Drukuj Powrót do artykułu

Peter Seewald o Benedykcie XVI: ojciec Kościoła nowoczesności

31 października 2016 | 11:29 | Przemysław Radzyński / mz Ⓒ Ⓟ

Z perspektywy czasu będziemy mogli zobaczyć, że mieliśmy do czynienia z „ojcem Kościoła nowoczesności, który zostawił po sobie spuściznę stanowiącą fundament dla Kościoła XXI wieku”. Tak o Benedykcie XVI w rozmowie z KAI mówi niemiecki dziennikarz i biograf papieża emeryta Peter Seewald. Współautor książki „Benedykt XVI. Ostatnie rozmowy” był gościem 20. Międzynarodowych Targów Książki, które w dniach 27-30 października odbywały się w Krakowie.

Przemysław Radzyński (KAI): W jakich okolicznościach zastała Pana informacja o rezygnacji papieża Benedykta XVI?

Peter Seewald: Na pewno już przez całe życie nie zapomnę tej chwili. Jechaliśmy samochodem z żoną do kliniki, bo akurat źle się poczuła i musiałem ją odwieźć do szpitala. Zadzwoniła do mnie koleżanka dziennikarka i poinformowała, że papież abdykował. Zastanawiałem się, czy to rzeczywiście prawda czy może jest to jakiś kawał karnawałowy.

KAI: Co Pan wówczas myślał?

– Z rozmów z papieżem Benedyktem wiedziałem, że jedną z rozważanych przez niego opcji było ustąpienie z urzędu. W książce, którą napisaliśmy razem w 2011 r. („Światłość świata”), jest dosłownie taki cytat: „Jeśli papież fizycznie albo psychicznie nie jest w stanie wypełniać swoich obowiązków, ma nie tylko prawo, ale i obowiązek odejść”. Samo wydarzenie zaskoczyło mnie ze względu na wybraną chwilę. Nie oczekiwałem, że to wydarzy się właśnie wtedy. Ale na pewno wiedziałem, że jest to krok możliwy i do wyobrażenia.

KAI: A jak z perspektywy kilku lat ocenia Pan tę decyzję?

– Samo ustąpienie uważam za słuszne. Joseph Ratzinger jest człowiekiem myślącym bardzo współcześnie i nowocześnie. Jest na pewno osobą pragmatyczną. Przyznać trzeba, że jego organizm wyczerpał swoje siły. Chciał ustąpić miejsca nowej sile stojącej na czele Kościoła i zrobił to wierząc głęboko, że kardynałowie zebrani na konklawe z inspiracji Ducha Świętego wybiorą kogoś, kto będzie rzeczywiście tę funkcję odpowiednio spełniał. Ten krok zrewolucjonizował spojrzenie na papiestwo i to w sposób, w jaki wielu osobom wydawało się niemożliwe. Przywrócił urzędowi Piotrowemu treść i wartość, jakie towarzyszyły mu od samego początku – wolną od przymusu organizacyjnego i obecności chociażby w świecie mediów.

KAI: Jakie konsekwencje z tej decyzji papieża Benedykta XVI płyną i dla samego papiestwa, i dla całego Kościoła?

– Te konsekwencje są dramatyczne. Przez precedens powstała możliwość, że kolejni papieże będą mieli większą łatwość w podjęciu decyzji o ustąpieniu z urzędu, na przykład wtedy, gdy zobaczą, że siły już nie wystarczają do jego sprawowania. Prawo kościelne przewiduje taką możliwość, że papież może ustąpić – to nie jest dożywotni urząd, ale nie możemy dopuścić do tego, żeby ustąpienie z papiestwa było spowodowane jakimś wpływem zewnętrznym, przymusem, szantażem czy choćby nawet wezwaniem płynącym z jakiegoś środowiska nieprzychylnego osobie samego papieża.

Możemy być pewni, że zanim papież Benedykt podjął tę decyzję, na pewno długo i bardzo konkretnie zastanawiał się nad tym, co się wydarzy po tym, kiedy już ten krok podejmie. Zdecydował się na to po długim czasie medytacji, modlitwy, po rozmowie z Panem, którego namiestnikiem był tutaj na ziemi.

KAI: Czy myśl Benedykta XVI jest we właściwy sposób obecna dzisiaj w Kościele?

– Nie. Dlatego jednym z aspektów mojego wywiadu-rzeki „Benedykt XVI. Ostatnie rozmowy” jest również to, żeby otworzyć drogę do życiowego dorobku i przesłania papieża Benedykta XVI.

KAI: Co z przesłania Benedykta XVI według Pana jest najważniejsze?

– Najważniejsze jest to, że z jednej strony pokazuje Jezusa Chrystusa jako postać historyczną, a z drugiej jako Syna Bożego, który w swoim przesłaniu, w swojej Ewangelii odsłania nam to, co jest związane z wiarą. Nie możemy zapomnieć tego wielkiego ostrzeżenia ze strony papieża Benedykta, który podkreśla, że społeczność, która wypycha z siebie obecność Boga, niszczy samą siebie. W historii ludzkości doświadczyliśmy tego w bardzo okrutny sposób.

KAI: Jak o Benedykcie XVI będą pisały podręczniki historii za pięćdziesiąt lat?

– Na pewno inaczej niż dzisiaj. Jeśli za tych pięćdziesiąt lat będą jeszcze żyli dzisiejsi krytycy Benedykta XVI, to będą mogli zobaczyć, że mieli do czynienia z ojcem Kościoła nowoczesności, który zostawił po sobie spuściznę stanowiącą fundament dla Kościoła XXI wieku, fundament teologiczny. To jest niespotykany, nieporównywalny z niczym dar, który jest pomocą w zorientowaniu się w czasie nacechowanym chaotycznością w sposobie naszego myślenia czy kulturze, z jaką obcujemy. Musimy dopiero zastanowić się nad tym, z czym jesteśmy konfrontowani, jak powinniśmy to przetrawić, żeby nam to nie zaszkodziło.

Porównuję tę sytuację do bycia rozbitkami. Dzieło Ratzingera można w tej analogii porównać do belki, która pozostała po rozbitym statku, a której my możemy się przytrzymać. Jest to ostatnia deska ratunku, ocalająca przed utopieniem się. Nie chciałbym, aby zabrzmiało to patetycznie, ale porównałbym to z trzymaniem się krzyża Jezusa Chrystusa, w którym znajdujemy zbawienie i ratunek. Papież Franciszek mówi, że przesłanie Benedykta lepiej zrozumieją dopiero kolejne pokolenia.

Rozmawiał: Przemysław Radzyński, tłum: ks. Jacek Jurczyński SDB

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.