Drukuj Powrót do artykułu

Papież: sposób przeżywania choroby i niepełnosprawności jest wskaźnikiem miłości

12 czerwca 2016 | 12:39 | tł. st (KAI) / br Ⓒ Ⓟ

– Sposób, w jaki przeżywamy chorobę i niepełnosprawność jest wskaźnikiem miłości, jaką jesteśmy gotowi ofiarować – mówił papież Franciszek w homilii podczas Mszy św., jaką odprawił na placu św. Piotra dla 50 tys. uczestników Jubileuszu Chorych i Niepełnosprawnych w ramach Roku Świętego Miłosierdzia. Przekonywał, że „sposób, w jaki radzimy sobie z cierpieniem i ograniczeniami jest kryterium naszej wolności, by nadać sens doświadczeniom życia, nawet wtedy, gdy jawią się nam jako absurdalne i niezasłużone”.

„Razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża. Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,19). Apostoł Paweł używa bardzo mocnych słów, aby wyrazić tajemnicę życia chrześcijańskiego: wszystko podsumowuje się w paschalnym dynamizmie śmierci i zmartwychwstania, otrzymanym na chrzcie św. Rzeczywiście, wraz z zanurzeniem w wodzie każdy jakby umarł i został pogrzebany z Chrystusem (por. Rz 6,3-4), natomiast kiedy się z niej wynurza, ukazuje nowe życie w Duchu Świętym. Ten warunek odrodzenia obejmuje całą egzystencję, w każdym jej aspekcie: także choroba, cierpienie i śmierć są wszczepione w Chrystusa i w Nim odnajdują swój ostateczny sens. Dziś, w dniu jubileuszowym poświęconym osobom noszącym oznaki choroby i niepełnosprawności, to Słowo Życia znajduje w naszym zgromadzeniu szczególny wydźwięk.

Rzeczywiście wszyscy, wcześniej czy później jesteśmy wezwani do zmierzenia się, a czasami stoczenia boju z naszą kruchością i chorobami, a także kruchością i chorobami innych osób. A ileż różnych obliczy przyjmują te doświadczenia tak typowo i dramatycznie ludzkie! W każdym razie stawiają one w sposób bardziej dotkliwy i naglący pytanie o sens istnienia. Do naszej duszy może się wedrzeć nawet postawa cyniczna, jak gdyby wszystko można było rozwiązać cierpiąc lub licząc tylko na własne siły. Innym razem przeciwnie całą ufność pokłada się w odkryciach nauki myśląc, że pewnie gdzieś na świecie istnieje lekarstwo, którym można uleczyć chorobę. Niestety tak nie jest, a nawet jeśli istniałoby takie lekarstwo, byłoby ono dostępne dla bardzo niewielu osób.

Natura ludzka, zraniona przez grzech niesie wpisaną w sobie rzeczywistość ograniczenia. Znamy zarzut, który zwłaszcza w dzisiejszych czasach, jest stawiany wobec egzystencji naznaczonej poważnymi ograniczeniami fizycznymi. Uważa się, że osoba chora lub niepełnosprawna, nie może być szczęśliwa, ponieważ nie jest w stanie zrealizować stylu życia narzuconego przez kulturę przyjemności i rozrywki. W czasach, gdy pewna troska o ciało stała się masowym mitem, a zatem interesem ekonomicznym, to co jest niedoskonałe musi być przysłonięte, ponieważ wymierzone jest w szczęście i spokój ludzi uprzywilejowanych i ponieważ podważa model dominujący. Lepiej trzymać te osoby w separacji, w jakimś ogrodzeniu – może i złotym – czy też w „rezerwatach” litości czy pomocy społecznej, aby nie opóźniały rytmu fałszywego dobrobytu. W niektórych przypadkach, uważa się wręcz, że lepiej jest pozbyć się ich jak najszybciej, ponieważ stają się one nieznośnym obciążeniem finansowym w czasach kryzysu. Ale w istocie jakąż iluzją żyje dzisiejszy człowiek, kiedy zamyka oczy w obliczu choroby i niepełnosprawności! Nie rozumie on prawdziwego sensu życia, które pociąga za sobą także akceptacją cierpienia i ograniczeń. Świat nie staje się lepszy, ponieważ składa się wyłącznie z osób pozornie „doskonałych”, by nie powiedzieć „fałszywych”, ale kiedy wzrasta solidarność między ludźmi, wzajemna akceptacja i szacunek. Jakże prawdziwe są słowa Apostoła: „Bóg wybrał właśnie to, co niemocne, aby mocnych poniżyć” (1 Kor 1,27)!

Również Ewangelia dzisiejszej niedzieli (Łk 7,36-8,3) przedstawia szczególną sytuację słabości. Kobieta grzeszna została osądzona i usunięta na margines, podczas gdy Jezus ją przyjmuje i broni: „bardzo umiłowała” (w. 47). To właśnie jest konkluzja Jezusa, wrażliwego na cierpienie i łzy tej osoby. Jego czułość jest znakiem miłości, jaką Bóg zachowuje dla tych, którzy cierpią i są wykluczeni. Istnieje nie tylko ból fizyczny; dzisiaj jedną z najczęściej występujących patologii jest ta, która dotyka także ducha. Jest to cierpienie, które obejmuje serce i czyni go smutnym, ponieważ brakuje w nim miłości. Kiedy doświadczamy rozczarowania lub zdrady w ważnych relacjach, wtedy okazuje się, że jesteśmy kruchymi, słabymi i bezbronnymi. Bardzo silna staje się pokusa, aby zamknąć się w sobie i grozi nam utrata życiowej szansy: kochać mimo wszystko.

