Drukuj Powrót do artykułu

Polska religijnie spolaryzowana

11 lipca 2014 | 11:08 | rozmawiał Tomasz Królak / am Ⓒ Ⓟ

Instytucja Kościoła w Polsce wciąż wymaga ożywiania i troski o ducha, aby nie pozostała pustą w środku strukturą – mówi KAI ks. Wojciech Sadłoń, pallotyn.

Komentując najnowsze wyniki badań dotyczących udziału w niedzielnych Mszach ocenia, że religijność Polaków ulega zmianom w kierunku sekularyzacyjnym i odchodzenia od wartości chrześcijańskich. Jednocześnie jest przekonany o wielkim potencjale Kościoła w Polsce, nieporównywalnym z żadnym innym krajem w Europie. Ks. Sadłoń mówi też o dokonującej się w naszym kraju polaryzacji na tle stosunku do Kościoła i religii oraz przedstawia silne i słabe strony Kościoła w Polsce.

Rozmowa z ks. Wojciechem Sadłoniem, dyrektorem Instytutu Statystyki Kościoła katolickiego (ISKK)

KAI: Najnowsze badania ISKK wskazują na spadek liczby uczestników niedzielnych Mszy o ok. 1 proc. w stosunku do ub. roku. Nie jest to dużo, ale na przestrzeni 30 lat widać spadek o ponad 10 proc. Obecnie wynosi on 39, 1 a zatem po raz pierwszy wskaźnik spadł poniżej 40 procent. Co najnowsze dane mówią Kościołowi w Polsce?

– Mówią nam to, że pod wpływem przemian kulturowych, społecznych jakie dokonują się w Polsce, religijność ulega zmianom w kierunku sekularyzacyjnym i odchodzenia od polskiej tradycji, w sensie mocnego przywiązania do Kościoła i wartości chrześcijańskich. Mówi nam o tym, że wartości religijne przegrywają z innymi wartościami, które towarzyszą dokonującym się przemianom, takimi jak: konsumpcjonizm, dobrobyt, zamożność. Praktyki niedzielne przegrywają, wypierane przez nowy model spędzania wolnego czasu, gdzie mocno akcentuje się rozrywkę, grillowanie, spotkania ze znajomymi, oglądania telewizji czy zakupy w centrach handlowych.

Każdy przyjmuje, w oparciu o swoje wartości, jakiś styl życia, który przejawia się w konkretnych sposobach spędzania czasu. Na styl życia wpływa to, że współczesny Polak często jest odrywany od lokalnego środowiska, wyjeżdża ze wsi i przenosi się do miasta, wielu ma nienormowany styl pracy itd. Dlatego w tym stylu życia trudniej umieścić parafię i mszę św.

Badania dowodzą, że mamy problem ze świętowaniem niedzieli, z przeżywaniem po chrześcijańsku dnia świętego, z umiejscowieniem w naszym planie dnia mszy św.

Ma to także wymiar ekonomiczny. Badania wykazują, że aby utrzymać rodzinę, Polacy muszą pracować o wiele więcej godzin niż w innych krajach. To także wpływa na jakość przeżywania niedzieli, bo wspomniane okoliczności na pewno nie ułatwiają spędzania tego dnia z rodziną i w taki sposób, jak by się chciało.

KAI: Ale, z drugiej strony, czy badań nie można odczytać jako przejawu kryzysu wiary, jaki dotyka Polaków? Bo jeśli relacje z Bogiem są dla kogoś rzeczywiście ważne, to pomimo wspomnianych okoliczności, może spokojnie znaleźć w niedziele godzinę na udział w mszy…

– Takie spojrzenie też jest uzasadnione. Gdy popatrzymy na całe polskie społeczeństwo, to zasadniczą część stanowią w nim osoby przywiązane do wartości religijnych, katolickich, do Kościoła, ale które nie realizują modelu moralności katolickiej, albo u których myślenie religijne oparte jest bardziej na podstawach kulturowych niż na osobistej więzi z Bogiem.

Wśród nich, niektórzy chodzą do kościoła ze względów kulturowych, trochę z poczucia obowiązku „zewnętrznego”, z tradycji. Jedynie pod warunkiem osobistego przeżycia, doświadczenia wiary może zrodzić się u nich motywacja zdolna do konkurowania z innymi wartościami współczesnego Polaka.

