Drukuj Powrót do artykułu

Polacy pomagają Kościołowi na Wschodzie

19 sierpnia 2004 | 18:05 | pb //per Ⓒ Ⓟ

Trzy osoby świeckie, dwóch braci zakonnych, 16 sióstr i siedmiu księży – taka grupa Polaków wyjechała pomagać Kościołowi w Rosji, na Białorusi, Ukrainie, w Gruzji, Mołdawii, Kazachstanie i na Litwie.

Z wyjeżdżającymi na Wschód spotkał się prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” prof. Andrzej Stelmachowski. Uwrażliwiał ich na konieczność znajomości historii i bieżącej sytuacji kraju, do którego się wyjeżdża, a także dobrej znajomości języka rosyjskiego. Za niedopuszczalny uznał „globalizm w podejściu do Wschodu”, nieuwzględniający faktu, że choć „wszystkie przeorał komunizm”, to jednak Rosja, Białoruś czy Ukraina to „zupełnie inne kraje”.

*Apelował też, by nie przenosić żywcem wzorców z Polski* na tamte tereny, gdyż wschodnia pobożność jest różna od zachodniej, bardziej mistyczna, a mniej dogmatyczna, inne jest tam poczucie sacrum. – Istnieją formy pobożności tam wypracowane i trzeba je respektować – podkreślił Stelmachowski.

– Obecność Kościoła katolickiego w Rosji polega nie na pracy misyjnej, lecz na pracy duszpasterskiej – zauważył bp Tadeusz Pikus, przewodniczący Rady Programowej Zespołu Pomocy Kościelnej dla Katolików na Wschodzie. – Katolicy byli w Rosji od XIII w., ale nie byli to Rosjanie – podkreślił bp Pikus.

Również prof. Stelmachowski tłumaczył, że Kościół katolicki był zawsze Kościołem mniejszości narodowych, głównie Polaków, ale także Niemców i Ormian, gdyż do 1905 r. obowiązywał formalny zakaz przechodzenia z prawosławia na inne wyznanie. Rosjan katolików się nie spotykało, za wyjątkiem pojedynczych osób z elit intelektualnych. Słowo „katolik” było niemal równoznaczne ze słowem „Polak”, dlatego odradzanie się Kościoła katolickiego po 1990 r. wywołało antypolonizm.

*Dziś do Kościoła katolickiego przechodzą głównie młodzi inteligenci* w większych miastach; nieraz wręcz nie chcą być nazywani katolikami, by nie zostali uznani za Polaków. Jednak więcej niewierzących wstępuje do Kościoła prawosławnego, zaś najwięcej staje się buddystami – poinformował szef „Wspólnoty Polskiej”.

Zdaniem bp. Pikusa, Rosja jest papierkiem lakmusowym stosunków między katolikami i prawosławnymi. Tamtejsza sytuacja znajduje odzwierciedlenie w całym prawosławiu. Próbując wyjaśnić przyczyny napięć i nieporozumień między obu Kościołami, przypomniał że od 1054 do 1965 r. pozostawały one w stanie ekskomuniki, w związku z czym traktowały się nawzajem jako heretyckie i nie uznawały możliwości zbawienia poza własną społecznością. – My na Soborze Watykańskim II nazwaliśmy Kościół prawosławny siostrą, natomiast prawosławni nie mieli jeszcze swojego Vaticanum II – tłumaczył bp Pikus.

*W 1990 r. uchwalono prawo o wolności religijnej* w Rosji. Religia przestała być uważana za złą, a jej wyznawanie nie było już przestępstwem. – Dokonało się nawrócenie Rosji, ale nie Rosjan – stwierdził biskup. Pojawiła się za to „nawałnica misjonarzy”. Tymczasem Kościół prawosławny czuł się odpowiedzialny za naród rosyjski, z którym był związany tak mocno jak Kościół katolicki z narodem w Polsce.

