Drukuj Powrót do artykułu

Po prostu ojciec

23 maja 2011 | 00:00 | Milena Kindziuk / ms Ⓒ Ⓟ

Zbliżamy się do 30. rocznicy śmierci kard. Stefana Wyszyńskiego, która przypada 28 maja. Wybrane fragmenty książki „Prymas Tysiąclecia” Mileny Kindziuk przybliżą tę wybitność postać. Dziś 7 odcinek z 12.

Jeszcze inna cecha przebijała w życiu codziennym kardynała Wyszyńskiego: ogromna wrażliwość na drugiego człowieka.

Kiedyś jechał samochodem. Na przystanku autobusowym, który mijał na skraju lasu, zobaczył niewidomą kobietę. Poprosił kierowcę, by się zatrzymał. Zabrał ją do samochodu i podwiózł do Warszawy.

Inny przykład: Jeden z księży, w pierwszą rocznicę swoich święceń kapłańskich, postanowił wraz z kolegami zaprosić Prymasa na zjazd kursowy dla księży. Wszyscy naokoło mówili mi, że to niemożliwe, że nie wypada, że Prymasa to można zaprosić przynajmniej na 25-lecie kapłaństwa. Kiedy poszedł jednak do Prymasa i powiedział mu o tej prośbie, usłyszał:

„Synku, jak ja na to czekałem!”.

Kiedyś jeden z duchownych wyznał mu, że jakiś proboszcz ma do Prymasa o słuszny żal i wymienił sprawę, Wyszyński odparł:

„To była wtedy moja wina i mój błąd. Ale nie martw się, synku, Prymas Polski ma mnóstwo sposobów do uleczenia takich sytuacji!”.

Barbara Dembińska dodaje, że dla wszystkich pracowników Sekretariatu Prymasa Wyszyński umiał być ojcem:

– Bardzo się o nas troszczył. Nawet w codziennych, bardzo prozaicznych sytuacjach. Wiedział na przykład, że przepadam za jabłkami. Często po kolacji sam mi je obierał, a gdy zjadałam, zmieniał talerzyk i kładł następne.

Ojcowską troskę Wyszyńskiego wspomina też kard. Józef Glemp:

– Zimą 1968 roku jechaliśmy z Prymasem na wizytację parafii do Gniezna. Mieliśmy wypadek. Nasz samochód wpadł w poślizg i rozbił się na drodze w okolicy Krośniewic. Nie odnieśliśmy ciężkich obrażeń, ja jednak rozbiłem głowę o przednią szybę i miałem rozcięte czoło. Do dziś pamiętam ojcowską troskę i współczucie, jakie okazywał mi Prymas Wyszyński.

Tak zresztą się do niego zwracałem: „Ojcze”. Prymas Wyszyński zaś mówił do mnie: „Józiu”.

Traktował mnie jak syna – wspomina kardynał Józef Glemp, który po śmierci Wyszyńskiego, już jako jego następca na urzędzie Prymasa Polski, mówił w jednym z kazań:

„Był mi tak bliski, był dla mnie ojcem, uczyłem się od niego wielu rzeczy”. Nie lubił, jak się przy nim narzeka. Nawet rodzonej siostrze Janinie tłumaczył: „Tobie nie wolno się skarżyć, przecież jesteś siostrą Prymasa Polski!”

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.