelkie formy indywidualizmu i legalizmu, które ukrywają ciasny egoizm i strach przed przystaniem na autentyczne znaczenie małżeństwa i seksualności człowieka w Bożym planie.
W istocie tylko w świetle szaleństwa bezinteresowności paschalnej miłości Jezusa staje się zrozumiałe szaleństwo bezinteresowności miłości małżeńskiej wyłącznej i aż do śmierci.

Dla Boga małżeństwo nie jest młodzieńczą utopią, ale marzeniem, bez której stworzenie będzie skazane na samotność! W istocie lęk przystania na ten plan paraliżuje ludzkie serce.

Paradoksalnie, także człowiek dzisiejszy – który często wyśmiewa ten plan – jest nadal pociągany i zafascynowany każdą prawdziwą miłością, każdą miłością solidną, każdą miłością owocną, każdą miłością wierną i aż do śmierci. Widzimy, że podąża on za miłościami przejściowymi, ale marzy o prawdziwej miłości; ugania się za przyjemnościami ciała, ale pragnie całkowitego daru z siebie.

Rzeczywiście, „teraz, kiedy zasmakowaliśmy w pełni obietnic nieograniczonej wolności, zaczynamy rozumieć na nowo wyrażenie «smutek tego świata». Zakazane przyjemności straciły swoją atrakcyjność skoro tylko przestały być zakazane. Nawet jeśli zostaną posunięte do skrajności i będą nieustannie ponawiane, aż do nieskończoności okazują się mdłe, bo są rzeczami skończonymi, a my natomiast pragniemy nieskończoności” (JOSEPH RATZINGER, Auf Christus schauen. Einübung in Glaube, Hoffnung, Liebe, Freiburg 1989 str. 73).
W tym dość trudnym kontekście społecznym i małżeńskim Kościół jest powołany do życia swoją misją w wierności, w prawdzie i miłości.

Przeżywać swoją misję w wierności swemu Mistrzowi, jako głos wołający na pustyni, aby bronić miłości wiernej i wspierać rodziny wielodzietne, które przeżywają swoje małżeństwo jako przestrzeń, w której przejawia się miłość Boża; w obronie świętości życia, każdego życia; by bronić jedności i nierozerwalności węzła małżeńskiego jako znaku łaski Bożej i ludzkiej zdolności do kochania na serio.

Kościół jest wezwany do przeżywania swojej misji w prawdzie, która się nie zmienia w zależności od chwilowej mody lub panujących opinii. Prawda, która chroni człowieka i ludzkość od pokus autoreferencyjności i przekształcenia owocnej miłości w bezpłodny egoizm, jedności wiernej w związki tymczasowe. „Bez prawdy miłość staje się sentymentalizmem. Miłość staje się pustym słowem, które można dowolnie pojmować” (BENEDYKT XVI, Enc. Caritas in veritate, 3).

Kościół jest też wezwany do przeżywania swojej misji w miłości, która nie wskazuje palcem, aby osądzać innych, ale – wierna swej naturze matki – czuje się zobowiązana do poszukiwania i leczenia par zranionych olejem akceptacji i miłosierdzia; do bycia „szpitalem polowym”, z drzwiami otwartymi na przyjęcie każdego, kto puka z prośbą o pomoc i wsparcie; co więcej, do wyjścia ze swego ogrodzenia ku innym z prawdziwą miłością, aby iść ze zranioną ludzkością, aby ją włączyć i doprowadzić do źródła zbawienia.

Kościół, który naucza i broni podstawowych wartości, nie zapominając, że „szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu” (Mk 2,27); i że Jezus powiedział także: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników” (Mk 2,17). Kościół, który wychowuje do autentycznej miłości, zdolnej do wyrwania z samotności, nie zapominając o swej misji Miłosiernego Samarytanina zranionej ludzkości.

Pamiętam słowa św. Jana Pawła II, gdy powiedział: „Błąd i zło trzeba zawsze potępiać i zwalczać; ale człowieka, który upada lub błądzi, trzeba zrozumieć i miłować […] Powinniśmy miłować nasz czas i pomagać człowiekowi naszych czasów” (Przemówienie do włoskiej Akcji Katolickiej, 30 grudnia 1978 roku: Nauczanie papieskie, Pallottinum 1987, s. 210). A Kościół musi tego człowieka poszukiwać, przyjąć go i jemu towarzyszyć, ponieważ Kościół z drzwiami zamkniętymi zdradza samego siebie i swoją misję, a zamiast być mostem staje się przeszkodą: „Tak bowiem Ten, który uświęca, jak ci, którzy mają być uświęceni, z jednego [są] wszyscy. Z tej to przyczyny nie wstydzi się nazwać ich braćmi swymi” (Hbr 2,11).