Obok nich jest znacznie mniejsza grupa osób, która deklaruje się jako głęboko wierzący (nawet 20proc.) oraz integralnie akceptujący nauczanie Kościoła. Jest też grupa niewierzących, dystansujących się od Kościoła.

Przed badaczami i teologami pastoralnymi stoi wyzwanie, aby zrozumieć szczegółowo ten proces odchodzenia od praktyk religijnych. Czy ten proces następuje stopniowo? Najpierw nie pójdę na jedną Mszę w miesiącu, potem na dwie a później jestem tylko na Wielkanoc czy Boże Narodzenie? Czy może praktykujący systematycznie gwałtownie, np. pod wpływem jakiegoś negatywnego materiału w mediach, stwierdzają, że odtąd do kościoła nie pójdą i zrywają swoją więź z parafią.

KAI: Gdyby motywem odejścia od praktyk był ten „medialny”, to świadczyłoby to z jednej strony o bardzo płytkiej motywacji dla obecności w Kościele ale, z drugiej, mogłoby być cenną wskazówką dla duszpasterzy.

– Dane statystyczne pokazują, że mamy w kościołach ludzi, którzy wymagają ewangelizacji; którzy nie „uchwycili” osobistej więzi z Bogiem, nie w pełni przeżyli wiarę i trzeba dopiero przekazać im jej podstawowe prawdy.
Póki ich jeszcze mamy w Kościele, trzeba skupić się na ich ewangelizowaniu a nie tylko „utrzymywaniu” status quo a więc jedynie kulturowego związku z Kościołem. Trzeba zadbać o właściwą motywację uczestnictwa w Eucharystii i pogłębiać ją.

KAI: Czy spadku niedzielnych praktyk w polskich parafiach nie można, do pewnego stopnia, tłumaczyć emigracją zarobkową Polaków?

– Raczej nie. Zakładamy, że proboszczowie w ankietach podają nam prawdziwą liczbę wiernych w parafiach, uwzględniają tych którzy wyjeżdżają. Zakładamy, że znają tę liczbę np. z kolędy.

KAI: Badania dowodzą tendencji sekularyzacyjnych ale na tle Europy procent uczestników niedzielnych mszy jest wciąż wysoki. Myśli Ksiądz, że jesteśmy skazani na dołączenie średniej zachodnioeuropejskiej, gdzie udział w niedzielnych praktykach sięga zaledwie kilku procent?

– Trudno powiedzieć, bo nie wiemy, jakie procesy nas czekają. Socjologowie nie lubią prorokowania. Wydaje się jednak, że mamy polska specyfikę religijności, że w Europie jesteśmy Kościołem nieprzeciętnym.

Najnowszy rocznik ISKK pokazuje, że instytucjonalnie, pod względem zasobów księży, także zakonników, sióstr zakonnych jesteśmy Kościołem nieporównywalnym z innymi. Nie wyobrażam sobie zatem, żebyśmy w ciągu najbliższych 10 lat stali się Kościołem takim jak we Francji, gdzie liczba praktykujących nie przekracza 5 procent i gdzie są diecezje, w których nie ma księży poniżej 50. roku życia.

Myślę, że polski scenariusz jest nieporównywalny z innymi krajami. Ale, w gruncie rzeczy, dotyczy to sytuacji każdego kraju. Chrześcijaństwo jest religią inkulturowaną w danym społeczeństwie, nabierając unikalnego, swoistego charakteru. Dlatego proste porównywanie danych liczbowych z różnych krajów jest nieuprawnione i niebezpieczne.

KAI: Czy i na ile o obecnym spadku mógł zadecydować – bardzo często nieprzychylny i tendencyjny – ton, w jakim o Kościele mówi się w mediach?

– Po pierwsze media nie są tylko głosem „zewnętrznym”, nadawanym z jakiegoś innego świata. Ten przekaz nie powstaje poza społeczeństwem, ale jest także wyrazem jego rzeczywistych nastrojów społecznych, opinii, odczuć. Tak więc także przekazy wobec Kościoła negatywne też są przejawem pewnych postaw, które tkwią w społeczeństwie.

KAI: W tym i w uczestnikach niedzielnych mszy?

