Drukuj Powrót do artykułu

Patriarcha Cyryl to mąż opatrznościowy

28 lipca 2012 | 12:57 | Szymon Krzyszczuk/Cerkiew.pl / br Ⓒ Ⓟ

W wywiadzie dla serwisu Cerkiew.pl kardynał Józef Glemp wspomina swoje pionierskie podróże do Związku Radzieckiego, w trakcie których obserwował przemiany w Rosyjskim Kościele Prawosławnym.

Opowiada o swoich spotkaniach z poprzednikami patriarchy Cyryla, o swojej posłudze jako ordynariusza Kościołów unickich, o kontaktach z przedstawicielami polskiego prawosławia oraz osobistych relacjach z obecnym Patriarchą Moskwy. Za zgodą serwisu Cerkiew.pl publikujemy wywiad z kard. Józefem Glempem.

Szymon Krzyszczuk/Cerkiew.pl: Nie przesadzę chyba nazywając Księdza Kardynała weteranem dialogu między Kościołem rzymskokatolickim a Rosyjskim Kościołem Prawosławnym. Sięgnijmy do roku 1988, gdy Ksiądz Kardynał uczestniczył w obchodach milenium chrztu Rusi. Jakimi wspomnieniami mógłby się Ksiądz Kardynał z nami podzielić?

Kardynał Józef Glemp: Po raz pierwszy byłem w Rosji dużo wcześniej, dołączyłem do wycieczki organizowanej przez jakąś agencję turystyczną. Dotarliśmy do Kijowa, Moskwy, Gruzji i Armenii, a było to jeszcze w czasach głębokiego komunizmu. Nie ujawniałem wtedy, że należę do stanu duchownego, chociaż chyba wszyscy wiedzieli, że jestem księdzem. Pamiętam, że za jednego rubla można było przejechać z jednego krańca Moskwy na drugi. Wożący mnie wtedy taksówkarze dziwili się, że tak słabo mówię po rosyjsku. Tymczasem w początkowym okresie, gdy ja chodziłem do szkoły średniej, tj. w latach 1945-1950, rosyjskiego obowiązkowo nie nauczano, prawdopodobnie dlatego, że nie było odpowiednio wykwalifikowanych nauczycieli. Ogromne wrażenie zrobiło na mnie moskiewskie metro. Pociągiem dotarliśmy do Soczi. Z Armenii spoglądaliśmy na górę Ararat.

SK/Cerkiew.pl: Rozumiem, że po raz kolejny reprezentował Ksiądz Kardynał Kościół rzymskokatolicki na obchodach tysiąclecia chrztu Rusi?

Kard. JG: Byłem jednym z kilkunastu hierarchów rzymskokatolickich z całej Europy, których zaproszono do Moskwy. Reprezentowałem Kościół polski jako kardynał, ale obok mnie byli także inni duchowni i świeccy. Przedstawicielem Stolicy Apostolskiej był ówczesny sekretarz stanu, kardynał Agostino Casaroli. Było to ogromne zgromadzenie hierarchii różnych Kościołów chrześcijańskich. Pamiętam szczególnie spotkania z przedstawicielami mniejszych, lokalnych Kościołów prawosławnych, w tym prawosławnego Kościoła na Cyprze i na Bliskim Wschodzie. Zapamiętałem czołobitność, z jaką do władz radzieckich zwracali się hierarchowie mniejszych Kościołów prawosławnych. Zakwaterowano nas w hotelu „Ukraina”. Przydzielono mi kapłana prawosławnego – tłumacza, który świetnie znał język polski. Poruszaliśmy się grupowo.

SK/Cerkiew.pl: Jak wspomina Ksiądz Kardynał te pierwsze spotkania w ówczesnym ZSRR?

