Drukuj Powrót do artykułu

Polski biznesmen i kombatant Stefan Skielnik odznaczony przez Andrzeja Dudę

12 lipca 2021 | 23:23 | Agata Muzyka (KAI Nowy Jork) | Nowy Jork Ⓒ Ⓟ

Sample Stefan Skielnik i Komandora Orderu Odrozdenia Polski. Foto: Archiwum

Najwybitniejszy i wciąż czynny przedstawiciel Polonii amerykańskiej, 95-letni obecnie Stefan Skielnik z Wilmingtonu w stanie Delaware został w przeddzień amerykańskiego Dnia Niepodległości (4 lipca) uhonorowany przez prezydenta Andrzeja Dudę Komandorią Orderu Odrodzenia Polski. Odznaczenie wręczy mu niebawem konsul generalny RP w Nowym Jorku Adrian Kubicki. S. Skielnik już od 10 lat ma swoją ulicę w rodzinnej Gdyni, uczczono go też specjalnymi oświadczeniami stanu Delaware i miasta Wilmington a specjalne gratulacje przesłali mu kolejni prezydenci i premierzy RP, jak również Joe Biden.

Ten weteran II wojny światowej, a w Stanach Zjednoczonych ceniony biznesmen i prezes organizacji polonijnych w Delaware, od wielu dziesięcioleci na różne sposoby pomagał Polsce i wzmacniał tożsamość polską w tym kraju.

Był żołnierzem, który nosił w czasie wojny różne mundury. Najpierw po przymusowym wcieleniu go jako szesnastolatka do niemieckiej marynarki wojennej uciekł z okrętu w Holandii i wstąpił do tamtejszego ruchu oporu. Potem służył w II Korpusie gen. Władysława Andersa, w armii brytyjskiej i w końcu w wojsku amerykańskim. Drogę wojskową zakończył w stopniu sierżanta.

Szczególne więzi łączyły go zawsze z Kościołem katolickim. Przyszedł na świat w wielodzietnej rodzinie kaszubskiej tuż przed Nowym Rokiem 1925. Był pierwszym dzieckiem ochrzczonym w nowo wzniesionym kościele w wiosce Gdyni. Odpłacił parafii za to postawieniem na Kamiennej Górze krzyża widocznego z odległości kilku kilometrów. Wspomaga Caritas, zbiera środki na Katolicki Uniwersytet Lubelski, opiekuje się dziecięcym hospicjum św. Wawrzyńca w Gdańsku.

Do szerokiej świadomości publicznej wprowadził go inny czyn patriotyczny. Wszystko zaczęło się od jego artykułu „Polska powinna wejść do NATO” w „New Journal” z 6 marca 1997, a potem w wielu innych tytułach koncernu medialnego Gennett Company. Artykuł uświadomił społeczeństwu amerykańskiemu polskie dążenia do zawarcia sojuszu wojskowego ze światem Zachodu.

Czas ukazania się był bardzo dobry: 22 października 1996 prezydent Bill Clinton ogłosił w Detroit, że Polska wraz z Czechami i Węgrami powinna znaleźć się w Sojuszu Północnoatlantyckim na jego 50-lecie, przypadające w 1999 roku, ale droga do przekucia tej idei w czyn nie była łatwa. Aby mogła ona stać się oficjalnym stanowiskiem rządu Stanów Zjednoczonych, wymagała większości senackiej. Tymczasem pierwsze sondaże pokazywały, że na pewne poparcie rozszerzenia NATO można było liczyć u 30-35 spośród stu senatorów. Było jasne, że sprawa wymaga intensywnego lobbingu politycznego. Ten mogli zapewnić przede wszystkim Amerykanie polskiego pochodzenia, cieszący się prestiżem i mogący bezpośrednio rozmawiać z senatorami.

Stefan Sielnik i Joe Biden oraz historyczna publikacja. Foto: Archiwum

Skielnik postanowił działać. Uznał, że kluczowe znaczenie dla idei polskiej obecności w NATO będzie miało zyskanie poparcia dwóch senatorów z tego samego stanu, reprezentujących go na Kapitolu. Nie było większego problemu z uzyskaniem akceptacji znanego mu długoletniego senatora Williama Rotha. Trzeba się było natomiast mocno „napracować” nad Josephem Bidenem, nota bene, sąsiadem Skielnika z Greenville. Polak napisał do nich apel o poparcie, a następnie wygłosił pełne pasji przemówienie przed legislaturą stanową Delaware, które przesądziło o poparciu ze strony tego stanu.

