Drukuj Powrót do artykułu

Papież – pielgrzym

01 października 2003 | 15:23 | Tomasz Królak Ⓒ Ⓟ

Jan Paweł II – najsłynniejszy pielgrzym wszechczasów. Uważny obserwator jego pontyfikatu, włoski dziennikarz Luigi Accattoli słusznie zauważa, że „żaden człowiek na świecie pomiędzy rokiem 1978 a końcem stulecia nie był widziany bezpośrednio przez tylu ludzi i na cześć żadnego człowieka nie wiwatowały na każdym kontynencie takie tłumy, jak w wypadku Jana Pawła II”.

Oszałamiają już same liczby: 102 zagranicznych podróży, 129 odwiedzonych krajów, ponad milion przemierzonych kilometrów (co daje trzykrotną odległość pomiędzy Ziemią a Księżycem); prawie 600 dni poza Watykanem (co oznacza, że czas poświęcony zagranicznym pielgrzymkom pochłonął Papieżowi blisko 7 proc. jego pontyfikatu).
Ale być może jeszcze bardziej oszałamiające jest to, co trudno zmierzyć i policzyć: owoce, jakie owo niezwykłe pielgrzymowanie przyniosło i wciąż przynosi zarówno w życiu indywidualnym milionów ludzi, jak i życiu całych społeczeństw.
Jan Paweł II nie jest pierwszym papieżem, który dostrzegł potrzebę wyjścia poza mury Watykanu. Prekursorem był Jan XXIII, który w 1962 roku odbył pielgrzymkę do Loreto i Asyżu. Paweł VI udał się do Ziemi Świętej i odbył dziewięć innych podróży apostolskich. Ale pontyfikat Jana Pawła II to pod tym względem otwarcie nowej ery. Podróże Papieża stały się dla całego świata jednym z najbardziej charakterystycznych znamion tego pontyfikatu. Można nie być katolikiem; można być nawet zupełnie obojętnym religijnie, a nawet traktować wrogo każdą religię, ale nie można nie wiedzieć o papieżu-podróżniku, papieżu-pielgrzymie do świata.
Nie jest to jednak podróżowanie dla samego podróżowania. To działalność podejmowana z niezłomnym przekonaniem, że jest misją nakazaną przez samego Chrystusa, który polecił Piotrowi by „umacniał braci w wierze”. Ciekawe, że coś, co dla Papieża było oczywistością, początkowo wzbudzało wiele oporów i kontrowersji, nawet w samym Watykanie. Jan Paweł II od początku pontyfikatu musiał „tłumaczyć się” z tego nieprzejednanego pragnienia „wychodzenia” do świata. W 1980 roku wyzna: „Wielu mówi, że papież podróżuje zbyt dużo i w zbyt krótkich odstępach. Myślę, że – rozumując po ludzku – maja oni rację. Lecz to Opatrzność nas prowadzi i czasem sugeruje, by zrobić coś per excessum. Konieczność działania per excessum, czyli odstępującego od utrwalonych przez wieki zwyczajów dyktuje Papieżowi motywacja głęboko ewangeliczna. „Im trudniejsze staje się życie ludzi, rodzin, społeczeństw, świata, tym bardziej trzeba, aby w ich świadomości rysowała się postać Dobrego Pasterza, który «daje życie swoje za owce» – powie wybitnemu francuskiemu intelektualiście André Frosasardowi.
Podczas pierwszego lotu do Afryki, w 1980 roku, wyzna dziennikarzom iż ma świadomość, że nie wszystkim podoba się nowy styl, i że słyszy i czyta rady, iż papież „powinien siedzieć w Rzymie, tak jak zawsze dawniej”. Podkreśla jednak, że dla ludzi, do których przybywa jego pielgrzymowanie, ma wielki sens, bowiem mogą oni pokazać swojemu pasterzowi samych siebie: jakimi są, w jakich warunkach żyją, jaki moment dziejowy przeżywają. „I to utwierdza mnie w przekonaniu, że przyszła pora na to, ażeby biskupi rzymscy – papieże – stali się nie tylko następcami Piotra, ale także naśladowcami Pawła, który, wiadomo, spokojnie nie usiedział: stale był w drodze”.
Dziś trudno wręcz wyobrazić sobie pontyfikat Jana Pawła II bez jego apostolskich podróży. Z perspektywy 25 lat pontyfikatu widać wyraźnie jak wiele straciłby świat – nie tylko katolicki – gdyby Papież głosił to samo przesłanie, ale zza murów Watykanu. Papieskie podróże stanowią z jednej strony odrębny fenomen; z drugiej jednak splecione są z głównymi nurtami posługi Jana Pawła II: z programem nowej ewangelizacji, wysiłkiem na rzecz zjednoczenia chrześcijan, ukazywania młodzieży świata chrześcijańskiej perspektywy, niesienia światu orędzia o wolności, sprawiedliwości i pokoju.
Trudno dziś przecenić znaczenie papieskich spotkań z ludami Afryki, Ameryki Południowej czy Australii, kiedy to upomina się o ich prawa i składa hołd ich kulturom; nie sposób nie docenić jego bliższych podróży, podczas których o chrześcijańskiej tożsamości Starego Kontynentu przypomina Europejczykom na ulicach ich miast; trudno nie doceniać obecności następcy św. Piotra w krajach o większości prawosławnej, gdzie w słowach pełnych pokory zachęca braci w Chrystusie do budowania pojednanej przyszłości; nie da się zakwestionować znaczenia papieskich spotkań z młodzieżą świata w Denver w 1993, czy Paryżu w 1997 roku, podczas których okazywało się, jak wiarygodnym świadkiem chrześcijaństwa jest dla młodego pokolenia Jan Paweł II; nie sposób wreszcie nie myśleć o Papieżu z czasów podróży do Polski w 1979 roku inaczej, niż jako o zwiastunie wolności dla krajów całego bloku wschodniego. A wizyta w Maroku i przemówienie do muzułmańskiej młodzieży na stadionie w Casablance? A podróż do Czechosłowacji wkrótce po „aksamitnej rewolucji”? A orędzie wolności wygłoszone na komunistycznej Kubie? A spotkanie z katolikami Azji w Manili, gdzie na spotkanie z następcą św. Piotra przyszło 5 mln ludzi? A wizyta w umęczonym wojną Sarajewie?…
Dzięki odbywanym przez ćwierć wieku podróżom do najdalszych zakątków ziemi papieska wiedza na temat współczesnego świata – w jego politycznym, ekonomicznym, kulturowym i religijnym wymiarze – jest przeogromna. Przekonują o tym także papieskie encykliki i adhortacje. To fascynująca lektura; pokazuje zarówno świat, ale też – pośrednio – kreśli portret pielgrzyma wszechczasów.