Szczęście, którego każdy pragnie może się ponadto wyrażać na wiele sposobów i może zostać osiągnięte tylko wtedy, gdy jesteśmy w stanie kochać. Jest to zawsze kwestia miłości, nie ma innej drogi. Prawdziwym wyzwaniem jest to, aby kochać najbardziej. Jak wiele osób niepełnosprawnych i cierpiących otwiera się ponownie na życie, skoro tylko odkrywają, że są kochani! I jak wiele miłości może wypływać z serca nawet, choćby przez jeden uśmiech! Wówczas sama słabość może stać się pocieszeniem i wsparciem dla naszej samotności. Jezus w swojej męce umiłował nas aż do końca (por. J 13,1); na krzyżu objawił Miłość, która daje siebie bez granic. Cóż moglibyśmy zarzucić Bogu z powodu naszych słabości i cierpienia, czego nie byłoby już wyrytego na obliczu Jego ukrzyżowanego Syna? Do Jego cierpienia fizycznego dołączyły się wyszydzenie, usunięcie na margines i politowanie, a On odpowiada miłosierdziem, które akceptuje każdego i wybacza wszystkim, „w Jego ranach jest nasze zdrowie” (Iz 53,5; 1 P 2,24). Jezus jest lekarzem, który leczy lekarstwem miłości, bo bierze na siebie nasze cierpienie i zbawia. Wiemy, że Bóg potrafi zrozumieć nasze słabości, bo On sam ich doświadczył osobiście (por. Hbr 4,15).

Sposób, w jaki przeżywamy chorobę i niepełnosprawność jest wskaźnikiem miłości, jaką jesteśmy gotowi ofiarować. Sposób, w jaki radzimy sobie z cierpieniem i ograniczeniami jest kryterium naszej wolności, by nadać sens doświadczeniom życia, nawet wtedy, gdy jawią się nam jako absurdalne i nie zasłużone. Nie ulegajmy zatem niepokojowi z powodu tych ucisków (por. 1 Tes 3,3). Wiemy, że w słabości możemy stać się silnymi (por. 2 Kor 12,10), i otrzymać łaskę dopełnienia braków udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół (por. Kol 1,24); Ciała, które na obraz Ciała Zmartwychwstałego Pana zachowuje rany, znak ciężkiej walki, ale są to rany przemienione na zawsze przez miłość.

***

Do wzmożenia wysiłków na rzecz usunięcia przyczyn pracy dzieci wezwał papież Franciszek w krótkim przemówieniu poprzedzającym modlitwę Anioł Pański. Odmówił ją na zakończenie Mszy św. dla uczestników Jubileuszu Chorych i Niepełnosprawnych w ramach Roku Świętego Miłosierdzia.

Drodzy bracia i siostry!

Wczoraj w Vercelli został ogłoszony błogosławionym ksiądz Jakub Abbondo, żyjący w XVIII wieku. Rozmiłowany w Bogu, wykształcony, zawsze dyspozycyjny dla swoich parafian. Łączymy sie w radości i dziękczynieniu z diecezja Vercelli. Jednoczymy się także z diecezja Monreale, gdzie beatyfikowana jest siostra Karolina Santocanale, założycielka Sióstr Kapucynek Niepokalanej z Lourdes. Urodzona w szlacheckiej rodzinie w Palermo, wyrzekła się wygód i stała się ubogą pośród ubogich. Od Chrystusa, szczególnie w Eucharystii, czerpała siłę dla swojego macierzyństwa duchowego i czułości wobec najsłabszych.

W kontekście Jubileuszu Chorych miała miejsce w minionych dniach w Rzymie międzynarodowa konferencję poświęcona opiece nad osobami cierpiącymi na chorobę Hansena. Z wdzięcznością pozdrawiam jej organizatorów i uczestników, życząc owocnego zaangażowania w walce z trądem.

Dzisiaj przypada Światowy Dzień Sprzeciwu wobec Pracy Dzieci. Wszyscy razem ponówmy wysiłki na rzecz usunięcia przyczyn tej niewoli, pozbawiającej miliony dzieci niektórych praw podstawowych i narażającej je na poważne niebezpieczeństwa.

Pozdrawiam serdecznie wszystkich pielgrzymów przybyłych z Włoch i z różnych krajów z okazji tego dnia jubileuszowego. Dziękuję przede wszystkim wam, którzy zechcieliście być obecni pomimo stanu choroby lub niepełnosprawności. Serdecznie dziękuję również lekarzom i pracownikom służby zdrowia, którzy w “punktach zdrowia” przygotowanych w czterech bazyliach papieskich, oferują wizyty specjalistyczne setkom osób mieszkającym na obrzeżach Rzymu.

Niech Dziewica Maryja, do której teraz zwracamy się w modlitwie, towarzyszy nam zawsze na naszej drodze.

 

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.