Kard. JG: To były bardzo miłe chwile. Uczestniczyliśmy w ogromnych zgromadzeniach, w największych teatrach Kijowa i Moskwy. Władze państwowe reprezentowała raz żona ówczesnego sekretarza generalnego KPZR Michaiła Gorbaczowa, pani Raisa, która zasiadała przy stole prezydialnym, na scenie, z najważniejszymi przedstawicielami państwa radzieckiego i rosyjskiego Kościoła prawosławnego, a także, jeśli się nie mylę, innych Kościołów. W mojej pamięci utkwiło bardzo serdeczne, prawdziwie rosyjskie, przyjęcie na uroczystościach. Nasz pobyt był bardzo dobrze zorganizowany. Bez względu na to, czy chodziliśmy w fioletach, czy w zwykłych sutannach, odnoszono się do nas z ogromnym szacunkiem, a prawosławni wierni prosili o błogosławieństwo i pobożne kobiety całowały dłonie biskupów katolickich. Największe wrażenie, oprócz muzeów z najcenniejszymi arcydziełami sztuki rosyjskiej i bizantyjskiej, zrobiły na mnie monumentalne spektakle w teatrze „Bolszoj”, gdzie nas specjalnie, poza oficjalnym programem, zaproszono. Wzruszały do łez śpiewy i gra ogromnych chórów i orkiestr. Wtedy też po raz pierwszy odwiedziłem Zagorsk. Zwiedzałem tam ławrę Trocko-Siergiejewską, wyższą uczelnię oraz sobór Świętej Trójcy, w którym oddawałem cześć relikwiom Świętego Sergiusza, dokładnie tak jak robili to prawosławni biskupi.

SK/Cerkiew.pl: Jak Ksiądz Kardynał wspomina spotkania z hierarchią rosyjskiego Kościoła prawosławnego, czy była okazja by porozmawiać bliżej z jej najwyższymi przedstawicielami, w tym z patriarchą Pimenem?

Kard. JG: W czasie pobytu w Moskwie uczestniczyłem w uroczystym obiedzie wydanym przez patriarchę Pimena. Siedziałem w jego pobliżu, wymieniliśmy kilka słów, ofiarowałem mu relikwie Świętego Maksymiliana Kolbego, przybliżając za pośrednictwem tłumacza jego postać. Patriarcha przyjął mój prezent z wyraźną wdzięcznością, jednak był już wtedy w bardzo złym stanie zdrowia i prowadzenie z nim dłuższych czy bardziej poważnych rozmów po prostu nie było możliwe. Inni hierarchowie nie okazywali nam szczególnie dużego zainteresowania. Niektórzy byli bardzo grzeczni, witali się, inni traktowali nas z dużą rezerwą. Prawdopodobnie więcej rozmów odbyłem wtedy z urzędnikami państwowymi – w domu partii komunistycznej przyjął nas sam Andriej Gromyko – faktycznie głowa ZSSR – przewodniczący Prezydium Rady Najwyższej ZSRR. Pamiętam, że na nasze pytania o funkcjonowanie Kościołów na terenie tego państwa odpowiadał zawsze „jeśli prawo tego nie zabrania, to jest to możliwe”. Ze wzruszeniem uczestniczyłem w uroczystej, niezwykle poruszającej liturgii w monasterze Daniłowskim. Ogromne wrażenie robił główny sobór monasteru, nabity po brzegi ludźmi pobożnie uczestniczącymi w nabożeństwie, żegnającymi się szerokim znakiem krzyża czy bijącymi pokłony. Poproszono mnie nawet wtedy o wygłoszenie kazania. Całość wypowiedziałem w języku polskim przez tłumacza, a ostatnich kilku zdań – według wcześniejszych ustaleń – nauczyłem się na pamięć i przedstawiłem po rosyjsku. Po nabożeństwie podszedł do mnie metropolita Filaret (dzisiejszy egzarcha patriarszy na Białorusi) i ze zdziwieniem zapytał, dlaczego nie mówiłem po rosyjsku. Mój akcent musiał znacznie różnić się od akcentu ludzi, którzy od dziecka posługiwali się mową Puszkina (śmiech). Zupełnie inaczej wyglądały spotkania z patriarchą Aleksym II. Spotkaliśmy się jakieś trzy razy. Rozmawialiśmy przy stole przez tłumacza. Była to rozmowa powiedziałbym „ kościelno-polityczna”, o Kościele, religii, pokoju między narodami. Raczej nigdy nie wgłębialiśmy się w jakieś problematyczne zawiłości. Pamiętam również, że patriarcha zaproponował mi zwiedzenie nowo wybudowanego ogromnego soboru Chrystusa Zbawiciela – w towarzystwie przedstawiciela patriarchatu – co zajęło nam prawie dwie godziny. Przekazałem już wtedy patriarsze Aleksemu zaproszenie do złożenia wizyty w Polsce. Patriarcha nie odpowiedział od razu, wyraźnie też mi nie odmówił. Po kilku miesiącach przekazał mi przez ówczesnego zwierzchnika PAKP, metropolitę Bazylego, że z różnych przyczyn – których nie przedstawił – nie może skorzystać z mojego zaproszenia. Po raz ostatni „spotkałem się” z patriarchą w 2008 roku, gdy uczestniczyłem w jego ostatniej drodze na miejsce spoczynku. Z Moskwy przywiozłem również odlew gipsowy pięknego pomnika Świętego Włodzimierza, przygotowanego na obchody milenium chrztu Rusi. Odlew ten został w Polsce wykończony i stoi do dzisiaj w kościele pw. Świętego Włodzimierza na Pradze.

