Drukuj Powrót do artykułu

Patriarcha Cyryl I – szkic biograficzno-ideowy

05 marca 2016 | 09:44 | Paweł Przeciszewski / br Ⓒ Ⓟ

Definitywny kres realizacji reformatorskich planów patriarchy Cyryla położyła rosyjska agresja przeciw Ukrainie. Od marca 2014 r., kiedy putinowska Rosja dokonała agresji na Ukrainę, jej związki z Patriarchatem Moskiewskim dostarczającym dyktatorowi „amunicji ideologicznej”, zacieśniły się mocniej niż kiedykolwiek w historii Rosji.

Cyryl (Gundiajew) swój wybór w styczniu 2009 r. zawdzięczał przede wszystkim temu, że jest on doświadczonym organizatorem i dyplomatą, człowiekiem o dużej erudycji, wspaniałej pamięci i wysokiej kulturze. Taki człowiek był niezbędny dla uporządkowania chaosu towarzyszącego trwającej już dwa dziesięciolecia odbudowie Cerkwi i jej miejsca w Rosji, krajach WNP i w świecie.

Poza tym, co wydaje się bardzo możliwe, coraz wyraźniej zaostrzająca się faktyczna dyktatura Władimira Putina w Rosji wymagała, aby na czele Kościoła stanął człowiek o podobnej charyzmie, posiadający silną i ekspansywną osobowość. Mimo tych cech, Cyryl został wybrany minimalną większością głosów, o której zadecydowały głosy oddane przez rosyjskich biskupów z za granicy. Większość biskupów z Rosji wolała wybrać nie obciążonego polityką na szczeblu państwowym ordynariusza z prowincji niż moskiewskiego kurialistę i zagłosowała na głównego konkurenta Cyryla, arcybiskupa Klimenta (Kapalina), metropolitę Kaługi i Borowska.

Patriarcha Cyryl jest klasycznym kurialistą, Swoją szybką karierę zawdzięczał dostrzeżeniu go już jako studenta II roku Leningradzkiej Akademii Duchownej, przez postać nr 2 Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej lat 60. i 70. XX wieku, metropolitę leningradzkiego Nikodema (Rotowa), który uczynił go swoim sekretarzem. Metropolita Nikodem uległ autentycznej fascynacji Kościołem katolickim, który traktował pod każdym względem za wzór dla Cerkwi rosyjskiej, i wszystkie swoje siły poświęcał działaniom mającym za cel zbliżenie z nim, w czym daleko przekraczał zlecenia dawane mu przez jego bezpieczniackich mocodawców. Umarł na zawał serca w objęciach papieża Jana Pawła I, w trakcie składania mu gratulacji po wyborze na stolicę Piotrową.

Przez długie lata dzisiejszy patriarcha pełnił funkcję przewodniczącego Oddziału Kontaktów Zewnętrznych Patriarchatu Moskiewskiego, który dzięki sile jego indywidualności przekształcił się z komórki powołanej w celu utrzymywania ściśle kontrolowanych przez organa bezpieki radzieckiej kontaktów z emigracją i chrześcijanami innych konfesji, w strukturę zapewniającą patriarchatowi łączność ze światem znajdującym się na zewnątrz Kościoła, w pierwszej kolejności władzami i samej Rosji. Podczas częstych chorób patriarchy Aleksego II, metropolita Cyryl zastępował go, dzięki czemu szybko wyrósł, analogicznie jak przed laty jego mistrz, arcybiskup Nikodem, na postać nr 2 w patriarchacie, co umożliwiło mu późniejszy wybór na głowę Kościoła.

„Symfonia” z władzą świecką

Sprawą budzącą ogromne emocje w Rosji jest budowanie przez Kościół relacji z władzą państwową według modelu Kościoła konstantynowskiego – opartego na zasadzie „Symfonii władzy świeckiej i duchownej”. Tygodnik „Ogoniok”, jesienią 2008 r., jeszcze przed wyborem metropolity Cyryla, gdy pełnił on po śmierci patriarchy Aleksego II funkcję regenta patriarszego, nazwał go dyrygentem symfonii władz, dowodząc, że podobne ambicje wywierania wpływu na władze państwowe, w całej historii patriarchatu moskiewskiego realizował jedynie siódmy patriarcha Nikon (Minin), żyjący w wieku XVII. Dążył on, dokonując niezwykle ambitnej reformy kościelnej, do wyniesienia wzorem papieskiego Rzymu, władzy duchownej ponad władzę świecką. Niezależna prasa postawiła mu zarzut o prowadzenie polityki wobec reżimu Putina, sprzecznej z kierunkiem wyznaczonym przez przełomowy w dziejach Rosji sobór z lat 1917-18, który nakazał Cerkwi nieugięcie oceniać z pozycji prawdy ewangelicznej wszystkie zbrodnie i matactwa władzy.

