Drukuj Powrót do artykułu

Pierwsza miłość

18 maja 2011 | 13:58 | Milena Kindziuk / ms Ⓒ Ⓟ

Zbliżamy się do 30. rocznicy śmierci kard. Stefana Wyszyńskiego, która przypada 28 maja. Wybrane fragmenty książki „Prymas Tysiąclecia” Mileny Kindziuk przybliżą tę wybitność postać. Dziś 2 odcinek z 12.

Pierwsza miłość

W czasach, gdy Polska po 123 latach niewoli wybijała się na niepodległość i gdy marszałek Józef Piłsudski przejął władzę i zjednoczył państwo, powiało nadzieją. Wtedy właśnie, w 1918 roku, ojciec zapisał Stefana Wyszyńskiego do liceum im. Piusa X – niższego seminarium duchownego we Włocławku.

W roku wojny polsko bolszewickiej – 1920 – Wyszyński zdał egzamin dojrzałości. Po maturze mógł wstąpić do włocławskiego Wyższego Seminarium Duchownego. Wreszcie spełniła się pierwsza młodzieńcza miłość: będzie księdzem!. Miał 19 lat. Nie przypuszczał, że te marzenia zespolą się po latach z cierpieniem, latami więzienia i udręki.

Warunki w seminarium były nad wyraz skromne, żeby nie powiedzieć biedne. Po niedawno zakończonej wojnie brakowało żywności, środków sanitarnych, ubrań, a także podręczników. Budynek seminaryjny był niedogrzany, w pokojach zimno. W łóżkach brakowało sienników. Wielu alumnów zapadało z niedożywienia na różnego rodzaju choroby. Niektórzy mdleli podczas zajęć, a nawet zdarzały się przypadki, że klerycy umierali z wycieńczenia.

Stan zdrowia Stefana Wyszyńskiego też był nie lepszy. Jak wspomina najbliższa rodzina, przyjechał kiedyś jako kleryk do domu z odmrożonymi i spuchniętymi rękami. Potem w seminarium zachorował na gruźlicę. Jego organizm był tak wyczerpany, że przełożeni zaczęli się w końcu zastanawiać, czy w ogóle jest sens dopuszczać takiego kleryka do święceń kapłańskich.

W czerwcu 1924 roku, tydzień przed planowanymi święceniami, trafił do szpitala. Zapadł na tyfus, do którego dołączyło zapalenie płuc. Prawdopodobnie tylko dzięki staraniom pielęgniarki – siostry zakonnej, która umieściła go w izolatce i objęła troskliwą opieką, uniknął śmierci. Kiedy 29 czerwca koledzy z roku przyjmowali święcenia, Wyszyńskiego wśród nich nie było. Nie dawano mu zresztą w ogóle wielkich nadziei ani na wyzdrowienie ani na kapłaństwo.

***

Bracie, jedź na wakacje!

Ks. dr Stefan Wyszyński, z całym bagażem naukowych doświadczeń europejskich, w roku 1930 wrócił do Polski. Rozpoczął pracę duszpasterską przy bazylice katedralnej we Włocławku. Został wykładowcą nauk społecznych we włocławskim seminarium duchownym oraz redaktorem miesięcznika teologicznego Ateneum Kapłańskie. Angażował się w wychowanie inteligencji katolickiej.

W swoich wykładach odnosił się do panującego w Polsce kryzysu gospodarczego, bezrobocia i ogólnego zubożenia, odważnie krytykując kapitalizm na Zachodzie jak i komunizm na Wschodzie. W obu systemach Wyszyński dostrzegał ich destrukcyjny wpływ na osobowość człowieka i zagrożenia płynące z instrumentalnego traktowania go. Zarówno komunizm jak i kapitalizm postrzegają człowieka jako przedmiot do wykorzystania – wyjaśniał.

Wykłady Wyszyńskiego gromadziły wielu słuchaczy. Cieszyły się zainteresowaniem i popularnością, nie wszyscy jednak je rozumieli, zwłaszcza robotnicy. Kiedyś jeden z nich zauważył z wyrzutem: – Ksiądz profesor nam wytłumaczył, że komuna do cholery i kapitał do cholery. A ty, robotniku, się powieś! – Bracie, jedź na wakacje! – odpowiedział Wyszyński. – Po wakacjach przyjdź, będziemy dalej szukali odpowiedzi. Przekonasz się, czy warto się wieszać, czy lepiej jeszcze poczekać.

Po wakacjach ów robotnik słuchał kolejnych wykładów Wyszyńskiego, w których jak echo pobrzmiewało Norwidowskie „Praca jest po to, by się zmartwychwstało”. I słowa o godności, jaka każdemu człowiekowi przysługuje w w darze od Boga: „Trzeba pamiętać, że pracuje człowiek – czy na dnie kopalni, czy w stoczni, w hucie, czy gdziekolwiek: pracuje człowiek, Boży człowiek o wysokiej godności – pierwsza wartość podstawowa w Narodzie i w państwie”.

W końcu ów robotnik przyznał: „ Proszę księdza, dobrze, że się wtedy nie powiesiłem, bo dzisiaj wiem, że to co ksiądz mówił, to była prawda!”.

Ks. dr Stefan Wyszyński coraz bardziej angażował się w sprawy robotników we Włocławku. Prowadził Chrześcijański Uniwersytet Robotniczy, pracował w Chrześcijańskich Związkach Zawodowych na rzecz poprawy warunków socjalnych w duchu sprawiedliwości społecznej. Jego działalność naukowa i społecznikowska została zauważona. W 1938 roku kardynał August Hlond powołał go do Prymasowskiej Rady Społecznej.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.