SK/Cerkiew.pl: Czy była już wtedy mowa o ewentualnym spotkaniu patriarchy z papieżem Janem Pawłem II?

Kard. JG: Nie, tego tematu nie poruszaliśmy. Proszę pamiętać, że w Moskwie był kardynał Agostino Casaroli, nie czułem się upoważniony do prowadzenia rozmów w imieniu papieża.

SK/Cerkiew.pl: Ksiądz Kardynał wydaje się sugerować, że serdeczna atmosfera wspólnego celebrowania tysiąclecia chrztu Rusi wkrótce zakończyła się. Czy nie miało na to – przynajmniej po części – wpływu ogłoszenie terenu Rosji terenem misyjnym przez niektóre instytucje kościelne z Zachodu, w tym stworzenie równoległych do cerkiewnych struktur Kościoła rzymskokatolickiego?

Kard. JG: Trudno powiedzieć co było przyczyną ochłodzenia relacji, które miało miejsce na początku lat dziewięćdziesiątych. Wiadomo, że punkt widzenia Kościoła prawosławnego w Rosji jest nieco inny od naszego. Uważa on siebie za Kościół tradycyjnie niosący światło chrześcijaństwa na Rusi, a Kościół rzymskokatolicki postrzega jako niejako pochodzący z zewnątrz, a przez to nieco obcy kulturze rosyjskiej. Nie umiem wyszczególnić motywów politycznych. Jan Paweł II był z drugiej strony dość apodyktyczny. Nie wiem, czy były pytania kierowane do Patriarchatu Moskiewskiego na temat stolic biskupich w Moskwie, Nowosybirsku, Saratowie czy Irkucku. Nie mam też wątpliwości, jaką odpowiedź by usłyszał, gdyby się z takim pytaniem zwrócił. Rozumowanie Kościoła rzymskokatolickiego było takie, że skoro Kościół prawosławny ma swoje struktury we Włoszech czy innych krajach Europy Zachodniej, może i on mieć podobne struktury w Rosji. Rzymskokatolickie prawo kanoniczne nie zna pojęcia „terytorium kanonicznego”, Kościół prawosławny natomiast bardzo to pojęcie eksponuje. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że np. stan kadrowy Cerkwi w tamtym czasie był bardzo słaby. Braki były tak duże, że nie wymagano, aby kandydat do kapłaństwa był starannie przygotowany, chodziło raczej o to, by mógł sprawować proste czynności liturgiczne oraz przede wszystkim sakramenty. Tamto działanie ludzi Zachodu postrzegam jako chęć odzyskania wpływów w Rosji, czego sam bym nie popierał.

SK/Cerkiew.pl: Wróćmy do lat sześćdziesiątych w naszym kraju, Ksiądz Kardynał był kapelanem, a później jako biskup warmiński współpracownikiem prymasa Wyszyńskiego. Można zatem powiedzieć, że przez wiele lat, również przed objęciem urzędu prymasa Polski, Ksiądz Kardynał znajdował się w centrum polskiego Kościoła. Czy w latach siedemdziesiątych miały miejsce jakieś zdarzenia na styku Kościół rzymskokatolicki i Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny, o których warto powiedzieć?

Kard. JG: Nie przypominam sobie, by prymas Wyszyński spotykał się z waszym zwierzchnikiem. Kochał lud rosyjski, nieźle posługiwał się językiem rosyjskim, jednak do bliższych kontaktów z Cerkwią w Polsce chyba nie dochodziło. Po raz pierwszy to ja, po mojej nominacji na prymasa Polski, odwiedziłem metropolitę Bazylego, a następnie przyjąłem jego rewizytę w rezydencji prymasowskiej na Miodowej. Już w czasie pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do ojczyzny miało miejsce spotkanie ze zwierzchnikami Kościołów zrzeszonych w Polskiej Radzie Ekumenicznej, co przewidywał oficjalny program tejże pielgrzymki, a inicjatywa tego spotkania, jak myślę, pochodziła z Watykanu.