Bp Pikus przestrzegł wyjeżdżających na Wschód przed patrzeniem na siebie jako na zbawców, którzy „podbiją” i „nawrócą” tamte narody oraz przed nawracaniem ludzi na Kościół i własną pobożność, zamiast na Boga. Religia to nie to samo co kultura i przekaz narodowy – podkreślił.

Radził wyjeżdżającym na Wschód, by korzystali ze „środków ubogich”, a nie zaczynali od przywożenia złotych kielichów, zakładania radiostacji i rozprowadzania darów z Zachodu przez Caritas, gdyż Kościół katolicki może być wtedy odbierany jako jedna z „importowanych sekt”. Jego zdaniem nie sprawdza się tam duszpasterstwo masowe, trzeba pracować z każdym indywidualnie, docierając do niego w takim języku, jaki on rozumie.

*Wśród uczestników spotkania była „katechetka emerytka”*, jak mówi sama o sobie. S. Ładysława Łakomska ze Zgromadzenia Małych Sióstr Niepokalanego Serca Maryi wcześniej pracowała na Ukrainie. Teraz jedzie do Wilna. Dołączy do jedynej siostry mieszkającej w tamtejszym domu zgromadzenia, dzięki czemu nie zostanie on zamknięty. Będzie pomagać w pracy z bielankami przy katedrze, ale na razie nie zna języka litewskiego.

Justyna Skrzypek była już w Mołdawii i na Uralu. Pytana o kierujące nią motywacje, mówi, że chce pomagać tamtejszym ludziom „w formie świeckiej”, jako nauczyciel języka polskiego. Inni świeccy wyjeżdżają na Wschód jako psychologowie czy lekarze. Angażując się w życie świeckie, są jednocześnie czynni w Kościele, np. w katechezie czy szkółce niedzielnej. Mężczyźni często jadą do pracy fizycznej, by pomagać w budowie kościołów.

Werbista, br. Jarosław Hryniewicz uda się do Rosji, skąd pochodzi rodzina obojga jego rodziców; dziadek był zesłańcem na Syberii. Pracował już na Białorusi, ale zawsze marzył, żeby pojechać do Rosji, gdzie werbiści mają swoją regię (zaczątek prowincji). Choć powstali jako zgromadzenie typowo misyjne, są – jak mówi br. Jarosław – „organizmem żywym”, dziś angażują się również w „nową ewangelizację”. Jedzie do Sankt Petersburga, ale jeszcze nie wie, na czym dokładnie będzie polegała jego praca.

*S. Aleksandra Dąbrowska wraz z drugą siostrą* będzie zakładać na Ukrainie pierwszą placówkę misjonarek klaretynek na wschód od Bugu. Podejmie pracę wśród diaspory katolickiej „za Krymem”, nie w parafii, lecz zajmując się działalnością humanitarną, pomagając wszystkim, nie tylko katolikom.

Było to pierwsze spotkanie osób wyjeżdżających do pomocy Kościołowi katolickiemu na Wschodzie. Odbywało się ono w dniach 17-19 sierpnia w warszawskim Centrum Formacji Misyjnej. Wyjeżdżają oni na zaproszenie Kościoła katolickiego na Wschodzie. Tamtejsi biskupi kierują zaproszenie np. do poszczególnych zakonów, a władze zakonne delegują daną osobę – wyjaśnia ks. dr Józef Kubicki TChr, dyrektor Biura Zespołu.

Rolą Zespołu, oprócz organizacji dorocznego Dnia Modlitwy za Kościół katolicki na Wschodzie i za tych, którzy tam pracują, jest wspieranie ich m.in. w tym, aby swą pracę prowadzili w duchu ekumenizmu, z poszanowaniem hierarchii nie tylko Kościoła katolickiego, ale także prawosławnego. Biuro odwiedzane jest rocznie przez około tysiąca osób ze Wschodu, którym świadczy się pomoc liturgiczną, katechetyczną, materialną itd.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.