Drukuj Powrót do artykułu

Polscy europosłowie krytykują raport nt. praw podstawowych w UE

17 stycznia 2009 | 13:25 | iw // maz Ⓒ Ⓟ

– Głosowałem przeciw – tak odpowiadali europosłowie na pytanie KAI o sprawozdanie nt. praw podstawowych w UE. Przyjęty przez Parlament Europejski raport nie ma mocy prawnej, ale – zdaniem Ryszarda Czarneckiego – jest przykładem lobbingu mniejszości seksualnych

Parlament Europejski przyjął sprawozdanie nt. praw podstawowych w UE w latach 2004-2008. Zawiera ono m.in. postulaty wzajemnego uznania związków homoseksualnych we wszystkich krajach UE oraz upowszechnienia takich rozwiązań w prawie państw członkowskich, domaga się swobodnego dostępu do aborcji, oraz krytykuje przywódców religijnych jako autorów „wag dyskryminacyjnych”. W związku z tym KAI poprosiła o opinię polskich europosłów.

KAI: Czy głosował Pan za czy przeciw temu raportowi?

Ryszard Czarnecki: Oczywiście głosowałem przeciw. To jest tak jasne, jak fakt, że po poniedziałku jest zawsze wtorek.

Mieczysław Janowski: Głosowałem przeciw.

Jan Olbrycht: Głosowałem oczywiście przeciwko raportowi nt. praw podstawowych.

Konrad Szymański: Tak, głosowałem przeciwko temu raportowi i aktywnie namawiałem innych deputowanych do takiej samej postawy. Wynik głosowania końcowego (401 za; 220 przeciw; 67 wstrzymujących się) pokazuje, że posłowie głęboko podzielili się w jego ocenie. To porażka sprawozdawcy, ponieważ prawa podstawowe powinny jednoczyć Parlament, a nie dzielić.

Wojciech Roszkowski: Głosowałem przeciw temu sprawozdaniu.

KAI: Czy prawo do państwowej legalizacji związków homoseksualnych jest prawem podstawowym?

Ryszard Czarnecki: To nie jest żadne prawo podstawowe. Na gruncie polskim to kompletna bzdura, nonsens, rzecz całkiem wydumana. Choć przyjęło to „rozwiązanie” kilka krajów europejskich nie zmienia to faktu, że jest to także i tam sprawa wielce kontrowersyjna.

Jan Olbrycht: Prawo do państwowej legalizacji związków homoseksualnych nie jest prawem podstawowym i nie jest w ten sposób ujmowane w Karcie Praw Podstawowych.

Konrad Szymański: Nie ma to nic wspólnego z prawami podstawowymi. Nie ma ani jednego dokumentu prawa międzynarodowego lub europejskiego, które potwierdzałyby istnienie takich „praw”.

Wojciech Roszkowski: Prawo do legalizacji związków homoseksualnych nie jest prawem podstawowym, a jeśli ktoś tak chce interpretować Kartę Praw Podstawowych, to jest to najlepszy powód, żeby tę Kartę w całości odrzucić.

KAI: Czy Parlament Europejski ma prawo w ten sposób narzucać wizję małżeństwa, rodziny i praw podstawowych krajom członkowskim UE?

Ryszard Czarnecki: Parlament Europejski zagalopował się i spłodził moralno-prawnego potworka. Formalnie decyzja PE nie jest wiążąca, nie ma mocy prawnej i do niczego państwa członkowskie Unii nie zobowiązuje. Jednak ma znaczenie polityczne: to przykład skutecznego lobbingu mniejszości homoseksualnych i ich sojuszników. Działają na prostej zasadzie: biorą palec, potem dłoń, potem całą rękę. Zgodnie z zasadą: od rzemyczka do koziczka. Najpierw wstawiają nogę w drzwi, a potem już bez skrępowania wchodzą „z drzwiami”. Zaczynają od niewinnego równouprawnienia, następnie chcą legalizacji „małżeństw homoseksualnych”, wreszcie żądają adopcji dzieci przez pary homoseksualne.