Od marca 2014 r., kiedy putinowska Rosja dokonała agresji na Ukrainę, jej związki z Patriarchatem Moskiewskim dostarczającym dyktatorowi „amunicji ideologicznej”, zacieśniły się mocniej niż kiedykolwiek w historii patriarchatu w Rosji, co z punktu widzenia chrześcijaństwa jest niedopuszczalne. Przecież ten patriarchat został zlikwidowany przez Piotra I, po to, by zapobiec krytyce rosyjskiej autokracji ze strony Cerkwi, a odnowiony dopiero po upadku carskiej monarchii w 1917 r., po czym w roku 1925 znowu zawieszony przez Stalina aż do roku 1943, kiedy dyktator zdecydował się wykorzystać jego prestiż w społeczeństwie w celu mobilizacji ludności.

Jednak znając Rosję nie można zapominać, że bez przynajmniej poprawnych stosunków głowy Kościoła z dyktatorem, nie dałoby się tam niczego załatwić. Tymczasem kierownictwu Cerkwi, o którym opowiada się legendy jaki to ma ono wpływ na rosyjskie władze, nie udaje się nawet dobić spraw tak elementarnych, jak wolny drugi dzień świąt Wielkiej Nocy i Bożego Narodzenia, usunięcia pomników Lenina i innych symboli bolszewickich, likwidacji mauzoleum Lenina i pochowanie jego mumii, czy możliwości udzielania lekcji religii w państwowych szkołach.

Zagrożone jest nawet wykładanie w szkołach Podstaw Prawosławnej Kultury, w stosunku do której logika Ministerstwa Oświaty jest zupełnie niezrozumiała. Do tej pory przedmiot ten był nauczany w wielu regionach Rosji w ramach tzw. bloku wykształcenia regionalnego. Wydaje się oczywiste, że celem prób likwidacji bloku regionalnego jest likwidacja „Podstaw”, a wszystkie inne przedmioty wchodzące w jego skład zostaną zachowane, po przeniesieniu ich do innych bloków.

Próby reformy przeprowadzone za pontyfikatu patriarchy Cyryla

Mają charakter głównie strukturalny, z zapowiedzianej szerokiej pracy formacyjnej nad duchowieństwem i społeczeństwem niewiele wychodzi. Posługując się hasłem przybliżenia struktur Kościoła do wiernych dokonał rozdrobnienia eparchii (diecezji) i dzięki temu, że Kościoły wschodnie zachowały dwustopniowość struktury prowincjonalniej – utworzył nową sieć metropolii. Rezultatem tak przeprowadzonej reformy jest zwiększenie liczby biskupów do ponad 300, co daje ogromną przewagę nad wszystkimi innymi Cerkwiami lokalnymi. Dla przykładu – drugi pod względem ilości wiernych, a pierwszy w świecie pod względem praktyk religijnych Rumuński Kościół Prawosławny nie posiada nawet 30 biskupów. Druga reforma przeprowadzona przez Cyryla stanowi faktyczną likwidację tradycyjnej prawosławnej formy soborowości. O sprawach najważniejszych w rosyjskie Cerkwi patriarszej (lata 1589-1721, 1917-1927 i od roku 1943) decydowały sobory lokalne, zwoływane co kilka lat. W soborach tych uczestniczyli zarówno biskupi, jak przedstawiciele monasterów i białego (eparchialnego) duchowieństwa i laikatu. Cyryl przestał zwoływać sobory lokalne, wszystkie sprawy powierzając soborom biskupim, czyli faktycznie rozszerzonemu synodowi. Ogromnie rozbudowano aparat kurialny tworząc przeróżne wydziały np. ds. kontaktów ze społeczeństwem, kontaktów z mediami, wydawnictw, kultury i architektury sakralnej, czy różnego rodzaju duszpasterstw.