– Tak. Zjawisko antyklerykalizmu obserwuje się nawet wśród katolików. To, co słyszymy w mediach mówi też jednak coś o nas samych. Niemniej, według mnie, w mediach występuje nadreprezentacja negatywnych głosów o Kościele; dysproporcja między tym, jak się układa rzeczywiste zaufanie do Kościoła a obrazem medialnym. Mamy nadreprezentację ukazywania Kościoła jako instytucji przestarzałej, nieadekwatnej do współczesności. To na pewno wpływa na tych niezdecydowanych, wahających się a także na pogłębianie się pewnej polaryzacji postaw. W Polsce coraz wyraźniej zarysowują się dwa obozy. Pierwszy to ci głęboko religijni, zaangażowani, aktywni, którzy czują się atakowani i, jak się wydaje, dostrzegają coraz wyraźniej konieczność obrony swoich racji. Z drugiej strony negatywne przekazy mediów utwierdzają przekonania Polaków negatywnie nastawionych do Kościoła i wiary.

KAI: Choć zapewne trudno szacować, jak duża grupa ludzi „odpadła” od Kościoła pod wpływem mediów?

– Tak, niemniej dałoby się takie badania zaprojektować. Musiałby to być naprawdę bardzo szczegółowe analizy.

KAI: Ale czy sekularyzacja jest procesem nieuniknionym? Może, niezależnie od nieprzychylnych religii tendencji kulturowych, na obecny spadek niedzielnych praktyk miały wpływ jakieś niedomagania w duszpasterstwie?

– O duszpasterstwie trzeba zacząć myśleć punktowo i konkretnie. Znajdować mocne strony, zasoby, na których możemy budować. Na pewno są nimi: żywa, głęboka wiara Polaków, przywiązanie do Kościoła i tradycji, pobożność ludowa. To wszystko jest niewątpliwie duchowym kapitałem polskiego społeczeństwa. Trzeba to dostrzegać i umieć nazwać. Z drugiej zaś strony należy szukać konkretnych niedomagań. Myślę tu głównie o niedostatecznym zaangażowaniu świeckich w Kościele, o przepaści pomiędzy duchowieństwem a świeckimi, o tylko formalnym istnieniu parafialnych rad duszpasterskich i ich nieduszpasterskim nastawieniu.

Skupianie się na takich konkretnych, szczegółowych wyzwaniach, włączanie księży do krytycznej oceny kondycji parafii, opracowywanie programów i duchowe motywowanie do ich realizowania – jest absolutnie kluczowe.

To nie może odbywać się na zasadzie zadekretowania ale ciężkiej, oddolnej pracy prowadzonej przez parafię i przez księży. Stoimy przed wyzwaniem zejścia do realiów, do konkretnych parafii, ludzi, księży. Podsumowując, potrzebujemy aktywnego duszpasterstwa angażującego księży i świeckich.

KAI: Bardzo ważne wydaje się dziś realizowanie bardziej indywidualnego modelu duszpasterstwa, uwzględniającego bardzo różne jednak doświadczenia ludzi tworzących jeden Kościół.

– Trzeba motywować, zachęcać, otwierać oczy duszpasterzom na potrzeby wychodzenia na zewnątrz, działania, refleksji i gotowości do zapytywania siebie: co jeszcze mógłbym zrobić. Nie odgórnie, nie na zasadzie, że oto w pewnym momencie dekretujemy odejście od jednego modelu na rzecz innego. Każdy chrześcijanin, każdy ksiądz niech się zastanowi, co jeszcze może zrobić i czy dobrze robi to co robi oraz co jeszcze mógłby uczynić.

Marzą mi się w Polsce takie spotkanie z proboszczami, warsztaty, na których księża pełni zatroskania, ale i z roztropnym krytycyzmem rozmawiają o duszpasterskich wyzwaniach swoich parafii. Kościół jest tak zróżnicowany, istnieje tyle potrzeb duszpasterskich, że – jak mawiał ksiądz Twardowski – każdy ksiądz znajdzie swojego wiernego.

KAI: Wieszczby z początku lat 90., że po odzyskaniu wolności Kościół w Polsce błyskawicznie utraci wiernych i pod względem praktyk upodobni się do Zachodu, zupełnie się nie sprawdziły. Myśli Ksiądz, że na spowolnienie procesu sekularyzacji mógł mieć wpływ pontyfikat Jana Pawła II?