Oczywiście, Parlament Europejski nie ma prawa, nie może i nie powinien narzucać tego typu koncepcji żadnemu z 27 krajów członkowskich UE. A jednak, pośrednio, sugeruje przyjęcie takich rozwiązań. W praktyce PE „molestuje” narody europejskie retoryką, która dla większości z nich jest nie do przyjęcia.

Mieczysław Janowski: Raport „Sytuacja w zakresie praw podstawowych w Unii Europejskiej (2004-2008)”, autorstwa włoskiego deputowanego Giusto Catanii powinien omówić sytuacje w kwestiach faktycznie dotyczących podstawowych praw człowieka w wymienionym czasie. Jeżeli będziemy szli w tym kierunku, który sugeruje autor, to wkrótce trzeba będzie obawiać się przyznania do tego, że jest się człowiekiem heteroseksualnym, że jest się członkiem rodziny, w której jest mąż i żona i w której są dzieci. Prowadzi to do totalnego absurdu i do biologicznego samowyniszczenia ludzkości. Nie oznacza to chęci dyskryminowania osób o orientacjach homoseksualnej. Moje zdanie na ten temat wpisuje się w myśl zawartą w Katechizmie Kościoła Katolickiego (p. 2358): „Znaczna liczba mężczyzn i kobiet przejawia głęboko osadzone skłonności homoseksualne. Osoby takie nie wybierają swej kondycji homoseksualnej; dla większości z nich stanowi ona trudne doświadczenie. Powinno się traktować je z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji”.

Sprawy bardzo osobiste, intymne, związane z życiem seksualnym człowieka stają się w ten sposób upolitycznionymi i upublicznionymi poprzez demonstracyjne ukazywanie swej orientacji homoseksualnej, m.in. podczas tzw. parad miłości. W moim przekonaniu¸ raporty tego typu – poprzez używanie niby niewinnego terminu „zdrowie reprodukcyjne”, który w obecnym rozumieniu prawa międzynarodowego oznacza swobodny dostęp do aborcji – otwierają szeroko drzwi do takich praktyk.

Jan Olbrycht: Narzucanie wizji małżeństw i rodziny jest niezgodne z prawem europejskim aktualnie istniejącym i z proponowanym Traktatem. Parlament nie tworzy (pomimo wielu nacisków) legislacji w tym zakresie, a jedynie uchwala większością głosów innego typu dokumenty o charakterze opinii, rezolucji czy „sprawozdań na temat”. Ma to sprawić wrażenie (i zdaje się skutecznie – o czym świadczy m.in. Państwa pytanie), że Parlament tworzy de facto nową sytuację prawną i wpływa w ten sposób na funkcjonującą opinię publiczna w krajach członkowskich. Jest to wniosek nieuprawniony i należy ubolewać, że stale pojawiają się inicjatywy, które w środowiskach ludzi wierzących podważają zaufanie do Parlamentu Europejskiego jako ważnej instytucji unijnej. Jedynie wyniki wyborów mogą w krótkim czasie zmienić tę sytuację.

Konrad Szymański: Na szczęście Parlament Europejski, ani sama Unia Europejska nie ma takiego prawa. Mimo niewiążącego charakteru sprawozdania jest to najbardziej szkodliwy dokument przyjęty w tej kadencji PE. Jest to kolejna próba takiej redefinicji pojęcia praw podstawowych, by wprowadzić tylnymi drzwiami zmiany ich znaczenia bez konieczności podjęcia działań na rzecz zmiany traktatów na forum ONZ, czy UE.

Wojciech Roszkowski: Unia nie ma prawa narzucać krajom członkowskim wizji małżeństwa, rodziny i praw podstawowych. Przyjęcie raportu Catanii przez Parlament Europejski jest pogwałceniem zasady subsydiarności i w ogóle dowodem na głęboki kryzys moralny Europy.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.