Odnowa wartości receptą na kryzys

Cyryl jest od samego początku swojego pontyfikatu wychodzi z założenia, iż Kościół pozostaje w dziś w Rosji jedyną siłą, która jest zdolna do uformowania jakiegoś światopoglądu. Jego zdaniem jest to możliwe dzięki temu, że tylko religia może poruszyć najgłębsze strony duszy ludzkiej, niedostępne ani dla ideologii, ani dla modnej pop-kultury, która ślizga się po powierzchni i nie jest zdolna do odpowiedzi na problemy bytu ludzkiego.

Idee na których Cyryl opiera swój pontyfikat zostały nazwane przez dziennikarzy „obroną wartości tradycyjnych”, były i są rozwijane pod kierunkiem patriarchy w orzeczeniach kolejnych soborów biskupich. W każdym z nich powtarza się teza, że przezwyciężenie kryzysu możliwe jest tylko drogą powrotu do tych wartości, które ideologia próbowała zastąpić – czyli wartości wynikających ze światopoglądowi religijnego. Wedle patriarchy kultura postmodernistyczna może tylko pozostawić po sobie pustkę w duszach ludzkich. Światopogląd religijny stanowi wciąż realną jej alternatywę. Dlatego jest tak bardzo ważne, aby człowiek współczesny, szczególnie w okresie swojego formowania, posiadał możliwość otrzymania wychowania religijnego, które zdolne jest do ochronienia go przed sytuacjami kryzysowymi związanymi z rozczarowaniem ideologią i kulturą współczesną.

Ruski

Przez pierwsze lata Cyryl nie wyrażał sprzeciwu przeciwko udzieleniu autokefalii podporządkowanej Moskwie Cerkwi prawosławnej na Ukrainie, gdzie po utworzeniu niezależnej od Moskwy Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Kijowskiego, do samej tylko UPC Patriarchatu Moskiewskiego należy blisko połowa parafii i wiernych całego Patriarchatu. Podczas wizyty na Ukrainie w sierpniu 2009 roku, oświadczył niby żartobliwie, że nie był by przeciwny idei, aby spędzać na przemian po pół roku w Moskwie i pół roku w Kijowie.

Tę jego wypowiedź odczytano, że Cyryl – po śmierci zarówno metropolity Włodzimierza (Sabodana), głowy Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego i ekskomunikowanego przez Patriarchat Moskiewski metropolity Filareta (Denisenki), głowy nieuznawanej przez świat prawosławny Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Kijowskiego, który tytułuje się patriarchą po śmierci Mścisława (Skrypnika), patriarchy emigracyjnej Ukraińskiej Cerkwi Autokefalicznej, która odbudowała swoje struktury na Ukrainie – gotów jest urzeczywistnić po prawie czterech wiekach, niezrealizowany projekt św. Piotra (Mohyły) i doprowadzić do utworzenia Patriarchatu Kijowskiego.

Definitywny kres realizacji jego reformatorskich planów położyła rosyjska agresja przeciw Ukrainie, rozpoczęta w marcu 2014 r. Faktyczne nie tylko poparcie, ale i włączenie się do rosyjskiej agresji stanowi również kres wszystkich reformatorskich planów Cyryla. Od tego momentu jedynym jego celem stała się budowa wewnątrz RPC jakości porównywalnej z władzą papieską sprzed drugiego Soboru Watykańskiego i dążenie do dominacji Patriarchatu Moskiewskiego nad całym światowym prawosławiem. Jako znak takiego stanowiska można traktować mianowanie Aleksandra Szczipkowa, otwarcie głoszącego ideową i społeczną bliskość liberalizmu i nazizmu szefem Wydziału ds. Kontaktów ze społeczeństwem PM.