Cytaty

Niektórzy obserwatorzy uważają, że te podróże, to ciągle to samo. Program ten sam, zawsze takie samo przyjęcie, ten sam ceremoniał. Ci, którzy towarzyszą Papieżowi, zwłaszcza dziennikarze, skłonni są mówić: dobra, to wszystko już było. Wiemy, co zrobi: będą wystąpienia, spotkanie z młodzieżą, z biskupami, zostanie odprawiona Msza koncelebrowana itd. O jednym zapominają. Papież ciągle jest ten sam, ale rozmówca – inny. Wizyta Papieża odkrywa lokalny Kościół przed samym sobą, ukazuje twarz tego Kościoła. Na co należy patrzeć, kiedy Papież udaje się na przykład do Polski? Na Papieża patrzącego na Polskę? Nie, na Polskę wpatrującą się w Papieża, poruszona jego posłaniem. Na co trzeba patrzeć, kiedy Jan Paweł II jedzie do Francji? Na Papieża? Nie, na Francję, która gromadzi się zjednoczona w wierze, bo przyjeżdża Papież i przesyła mu swoje odbicie takiej, jaką ona być powinna.
kard. Jean-Marie Lustiger, metropolita Paryża

W Afryce następuje coś, co możemy nazwać odmłodzeniem Kościoła, co – jak sądzę – daje ogromną nadzieję na przyszłość. Było to wyraźnie widoczne, gdy Papież przebywał w Afryce. Gdy wyjeżdżał, wydawał się młodszy niż w chwili przybycia. Czuł się bardzo wzbogacony duchowo i entuzjastycznie nastawiony do całego Kościoła afrykańskiego.
Bp John Njue, przewodniczący episkopatu Kenii

Niektórzy liczą kilometry, określają rekordy. Papież wiele podróżował, ale nie dla samego podróżowania. Sądzę, że ruchliwość jaką Papież nadał swemu pontyfikatowi, stała się nowoczesną formą rządzenia. Podróże te były dla niego najlepszym sposobem poznania narodów, różnych kultur, innych niż te, które można zobaczyć w Rzymie, sposobem lepszego poznania ludzkości i równocześnie znalezienia właściwej odpowiedzi na jej apele i potrzeby. Podróże Papieża niewątpliwie wzbogacały jego samego i dały jego nauczaniu i sposobowi życia swoistą głębię i wymiar światowy, uznawany nie tylko przez wierzących. Jeśli Papież ma teraz taki autorytet moralny, również poza Kościołem, to także dlatego, że tak dużo podróżował, że ma dogłębną znajomość ludzkości z jej różnorodnością.
kard. Roger Etchegaray, b. przewodniczący Papieskiej Rady „Iustitia et Pax”

„Jest to wielka osobistość tego świata. Bez Niego i bez śladów, które po sobie pozostawia, trudno byłoby sobie ten dzisiejszy świat wyobrazić”.
Vaclav Havel, b. prezydent Republiki Czeskiej

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.