W czasie, gdy Skielnik działał na rzecz przekonania obu senatorów, w największej gazecie w Delaware ukazała się jego karykatura, na której nazwano go „Mr. Fix It!” [„Pan Napraw To!”]. Chodziło o to, że polski kombatant, apelując do ówczesnego senatora Joe Bidena o poparcie, powiedział, że Ameryka zdradziła nas w Jałcie i nadszedł wreszcie czas, aby to naprawić („Fix it”). „No to zróbmy to razem!” – usłyszał w odpowiedzi. I tak został „Misterem Fix It”.

Karykatura Stefana Skielnika w największej gazecie w Delaware, gdzie nazwano go "Mr. Fix It!" ("Pan Napraw To!"). Chodziło o to, że Skielnik apelujac do ówczesnego senatora Joe Bidena o poparcie przyjęcia Polski do NATO, powiedział, że Ameryka zdradziła nas w Jałcie i pora wreszcie to naprawić ("fix it"). "No to zróbmy to razem!" - usłyszał w odpowiedzi. I tak został "Misterem Fix It". Foto: Archiwum Rodzinne

Karykatura Stefana Skielnika w największej gazecie w Delaware, gdzie nazwano go „Mr. Fix It!” („Pan Napraw To!”). Chodziło o to, że Skielnik apelujac do ówczesnego senatora Joe Bidena o poparcie przyjęcia Polski do NATO, powiedział, że Ameryka zdradziła nas w Jałcie i pora wreszcie to naprawić („fix it”). „No to zróbmy to razem!” – usłyszał w odpowiedzi. I tak został „Misterem Fix It”. Foto: Archiwum Rodzinne

Był to pierwszy tak wyraźny sygnał, że obecność Polski w NATO może być celem politycznym zrozumiałym dla Amerykanów. Poparcie zaczęło napływać z innych stron kraju. Skielnik jednak nie spoczął i lobbował sprawę do końca. Odbywał dziesiątki spotkań, wygłaszał przemówienia, przekonując do przyjęcia Polski do rodziny demokratycznych państw Zachodu.

W lipcu 1997 roku Polska, Czechy i Węgry otrzymały zaproszenie do oficjalnych rozmów w sprawie przystąpienia do Sojuszu. 30 kwietnia 1998 Senat USA większością głosów 80:19 powiedział nowym kandydatom swoje „tak”. W styczniu 1999 ówczesny sekretarz generalny NATO Javier Solana oficjalnie zaprosił wspomnianą trójkę do Sojuszu. A 12 marca 1999 w miejscowości Independence na przedmieściu Kansas City w Bibliotece Harry’ego Trumana, inicjatora utworzenia NATO, ówczesny minister spraw zagranicznych Rzeczypospolitej prof. Bronisław Geremek podpisał protokół potwierdzający przystąpienie Polski do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Był to wielki dzień Stefana Skielnika. Joe Biden powiedział mu potem: „Załatwiłeś to Polsce! Bądź dumny”.

Ówczesny prezydent RP Aleksander Kwaśniewski uhonorował za to polskiego działacza Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, który przypiął mu premier Jerzy Buzek. Minister obrony RP awansował go na pierwszy stopień oficerski Wojska Polskiego. I obecnie prezydent Andrzej Duda odznaczył S. Skielnika Krzyżem Komandorskim tegoż orderu.

Dochowując wierności zasadom przyzwoitości i pamięci Stefan Skielnik wymienia trzy osoby z polskiej ambasady w Waszyngtonie najbardziej zaangażowane w lobbing w tej sprawie, z którymi współdziałał. Byli to szef placówki ambasador Jerzy Koźmiński, radca Bogusław Winid, bezpośrednio odpowiedzialny za przystąpienie Polski do NATO, niestrudzony w kontaktach z politykami amerykańskimi i sekretarz ambasady Mariusz Handzlik, utrzymujący na bieżąco kontakt ze Skielnikiem. Pierwszy z nich kieruje znaną polsko-amerykańska Fundacją Wolności, drugi stał na czele misji RP przy ONZ, trzeci zginął w katastrofie smoleńskiej w 2010 r. „Prawdziwi Polacy!” – mówi o nich lider polonijny.

Po stokroć na te same słowa zasługuje Stefan Skielnik.

Drogi Czytelniku,
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Wersja do druku
Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Możesz określić warunki przechowywania cookies na Twoim urządzeniu za pomocą ustawień przeglądarki internetowej.
Administratorem danych osobowych użytkowników Serwisu jest Katolicka Agencja Informacyjna sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (KAI). Dane osobowe przetwarzamy m.in. w celu wykonania umowy pomiędzy KAI a użytkownikiem Serwisu, wypełnienia obowiązków prawnych ciążących na Administratorze, a także w celach kontaktowych i marketingowych. Masz prawo dostępu do treści swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania, wniesienia sprzeciwu, a także prawo do przenoszenia danych. Szczegóły w naszej Polityce prywatności.