Po upływie miesiąca, od swojej wizyty na Ukrainie, podczas wizyty w Białorusi we wrześniu 2009 r., patriarcha Cyryl określił siebie patriarchą tych narodów, które „wyszły z kijowskiej kąpieli chrztu”, dodając do tego, że „w świecie żyje wiele narodów, uważających się za suwerenne, które nie są zdolne funkcjonować samodzielnie na arenie międzynarodowej”. Teza ta jest na tyle prosta, że nie można jej odczytać inaczej, tylko jako udzielenie rangi sakralnej procesom integracji Białorusi z Rosją i jednoczesne ukazanie Cerkwi rosyjskiej, jako fundamentu i filaru jedności nie tylko trzech narodów wschodniosłowiańskich, ale i innych narodów prawosławnych, które bynajmniej nie „wyszły z kijowskiej kąpieli chrztu”, jak na przykład Mołdawianie. Pod koniec tego samego 2009 r., przyjął u siebie w patriarszym soborze Chrystusa Zbawiciela w Moskwie mołdawskich hierarchów i powiedział im znamienne słowa: „Czasami zadają mi pytanie: – Dlaczego Wasza Świątobliwość zalicza Mołdawię do Świętej Rusi, przecież Mołdawianie mówią językiem romańskim? Odpowiadam Święta Ruś nie jest pojęciem etnicznym, ani politycznym – nie językowym. Jest to pojęcie duchowe. Kiedy modlimy się razem z naszymi braćmi i siostrami z Mołdawii, nie odczuwamy żadnej różnicy – jesteśmy jednym narodem wobec Boga. Ta wspólnota wartości, wspólnota orientacji formuje naszą jedność duchową, która znajduje się ponad wszelkimi granicami politycznymi”.

Takie zdefiniowanie „wspólnej duchowości” Kościoła ma wybitnie polityczny, wręcz imperialny wydźwięk. Przecież różnice między Mołdawianami, a pozostałymi Rumunami mają jedynie charakter regionalny. Dokładnie taką samą jedność duchową Rosjanie odczuwają z resztą Rumunów, a w niemniejszym chyba stopniu z Grekami, czy Serbami.

Co wobec tego stanowi kryterium przynależności do Świętej Rusi, jednego narodu wobec Boga? W pojęciu ideologicznym, abstrahującym od „wspólnej duchowości” przynależności do Świętej Rusi odpowiada przynależność do „Ruskiego Świata” (Russkij mir), który według twórców tego pojęcia obejmuje ponad 300 mln ludzi, w sytuacji kiedy liczba etnicznych Rosjan nie przekracza 110-120 mln.

Szczególną i „opatrznościową” rolę w „Ruskim Świecie” mają odgrywać naród i język rosyjski oraz tradycyjne „wartości rosyjskie”. Pojęcie ruskość (przymiotnik od słowa Ruś) zostało w rozumieniu i odczuwaniu „Ruskiego Świata” zamienione na rosyjskość (również „russkije” ale w znaczeniu przymiotnika od Rosji. Przymiotniki te w języku rosyjskim nie różnią się ani brzmieniem, ani pisownią. Natomiast przymiotnik „rossijskij” odnosi się tylko do współczesnego państwa, obywatelstwa i armii) do której z punktu widzenia rosyjskiego nacjonalizmu imperialnego (jakości przeciwstawnej od dopiero formującego się rosyjskiego nacjonalizmu etnicznego) należą nie tylko wierni Rosyjskiej Cerkwi – a przeto i wszyscy Rosjanie, Ukraińcy, Białorusini i Mołdawianie – ale również ludzie, których przynajmniej jeden z rodziców, bądź dwoje dziadków – bez względu na wyznanie i narodowość – byli obywatelami ZSRR bądź Imperium Rosyjskiego i którzy chociażby na poziomie elementarnym zachowali znajomość języka rosyjskiego.

Kryteria te spełniają nieomal wszyscy mieszkańcy krajów wchodzących w przeszłości w skład ZSRR i Rosji carskiej, w tym również wielu Polaków i Finów. Rosyjska Cerkiew Prawosławna jest jedyną instytucją, która przechowała tradycje Rosji Imperialnej przez okres radziecki. Dziś oprócz Cerkwi nie istnieje żadna licząca się siła. do której można by się odwołać w celu szerzenia rosyjskiej ideologii neoimperialnej.

Założeniem obecnej rosyjskiej propagandy, przy aktywnym wsparciu ideologicznym ze strony Cerkwi kierowanej przez patriarchę Cyryla, jest uznanie współczesnej poradzieckiej Rosji za jedyny nośnik ponadtysiącletniej tradycji prawosławnej i imperialnej Rusi. W taki sposób Cerkiew rosyjska, odwołująca się do idei Świętej Rusi zanegowała oddzielną tożsamość małoruską (ukraińską), przez tysiąclecie historii współtworzącą Ruś – pojmowaną jako krąg duchowo-narodowo-kulturowy, analogiczny do kręgu Europy łacińskiej.

Na takie rozumienie roli Rosjan w „Ruskim Świecie” zareagował zwierzchnik grekokatolików abp Światosław Szewczuk mówiąc wprost, że żadnemu Włochowi nie przyjdzie do głowy proponowanie budowania dzisiaj „Świata Rzymskiego” i zmuszanie np. Francuzów czy Hiszpanów do przystępowania do niego.