W tym duchu prosimy Pana, aby nam towarzyszył w Synodzie i prowadził swój Kościół za wstawiennictwem Najświętszej Maryi Panny i świętego Józefa, jej najczystszego oblubieńca.

Papież na Anioł Pański:

Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!

Przed chwilą zakończyła się w bazylice św. Piotra celebracja eucharystyczna, rozpoczynająca XIV Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów. Ojcowie synodalni, pochodzący ze wszystkich części świata i zgromadzeni wokół Następcy Piotra, przez trzy tygodnie będą się zastanawiać nad powołaniem i misją rodziny w Kościele i społeczeństwie, aby dokonać uważnego rozeznania duchowego i duszpasterskiego. Utkwimy nasze spojrzenie w Jezusie, aby określić, na podstawie Jego nauczania prawdy i miłosierdzia, najbardziej odpowiednie drogi dla stosownego zaangażowania Kościoła z rodzinami i dla rodzin, aby pierwotny plan Stwórcy dotyczący mężczyzny i kobiety mógł być realizowany i działał w całym swym pięknie i mocy w dzisiejszym świecie.

Liturgia tej niedzieli proponuje właśnie podstawowy tekst Księgi Rodzaju dotyczący komplementarności i wzajemności między mężczyzną i kobietą (por. Rdz 2,18-24). Biblia powiada, że dlatego opuszcza człowiek swego ojca i matkę i łączy się ze swoją żoną, i oboje stają się jednym ciałem, to znaczy jednym życiem, tym samym istnieniem (por. w. 24). W tej jedności małżonkowie przekazują życie nowym istotom ludzkim: stają się rodzicami. Uczestniczą w stwórczej mocy samego Boga. Ale zwróćmy uwagę! Bóg jest miłością i bierzemy udział w Jego dziełach, kiedy miłujemy z Nim i jak On. W tym celu, jak mówi św. Paweł, miłość rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany (por. Rz 5 5). Jest to także miłość, jaką zostają obdarzeni małżonkowie w sakramencie małżeństwa. Jest to miłość, która karmi ich relację, poprzez radości i smutki, chwile spokojne i trudne. Jest to miłość, która pobudza chęć zrodzenia dzieci, oczekiwania na nie, przyjęcia ich, wykarmienia, wychowania ich. Jest to ta sama miłość, jaką w dzisiejszej Ewangelii Jezus okazuje dzieciom: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże” (Mk 10,14).

Dzisiaj prosimy Pana, aby wszyscy rodzice i wychowawcy na świecie, a także całe społeczeństwo, stali się narzędziami tej gościnności i tej miłości, z jaką Jezus obejmuje najmniejszych. On spogląda w ich serca z czułością i troskliwością ojca a zarazem i matki. Myślę o dzieciach głodnych, opuszczonych, wykorzystywanych, zmuszanych do udziału w wojnie, odrzuconych. Bolesne jest oglądanie obrazów dzieci nieszczęśliwych, z ich zagubionym spojrzeniem, uciekających przed biedą i konfliktami, pukających do naszych drzwi i naszych serc błagając o pomoc. Niech Pan nam pomoże abyśmy nie byli społecznościami – twierdzami, ale społecznościami – rodzinami, zdolnymi do przyjmowania, ze stosownymi regułami, ale do przyjmowania, przyjmowania zawsze z miłością.

Zachęcam was do wspierania modlitwą prac Synodu, aby Duch Święty, uczynił ojców synodalnych w pełni uległymi jego natchnieniom. Przyzywajmy matczynego wstawiennictwa Najświętszej Maryi Panny, jednocząc się duchowo ze tymi wszystkimi, którzy w tej chwili w Sanktuarium w Pompejach odmawiają „Suplikę do Matki Bożej Różańcowej”.

[po modlitwie:] Pragnę skierować do Pana modlitwę za ofiary osuwiska, które zniszczyło całą wioskę w Gwatemali, a także za ofiary powodzi, jakie miały miejsce we Francji na Lazurowym Wybrzeżu. Bądźmy blisko ludzi, którzy doznali poważnych szkód, także poprzez konkretną solidarność.


Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.