– Bez wątpienia można mówić o takim wpływie na polskie społeczeństwo. Polacy czuli się z papieżem związani duchowo, co dodatkowo wzmacniały jego pielgrzymki do ojczyzny, instytucjonalny wpływ na Kościół. Choć trudno to zmierzyć, dostrzega się wpływ wyboru kard. Wojtyły na papieża na liczbę chrztów. Po roku 1980 i 1981 w Polsce było więcej chrztów niż urodzeń. Wniosek jest taki, że osoby, które nie były wcześniej ochrzczone, zmotywowane wyborem kard. Wojtyły postanowiły ochrzcić swoje dzieci.

KAI: Dla pełniejszego obrazu polskiej religijności warto wspomnieć, że utrzymującym się od lat tendencjom spadku niedzielnych praktyk, towarzyszy wzrost liczb osób deklarujących się jako „głęboko wierzące”, coraz więcej też osób przystępuje do komunii św. A zatem kluczowy dla przyszłości motyw „wiary z wyboru” także się w Polsce dokonuje.

– Te fakty potwierdzają też wspomnianą wyżej tezę o dokonującej się w polaryzacji. Część „katolików losu”, tych, którzy swoją wiarę dziedziczą jako tradycję, kulturę, a więc nie do końca są w tej wierze zmotywowani, przechodzi do grupy aktywnych, świadomych, wierzących katolików. Inna część jednak „wypisuje” się z jakiejkolwiek aktywności i poczucia przynależności do Kościoła, przechodząc do grupy przynajmniej religijnie obojętnej.

KAI: Czy wyniki badań były dla Księdza zaskakujące?

Badania dominicantes zwracają uwagę na wewnętrzne życie Kościoła. W Polsce mamy wielu księży, zakonników, sióstr zakonnych oraz bogactwo instytucjonalne, by wspomnieć choćby o szkołach i placówkach charytatywnych. Sakramenty chrztu i małżeństwa udzielane są u nas masowo.

Z drugiej jednak strony najnowsze wyniki wskazują, że instytucja Kościoła w Polsce wciąż wymaga ożywiania; że to dziedzictwo, przekazane kosztem różnych ofiar choćby w czasach komunizmu, wymaga ciągłej troski o ducha, aby instytucja Kościoła była żywa; aby nie pozostała tylko wydmuszką, pustą w środku strukturą.

KAI: A jakie pytania, socjologicznej natury, jeszcze Księdza nurtują?

– Chciałbym wiedzieć, w jaki konkretnie sposób dokonuje się odchodzenie od praktyk religijnych, jakie są motywy rezygnacji.

KAI: Czy tylko tak zwany brak czasu czy coś więcej a jeśli tak – to co?

– Właśnie. W szerszym kontekście interesuje mnie sposób przeżywania niedzieli, konkurencyjność wartości religijnych względem innych a więc jakie wartości wypierają te religijne. Dostrzegam coraz większe zapotrzebowanie na badania dotyczące spędzania wolnego czasu: gdzie Polacy czują się dziś najlepiej.

KAI: Jest Ksiądz optymistą?

– Oczywiście, bo wszelkie badania, także te prowadzone w świecie, wykazują, że religia nie jest sprawą przeszłości, że wciąż jest przed nami. Powrót do wartości religijnych jest jedną ze światowych tendencji. Myślę, że Polacy także będą coraz bardziej głodni swoich tradycji i korzeni. Zbliżająca się 1050. rocznica przyjęcia chrztu przez Polskę także przypomni nam o tym, z czego wyrastamy. I uświadomi, że jeśli odchodzimy od chrześcijaństwa, to odchodzimy od swojej tożsamości i gdzieś się gubimy.

Rozmawiał Tomasz Królak

*

Ks. Wojciech Sadłoń (ur. 1983) jest pallotynem, święcenia kapłańskie otrzymał w 2009 r. Z wykształcenia teolog, w 2013 obronił na UKSW pracę doktorską nt. religijnego kapitału społecznego w zakresie socjologii. W maju br. został dyrektorem Instytucie Statystyki Kościoła Katolickiego, w którym pracuje od 2006 r.
Jest m.in. członkiem Europejskiego Towarzystwa Socjologicznego, Polskiego Towarzystwa Socjologicznego oraz Europejskiej Sieci Badawczej Filantropii.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.