Idei „Ruskiego Świata” stanowczo przeciwstawia się również niezależna od Moskwy Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Kijowskiego. Patriarcha Filaret w marcu br. oświadczył, że teoria „Ruskiego Świata” stanowi jedyne uzasadnienie obecności Patriarchatu Moskiewskiego na ziemiach ukraińskich.

Ideologia ta nawiązuje do XIX-wiecznych teorii Świętej Rusi, którą cechuje szczególna, przewodnia oczywiście, misja wśród słowiańszczyzny. Po rozpadzie ZSRR została ona odtworzona w ramach tzw. Światowego Rosyjskiego Soboru Ludowego, założonego w 1993 r. z inicjatywy ówczesnego przewodniczącego Wydziału Zewnętrznych Stosunków Kościelnych Patriarchatu Moskiewskiego, metropolity (obecnie patriarchy) Cyryla. Zwierzchnikiem Soboru jest każdorazowy zwierzchnik RKP. W spotkaniach tego forum uczestniczą przedstawiciele wszystkich nurtów władzy, organizacji społecznych, wojska i policji, wyższe duchowieństwo, ludzie nauki, kultury i sztuki.

Mało znany jest fakt, że ideologii „Ruskiego Świata” przeciwstawili się też polscy biskupi, którzy uczestniczyli w przygotowaniu Wspólnego Przesłania do Narodów Polski i Rosji z 2012 r. Metropolita Hilarion, który w imieniu Patriarchatu Moskiewskiego uczestniczył w tych rozmowach, zaproponował, aby od strony rosyjskiej orędzie to zostało ogłoszone także w imieniu narodów Ukrainy i Białorusi. Abp Henryk Muszyński odpowiedział, że polskiego Episkopatu to nie interesuje, gdyż z tamtymi narodami prowadzone są odrębne dialogi.

Cyryl wobec wojny na Ukrainie

Charakterystyczna dla linii Cyryla była jego postawa w sprawie aneksji Krymu. Patriarcha przede wszystkim nie robił nic, aby jej zapobiec, czy też ją potępić, kiedy już nastąpiła. Ale by pokazać swą rzekomą neutralność, 18 marca, kiedy Putin wygłaszał na Kremlu historyczne orędzie ogłaszające włączenie Krymu do Rosji, Cyryla nie było na sali. Może się więc tłumaczyć, że w języku dyplomacji pokazał należyty dystans wobec tego faktu.

Patriarcha Cyryl w sprawie konfliktu rosyjsko-ukraińskiego stara się być znacznie bardziej dyplomatą niż pasterzem. Oficjalnie nie poparł również zbrojnej agresji Rosji na południowo-wschodnią Ukrainę, ale – nie nazywając tego wprost – wspiera imperialne priorytety rosyjskiej polityki. Po raz pierwszy na temat nowej sytuacji na Ukrainie zabrał głos 22 lutego 2015 r. po zastrzeleniu kilkudziesięciu uczestników kijowskiego Majdanu. Jego oświadczenie utrzymane było w tonie „bólu i niepokoju” z powodu śmierci tak licznych ofiar i zawierało wezwanie, aby „konsekwentnie nawoływać walczących ze sobą do pokoju i miłości braterskiej”. Zapowiedział też nabożeństwa we wszystkich świątyniach RKP „w intencji pokoju na Ukrainie i o wieczny pokój dla ofiar wydarzeń w Kijowie

Patriarcha Cyryl stara się dać do zrozumienia, że Cerkiew – wbrew utartym, znanym z historii schematom – nie musi iść „na pasku” imperatora. W gruncie rzeczy jednak wspiera neoimperialne dążenia Putina, uzasadniając językiem religijnym wcielanie do Rosji tych wszystkich terytoriów, na których żyje licząca się mniejszość rosyjska.