SK/Cerkiew.pl: Ogromnym problemem w stosunkach rzymskokatolicko-prawosławnych jest problem unii i unitów. Jaka jest refleksja Księdza Kardynała, jako wieloletniego członka watykańskiej Kongregacji dla Kościołów Wschodnich, a równocześnie ordynariusza trzech obrządków wschodnich w Polsce, w kwestii tego problemu?

Kard. JG: Temat ten był faktycznie aktualny w czasach, gdy jako prymas miałem wiele zadań wobec Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce. Żaden rosyjski prawosławny hierarcha nie sugerował mi nigdy niczego w tej sprawie. Sprawa przeszkadzała jednak najwyraźniej rosyjskim politykom, rozmawiał ze mną o naszej rzekomo nadzwyczajnej uwadze poświęcanej unitom bardzo wpływowy rosyjski polityk, mer Moskwy – Jurij Łużkow. Proszę pamiętać, że kwestia ukraińskich grekokatolików stanowiła niewielki wycinek pracy kongregacji, która zajmuje się wszystkimi unitami na świecie, łącznie z Koptami, katolikami obrządku syryjskiego, malabarskiego, których sytuacja była prawdziwie problematyczna. Sekretarzem kongregacji był do roku 2001 świątobliwy człowiek, arcybiskup Mirosław Marusyn. Przyjechał raz do Polski – jednak miejscowi unici, Ukraińcy, traktowali go z ogromnym dystansem. Wielokrotnie odczuwałem naciski ze strony ukraińskich środowisk emigracyjnych, szczególnie w postaci nieprzychylnych publikacji, które zarzucały mi, że nie dość dobrze dbam o unitów w Polsce. Życzyli sobie, byśmy budowali więcej greckokatolickich cerkwi, sprzyjali ukraińskiemu szkolnictwu. Tymczasem sami mieliśmy ogromne problemy z uzyskiwaniem pozwoleń na budowę kościołów, stąd też jedyne, co mogłem, to umożliwienie oddawania unitom katolickich świątyń na godziny, by mogli sprawować swoje nabożeństwa. Nie było szczególnych problemów z ludnością ukraińską, poza tym, że gdy np. byłem biskupem warmińskim słyszałem skargi, że nie zawsze zostawiają po sobie porządek (śmiech). Jako prymas Polski musiałem otoczyć unitów opieką. Byli owcami naszej owczarni, choć – nie ukrywam – czasem trochę trudnej owczarni. Musimy jednak szanować ich prawo do wolnego wyboru. W czasach zawieranych unii mieli prawo, by opowiedzieć się po stronie rzymskokatolickiej, przyjmując zwierzchnictwo papieża, a w czasach tzw. soboru lwowskiego – po stronie prawosławia. Wierzę jednak, że dalsze współistnienie, a przede wszystkim wzajemne poznawanie się prawosławnych chrześcijan i rzymskich katolików, a także unitów, a przede wszystkim odnoszenie się do wspólnego fundamentu, jakim jest Pismo Święte, będzie prowadziło do stopniowego zbliżenia i ocieplania wzajemnych stosunków – nie tak wiele przecież nas różni. Nie dotykam tu jednak roszczeń własnościowych.

SK/Cerkiew.pl: Ksiądz Kardynał był przez wiele lat blisko autorów „Listu biskupów polskich do biskupów niemieckich”. Czy słusznie, na niecały miesiąc przed podpisaniem wspólnego posłania do narodów: polskiego i rosyjskiego przez przedstawicieli Kościołów: rzymskokatolickiego w Polsce i prawosławnego w Rosji, przedstawiciele mediów uznają te wydarzenia za analogiczne?

