Drukuj Powrót do artykułu

PIATEK 4. TYGODNIA ZWYKŁEGO Z powodu okoliczności

06 lutego 2009 | 05:30 | a. Ⓒ Ⓟ

Właśnie dlatego, że Herod miał sumienie, które mu podpowiadało, co jest dobre, a co złe, nie ma powodów, aby go wybielać.

Słowa Ewangelii według świętego Marka

Król Herod posłyszał o Jezusie, gdyż Jego imię nabrało rozgłosu, i mówił: „Jan Chrzciciel powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w nim”. Inni zaś mówili: „To jest Eliasz”; jeszcze inni utrzymywali, że to prorok, jak jeden z dawnych proroków. Herod, słysząc to, twierdził: „To Jan, którego kazałem ściąć, zmartwychwstał”.

Ten bowiem Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu z powodu Herodiady, żony brata swego Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem wypominał Herodowi: „Nie wolno ci mieć żony twego brata”. A Herodiada zawzięła się na niego i rada byłaby go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, znając go jako męża prawego i świętego, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a przecież chętnie go słuchał.

Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobom znakomitym w Galilei. Gdy córka tej Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczęcia: „Proś mię, o co chcesz, a dam ci”. Nawet jej przysiągł: „Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa”. Ona wyszła i zapytała swą matkę: „O co mam prosić?” Ta odpowiedziała: „O głowę Jana Chrzciciela”.

Natychmiast weszła z pośpiechem do króla i prosiła: „Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela”. A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę jego. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczęciu, a dziewczę dało swej matce.

Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie. (Mk 6,14-29)

Z powodu okoliczności

Czyżby Herod nie był aż tak czarną postacią, jak sobie wyobrażamy? Zwłaszcza, że chodzi tu o innego Heroda niż ten, który kazał wymordować niewinne dzieci w Betlejem i okolicy, bo chciał zgładzić nowo narodzonego Jezusa. Chodzi o Heroda, który odesłał Jezusa do Piłata.

Można rzec, że ten Herod, o którym dzisiaj mowa, to postać skomplikowana i pełna wewnętrznych sprzeczności. Co prawda kazał złapać Jana Chrzciciela i trzymał go w więzieniu, co prawda „ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój”, to „przecież chętnie go słuchał”. I, jak przekonuje św. Marek, wcale nie chciał Jana Chrzciciela zabić.

Na miano czarnego charakteru w opowieści o śmierci Jana Chrzciciela na pozór o wiele bardziej zasługuje Herodiada, jego konkubina. Jan Chrzciciel nie wahał się publicznie piętnować faktu, że Herod „miał żonę brata swego”. A to, jak wynika z rozwoju wydarzeń, irytowało kobietę. W przeciwieństwie do Heroda chciała rozwiązań zdecydowanych i kompleksowych. Szukała więc okazji, aby usunąć Jana Chrzciciela całkowicie, bo chciała, aby przestał drażnić sumienie jej „partnera”. Szukała i znalazła. Nie cofnęła się przed wmieszaniem w intrygę swej córki.

Herod miał sumienie. Przeczuwał, że Jan Chrzciciel nie działa we własnym imieniu. Podobnie, jak przeczuwał, że Jezus to nie kolejny zwykły rabbi. Przeczuwał, że między Jezusem i Janem Chrzcicielem istnieje jakiś związek i kontynuacja.

I właśnie dlatego, że Herod miał sumienie, które mu podpowiadało, co jest dobre, a co złe, nie ma powodów, aby go wybielać. Herod zabił Jana Chrzciciela z błahego powodu. Wiedział, że robi źle, ale wyżej niż głos sumienia stawiał to, co ludzie powiedzą. Złożył głupią, bezsensowną, niemoralną obietnicę i nie miał odwagi przyznać się do błędu. Wolał zabić człowieka niż narazić się na kpiny.

Tak łatwo iść w ślady Heroda. Sumienie mówi mi, co jest dobre, a co złe, co mam robić, a czego nie, a ja jednak postępuję wbrew jego głosowi, tłumacząc się okolicznościami. To przecież bez sensu. Jak długo można siebie okłamywać?

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.