Sobór Wszechprawosławny i sprawa Ukrainy

Od wieku XVI Moskwa stara się podważyć pozycję ekumenicznego patriarchatu Konstantynopola, teoretycznie tylko „pierwszego między równymi”, którego czołowe znaczenie w całym światowym prawosławiu wynika z pełnienia funkcji najwyższego arbitra i rozjemcy w ramach wspólnoty prawosławnej. Poza tym, tak się historycznie złożyło, że jedynie patriarchowie ekumeniczni są odpowiedzialni za całość prawosławia, natomiast odpowiedzialność pozostałych zwierzchników Cerkwi lokalnych, z Cerkwią rosyjską na czele ogranicza się do ich narodowych interesów. Gdy patriarcha ekumeniczny Bartłomiej wszystkich swoich sił i możliwości użył, aby doprowadzić do zwołania pierwszego soboru o charakterze powszechnym, którego podstawową ideą jest przywrócenia prawosławiu powszechności za pomocą zwołania po raz pierwszy po 12 stuleciach, aby sobory, ustanawiające obowiązujące wszystkich akty normatywne, stały się, analogicznie jak w pierwszym tysiącleciu niepodzielonego chrześcijaństwa Wschodu i Zachodu, najwyższym organem cerkwi, patriarcha Cyryl przystąpił do przeciwdziałania.

Zażądał on, aby najważniejszy przywilej rozjemczy pozostający w rękach patriarchów konstantynopolitańskich, nadawanie autokefalii Cerkwiom narodowym (w rozgrywce z Moskwą chodzi o możliwość nadania autokefalii Cerkwi na Ukrainie) był nie stanowił – jak dotychczas – wyłącznego prawa patriarchów ekumenicznych, tylko aby „Tomos o autokefalii” nadawano na mocy „panprawosławnego konsensusu”. Ten postulat tylko z pozoru „demokratyzował” ze swej natury monarchiczny ustrój Cerkwi. Gdy wszystkie postanowienia soboru muszą być przyjmowane jednomyślnie przez wszystkie Cerkwie, których przedstawiciele będą uczestniczyć w Soborze, to w przypadku konfliktu między nimi, wystarczy weto delegacji jednej z Cerkwi, aby do nie dopuścić do jakichkolwiek zmian. Sama możliwość arbitrażu zostaje zniweczona.

Również Konstantynopol godzi się na jednomyślność na Soborze, ale czyniąc wyjątek dla decyzji dotyczących spraw rozjemstwa w sporach. Sprawy takie powinny pozostać w gestii patriarchów ekumenicznych jako, że spory bardzo trudno rozwiązać za pomocą konsensusu, niezbędny jest arbiter reprezentujący sobą ogromny autorytet. Na żadnych z Soborów powszechnych pierwszego tysiąclecia chrześcijaństwa, zasada jednomyślności nie obowiązywała, przeciwnie – toczono niezwykle ostre spory, trwające latami i dziesięcioleciami, aż do momentu, kiedy wypracowano pozycję przyjmowaną jako najwłaściwsze wyjaśnienie prawdy o Bogu i Kościele Chrystusowym.

Patriarcha ekumeniczny Bartłomiej, nie chcąc doprowadzić do grożącego schizmą wewnątrz prawosławia krańcowego zaognienia stosunków z Moskwą, zdecydował się na odłożenie sprawy nadania autokefalii ukraińskiemu prawosławiu a zgromadzeni na Synaksysie (przedsoborowe spotkanie zwierzchników Cerkwi lokalnych, odbyło się one w dniach 19-27 stycznia br.) podjęli ostateczną decyzję o odłożeniu palącej sprawy trybu nadawania autokefalii lokalnym Cerkwiom do następnego Soboru prawosławia, jeśli taki uda się przeprowadzić. Wcześniej odłożono również inne bardzo ważne sprawy dla jedności prawosławia, a mianowicie kwestię starszeństwa Kościołów (dyptychy) i ujednolicenia kalendarza obchodzenia świąt. Decyzje te doprowadziły do tego, że przygotowywany Sobór nie został pozbawiony rangi miejsca przeprowadzenia najwyższego arbitrażu w spornych kwestiach między autokefalicznymi Cerkwiami, dotyczącymi w równej mierze kierowanej przez patriarchę Cyryla Cerkwi Moskiewskiej.

Wcześniej patriarcha moskiewski już niejednokrotnie i na różny sposób dawał do zrozumienia patriarsze Bartłomiejowi, w czyich rękach naprawdę znajdują się losy Soboru. Sprawa Ukrainy i odmowa regulacji statusu jej podzielonej Cerkwi, to pierwszy i najważniejszy warunek zgody Moskwy na odbycie Soboru. Ale niestety nie jedyna.