Kard. JG: Niewątpliwie są to wydarzenia o podobnej doniosłości, jednak na tym kończą się podobieństwa. Nie jest tak, że piszemy list do innych biskupów naszego Kościoła. Inne są również okoliczności historyczne, w jakich dochodzi do podpisania tego dokumentu. Tamto wydarzenie odbywało się bezpośrednio po Soborze Watykańskim II, a w jego trakcie – po raz pierwszy – przyjęto formę zbiorowego przyznania się do winy i zbiorowej prośby o przebaczenie. Przygotowane obecnie posłanie nie zawiera prośby o przebaczenie, zawarto w nim apel skierowany do ludzkości. Wynika z niego, że zależy nam, by Bóg był obecny na tej ziemi, On jest przecież źródłem i zgody, i pokoju. Jest to także ważny moment w jednoczeniu chrześcijan. Prace przygotowawcze, które doprowadziły do podpisania dokumentu, a także sam przyjazd patriarchy Cyryla do Polski, w tym medialny rozgłos, jaki odbywa się wokół tego wydarzenia, z całą pewnością służy wzajemnemu poznaniu, a przez to zbliżeniu obydwu Kościołów. Jest to również ogromne osiągnięcie, że potrafimy stanąć w jednym szeregu i zwrócić się z apelem do obydwu narodów, pomiędzy którymi istnieje tyle napięć. Apel ten służy nie tylko narodom rosyjskiemu i polskiemu, ale całej ludzkości, skoro dajemy przykład takiego porozumienia pomimo dotychczasowych napięć i podziałów.

SK/Cerkiew.pl: Czy wzajemnemu zbliżeniu pomiędzy Kościołami nie będzie służyło zgłębianie teologii wschodniej przez rzymskokatolickich duchownych? W transmitowanych w telewizji mszach widać, jak bardzo często sięgają oni do prawosławnych gestów, np. błogosławiąc ewangeliarzem czy częściej niż w typowy dla siebie sposób korzystając z kadzidła… Czy przekłada się to na znajomość naszej teologii?

Kard. JG: Zawsze uważałem, że wzajemne poznanie służy zbliżeniu, a my w Kościele rzymskokatolickim tak mało znamy teologię prawosławną. Zachwycamy się sposobem, w jaki napisano ikonę, jednak nadal postrzegamy ją jako odzwierciedlenie „psychologii” świętego, nie zaś przybliżenie jego świętości do nas – tak osobiście staram się zrozumieć prawosławną teologię ikony. Zachód jest bardziej spekulatywny, na chrześcijańskim Wschodzie bardziej chodzi o doświadczenie Boga. Najbardziej pouczające dla nas byłoby natomiast poznanie komentarzy do Pisma Świętego, jakie stosują prawosławni chrześcijanie.

SK/Cerkiew.pl: Jak Ksiądz Kardynał wspomina osobiste spotkania z patriarchą Cyrylem?

Kard. JG: Kilkakrotnie miałem okazję rozmawiać z ówczesnym metropolitą Cyrylem, rozmawialiśmy krótko, bez pomocy tłumacza, co oczywiście ułatwiało komunikację, ale jej nie pogłębiało. Po raz ostatni spotkałem się z nim na pogrzebie patriarchy Aleksego, kiedy metropolita Cyryl przewodniczył tej liturgii. Gdy po pogrzebie żegnali się z nim przedstawiciele lokalnych Kościołów prawosławnych, również i ja miałem sposobność, by zamienić z nim kilka słów po angielsku. Postrzegam patriarchę Cyryla jako bardzo mądrego zarządcę, który potrafi ogarniać cały Kościół. Patrzy na Patriarchat Moskiewski przez pryzmat Kościoła powszechnego, tj. widzi swój patriarchat jako część większej całości, obejmującej i prawosławie, i rzymski katolicyzm, i jeszcze inne Kościoły chrześcijańskie. Myślę, że jako stosunkowo młody człowiek, który bardzo wiele zobaczył w różnych częściach świata, nie czuje na sobie oddechu systemu komunistycznego, z którym musieli zmagać się jego poprzednicy. Myślę, że patriarcha Cyryl jest mężem opatrznościowym dla świata, Kościoła prawosławnego i naszych wspólnych kontaktów. Patriarcha jest bardzo otwartym człowiekiem, często podróżuje po świecie. Nie musi spotykać się z papieżem, by ogarniać całe chrześcijaństwo. Bardzo wiele obiecuję sobie po okresie, w którym jest zwierzchnikiem Patriarchatu Moskiewskiego, wierzę, że dzięki patriarsze Cyrylowi powróci w naszych relacjach z prawosławiem atmosfera ciepła, życzliwości religijnej, bez dyrektyw politycznych, atmosfera wzajemnego zrozumienia, którą pamiętam z obchodów tysiąclecia chrztu Rusi.

SK/Cerkiew.pl: Dziękuję za rozmowę i w imieniu czytelników naszego serwisu życzę Księdzu Kardynałowi dużo zdrowia.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.