Patriarcha Cyryl w swojej mowie podczas ostatniego Synaksisu, stwierdził, że wszystkie dokumenty przeznaczone do dyskusji na Soborze są zbyt konkretne, wobec czego należy je przeredagować, aby stały się bardziej ogólne. Inaczej można by to wyrazić, że Moskwa żąda ich rozmycia i rozwodnienia, aby z góry zapobiec możliwości podjęcia przez Sobór naprawdę niezbędnych decyzji, których celem jest rzeczywista jedność Cerkwi lokalnych, przy której automatycznie wzrasta rola koordynacyjna i rozjemcza patriarchatu Konstantynopola.

Otwarcie na katolicyzm, pojednanie z Polakami

Punktem wyjścia do wznowienia dialogu z Watykanem stała się Deklaracja o prawach i godności człowieka opracowana przez Światowy Rosyjski Narodowy Sobór, a przyjęta w kwietniu 2006 r. przez patriarchat moskiewski. W dokumencie tym jest mowa o niepowtarzalnej wartości każdego człowieka jako noszącego w sobie obraz Boży, z czego wynika wolność dana mu przez Boga. To właśnie posługując się nią człowiek osiąga wyższy stopień wolności – wolność od grzechu. Osoba ludzka zatem realizując swoje cele jest powołana do tego, aby wiązać je z interesami bliźnich, rodziny, wspólnoty lokalnej, narodu i całej ludzkości.

W 2007 r. odbyła się konferencja – „Prawosławni i katolicy razem dla obrony rodziny” a w jej komunikacie końcowym wyrażono wspólną ideę: „Narody Europy, jeśli one nie kierują się głębokimi zasadami moralnymi, charakterystycznymi dla europejskiej tradycji religijnej jak i dla wielu świeckich kierunków myśli – nie mogą z godnością odpowiedzieć na wezwania jakie stawia przed nimi świat współczesny. Jedynie na ścisłym złączeniu zasad swobody i odpowiedzialności moralnej może oprzeć się teraźniejszość i przyszłość Europy, jej wspólne dobro”.

Kolejnym wezwaniem, któremu starał się sprostać metropolita Cyryl – już po objęciu tronu patriarszego – jest obolała sprawa pojednania z katolicką Polską. Redagowanie wspólnego orędzia episkopatów obu krajów trwały ponad dwa lata i zakończyły się podpisaniem 17 sierpnia 2012 roku, na Zamku Królewskim w Warszawie, Wspólnego Orędzia do narodów Polski i Rosji”. Niestety, po rosyjskiej napaści na Ukrainę rozpoczętej udzieleniem zgody przez rosyjską Radę Federacji sprawa pojednania z Polakami została odłożona ad acta, a wzajemne relacje międzykościelne praktycznie zanikły.

Za to stopniowo ożywiły się – utrzymywane w ścisłej tajemnicy – rozmowy ze stolicą Apostolską, które dały nieoczekiwany finał w postaci spotkania papieża Franciszka z patriarchą Cyrylem w budynku portu lotniczego w Hawanie, stolicy Kuby. Na niespodziewaną wieść o planowanym spotkaniu, ogłoszoną dnia 5 lutego br., Andrej Czerniak, jeden z najpoważniejszych kontynuatorów dzieła o. Aleksandra Mienia w Rosji napisał do KAI, że „Cyryl spróbuje wykorzystać to spotkanie dla podwyższenia swojego autorytetu na prawosławnym Soborze powszechnym. Ale żaden z realnych problemów relacji międzykościelnych nie będzie na nim rozważany”.

Sergiej Czapnin, były szef wydawnictw Patriarchatu Moskiewskiego, usunięty ze swojego stanowiska dnia 24 grudnia 2015 r., wyraził opinię, że Spotkanie będzie mieć tylko symboliczny charakter. Ale i symbolika jest bardzo ważna. Co zaś w symbolice jest najważniejsze? Świadectwo o tym, że istnieje jeden świat chrześcijański. Nie bardzo to widać, gdy patrzymy z perspektywy Rosji, gdzie przeważa taki wewnętrzny brak zaufania do katolików.

Rzeczywiście, co dotyczy samego spotkania obu głów Kościołów, sądząc po opublikowanej Deklaracji, obaj cytowani autorzy nie pomylili się w swoich przewidywaniach. Najważniejsze, że spotkanie się odbyło, że ogłoszona Deklaracja ma charakter przede wszystkim religijny i fakt, że spraw Ukrainy w niej nie pominięto. Strona katolicka nie dopuściła do wprowadzenia do niego opinii Patriarchatu Moskiewskiego, że konfliktowi na Ukrainie winni są „schizmatycy i unici”. Co do tych pierwszych zacytowano jako wiążący stronę dokument Mieszanej Teologicznej Komisji Katolicko-Prawosławnej z Balamandu (1991), w którym jest mowa, że mimo faktu, iż wprowadzanie unii okazało się błędem, tym niemniej powstałe w ich wyników wspólnoty są Kościołami lokalnymi i nie można podważać ich prawa na normalne funkcjonowanie. Co do „schizmatyków” czyli Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Kijowskiego, kiedy już Konstantynopol został zmuszony z rezygnacji nadania autokefalii Cerkwi na Ukrainie, która stałaby się podstawą do przezwyciężenia rozłamu, pozostało papieżowi jedynie nawoływanie do zgody i jedności na podstawie kanonicznej, co patriarcha Cyryl potraktował jako swoje wielkie zwycięstwo. Najważniejszą sprawą dotyczącą Ukrainy jest nie nazwanie w Deklaracji „winnego” wojny na Ukrainie zgodnie z życzeniem patriarchy Cyryla, a przeciwnie apel do wszystkich stron konfliktu o pokojowe rozwiązania go.

Propaganda rosyjska głosi, wizję pełnego i bezwarunkowego „zwycięstwa”; spikerzy w sutannach, garniturach jednym głosem mówią o wielkim znaczeniu czynu patriarchy dla reprezentowanej przez niego Rosji. Nie wgłębiając się – przy tym – w analizę niuansów znaczeniowych Deklaracji głoszą, że było to „spotkanie równych”. Telewizja wyjaśnia publiczności w sposób popularny, dlaczego spotkanie takie nie było możliwe wcześniej, na przykład w latach dziewięćdziesiątych, za pontyfikatu Jana Pawła II. Propagandyści telewizyjni wyjaśniają, że stało się tak dlatego, że wtedy Rosja „leżała w ruinach” i wpuszczenie do niej papieża oznaczało „pogodzenie się z ostateczną klęską wobec Zachodu”. Co innego obecnie – kiedy Rosja dyktuje swoje warunki z pozycji siły, a papież został „zmuszony do tego, aby rozmawiać z patriarchą jak równy z równym” i sam podpisał się pod uznaniem, że w Rosji zachodzi „bezprecedensowy rozwój chrześcijaństwa” (analogia duchowa do „wstawania z kolan”).

Z drugiej strony gdzieś bardzo głęboko w duszach prawosławnych Rosjan zaczaiło się poczucie „zdrady”. Żadne relacje o „zwycięstwie”, głoszone przez media świeckie, patriarsze i należące do ” systemowej-opozycji” nie są w stanie zagłuszyć niezadowolenia – zaczynając od cerkiewnych „dołów” do hierarchicznej „góry” i od wiernych – niedawno zjednoczonej z RCP PM – Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej za Granicą – po niektórych mnichów na Świętej górze Athos. Łączy ich uznanie spotkania z papieżem za zdradę prawosławia, a ekumenizmu za herezję antchrysta.

Obecnie zachodzi bardzo duże prawdopodobieństwo zorganizowania się naprawdę mocnej fundamentalnie-antyekumenicznej opozycji, nie wahającej się publicznie określać go mianem zdrajcy i heretyka (docent Olga Czetwierikowa, historyk i religioznawca z MGIMO), która w swoich publicznych wykładach, udostępnianych na fundamentalistycznych portalach prawosławno-patriotycznych, naucza, że Kościół katolicki najpierw wypaczył naukę dogmatyczną chrześcijaństwa, następnie – od czasu II Soboru Watykańskiego – sakramenty, a obecnie za pontyfikatu papieża-jezuity Franciszka, przystąpił do ostatecznego etapu realizacji swoich celów, jakim jest pełne rozmycie etyki chrześcijańskiej – dokonywane bardzo subtelnie – typowo po jezuicku. Szereg duszpasterzy Cerkwi Moskiewskiej i liderów konserwatywno-fundamentalistycznego laikatu narzuca prawosławnym nieodparty wniosek, że obecny papież Franciszek, będąc prawdziwym wilkiem w owczej skórze, jest – być może – najchytrzejszym i najbardziej zakłamanym ze wszystkich dotychczasowych papieży.

 

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.